Miłość i przeznaczenie IX

- Tak. Możemy iść.  
Trochę ludzi już było. Mam nadzieję,że nie jesteśmy ostatni i zaraz nas nie wygonią.
- Na co masz ochotę kochanie? Zaraz przyniosę.
- Może na jakąś sałatkę i kawę. Muszę się rozbudzić.
- Już się robi.
Po jego odejściu podleciała do mnie znajoma kelnerka i zaczęła patrzeć na moją rękę. O co jej chodzi?  
- Witam pani Julko. A gdzie pierścionek?
- Jaki pierścionek,bo nie bardzo rozumiem?
- Niech pani nie udaje. Zaręczynowy. Już pół hotelu o tym trąbi. Niedawno kurier go tu do nas przynosił. Chciałam pani pogratulować i zobaczyć na własne oczy.
- Aaa ten pierścionek. Zostawiłam w pokoju. Straszna ze mnie gapa. Zaraz powiem Łukaszowi,żeby go przyniósł.
- Koniecznie.
- Proszę skarbie. Smacznego.
- Misiu przynieś mój pierścionek z pokoju. Jak na złość zapomniałam go założyć.
- O jakim pierścionku ty mówisz? Przecież nie masz żadnego.
- Głuptasie. Tym zaręczynowym. Pani tu chciała zobaczyć.
- Przepraszamy na chwilę.
- Co ty bredzisz? Jaki zaręczynowy pierścionek? Przecież odrzuciłaś moje oświadczyny.
- Odrzuciłam,ale po głębszym zastanowieniu zmieniłam zdanie. Nie cieszysz się? Poza tym skąd miałam wiedzieć,że pół hotelu już o tym wie? Widocznie słabo się z tym kryłeś.  
- Oczywiście,że się cieszę. Po prostu jestem w szoku.
- To dobrze. A teraz gdzie masz ten pierścionek? To wszystko musi wyglądać przed nią wiarygodnie.
- W spodniach.  
- Nadal w tym pudełeczku?
- No tak.
- To wyjmij go i włóż mi na palec.  
- Serio?  
- A czy wyglądam jakbym żartowała? No pewnie,że serio.
Stał jak osłupiały. Wiem,że to może trochę dziwnie wyglądać,ale przemyślałam sobie to i doszłam do wniosku,że źle zrobiłam. W końcu chłopak opłacił nam całe wakacje i zorganizował tak pięknie całą tą kolację. Wyszłabym przed sobą i matką na straszną świnie.
- To zadam to pytanie jeszcze raz jeśli pozwolisz. Julko... Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Tak.  
Po tym włożył mi pierścionek na palec. Ręce mu się trzęsły jak galareta normalnie.
- Jest piękny.
- Nie tak piękny jak ty kochanie.
- Mam nadzieję,że nie widziała jak mi go wkładasz na palec. Mogłaby nabrać podejrzeń.
- Myślę,że nie,bo byłem odkręcony tyłem.
- To dobrze.
- O to i jest. Proszę spojrzeć.
- Naprawdę piękny. Musi pan bardzo kochać swoją narzeczoną.
- Owszem. Oddałbym jej wszystko.
I pocałował mnie w czoło. Dziwnie się poczułam,bo nie wiem czy robił to na pokaz czy rzeczywiście tak uważał.
- A nie miała go pani czasem w swoim pokoju?
- Jednak nie. Mój ukochany schował go do spodni żebym nie zgubiła. A teraz przepraszamy,ale zjedlibyśmy coś.
- Naturalnie.
- Co za wścibska baba. Nie mają swoich spraw i obowiązków? Masakra.
- Widocznie ten typ tak ma. Mam tylko nadzieję,że nie przyjęłaś tych oświadczyn ze względu na nią kochanie. Wyszedłbym na debila.
- Daj spokój. Oczywiście,że nie.
- Pójdziemy z tym wszystkim do pokoju? Jakoś nie mam na razie apetytu.  
- Ok. To chodź.

- W pokoju zupełnie co innego. Chociaż cisza i spokój.  
- Nom.
- Wezmę lekarstwa póki pamiętam.
- Przyniosę Ci wody.
- Dzięki.
- Proszę kochanie.
- Wypiję tą kawę i pójdę na basen jeśli pozwolisz.
- Jasne. Ja trochę popracuję przez ten czas.
Zaczęła się pindzić przy tym lustrze jakby na jakąś randkę szła.  
- A po co się tak stroisz? Tylko na basen idziesz. Randkę tam masz?
- A jeśli tak to co?
Spojrzał się tak na mnie spod byka i zrobił się cały czerwony.
- Przecież żartuję. Nie bulwersuj się tak. Już Ci mnie nikt nie ukradnie. Widzisz? Noszę pierścionek na palcu.
- I bardzo dobrze. Chce żeby tak było.
- Wracam za godzinę. Pa.
Pocałował mnie w usta i wyszłam. Ludzi na tym basenie jak mrówek. Dobrze,że jeszcze jakiś leżak był wolny to mogłam się trochę popalać. Nie minęło parę minut,a kątem oka zauważyłam,że ciągle gapi się na mnie jakiś facet. O co mu biega? O nie. Idzie tutaj! Schowałam się za kapeluszem,ale jednak nic to nie dało.
- Julka?
- A my się znamy w ogóle? Nie kojarzę.
- Jestem tym chłopakiem z klubu który Cie przyniósł wieczorem do pokoju. Nie pamiętasz?
Boże. Chyba się spale ze wstydu. Na pewno już jestem czerwona jak burak!
- Aaa. To ty.  
- Coś czuję,że nie bardzo.
- No fakt. Słabo pamiętam ten wieczór.
- Domyślam się.
- Tak w ogóle to dzięki za odprowadzenie. Gdyby nie ty to nie wiem jakbym tam dotarła.
- Nie ma sprawy. Kto by pomyślał,że się jeszcze spotkamy.
- A no właśnie. Co tu robisz? Też przyjechałeś na wakacje?  
- Nie. O dziwo dostałem tu pracę sezonową. Dzisiaj zaczynam.
- To fajnie.  
- Muszę już lecieć. Mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy.
Puścił do mnie oczko i odszedł z szerokim uśmiechem na twarzy. Co to miało być? Czy ja mu się podobam?

Pisarka22

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 956 słów i 4882 znaków. Tagi: #zmiana #plotki #zaskoczenie

Dodaj komentarz