– Nie śmiałam prosić. Tak, potrzebuję twojego towarzystwa.
Brunetka położyła się na kanapie, a głowę oparła na kolanach mężczyzny. Zanim się zorientował, zasnęła. W domu było ciepło, więc Roman nie obawiał się, że Kayla zmarznie.
W ciągu kilku godzin bił się z myślami czy jednak ma nie iść do domu, ale przecież obiecał i został. Wstał kilka razy za potrzebą. Myślał też, czy nie zadzwonić do Marka, ale w końcu uznał, że dzisiejszy wieczór należy się tylko Kayli.
Obudziła się około dziesiątej.
– Jesteś. Dziękuję – powiedziała cicho.
– Czy to nie będzie kłopot, że zostanę. Nie mam piżamy. Masz dwa łóżka?
– Cała góra jest wolna. Mam cztery pokoje na górze i dwie sypialnie na dole. Tylko łażę po nocy. Mogę wylądować w twoim łóżku – posłała ciepłe spojrzenie.
– Jestem niegroźny dla ciebie – odwzajemnił jej uśmiech.
– Nie pytałam, ale teraz to zrobię. Powinnam się czuć winna, że zniszczyłam małżeństwo i zdradziłam przyjaciółkę?
– To nie twoja wina. Nawet nie wiem, czy Maję należy winić.
– Nie sądzę. Jej mąż był zimny. Pomijając to wszystko, może odebrałeś, że głównym motorem naszego związku kierowała rozkosz fizyczna. Nie. Najpierw tak myślałam. Obie byłyśmy dla siebie spełnieniem. We wszystkim. Rozumiałyśmy się bez słów. Wzajemnie znałyśmy swoje myśli. Czyż to nie dziwne, że nikt nie doniósł? Ja myślę, że coś nas chroniło. Możesz nie wierzyć, ale jak w przypadku Tomasza, on mógł mieć żal, ja przeciwnie. Nawet nie wierzę, że Bóg ją zabrał za karę. Wierzę inaczej. Co prawda wcześniej miałam różne myśli. Przyniosę ci piżamę. Jesteś trochę wyższy ode mnie. Mam kilka ubrań do spania. Na wszelki wypadek.
– Przydały się dotychczas?
– Do dzisiaj, nie.
– Kayla?
Już po sposobie, w jaki na niego spojrzała, wiedział, że ona wie, o co chce zapytać.
– Siedzi ci to cały czas, więc zapytaj.
– To była pedofilia.
Podeszła do niego bardzo blisko, tak blisko, że czuł powietrze, jakie wydychała z ust. Nie chodziło o zapach, bo ten był przyjemny, ale o dotyk powietrza, jako taki.
– Powiedziałeś to jako stwierdzenie. Znaczy, tak uważasz?
– Myślę jeszcze o tym.
– Twoja odpowiedź jest dla mnie ważna. Tyle ci powiedziałam, że twój osąd powinien być prawdziwy.
– Rozumiem, albo lepiej odczuwam, że ty chciałaś. Byłaś na tyle dojrzała umysłowo, że wiedziałaś, na co się decydujesz, ale ona? Skąd ona mogła to wiedzieć. Po prostu ci uwierzyła?
– Nigdy nie kochałeś, dlatego twoja ocena jest fałszywa. Nie proszę, byś zrozumiał. Chodzi o to, żebyś to odczuł. A nie będziesz tego potrafił, aż nie odczujesz miłości. Mojej i jej.
Brunetka odeszła, a on stał przed największym problemem, z jakim się dotąd zetknął, ale wiedział, że da sobie z tym radę i to już niedługo.
Roman umył się i położył w jednej z sypialni na górze. Kayla spała na dole. Rozmyślał. O ewentualnej winie, o Bogu, o ludziach i o życiu. Tylko nie o tym, co mu powiedziała, zaraz, zanim poszła spać. W końcu, przed samym zaśnięciem, przypomniał sobie miłe chwile z Markiem.
