Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Miłość jest ślepa cz 6

– Patrzyłaś na mnie zalotnie...
– Jesteś ładna, nawet bardzo, dlatego patrzyłam. Potrafię dostrzec piękno – brunetka spojrzała w oczy sekretarki, bo Renatka miała odwrócona twarz w jej kierunku.
– Wiesz już, że możesz mnie mieć.
– Tak, wiedziałam to już wcześniej. Od pierwszego dnia pracy.
– Zatem nie rozumiem – Renata powiedziała to bez zwykłej pewności siebie.
Dojechały.
– Teraz to już sama nie wiem...
– Czego nie wiesz, Renatko? Czy wy wszyscy macie jakieś trudności z określaniem tego, co chcecie?
– Dobrze, zapytam wprost. Chcesz mnie?
– A jak czujesz?
– Nie czuję. Popatrzyłaś i nic.
– Zaprosiłam cię na obiad.
– To po to patrzyłaś tak zalotnie, żeby mnie zaprosić na obiad? – blondynka zaczęła czuć się niezbyt komfortowo.
– Idziesz? Przywiozłam cię do mojego domu. – Skoda zatrzymała się przed wjazdem do garażu, widać, że dobudowanego później.
– Dobrze, zjemy obiad.
– Relax. Zjemy, a potem porozmawiamy.
– Porozmawiamy?
– Nie chcesz mnie poznać?
– Chcę i to blisko.
– To się postaraj. Jak na razie zachowujesz się dziwnie.
– Dziwnie? Ja? Myślałam, że mnie chcesz przelecieć. Że chcesz mi wylizać cipkę lub że będziesz wolała, żebym ja to zrobiła.
– Oglądasz filmy porno?
– Ja? Czemu bym miała? Oglądałam jeden. Nie za bardzo mi się podobał.
– To był pomysł Johna, mniemam.
– Facet z dwiema babkami. Tak, jego pomysł.
– Posłuchaj. Zjemy i porozmawiamy. Dobrze?
– A potem?
– Pracujesz długo w agencji i znasz się na tym.
– Co to ma do rzeczy? Chcę wiedzieć, czy mnie chcesz zdobyć.
Kayla się uśmiechnęła. Nie chciała przeciągać, ale bawiło obserwowanie Renatki lekko wyprowadzonej z równowagi.
– Drażnisz się ze mną?
– Nie. Zapytałam cię o pracę, a ty odkryj dlaczego.
Weszły do domu.
– Ładnie mieszkasz. O, masz kota. Jak się wabi?
– Nokturn. Widzę, że cię polubił. Podobnie jak Różę.
– Róża? Kto to jest Róża?
– Moja aktualna kochanka.
– Och więc masz kogoś i patrzyłaś na mnie zalotnie? Nie mogłaś powiedzieć wcześniej? Nie jesteś wierna.
– Roman ci nie przekazał?
– Wspominał.
– To, czego oczekiwałaś?
– Że mnie zarwiesz. A ja mu powiedziałam, że jestem do zdobycia. Nie przekazał ci?
– Myśl. Lubię myślące osoby.
– Pomogę ci przy obiedzie i pomyślę.
– Już lepiej. Odpręż się. Dobrze gotuję.
– Czy mogę pomagać i mówić? – poczuła pierwszy raz w życiu, że traci grunt pod nogami.
– Oczywiście.
Renata zdjęła palto. Ubrana była z klasą. Koronkowe pończochy, biała sukienka ze sztucznego jedwabiu. Biała bielizna. Pachniała miło. Brunetka umiała oddzielić zapach perfum od samego zapachu blondynki.
– Ładna sukienka.
– Dziękuję.
– Pachniesz ładnie. Czy to Lacome Idole?
– Tak. Sądziłam, że ja jestem specem od perfum.
– Zobaczymy. Usiądź sobie, jak wszystko przygrzeję, to wówczas mi pomożesz przynieść jedzonko do salonu.
– Mogę posiedzieć z tobą w kuchni?
– Oczywiście. Będę przygrzewać sos do spaghetti. Specjalizuję się w sosach. Czasem strzela, nie chcę, żeby kropla padła na twoją kreację.
– Czy długo będziesz mnie dręczyć? Chce być blisko ciebie. Daj mi fartuszek albo wszystko zdejmę.
– O!
Renata popatrzyła na brunetkę inaczej. Prawdopodobnie Archimedes miał taką minę, gdy odkrył prawo o wyporności, tylko on wówczas wyskoczył z wanny. Renatka powstrzymała się od wykrzyknięcia: Eureka.
