Gapilam się na to przedstawienie jak ciele na malowane wrota. Jednak Kaśka miała rację. Ta restauracja i ten cały wyjazd to wszystko było zaplanowane. Co ja teraz zrobię? Co mu powiem? Masakra. Po drodze zabrał jeszcze mikrofon, poprawił krawat i zaczął ruszać kieszenią w spodniach w poszukiwaniu pierścionka. Po cichu kiedyś liczyłam na takie wydarzenie. Jak każda dziewczyna. Tylko kiedy przyszło cała radość zniknęła jak za pomocą jakiejś czarodziejskiej różdżki. Został strach i wybieganie w przyszłość. Gdy o tym pomyślałam przede mną już stał on z zadowolona mina, a cała reszta gości gapila się na nas. Chwycił mikrofon w rękę i chciał mówić. Serce zaczęło mi walić jak młotem i miałam wrażenie, że zaraz mi wyskoczy.
- Kochanie. Wiem, że może to trochę za wcześnie jak na taką znajomość i na pewno będziesz zaskoczona, ale muszę to zrobić. Przygotowywałem się do tego już jakiś czas. I jestem w 100% pewien swojej decyzji. Zanim jednak to uczynię zamierzam jeszcze dodać parę słów od siebie.
Po tym zdaniu wyciągnął jakąś kartkę.
-Wiem, że to trochę głupie tak czytać z kartki, ale zrzera mnie ogromna trema i nie potrafię inaczej. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz Skarbie.
I zaczął że szczerym uśmiechem na twarzy.
- Jesteś dla mnie wyjątkowa. Z najważniejszych kobiet w moim życiu ty z mamą stoisz na pierwszym miejscu. Zawsze tak jest i było. Kocham się o Ciebie troszczyć i sprawiać Ci radość. Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko. Nawet ziemie poruszyć. Uwielbiam patrzeć jak się śmiejesz i na mnie zloscisz. Robisz się wtedy taka słodka. Ze względu na twoją chorobę chce być dla Ciebie ochrona teraz i w naszej przyszłości. W końcu na tym właśnie polega miłość. Kocham Cię ponad życie, bo jesteś dla mnie całym światem i nigdy nie pozwolę Ci odejść. Swoją przyszłość chce wiązać już tylko z Tobą. Pragnę się ustatkowac. Mam nadzieję, że już niedługo zostaniesz też moja żona, a w dalekiej przyszłości będziemy mieć gromadke dzieci i żyć długo i szczęśliwie.
Ślub? Dzieci? Co on wygaduje do cholery? Czy to aby nie za szybko? Nie na to się pisałam. Tylko czekać jak usadzi mnie przy garach i będę jego kura domowa. O nie
Gdy skończył już miał wyciągać pierścionek i klekac na jedno kolano, ale mu przerwałam.
- Czy ja mogę skorzystać z toalety? Źle się czuję.
- Kotek co się dzieje? Ja właśnie miałem... Dobra. Nieważne. Zrobię to za chwile. Zaprowadzić Cię tam? Mam wrażenie, że ledwo stoisz na nogach i jesteś cała blada.
- Nie. Poradzę sobie. Zaraz wracam.
Biegiem poleciałam do tej łazienki. Wprost do umywalki. Musiałam przemyc sobie twarz zimna woda. Ręce i nogi trzesly mi się jak galareta. Bałam się, że na tych szpilkach zaraz stracę równowagę. Zaczęłam grzebać w swojej torebce w poszukiwaniu leków na serce. Jeśli ich zaraz nie wezmę to chyba ducha wyzione w tej restauracji przy Łukaszu.
- Kochanie. Wszystko ok? Mogę wejść?
- Tak. Już wychodzę.
I dotarliśmy znowu do tego stolika. W zanadrzu miałam już swoje tabletki musiałam je jak najszybciej wziąć.
- Mogę prosić o szklankę wody? Muszę zażyć lekarstwa.
- Oczywiście kochanie. Kelner! Poproszę szklankę wody dla tej Pani.