Zaczęli poważnie myśleć o wyjeździe do Niemiec, a może do Holandii. Tylko to jeszcze pozostawało w formie roboczej. Co naprawdę przeszkadzało? Pozornie nic, tworzyli super związek. Rozumieli się. Oboje byli wierni, lecz prawdopodobnie czegoś brakowało. Wiedział, podświadomie, co tym czymś jest. Roman go nie kochał. Brakowało jednego milimetra, a to stanowiło odległość miliona mil.
Obudził się w nocy. Czuł się dziwnie i nie rozumiał przyczyny, ale po chwili to się wszystko wyjaśniło. Ktoś obok leżał. Kayla. Sądził, że żartuje z tym lunatykowaniem. Spała zwinięta w kłębuszek, a tylko jej prawa dłoń obejmowała mu kark. Delikatnie odsunął kołdrę, bo coś przypuszczał. I jego przypuszczenia okazały się słuszne. Kayla spała tylko w małych figach, którego koloru Roman nie chciał dojrzeć. Cóż, gdyby był hetero, mogłby różnie myśleć. Traktował brunetkę bardzo serio i tak odbierał jej słowa. To nie miało nic z fizyczności. Widocznie potrzebowała bliskości. Okrył ją ponownie. Obudziła się.
– Masz same kłopoty przeze mnie.
– Nie. Jesteś najbardziej delikatną istotą, jaką znam. Śpij.
Ku zaskoczeniu, objęła go mocniej i tak wtulona zasnęła natychmiast. Zrozumiał. Najważniejsze pytanie wieczoru otworzyło się przed nim jak zwój papirusu z wyraźnymi hieroglifami, którego znaczenie odczuł. Bo on nie zrozumiał. Odczuł, a to uczucie runęło na niego jak huragan, ale trwało tylko ułamek chwili. Poczuł się jak niemowlę, które matka tuli do swojego serca. Zasnął, a ostatnim obrazem przed zasnięciem była uśpiona buzia czarnowłosej nimfy.
Obudził się na dobre. Nie, coś mu w tym pomogło. Koncert e–mol opus 11, Fryderyka Chopina. Brunetka miała talent.
Szybko poszedł do łazienki. Umył zęby przygotowaną przez nią szczotką. Ubrał się i zszedł na dół.
Zobaczył ją. Stopiona z fortepianem. W pięknej długiej, koronkowej sukni. Obok na stoliczku stały w kryształowym wazonie, konwalie, a w rogu pokoju siedział Nokturn. Spojrzał na Romana, jakby chciał powiedzieć: Tylko bądź cicho.
Mężczyzna usiadł na skórzanym stołeczku i pozostał tam aż do końca koncertu. Kiedy ucichła muzyka, usłyszał ciszę. A w tej ciszy usłyszał coś, czego nigdy wcześniej nawet nie umiał sobie wyobrazić.
– Grałaś świetnie. Możesz zagrać coś na bis.
– Masz na myśli ,,Etiudę rewolucyjną”?
– Dokładnie to miałem na myśli.
Po chwili zabrzmiał, krótki, ale dynamiczny utwór, c– moll opus 10 nr 12.
Roman siedział urzeczony.
– Dziękuję.
– Zrobiłam śniadanie. Później możesz iść.
– Jasne. Sobota. Masz randkę z Różą.
– Spotykamy się na Krakowskim Przedmieściu. Napisała w nocy sms–a, a odczytałam go rano. Połazimy, a potem zobaczymy.
Chciał zapytać o noc, ale zaniechał. Poczuł, że Kayla wypełniła w nim jakąś ważną przestrzeń, o której istnieniu nawet nie wiedział...
Kilka kilometrów dalej i kilka godzin wcześniej,
Renata siedziała w ciemnym pokoju. W jednym z kilku miejsc należącym do Johna Renkera. Miała klucze i znała alarm.
Mógł spotkać się z tą smukłą szatynką w każdym innym miejscu, ale jej intuicja mówiła, że spotkają się właśnie tutaj. Oficjalnie załatwiał ważne interesy w hotelu Bellotto. Przecież tam mógł zrobić, co chciał, lub pewniej, oboje chcieli. Renata zastanawiała się, w czym nie była doskonała? Czego mu nie mogła dać?