– Och, pojęłam. Leżę jak ciastko na tacy. Nie możesz mnie zdobyć, bo się sama podkładam. O to chodzi?
– No nareszcie. Co pozostaje?
– Mam zdobyć ciebie.
– Mądra dziewczynka. To może również rozumiesz aluzję do filmów porno.
– Nie bardzo.
– No tak, oglądałaś tylko jeden. Tam robią te rzeczy, zanim poznają swoje imiona.
– Rozumiem, chciałam za szybko... John mnie zdradzał, odkryłam to. Koniec z nim. Potrzebuję się odstresować.
– To znaczy?
– Wybacz. Pomyliłam się. Sądziłam, że jestem dobrą i uczciwą osobą. Pomyślałam, że mnie chcesz, a ja potrzebuje zmiany. To było bardzo egoistyczne.
– Troszkę.
– Wybaczysz mi?
– Już ci wybaczyłam. Mam bordowy szlafrok z jedwabiu. Możesz założyć i jak strzeli sos to nie będzie widać, a ja i tak później upiorę. Chcesz mi więcej powiedzieć o Johnie?
– Nie ma o czym. Koniec. Odda mi wszystko, co moje, ja już wysłałam kurierem jego prezenty. Nie ma o czym mówić.
– Nie czujesz smutku, będąc zdradzoną?
– Nie rozpoznałam. Mój błąd. Nie powiem, że straciłam cały czas. Nieźle mnie posuwał. Wytrzymywał z wytryskiem do trzech moich orgazmów.
– Nie musiałaś dodawać ,,z wytryskiem”, zrozumiałam – pogładziła blondynkę po plecach, żeby nie poczuła, że ją koryguje. – Ale?
– Mieliśmy wziąć ślub. Małżeństwo to coś więcej, a zdrada w takiej sytuacji tylko coś udowodniła.
– Zgadzam się z tobą całkowicie. Poczekaj chwilkę, przyniosę szlafrok.
– Ciepło u ciebie. Nie wolisz, żebym się rozebrała?
– Wolę cię sama rozebrać... o ile mnie zdobędziesz.
– Zdobędę.
– Pozytywne myślenie ma przyszłość.
Kayla poszła, a Renata siedział nieco uspokojona. Zbierała myśli. Uświadomiła sobie, że dała ciała.
– Idiotka ze mnie. Egoistka.
– Mówiłaś coś, Renatko? – brunetka wróciła dość szybko.
– Tak, że jestem idiotką i egoistką.
– Ja lubię mądre i altruistki, ale bez przesady.
Blondynka założyła szlafroczek.
– Jaki miły, pewnie świetnie leży na nagim ciele.
– Dokładnie. W lodówce są kluseczki.
Renata wyjęła makaron i jeszcze inne artykuły spożywcze.
– Masz alkohol. Umiem robić dobre drinki.
– Innym razem zrobisz.
Sekretarka poszła do salonu. Na wyczucie otworzyła szafkę i wyjęła talerze, potem sztućce. Porcelanowe talerze, dobrej klasy i pozłacane noże i widelce. Wróciła do kuchni.
– Znalazłam w salonie. Roman to bardzo uczciwy i dobry człowiek. Szkoda, że jest gejem.
– On tego nie żałuje.
– Tak, chyba nie. Byłoby mu ciężko żałować i z tym żyć. Do tej pory sobie radziłam. Jestem miła i dobra, ale potrafię urobić faceta. Tylko dotąd nie potrzebowałam. Z Johnem to był mat w dwóch posunięciach, lecz zupełnie nie wiem jak mam ciebie zdobyć. Pomożesz mi?
– Nie. Wykaż się. Nie jestem aż tak wymagająca. Daj mi odczuć, że robisz coś w tym kierunku.
– Cholera. W sumie miałaś kilka kobiet, to czym mam ci zaimponować?
– Miałam ich ponad czterysta. Każdy człowiek jest indywidualny. Raczej mi nie zaimponujesz. Potrzebuję czegoś innego. Gotowe, idziemy jeść.
Po chwili siedziały i zaczęły konsumować posiłek.
– Wspaniałe. Dasz przepis. Niebo w gębie.
– Dziękuję. Napisze ci przepis, ale to nie wystarczy, trzeba obserwować.
– Super. Mogłabyś otworzyć restaurację, pewnie i inne potrawy ci wychodzą.
