M&M [4] - Problemy Kuby

M&M [4] - Problemy KubyWpadłem na Anię. Miło było zobaczyć ją, bez szpitalnej scenerii. Rozmawialiśmy przez chwilę i temat zszedł na szkołę.
- A ty jedziesz na tą wycieczkę którą organizuje Diana? – spytała.
- Jaką wycieczkę? – odpowiedziałem zdziwiony.
- Byłam w szpitalu i jestem lepiej poinformowana od ciebie? No nieźle, ale wracając.. Diana tak na rozpoczęcie roku szkolnego organizuje biwak, a potem jeszcze jakiś wyjazd nad morze.  
- No nie wiem, a kto jedzie?
- No ja jadę na pewno i większość naszej klasy jedzie.
- A ktoś z innych klas? – spytałem, myśląc o Michale
- Nie. Wycieczka jest tylko dla nas.
- Dobra, pomyślę.  
- Emm.. – przerwała mi Ania
- Co? – spytałem
- Chyba ktoś na ciebie czeka. – powiedziała, łapiąc mnie za ramię aby mnie odwrócić. Oparty o szafkę stał Michał. Mam tendencję do przyciągania ludzi, jak o nich pomyślę.
- To ja już pójdę – powiedziała i zostawiła nas samych.

- Cześć – powiedział. – Co tam?
- A nic. Trafiłeś do domu? – spytałem żartobliwie.  
- Tak. Powiedzmy, że tak.
- A co? Coś nie tak?
- Nie no, wszystko dobrze. Słyszałem o wycieczce. Szkoda, że ja nie mogę jechać.
- No, szkoda. – powiedziałem, a pomyślałem, że i dobrze.
- Spotkamy się potem? – spytał.
- Nie mogę, mam trening w..
- To przyjdę na trening, pa! – przerwał mi krzycząc, klepnął mnie po ramieniu i poszedł.

Tego mi brakowało, żeby on za mną chodził. Wszyscy się będą śmiali, że mam kochanka.. kochanków. Często zastanawiam się, co on tak naprawdę ode mnie chce? Zostawił mnie trzy lata temu i teraz od tak chce sobie wrócić?

Rozpoczęły się lekcje, spóźniony wbiegłem do Sali na Godzinę Wychowawczą. W klasach mieliśmy pojedyncze ławki lub ławki kilku osobowe. W tej naszej akurat były ławki po sześć osób. Usiadłem w moim stałym miejscu, to jest między Karolem a Kubą. Ania zawsze się odwracała do nas bo siedziała przed nami i mówiła, że wyglądamy słodko. Zawsze się z niej śmialiśmy, że tak gada.

Prawie cała klasa zgodziła się jechać na biwak, wszyscy prócz Kuby. Diana po lekcji poprosiła mnie, abym porozmawiał z nim. Skoro cała klasa jedzie, to czemu on ma nie jechać?  

Po lekcjach rozpoczął się trening. Po rozgrzewce, która jest długa i męcząca, mamy zawsze chwilę przerwy więc podszedłem do Kuby.
- Cześć – powiedziałem – słuchaj..
- Nie jadę na wycieczkę. Nie próbuj mnie namówić. – powiedział na wstępie
- No ale czemu?! Ty nigdy nie jeździsz na wycieczki! Dlaczego?
- Tak po prostu.. Nie lubię i tyle.
- Cała klasa jedzie, a ty teraz jako jedyny, jak taki forever alone nie pojedziesz?
- A czemu miałbym jechać?
- Bo to wycieczka klasowa.. proszę cię no! Zgódź się! – zacząłem go tarmosić za rękę i wypytywać dlaczego.
- Ponieważ.. – zaczął opowiadać – mam nieprzyjemne wspomnienia z biwaku, z gimnazjum.
- To znaczy jakie? – spytałem.
- Nie ważne – i zamilkł.

