Rozdział VI
- Więc skoro już przeszliśmy na ty to może mi powiesz skąd ta mina zbolałego szczeniaczka i z jakiego powodu to picie? Ktoś Cię skrzywdził? Może mogę jakoś pomóc? No wiesz.... Przyłożyć mu czy coś a może dać do zrozumienia żeby zostawił Cię w spokoju. Twój wybór. Ja poproszę whisky.
- To aż tak widać? Myślałam,że jakoś to zakryję. Nie obraz się,ale na razie nie chcę o tym mówić. Chcę się napić.
- Aha. Rozumiem. Wyczuwam grubszą sprawę. Nietrudno się domyśleć,że jest to jakiś facet. Zgadłem?
- Jaki pewny siebie. Mam to wypisane na twarzy czy co? Dziękuję za drinka.
Po dostaniu go przechyliłam odrazu jak jakąś wodę gazowaną. Poczułam się tak jakbym zaspokoiła własne pragnienie. Cudowne uczucie. Chociaż raz mogłam pełnić rolę niegrzecznej dziewczynki. Podobało mi się to.
- Hola hola. Nie tak szybko. W takim tempie zalejesz mi się w trupa szybciej niż jestem w stanie to sobie wyobrazić.
- I dobrze. Chcę zapomnieć o dzisiejszym dniu. Zbłaźniłam się na oczach tylu ludzi. Poproszę jeszcze raz to samo.
- O czym ty mówisz?
- Nie zrozumiesz. Moje życie przypomina bajkę chociaż ja wolałabym w niej nie być.
- To rzeczywiście nie ogarniam. Chyba każda dziewczyna marzy o takim życiu. Przynajmniej do tej pory tak mi się wydawało.
- I dobrze Ci się wydawało. Problem w tym,że tylko ja jestem jakimś odmieńcem.
- Nie sądzę. Myślę,że jest jeszcze na całym świecie taka garstka dziewczyn jak ty. Na pewno nie jesteś w tym sama.
- Tak sądzisz?
- No pewnie.
- Dzięki. Zawsze to chociaż jakieś marne pocieszenie.
I wypiłam kolejnego. Powoli zaczynało mi się kręcić w głowie. Rzadko piję więc nie jestem przyzwyczajona do takiego tempa.
- Proszę jeszcze jeden. Zaczynam się rozkręcać.
- Chyba żartujesz. Tobie już na dzisiaj wystarczy.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Nie jesteś moją matką.
- I nawet bym nie chciał. Z takim temperamentem długo bym z Tobą nie pociągnął. Gdzie mieszkasz? Może zamówię taksówkę i odwiozę Cię do domu? Czekaj. Wezmę twoją torebkę i sprawdzę czy masz jakiś adres.
Boże. Co te baby tam noszą? To jakaś katastrofa. Dobrze,że mam długie ręce i mogę to sobie jakoś odgarnąć. Dla mnie to jest tornado i połączenie wybuchu wulkanu. Masakra. Na szczęście znalazłem jakąś wizytówkę hotelu. Może rodzice już się o nią martwią.
- Mam tu jakąś wizytówkę hotelu. Pod ten adres mam Cię zawieźć królewno?
- Yhym. Nie wiem skąd się tam nawet wzięła.
- Widzę,żę już jest dobrze,bo coś bełkoczesz. Siedz tu i nigdzie się stąd nie ruszaj. Ja tylko zadzwonię po taksówkę.
Dobrze,że po zadzwonieniu jest gdzieś w pobliżu i za parę minut będzie na miejscu,bo inaczej się tu jeszcze porzyga albo zaliczy zgona. Widać,że nie ma doświadczenia w piciu skoro te dwa drinki tak ją wzięły. Ledwo zdążyłem się od niej oddalić,a już się przyczepił jakiś świr co szukał okazji do bzyknięcia. Koniecznie chciał wykorzystać okazję i zarobić w ryj.
- Koleś!! Nie widzisz,że ona jest pijana? Zostaw ją. Ona nigdzie z Tobą nie pójdzie.bo jest ze mną. Chyba,że chcesz zarobić w mordę.
- Wyluzuj. Już sobie idę.
- Nic Ci nie zrobił? Wszystko w porządku?
- Tttak. Chccę do ddomu...
- Wytrzymaj jeszcze chwilę. Taksówka zaraz będzie.
Gdy przyjechała już na miejsce dobrze,że ten facet mi pomógł załadować ją jakoś do środka,bo sam bym nie dał rady. Zaczęła już się trochę szarpać.
- Pod ten adres proszę. Mam nadzieję,że nie obrzyga panu samochodu.
- Haha... Niech się pan nie przejmuję. W swojej karierze miałem już różne sytuację. Niech mi pan uwierzy.
- Domyślam się.
Po tych słowach zaczęła coś gadać do siebie i powoli ściągać ramiączko z sukienki. Co ona kurwa odwala? Chcę mi tu urządzić striptiz w taksówce?
- Gorącą ma pan dziewczynę. Nawet w samochodzie szuka okazji do igraszek.
- To nie jest moja dziewczyna. Poznałem ją przypadkiem.
- Rozumiem.
- Ggorącoo mii. Muusszę to ściąggnąćć.
Nie powiem. Seksowna była z niej dziewczyna,ale ja nie jestem z tych co wykorzystują okazję aby pójść z dziewczyną do łóżka. Mam jakąś swoją godność. Dobrze,że miałem przy sobie jaką wodę mineralną i mogłem odrobinę ochłodzić jej twarz. Po tym zasnęła w fotelu jak niemowlę. Była słodka. Żal było mi ją budzić więc wziąłem ją na ręce. Nie chciałem zawracać znowu głowy temu facetowi. Jedynym wyjściem było jeszcze udanie się na recepcję i zapytanie o pokój. Akurat tego już nie mogłem od niej wyciągnąć.
- Dobry wieczór. Mam tutaj panią z tego hotelu,ale nie znam numeru jej pokoju. Mogłaby mi pani podać?
- Oczywiście. Pokój nr 17. Czeka już tam ktoś na nią.
- Dziękuje.
Udałem się z nią do windy. Wtarganie jej na górę po schodach było by torturą więc oszczędzę sobie tego.
Szybko znalazłem ten pokój. Trochę się bałem,że dostanę ochrzan od jej rodziców ale przyjmę to na klatę. Postaram się to im jakoś wytłumaczyć. Zapukałem do drzwi i moim oczom ukazał się młody facet w garniturze. Tego się nie spodziewałem.
- O co chodzi?
Gdy zobaczył mnie z tą dziewczyną śpiącą na rękach myślałem,że się zagotuję. I weź się teraz tłumacz człowieku.
Dodaj komentarz