– Całkiem nieźle, nie przeczę.
– Możemy potańczyć po obiedzie?
– Chętnie.
– Tylko muszę umyć zęby, ty też byś mogła.
– Zawsze to robię. Nadal myślisz pozytywnie, ale wszystko ma granice.
– Tak, oczywiście. Masz coś ładnego? Chciałabym zobaczyć cię w sukni. Najlepiej długiej.
– Tak? Masz dokładniejsze wymagania?
– Żeby była delikatne, z koronki, założona na gołe ciało.
– I tak będziemy tańczyć?
– Tak.
– Puść jakąś dobrą muzykę. Mam coś odpowiedniego.
     Kayla zobaczyła rozluźnienie na buzi Renaty. W sumie chciała i tak odpuścić. Wiedziała, że blond bóstwo nie będzie błagać, lecz również się nie obrazi i nie zadzwoni po taksówkę. Poszła na górę. Zdjęła wszystko i założyła kreację, w której grała dla Romana. Tylko wówczas miała bieliznę pod spodem. Przewidziała, co zrobi Renata i wcale się nie pomyliła. Czuła intuicyjnie, że sekretarka jednak coś zdejmie. Kiedy zeszła zobaczyła, że blondynka została tylko w sukience i pończochach. Bieliznę zostawiła na kanapie, jakby nie chciała mieć wątpliwości, że Kayla to dostrzeże.
Z głośników rozbrzmiewała muzyka lat dziewięćdziesiątych. Renata wyciągnęła dłoń.
– Chodź.
Po chwili tańczyły.
– Jesteś piękna. Jestem podniecona.
Bez pytania zaczęła ją całować po szyi.
– Jesteś pewna, że wolisz mężczyzn.
– Teraz jestem napalona. Nie mam doświadczenia, ale się postaram.
– Wiem.
Zaczęła ją całować. Od razu namiętnie. To potrafiła dobrze.
– Czy już zdobyłam punkty?
– Kilka.
Czarnowłosa zobaczyła podniecenie w oczach blondynki.
– Popieść mnie, proszę.
– To tak mnie, zdobywasz?
– Nie potrafię inaczej. Układałam scenariusze, ale wszystko na nic.
– Jestem pewna, że masz potencjał.
– Obiecuję nie naśladować, ale proszę. Zrób to pierwsza. Spraw mi rozkosz, o jakiej nie śniłam. Zrób coś, czego jeszcze nikomu nie robiłaś.
– Pierwsze jest możliwe, drugie... niemożliwe i na razie niemożliwe.
– Nie, a dlaczego? Nie rozumiem.
– Wszystko, co jest możliwe, już robiłam, dlatego nie jest możliwe, żebym zrobiła coś, czego jeszcze nie robiłam komuś, a na razie nie jest możliwe z tobą, bo raczej nie jesteś gotowa.
Brunetka szepnęła jej na ucho.
– Och, ludzie to robią?
– Czasami.
– A dlaczego tylko czasami? Czy to może być miłe?
– Jest, ale trzeba tego chcieć i ciało musi być przygotowane. Od razu się nie da – pomyślała o Róży.
Też tak sądziła, że od razu się nie da, a się dało. Renatka wyglądała na większą dziewczynkę, ale w tej specjalnej rzeczy nawet wielkość waginy nie miała znaczenia, tym bardziej rozmiary reszty ciała. Liczyła się tylko elastyczność pochwy a głównie pragnienie by to zrobić.
– A częściowo? Miałbym namiastkę, czy lubię.
– Dobrze, ale najpierw spełnię twoją pierwszą prośbę.
– Sądziłam, że mnie odrzucisz i wrócę smutna. Co sprawiło, że będzie miło?
– Już jest, a dopiero się pocałowałyśmy.
– Tak. Było uroczo. To najlepsze słowo.
– Co sprawiło? Twoje nastawienie. Zrozumiałaś, że nie potrafisz mnie zdobyć i się poddałaś. Chcesz, żebym była nago?
– Tak i to bardzo.
– Zrobisz coś dla mnie, a prawie nigdy o to nie proszę.
– Zrobię.
– Jeszcze nie wiesz, o co poproszę i się zgadzasz?
– Ufam ci.
– To dobrze. Zrób to przede mną. Nie tak jak robisz czasem sama. Zrób to dla mnie. – Brunetka pomyślała ponownie, że Róża to sama zrobiła i to bez proszenia.