Jak to kobieta wie, kiedy jej luby idzie w bok? Renata nie wiedziała jak, ale wiedziała kiedy i wyczuła dzisiaj, gdzie. Nie czuła nigdy innych damskich perfum. Nie miał bólu głowy, brzucha, nie przetrenował się na korcie. Zawsze sprawny, doskonały...
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Musieli być nieźle napaleni, bo zaczęli zaraz za drzwiami. Zanim ją zobaczyła, poczuła jej perfumy. Nawet, nawet. Chyba Giorgio Armani, Si. Mogłaby z powodzeniem pracować jako pies do wykrywania narkotyków na lotnisku. Rozległ się szelest ściąganych stringów, a potem delikatny zgrzyt suwaka, męskich spodni. Głębokie i przyspieszone oddechy napełniły ciszę pomieszczenia.
Zastanawiała się przez chwilę, że pewnie zepsuje im chwilę. Cóż, nie ma dymu bez ognia i są wióry, kiedy piłuje się drzewo. Zapaliła światło.
– Hej Johny. Chcesz trójkącik?
Zamarli.
– Co... co tu robisz, Rentko?
– Kto to? – usłyszała kobiecy głos.
– To... to moja siostra. Nie wiem, co tu robi.
Blondynka podeszła bliżej. Jej były narzeczony próbował zapiąć spodnie, ale powiększona męskość wciąż to utrudniała.
– Tak, jestem jego siostrą, którą posuwa od czterech lat. Zrobić wam drinka?
– Nie, dziękujemy. Johny, zadzwonię po taksówkę – powiedziała cicho dziewczyna.
– Ja już idę, skoro nie chcecie drinka. Johny jest w tym dobry, dopiero po moim trzecim, miewał, ale biorąc pod uwagę zaistniałe fakty, muszę się zbadać i tobie bym też radziła.
– Przepraszam, jestem Ewa – rzekła, nieco tylko zaszokowana dziewczyna.
– Miło mi. Miłej zabawy.
– Kurwa! Poczekaj.
– No wiesz, kochanie. Na razie się nie puszczałam. Mam dopiero zamiar, ale nie z zemsty. I z pewnością nie zrobię tego za pieniądze. Dostaniesz wszystko, co twoje, z powrotem. I oczekuję tego samego od ciebie, kotku. Nie próbuj dzwonić, posyłać kwiatów i tak dalej. Było mi miło się z tobą ruchać, ale poważny związek, jakim jest małżeństwo, to coś więcej, niż w twoim przypadku kilkadziesiąt, a może więcej, tych śmiesznych ruchów.
Coś tam powiedział, że to słowo, to była emocja związana z sytuacją, niedotycząca jej, ale blondynka nie chciała dłużej tu być. Zrobiła, co miała zrobić...
Renata wyminęła ich i wyszła, a zaraz za drzwiami rzuciła klucze od tego domu, na betonowe schodki. Spokojnie szła dobrych dziesięć minut do swojego Mercedesa. Jej Mercedesa. Zarobionego za własne pieniądze.
Nie była nawet zła. W końcu co by to dało? To już drugi raz, pomyślała.
Ewa była niczego sobie, ale do niej jej, wiele jej brakowało. Dlaczego drugi już facet zdradził tak ładną, niegłupią i do tej pory, porządną dziewczynę?
– No cóż, w ramach odstresowania wyląduję, w łóżku tej kruczoczarnej nimfy. Może mnie czymś zaskoczy – powiedziała cicho do siebie.
Chciała nawet zadzwonić, ale zrezygnowała. W końcu to Kayla miała ją poderwać, a nie odwrotnie.
Ruszyła. Pomyślała o dobrej kąpieli w pianie. Wiedział, że John nie jest aż tak głupi, żeby coś złapać. Ewa również wyglądała na porządną dziewczynę... Słowa o przebadaniu, były może niepotrzebne, aczkolwiek dosadne i z całą pewnością zabolały Renkera.
*
Roman otworzył drzwi do mieszkania. Pomyślał o Marku. Prawdę mówiąc, trochę tęsknił, może ta fizyczna jego część.
W tym czasie, w innej części miasta, bliżej Zamku Królewskiego Róża przygotowywała się do spotkania. Zastanawiała się, czy Kayla wie, ie nie ma żadnego narzeczonego.