Postanowiłem go już nie drażnić tym. Nie chce? No to trudno, obejdziemy się bez niego. Michał nie pojawił się na treningu, co mnie jeszcze bardziej upewniło, że gada o mnie od tak.

Po treningu poszliśmy do szatni. Wszedłem do swojej kabiny i zacząłem się przebierać. Poszedłem pod prysznic i ubrałem się w nowe, pachnące rzeczy. Wychodząc ze swojej kabiny zobaczyłem Kubę.
- Co tam? – spytałem.
- Pojadę pod jednym warunkiem – powiedział.
- Jakim? – odpowiedziałem zaciekawiony.
- Będę spał z tobą, tylko tobie ufam.
- Okej – odpowiedziałem, podając mu rękę.

Po wyjściu z budynku, napisałem SMS’a do Ani, że jednak Kuba jedzie. Bardzo się ucieszyła i już powiedziała reszcie klasy, włącznie z Dianą.

---

Nadszedł piątek. Michał się nie odzywał, tak jakby był obrażony na mnie, a to ja powinienem być na niego. Wstałem obudzony przez telefon, dzwonił Karol i krzyczał, że oni już dawno na mnie czekają w aucie pod moim blokiem. Zaspałem! Zapomniałem ustawić budzika.. Dobrze, że byłem przygotowany dzień wcześniej. Ubrałem na siebie szorty oraz koszulkę, trampki i wyszedłem z domu.  

Podszedłem do auta, otworzyłem drzwi i wsiadłem.
- A gdzie masz plecak? – spytał Karol.
- Kur**! – krzyknąłem, wyszedłem i wróciłem się po plecak. Szybko chwyciłem go i wybiegłem z mieszkania. Ponownie wsiadłem do auta.
- Czekaj – powiedziałem, łapiąc się za kieszenie. – Nie zamknąłem mieszkania!      - krzyknąłem, wyszedłem i wróciłem się do bloku aby zamknąć mieszkanie.

Kolejne minuty w tyle, jeszcze korki w mieście i w końcu spóźniliśmy się na autobus. Na szczęście, był on dopiero sprawdzany przez policję czy aby na pewno jest sprawny. Weszliśmy do środka i ujrzeliśmy niesamowity widok. Cały tylny rząd był wolny. Nikt go nie zajął. Usiedliśmy na całej tylnej kanapie i odwróciła się do nas Kasia informując nas, że specjalnie zostawili miejsca dla nas bo przekonałem Kubę.  

Spojrzenie Kuby na mnie było bezcenne. Brakowało mi tylko aparatu.. Właśnie, zapomniałem lustrzanki! Ale niestety, nic nie mogłem z tym zrobić bo właśnie ruszył autobus.

Diana sprawdziła czy są wszyscy i powiedziała kilka słów. Oczywiście cały regulamin, że mamy posprzątać itd. itp. – czyli standardowa gadka opiekuna w autobusie.

Wszyscy w autobusie płakali ze śmiechu. Wszyscy prócz Kuby który oparł swoją głowę o szybę i położył się.
- Coś nie tak? – spytałem go
- Nie, po prostu zimno mi. – powiedział, a ja sięgnąłem po swoją bluzę i go przykryłem.
- Faktycznie zimno jest, klimatyzacja działa – powiedziałem, patrząc na niego.
- Nom i dziękuję za bluzę. – powiedział, zamykając oczy.

Patrzyłem na niego ze współczuciem. Może to jednak źle, że go namówiłem. Tak naprawdę nie wiem czemu był zniechęcony do biwaków i innych wycieczek. Moje myślenie, przerwało oberwanie z gumki którą nawalał się już cały autobus.
- Jak dzieci – krzyknąłem i zacząłem "bawić się” razem z nimi.

Dojechaliśmy na miejsce.. Obudziłem Kubę, zakładając mu swoją bluzę. Poszedłem po moją i jego torbę, zaniosłem je na nasze miejsce i zacząłem się brać za rozkładanie namiotu dla nas.