     Kayla zaczęła być podniecona. Miała pewność, bo to podszeptywała intuicja, że blondynka woli mężczyzn i z pewnością nie zostanie amatorką kobiet jak Różyczka, jednak coś jej potrzepywało, że przeżyje dziki i szalony seks z piękną blondynką.
– Skąd wiesz, że się dotykam?
– A nie jest tak?
– Jest. Chcę ci pokazać jak się pieszczę...
     Zaczęła podobnie jak kiedy robiła to czasem sama, ale już po chwili czuła, że jest inaczej. To, że dotykał cipkę przed Kaylą, wprost ją rozgrzewało to temperatury, kiedy wolfram paruje.
     Rozumiały się bez słów. Po sześciu godzinach zmagań brunetka miała dość. Renata nie. Wobec zaistniałej sytuacji robiła to znowu sama, a brunetka tylko patrzyła. Podobnie jaki i z Różą pomyliła się w jednym. Renata już po dwóch godzinach miłości była gotowa na pełny fisting. Po pierwszym wprost szalała z rozkoszy. Po następnej godzinie zapragnęła podwójnego, ale do tego nie była gotowa. Co spowodowało, że ich kochanie było tak rozkoszne? Ze strony Kayli świadomość, że robi z ostatnią kobietą jej życia. Nie postanowiła, że robi to ostatni raz, bo zamierzała jeszcze jakiś czas kochać się i z Róża i Renatką. Co do Renaty, ta oddawała siebie całkowicie, a jednocześnie brała tak subtelnie, całkiem inaczej niż Róża, która podczas pierwszego kochania potraktowała Kaylę jak swoją własność.
     Brunetka była dokładna nie tylko w segregowaniu płyt kompaktowych. Renata była jej 467 kochanką. Ostatnią. Tak postanowiła, wówczas kiedy rzekła, że już zdecydowała. Musiała przyznać, że ostatnie dwie, były najbardziej gorące. Renata nieznacznie przewyższała Różę. Od śmierci Mai Kayla wydoroślała i po pewnym czasie odkryła, że ma dar. Nigdy się nie myliła co do ludzi. Od razu wiedziała, co wybierze brunetka, a co blondynka. Odnośnie do życia. Jednak jak sama przyznała, nie była Bogiem, więc jednak istniała mała szansa, że może stać się inaczej.
     W życiu najważniejsza jest miłość, a w miłości seks jest drugorzędny. Tak naprawdę nie ma nic wspólnego z miłością. Dla niej Maja plasowałaby się w drugiej dziesiątce gorących kochanek, ale ponieważ ją kochała, suma wszystkich orgazmów, jakie miała z kobietami, nie mogła się równać zwykłemu pocałunkowi Mai. W prawdziwej miłości wszystko ma jednakowe znaczenie. W związku, w którym jej nie ma, wszystko jest iluzją. Zamkiem z piasku czy chmurą, którą łatwo rozwieje wiatr.
     Kiedy w końcu skończyły, przyszedł jej do głowy pomysł i wydał całkiem dobry. Zastanawiała się, czy tak się stanie. No cóż, nie byłaby sobą, gdyby się pomyliła. Ale...No tak! Pomyliła się co do Róży, bo była pewna, że drobna kelnerka nie jest gotowa na branie pełnego fistingu. Podobnie stało się i z Renatką. Aktualna myśl dotyczyła nieco innego aspektu. Nie traktowała tego jako testu dla Romana. Co do niego miała całkowitą pewność.
,,Bardzo wrażliwy pedał" – pomyślała i uśmiechnęła się w duchu.
     Czwartek miała wolny i odczuła, że ma ochotę kogoś zobaczyć, ale wiedział, że jeszcze za wcześnie. Dobry myśliwy ma dużą cierpliwość. W zasadzie nie chodziło o polowanie. Wiedziała, że w tym się nie myli. Musiała czekać. Większość lunchów spędzała z Romanem. Unikała restauracji, w której pracowała Róża.
Rozmawiali z szatynem o wszystkim tylko nie o sobie. Uznała to za właściwe.

Dawno nie była tak wymęczona. Renata robiła wrażenie niewyczerpanej. Róża? Kayla obudziła w młodszej brunetce źródło energii. Tylko ciuteczkę ustępowała Renacie. Spotykała się już z nimi trzy tygodnie. Postanowiła to zrobić. Istniało ryzyko, ale minimalne. Zarówno z blondynką, jak i Różą miała relację wyjątkowo intymną i tylko taką. Oczywiście, że je lubiła. Obie inaczej. I czuła, że one mniej więcej czują to samo do niej.