Miała kilka krótkich relacji. Sądziła, że z Leszkiem coś wypali, ale okazał się niedojrzałym do związku. Pozostawał dwunastoletnim chłopcem w ciele dwudziestolatka. Róża nie potrzebowała być nianią. Nie umiał załatwić najprostszych spraw, co potrafił to używać, to coś w spodniach, lecz też raczej wyglądało, że jego przyjemność się bardziej liczyła niż jej.
Od trzech miesięcy nie miała nikogo. W tym sensie. Zastanawiała się nad tym, nieco tylko starszym od niej mężczyzną. Co robił z lesbijką? Dobrze ubrany, zadbany. Czy to możliwe? Wyglądał na stuprocentowego geja.
Może się dowie od brunetki. Nie wiedziała co myśleć. Nigdy nie myślała, że może umówić się z dziewczyną. A tu taka sprawa! Od chwili kiedy zobaczyła ją przy stoliku, czuła niekontrolowane prądy w dolnej części pleców. Miała dwadzieścia jeden lat. Dwa lata studiów. Zabezpieczoną przyszłość przez rodziców i zero miłości. Same porażki. Nie załamywała się. Musiała przeskanować swoją osobowość. Do tej pory uważała się za porządną dziewczynę. Kto mógł przypuszczać, że Kayla na nią tak podziała. Dla pewności poprzedniego wieczoru otworzyła komputer i weszła na stronę dziewczynek, które lubią inne dziewczynki. Oglądała zdjęcia, bez większej sensacji. Puściła krótki filmik. Była podniecona, ale w normalny sposób. Ponoć kobieta reaguje podobnie, niezależnie czy widzi dwóch mężczyzn, dwie kobiety czy kobietę i mężczyznę. Jakaś psycholog zrobiła badania i potwierdzono je wielokrotnie. Czemu Kayla na nią tak działała, tego nie pojmowała?
Dojechała na Plac Zamkowy pięć minut przed południem. Uspokoiła się.
A co jak ją wystawi, może robiła sobie tylko jaja? Jakaś jej część szeptała, że przyjdzie i będzie pięknie.
– Hej, czekasz na kogoś? – usłyszała głos Kayli.
– No na ciebie.
– Na mnie? To miłe. To idziemy na jakieś dobre rzeczy. Dzisiaj ciebie obsłużą. I ja płacę.
– A gdzie idziemy?
– To zależy od ciebie. Dzisiaj ty rządzisz. Jesteś głodna?
– Nie tak bardzo.
– Ale zjesz jakąś dobrą i lekką sałatkę, a potem ciacho?
– Dobrze, tu jest milion kawiarni.
– Masz rację. Studiujesz coś, prawda?
– Takie sprawy z zarządzaniem przedsiębiorstw.
– Czyli umiesz liczyć i przewidywać.
– Trochę.
– Twój narzeczony nie był zły, że nie masz dla niego czasu w sobotę?
Dziewczyna się lekko zarumieniła.
– Wiesz, nie powiedziałam ci całej prawdy.
– Tylko żartuję. Znam się na ludziach. Nie masz nikogo od wielu miesięcy. Czterech?
– Trzech.
– I zastanawiasz się, dlaczego tak jest, ale jesteś dobrej myśli, tak?
– Dokładnie.
Weszły do kafejki. Kelnerka mogła mieć tyle lat co Róża albo rok mniej. Zamówiły dwie sałatki grecki i dwa piwa.
– To ciastko nie będzie potem bardzo pasować – powiedziała Róża.
– Mnie nie przeszkadza.
Kiedy dziewczyna przyniosła, zaczęły jeść. Kayla patrzyła wszędzie, ale nie na dziewczynę, ta natomiast zerkała na nią co chwilkę.
– Ten młody mężczyzna, to twój znajomy?
– Tak, pracujemy razem. Fajny gość. Podoba ci się?
– Niczego sobie, tylko...
– Tak? – kruczowłosa spojrzała w oczy.
– Może nie powinnam...
– Nic się nie stanie, jeśli zapytasz, skoro jest to ważne.
– Nie jest. Wydawał się bardzo wrażliwy. Czy on...