Podeszła do nas Monika i zaczęła gadać.
- Dwóch przystojniaków śpi w jednym namiocie. Nie potrzeba wam towarzystwa dziewczyny? – powiedziała. Spojrzałem na Kubę a on na mnie. Widziałem słowa "nie” w jego oczach.
- Nie – odpowiedziałem i zajmowałem się dalej namiotem a ona poszła.

Rozłożyłem namiot, wstawiłem do niego rzeczy i nadmuchałem materace. W środku było sporo miejsca, bo namiot był pięcioosobowy.  

Wybiła trzynasta i Diana postanowiła, że możemy się zabawić w lesie. Oczywiście, każdy odebrał to na swój sposób i większość po prostu zaczęła ryczeć ze śmiechu. Nie większość, wszyscy prócz mnie i Kuby, który średnio był zadowolony z tego co tutaj się działo. Cały czas odbiegał wzrokiem gdzieś na boki.  

W końcu, gdy nasza ekipa się ogarnęła, mogliśmy zacząć zabawę. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Szukającą i uciekającą. Byłem z Kubą w grupie i przez cały czas patrzyłem na jego zachowanie. Nigdy nie zachowywał się tak, jak dziś. Był gadatliwy i interesował się wszystkim wokół. Dziś siedział zamknięty w sobie i nie interesowało go nic co dzieje się obok niego.

Około godziny dziewiętnastej rozpaliliśmy ognisko. Usiedliśmy wszyscy na około ogniska, razem z kiełbaskami i zaczęliśmy rozmawiać. Nie było żadnych strasznych historii, po prostu poznawaliśmy się od innej strony. Razem z Dianą oczywiście, która też nam o sobie dużo opowiedziała.  

Do około dwudziestej trzeciej siedzieliśmy razem. Powoli po tej godzinie zaczęliśmy się rozchodzić. Po pierwszej osobie Kuba od razu poszedł do namiotu więc też poszedłem razem z nim. Gdy wszedłem do środka on już leżał pod kołdrą, owinięty jak w środku zimy.

Zdjąłem ciuchy i położyłem się na swoim materacu.  
- Nie chciałeś odchodzić jako pierwszy i czekałeś aż ktoś wyjdzie i wtedy poszedłeś do namiotu? – spytałem.
- Mhm.. – powiedział pod nosem.
- Dlaczego? – powiedziałem, przewracając się na bok i patrząc na niego.
- Nie ważne, daj mi spać.- powiedział i obrócił się plecami do mnie.

Nie odzywałem się już, dałem sobie spokój. Nie chce mówić to trudno, nie dam rady mu pomóc. Leżałem i próbowałem zasnąć. Gdy prawie mi się udało Kuba wrzasnął.
- Ja pier***ę! Słyszałeś to?!  
- Ale co? – odpowiedziałem, pół-śpiąco.  
- No ten szelest i te gałęzie. – odpowiedział panikując.
- Uspokój się – wstałem i wyszedłem z namiotu w samych bokserkach. Rozejrzałem się i faktycznie nikogo nie było. Wszedłem do środka z powrotem.
- I jak? – spytał
- I nic nie ma – powiedziałem, kładąc się z powrotem.  
- Mogę.. – zaczął mówić po chwili jąkając się.
- Co możesz? – spytałem.
- Mogę spać bliżej ciebie? – spytał. Zdziwiłem się ale powiedziałem, że dobra.  

Przysunął bliżej swój materac i położył się. Jego głowa była kilkanaście centymetrów ode mnie, a on wyszeptał "dziękuję” i szybko zasnął.

Nad ranem obudziły mnie szepty rozmów. Obudziłem się a nad nami stała Ania, Karol, Kasia i kilka innych osób patrzyło w tle.
- Nie wiedziałem, że jesteście razem! – roześmiał się Karol.
- Haha, bardzo śmieszne – odpowiedziałem, budząc Kubę.
- Dobra idziemy, dajmy im się ogarnąć. – powiedziała Ania i zaczęła wyrzucać każdego po kolei z namiotu. Sama przed wyjściem spojrzała się na mnie i zjeżdżała mnie wzrokiem. Na koniec widziałem jak przegryza wargę patrząc na moje bokserki, a ja dostałem rumieńców na twarzy.  