Wysłała sms–a do Róży.
– Masz czas w czwartek o siódmej wieczorem?
     Szybko otrzymała pozytywną wiadomość.
Po chwili wysłała podobne pytanie do Renaty i również otrzymała tę samą odpowiedź. Obie miały duplikaty kluczy i znały alarm. Nokturn polubił nie tylko Romana, ale dwie ostanie kochanki czarnowłosej nimfy. Napisała kartkę i zostawiła na stole w salonie. O siódmej weszła do hotelowego pokoju w centrum Warszawy.
     Renata przyjechała pierwsza. Zadzwoniła do drzwi. Kiedy nikt nie otworzył drzwi, użyła kluczy, wystukała alarm i weszła. Po chwili przeczytała kartkę.
– Co takiego! Och! Dobrze, niech będzie.
Pięć minut później drzwi się otworzyły i weszła Róża.
– Och, przepraszam. Jestem umówiona z Kaylą.
– Wiem. Ty jesteś Róża.
– A ty Renata, prawda?
– Tak. Zostawiła dla nas kartkę. Przeczytaj.
Róża podeszła i wzięła krótki list z rąk blondynki.
– Cholera!
– Zaszokowana?
– Trochę. Jeszcze trzy tygodnie wcześniej bym wyleciała z płaczem.
– A teraz zostaniesz, prawda?
– Tak. W sumie coś nas łaczy – powiedziała Róża.
– Tak, łączy nas Kayla. Wygląda na to, że chce nas zapoznać i to bliżej.
– Niespodzianka, ale miła. W końcu ma rację. Tobie też mówiła, że podjęła decyzję?
– Tak, ale coś mi się zdaję, że nie chodziło jej o to.
– Chcesz coś zjeść albo się czegoś napić?
– Wody – rzekła Róża.
– Dam ci soku z moreli.
– Dobrze, niech będzie.
Po chwili siedziały obok siebie na kanapie.
– I co myślisz? – zapytała Renata.
– A ty?
– Widzę, że nie masz nic przeciwko, ale jak się to ma stać, wolałabym, byś tego chciała.
– Nie pobiedziłam, że nie chcę.
– Nie powiedziałaś, że chcesz.
– Wiesz co, Renatko. Może to przedyskutujemy w czasie tańca. Masz ochotę na wolny kawałek?
– Tak. Znajdź coś.
Po małej chwili już tańczyły.
– Jesteś bardzo ładna – powiedziała Róża.
– Ty też.
– Kurcze, ale sprawa – drobna brunetka się uśmiechnęła.
– A jak przyjdzie?
– Nic nie wspominała o trójkąciku. O ile ją znam, jest dosyć precyzyjna.
Róża delikatnie wsunęła Renacie dłoń za tyłu głowy, a ich usta połączył gorący pocałunek...

Trzy godziny później...

– Jesteś jak wulkan – szepnęła Renata.
– A ty nie? Może za bardzo ją męczyłyśmy.
– Nie sądzę. Chciała nas połączyć. Z kartki wynika, że nadal będziemy się widywać.
– Nie lepiej we trójkę?
– Zapytajmy. Nie bardzo wiem do końca, o co jej chodzi.
Po chwili dwa wulkany zaczęły wyrzucać od nowa lawę.
                                                                          *
W pierwszym tygodniu grudnia Marek miał ponowny wyjazd na cztery dni, tym razem do Amsterdamu. Roman nie omieszkał powiedzieć o tym Kayli.
– To możemy się spotkać. Pójdziemy gdzieś razem?
– Dobrze. Gdzie byś chciała?
– Ty jesteś facetem.
– Wiesz, że jest inaczej. Dobrze, może do klubu. Trzeba się odchamić.
– Może lepiej do kina.
– Dlaczego?
– Nie przepadam za tłumem. Poza tym muzyka tam jest taka głośna, że można ogłuchnąć.
– Dobrze, to w piątek po pracy.
– Jest tylko jedna sprawa. Mój dom jest zajęty.
– O! Możemy się zatrzymać u mnie. Jestem pewny, że Marek nie miałby nic przeciw.
– Skoro mówisz...
     Ta rozmowa odbyła się w czwartek w czasie lunchu.
Następnego ranka Roman pożegnał Marka i pojechał do pracy. Marek miał lot o dziesiątej rano.