– Masz trudności z wyrażaniem pytań. Tak, on nie jest dla kobiet.
– Aha, czyli dobrze myślałam. Dziwne, prawda?
– Nie. Ja jestem zgrabna i ładna. Nawet bardzo. I większość facetów by chciała ze mną być bliżej, a jestem teraz z tobą.
Róża znowu się zawstydziła.
– Ja jeszcze nie byłam nigdy z dziewczyną i muszę przyznać, że sprawdzałam wczoraj, czy na mnie działają.
– Tak i co?
– Wszystko normalnie. Tylko dziwnie się czuję z tobą.
– Rozluźnij się. Dzisiaj sobie tylko poplotkujemy.
– Och. A ja myślałam...
Kayla popatrzyła na nią.
– Miło wyglądasz, kiedy się rumienisz. Co myślałaś?
– Że, może. To, tak nie wypada...
– Róża, odwagi. Powiedz. Widzisz, że jestem miła. Jestem taka, nie udaję i nie pogrywam sobie.
– Masz czas później, bo ja właściwie mam całą sobotę wolną...
– Zjemy to i wypijemy piwko, a potem zobaczymy. Też mam czas.
Kayla delikatnie ujęła dłoń brunetki, a Róża drżała.
– Pamiętasz, co powiedziałam o pierwszym spotkaniu. Dzisiaj ty rządzisz.
– Jesteś taka zdecydowana... U mnie są rodzice.
– Ja mieszkam sama.
– To możemy pojechać do ciebie.
Zabrzmiało to jak stwierdzenie, a nie jak pytanie.
– Jasne.
Dziewczyna od razu się rozluźniła i Kayla to wyczuła. Wahała się z tym, co chciała powiedzieć.
– Nie będziemy na zawsze. To przygoda. Czegoś cię nauczy, a może zdecyduje o twoim życiu. Ja już podjęłam postanowienie, tylko zobaczę, jak się to potoczy. Robimy coś świadomie i próbujemy osiągnąć zamierzenia, ale to nie zależy od nas. Niektórzy nie wierzą w przeznaczenie. Plan. Ja wierzę. Pewien facet uratował życie dziecku. Za dwadzieścia lat wybuchł pożar. I uratował go strażak, z narażeniem życia. Okazało się, że to było to dziecko, które tamten wówczas uratował.
– To prawdziwa historia?
– Tak, całkowicie.
Siedziały w milczeniu. Starsza z brunetek zapłaciła i poszły w dół, w kierunku Nowego Światu.
Godzinę później weszły do jej domu na Sadybie.
– Kayla ja nie wiem...
– Wiesz. Wyluzuj. Tylko powiedz.
– Chciałabym tego z tobą. Jestem kompletną nogą.
– Żadna kobieta nie jest. Możesz wszystko. Pójdzie dobrze.
– To nie będzie jeden raz, prawda?
– Nie, maleńka, ale nie na życie. Szanuję ludzi, ale nie jesteś jedyna.
– Rozumiem, nie będę chciała cię uwiązać. To wybór, a nie przymus.
– Jesteś pewna?
– Najzupełniej.
Podeszła do Kayli i pocałowała ją delikatnie w usta. Poczuła, że nogi ma z waty a majteczki w kroku są całkiem mokre.
– Myjemy się najpierw? – zapytała Róża.
– A jak wolisz? – zapytała kruczowłosa nimfa.
– Wolałabym nie.
– Zgoda.
Róża poczuła pewność. Z każdą chwilą czuła większe podniecenie i chyba dostrzegła to u brunetki. Ku własnemu zdziwieniu zaczęła ją rozbierać. W końcu, gdy brunetka była nago, zaczęła sama zdejmować swoje ubranie. Po chwili stały nago naprzeciw siebie. Ciało Róży zdawało się być drobniejszej postury. Zaczęła całować Kayle tak namiętnie, że tej brakowało tchu. Na szczęście zajęła się jej piersiami, więc Kayla odzyskała oddech Odważnie popchnęła ją na łóżko. Dawała z siebie wszystko i sżło ej to super, a Kayla w mig odczuła, że Róża ma wrodzone zdolności by dawać rozkosz drugiej kobiecie. Pomyślala też, że nikt nie rodzi się lesbijką, ale Róża pewnie już nią zostanie.