Ogarnąłem się i ubrałem. Kuba leżał jeszcze chwile i też wyszedł. Zauważyłem u niego poprawę humoru. Cały ten dzień był już lepszy, porównując do wczorajszego. Kuba śmiał się i bawił razem z nami. Wieczorem znowu siedzieliśmy przy ognisku, śpiewając i opowiadając różne historie.. Położyliśmy się spać wszyscy dopiero około pierwszej w nocy. Karol dokuczał nam, że tym razem nie mamy spać tak blisko siebie.  

Kuba wszedł pięć minut przede mną do namiotu. Gdy wszedłem, on leżał na moim miejscu.
- Yyyy.. – zacząłem mówić, zdezorientowany – a ty nie spałeś tam przez przypadek?
- Spałem, ale tutaj czuję się bezpieczniejszy.
- No okej.. – powiedziałem, rozebrałem się i położyłem na jego.. moim materacu.
- Wiesz.. – zaczął mówić.
- No? – powiedziałem, żeby kontynuował.
- W pierwszej klasie gimnazjum też pojechałem na biwak. Razem ze starszymi kolegami. Na początku było ok ale.. – mówił zawahanym głosem
- Ale? – spytałem, żeby kontynuował to co zaczął.
- Spałem sam w namiocie i gdy już zasypiałem w nocy, weszło do mnie dwóch kolesi ii..
- Ciii. Nie kończ – powiedziałem, patrząc na niego i na to jak lecą mu łzy. Delikatnie palcem, wytarłem mu je i złapałem go za rękę.  
- Jesteś inny.. prawda? – spytał, drżącym głosem.
- Prawda, prawda – powiedziałem, coraz mocniej ściskając go za rękę.
- Dziękuję. – powiedział. Położył głowę na moim przedramieniu i zasnął, a ja razem z nim.

####
W końcu skończyłem w normalnym miejscu :)
Możesz zostawić opinię w komentarzu? To bardzo motywuje do dalszego pisania = )
I macie zakaz pisania k#$%#$ "pierwszy" / "drugi" / "ostatni" -.-

Foster

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2118 słów i 11578 znaków.

7 komentarzy

 
  • lula

    nie wiem dlaczego ale nigdy nie zauwazam u ceibie bledow;;p czyzby szykowala sie niespodzianka?;p

    2 maj 2014

  • Ciafu

    No dobra. Łapa w górę jest, czekam na kolejne części ;D

    1 maj 2014

  • anulka

    To ja tez Ciebie motywuję do pisania, podoba się!!!!
    Czekam na dalsze.

    1 maj 2014

  • :D

    Pisz dalej świetne :)

    1 maj 2014

  • sweetkicia

    Świetne! Nasz autor pisze doskonale (przynajmniej moim zdaniem) ;3
    Nie będę pisała o błędach, bo się a nich nie znam i jest od tego ktoś inny :D
    Czekam na kolejną część <3

    1 maj 2014

  • Kubolo

    Jedyne co zauważyłem to interpunkcja. Więc jest coraz lepiej. :faja: No rozkręca się nieźle, ale cały czas mam jakiś niedosyt. Liczę, że kolejną część dodasz równie szybko. Weny życzę! :jupi:

    1 maj 2014

  • PseudoPisarz

    No więc tak: Opowiadanie jest jak zawsze - super. Nie zuważyłem żadnych błędów podczas czytania :P  W ogóle miło się to czyta ;) Kurde... też tak chce xd Powodzenia w pisaniu tego opowiadania i może jakiegoś innego? Pozdrawiam :)))

    1 maj 2014