- Nie wzięłaś ich? Myślałem, że mogę Ci ufać, bo tego pilnujesz.
- Pilnuje, ale wieczorem zapomniałam. Jakoś wyleciało mi z głowy z tego nadmiaru wrażeń. Chyba sam rozumiesz.
- Naturalnie. Przepraszam Cię. Napij się. Lepiej trochę?
- Tak. Dziękuję.
- A więc mogę dalej kontynuować?
- Chyba tak.
Po mojej odpowiedzi wyciągnął czerwone pudełeczko z kieszeni spodni i kleknal na jedno kolano. Gdy je otworzył moim oczom ukazał się piękny złoty pierścionek z ogromnym brylantem. Cudownie się mienil na tle tego pomieszczenia.
- Skarbie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja żona? Będę najszczesliwszym facetem na świecie gdy powiesz tak.
- Yyy kochanie widzę, że bardzo się postarales z tymi wszystkimi przygotowaniami. Doceniam to. Muszę Cię jednak zmartwic, bo moja odpowiedz brzmi nie. Przykro mi.
- Że co??? To jakiś żart? Może źle usłyszałem więc powtórzę jeszcze raz.
- Nie trzeba. Dobrze słyszałeś. Pierścionek jest piękny, ale nie mogę go przyjąć.
Po tych słowach wylecialam jak głupia z tej restauracji. Dobrze, że stała tam jeszcze zamówiona limuzyna przez Łukasza więc mogłam z niej skorzystać.
- Proszę jechać gdzieś do centrum.
- Nie czekamy na tego Pana?
- Nie. On wróci sam.
Kiedy spojrzałam w szybę Łukasz jeszcze biegł w moją stronę. Coś krzyczał i wymachiwal rękami, ale zdążyliśmy odjechać. Dobrze ze niczego mu nie obiecywalam i w jakimś sensie mogłam być wolna. W mojej torebce zaczął dzwonić telefon, ale kiedy spojrzałam na wyświetlacz odrazu nie miałam zamiaru go odbierać. Czego on do cholery chce? Wyciszylam. Potrzebowałam teraz chwili spokoju i trochę samotności. Limuzyna odjechała, a ja ruszyłam w stronę klubu Miraze. A co mi zależało. W końcu nie może mnie kontrolować. Klub był spory. Podeszłam do baru gdzie siedziało już kilka osób. Potrzebuję ucieszyć ten ból. Może zachowalam się chamsko odmawiając mu oświadczyn i wybiegajac z tej restauracji jak dzikus ale tak podpowiadal mi rozum. Nie byłabym szczęśliwa w tym małżeństwie.
- Poproszę jakiegoś drinka. Potrzebuję się trochę wyluzowac.
- Ma Pani na myśli jakiegos konkretnego?
- Sam zdecyduj.
- Może sexy bitch? Kobiety bardzo często w nim gustuja.
- Naprawdę? Haha... To chyba strzelił Pan w dziesiątkę bo po dzisiejszym zajsciu właśnie nią jestem.
- Dobrze. Nie będe wnikal w Pani życie osobiste. Zaraz zrobię.
- Można się dosiasc? Nie chce pić w samotności i wyjść na jakiegoś alkoholika.
- Nie bardzo, bo ja nie potrzebuje towarzystwa. Właśnie chcę pić sama.
- A wyglądasz jakbyś potrzebowała. Może chcesz pogadać?
- Gościu daj mi spokój! Czego ty ode mnie chcesz? Po tym dostałam smsa od Łukasza co ja odwalam i gdzie jestem. Czego wy wszyscy ode mnie chcecie?
- Ja? Niczego. Po prostu pomyślałem że sobie tak na luzie pogadamy bo wydajesz się być fajna babka ale skoro nie to poszukam innego towarzystwa. Nara!
- Czekaj! Przepraszam. Wybuchłam bez potrzeby. Siadaj. Jestem Julka!
- A ja Konrad. Miło mi Cię poznać Julka!
Dodaj komentarz