Praca się dłużyła, w końcu jak zwykle Wacław i Roman wyszli ostatni.
– Miłego weekendu, Romek.
– Dla pana również. I dla żony.
Wacław zrobił minę.
– Zostałem sam.
– O! Co się stało?
– Rozstaliśmy się. Dobre to, że nie zabrała pieniędzy. Widocznie nie byłem dla niej zbyt dobry.
– Takie życie.
– Przyjąłem to łatwo. Być może nie kochałem jej, tak jak sądziłem.
– Ja myślę, że albo się kocha, albo nie. Czasem żyjemy w iluzji.
– Szczerość za szczerość, to jak jest u ciebie, Roman.
– Jestem blisko z Markiem, ale ani on mnie, ani ja jego.
– Rozumiem. Nie każdego to spotyka.
– To dobrze i źle. Czasem miłość prowadza do śmierci – posmutniał.
– Wiem, co masz na myśli, Roman. Znikaj. Do poniedziałku.
     Za pół godziny spotkał się z Kaylą. Poszli do kina. Film był z serii Marvel. Po filmie Roman zapytał.
– Dlaczego nie możemy jechać do ciebie. To zabrzmiało trochę dziwnie.
– Teraz jest tam Róża i Renata.
– Twoje kochanki?
– Od jakiegoś czasu są ze sobą.
– Ale przecież nadal się z nimi spotykasz...
– Jeżeli tak to nazywasz. Kiedyś ci wytłumaczę, ale jeszcze nie dzisiaj.
– Rozumiem.
     Zobaczyli ich. Byli tak zajęci rozmową, że teraz było za późno, aby zmienić drogę. Na złość nie dostrzegli nikogo innego w pobliżu.
– Cholera – powiedziała Kayla – zapomniałam wziąć pistoletu, a coś mi mówiło, że będę go potrzebować.
Roman dostrzegł, że wyjęła małe pudełeczko wyglądające jak komórka i coś nacisnęła...
Powodem ich zdenerwowania był trójka ogolonych na łyso młodych facetów. Albo młodzi faszyści, albo skinheadzi. Pewnie to drugie. Wyjęli kije do baseballa, ukryte pod kurtkami.
– Umiesz się bić? – zapytała cicho.
– Nie tak bardzo, żeby pokonać te kije. Nigdy się nie biłem, tak w prawdzie, bo...
Roman chciał wspomnieć, pewnie o nastawieniu do agresji związanej z orientacją seksualną, ale znowu by się pomylił. Po prostu nie lubił przemocy i sądził, że w każdej sytuacji można się dogadać.
Tymczasem tamci podeszli całkiem blisko.
– No, wyskakiwać z forsy. A jak będziecie się źle zachowywać, to połamiemy gnaty.
– Nie mamy pieniędzy – rzekła.
– Całkiem ładna parka. On to ma gębę pedała, ale co taka niezła dziwka by z nim robiła? No dawaj to! – jeden z kolesi wyrwał jej torebkę.
– Zegarek i portfel – ponaglił drugi.
Nagle zobaczyli czerwone i niebieskie światła dwóch radiowozów.
– Policja, na ziemię! – usłyszeli ostrzegawczy strzał w powietrze i wszyscy znaleźli się w świetle policyjnych reflektorów.
– Przejebane – zaklął jeden z agresorów.
Inny, uderzył Romana w brzuch, chciał uderzyć Kylę, ale Roman ją zasłonił, przez to dostał i w twarz, na szczęście ręką i na tym się skończyło. Trzech policjantów rozprawiło się szybko z bandytami. Kiedy już leżeli, Dziewczyna kopnęła dość mocno końcem buta w krocze gościa, który uderzył Romana.
– Co pani robi! – krzyknął jeden z policjantów i chciał ją również zakuć.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użył 3613 słów i 20994 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Hart

    Sprawa zaczyna klarować całe zamieszanie . Posunięcia Kayli  jednoznacznie świadczą o tym, że Puma ma pewność. Zresztą Roman też to już wie on też to czuje. Życie to jeden wielki wybór  i to jest piękne i to jest nasze człowieczeństwo. Czekam na finał ,a może masz jeszcze jakieś inne plany?

    6 dni temu

  • Użytkownik Hart

    @Sapphire77 nie Puma bo to słownik nie ogarnia czegoś co już wcześniej było napisane ale sens wypowiedzi jest jak najbardziej ok. I doskonale wiem że zrozumiałeś co miałem na myśli.

    6 dni temu