Około dziesiątej Róża zadzwoniła do domu i powiedział, że nocuje u koleżanki i że będzie jutro rano albo koło południa. Rodzice nie mieli zastrzeżeń.
Odpoczęły trochę i zaczęły nowe zmagania. Róża przestała liczyć szczyty. Nie sądziła, że może być tak miło. Na razie nie mogła jednej rzeczy otrzymać, ale mogła ją dać. Sądziła, że za kilka dni albo góra tydzień, to się zmieni. Zasnęły po trzeciej.
Kayla obudziła się nad ranem, zanim listopadowe słońce zaczęło prześwitywać przez jesienne chmury..
– Jesteś cudowna, kochanie. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. Przypominasz mi Maję, ale już wybrałam – szepnęła do śpiącej słodko jak dziecko, młodszej nieco brunetki.
Przytuliła się do niej i zasnęła.
Po śniadaniu odwiozła Różę do domu.
– Podam ci dni, kiedy będę mogła cię widzieć. Poza tymi dniami, pytaj. Może też będę wolna.
– Masz kogoś, tak?
– Będę miała, ale ty masz priorytet.
– Okej, pasuje mi. Jeśli poznam kogoś, też powiem ci.
– Jasne. Wiem, że chcesz czegoś. Wiesz co robić, żeby to przyspieszyć, ale nie forsuj. I bez tego jest super, prawda?
– Tak. Szkoda, że muszę iść.
– Zobaczymy się w środę.
– Fajnie. Do środy.
Pocałowała ją delikatnie w policzek.
– Wiesz, gdzie bym chciała buziaka, ale ściany mają oczy.
– Jasne. Miłego dnia. Uważaj na siebie, Różyczko.
– Dzięki. Było miło mi się z tobą kochać.
– Wzajemnie.
Róża poszła w kierunku bloku. Kayla patrzyła za nią, aż ta zniknęła w klatce schodowej. Dopiero wówczas brunetka zapaliła motor.
– W poniedziałek spotykam się z Renatką – powiedziała cicho do siebie.
Pomyślała chwilkę o zmarłej miłości. Ruszyła wolno obserwując uliczny ruch. Od dawana opanowała rozdzielczość uwagi. Potrafiła myśleć o jednym, a wykonywać nawet skomplikowaną czynność.
*
Marek wrócił w poniedziałek wieczorem. Tym razem Romek zrobił dobrą kolację. Mieli dobry czas. Kiedy ich ciała nasyciły się sobą, zasnęli.
*
Renatka spotkała się z brunetką zaraz po pracy. Nie była zawstydzona ani nie zadawała pytań.
– Pojedziemy do ciebie, dobrze?
– Dobrze. Zrobiłam wczoraj obiad, powinnaś lubić.
– Rozmawiałam z Romkiem.
– Tak, wiem. Powiedziałaś mu, że jesteś do zdobycia.
– Jestem.
– A kto ma cię zdobywać?
Renata spojrzała na nią dziwnie.
– W piątek nie spojrzałaś na mnie ani razu, nie rozumiem...
– I ja nie rozumiem. Wytłumacz mi zatem, o co chodzi. Zadzwoniłaś wczoraj, że chcesz się spotkać, to się zgodziłam.
Blondynka poczuła się dziwnie.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Hart
Napięcie rośnie ,a i tak zawsze otwierasz furtkę do następnego jeszcze nieoświetlonego pokoju. To wszystko co nas buduje to emocje i poznawanie czegoś co dla nas nieznane.
Sapphire77
@Hart Zastanawiasz sie jak to sie skonczy. Kayla chce zakonczyc swoje ostatnie zadania. Juz postanowila, ale wszystko potrzebuje czasu. Roman tez musi odkryc w sobie, co juz wzrasta. Pewnie zauwazyles, ze ten pocalunek z Kayla wszystko zapoczątkował. Ona wiedziała.
Hart
@Sapphire77 To daj to w tekście będzie ciekawiej. Co ty na to?
Sapphire77
@Hart Powie o tym Romanowi później, nie wszystko może by napisane od razu.