Let Me Love You #7

Siedziała w swoim ulubionym fotelu z kubkiem gorącej czekolady.  Okryta była miękkim i pachnącym  kocem. Praktycznie każde wieczory spędzała czytając swoją ulubioną książkę.  Czekała na Dracona. Pomimo tego, że widziała się z nim kilka godzin temu, tęskniła.  Nie była  do końca pewna czy dobrze zrobiła dając mu drugą szansę, ale w głębi serca czuła, że nie dałaby rady bez niego.  

Nie wiedziała kiedy zasnęła. Była zmęczona dzisiejszym dniem.  

Draco wiedział, że Hermiona będzie w domu swoich rodziców. Postanowił się tam udać. Po cichu wszedł do środka. Zdjął ciężką kurtkę i powiesił ją na wieszaku. Wszedł do salonu i zobaczył śpiącą kobietę. Delikatnie się uśmiechnął i podszedł do niej. Odgarnął zbłąkany kosmyk z jej czoła i pocałował jej rumiany policzek.  Ostrożnie wziął ją na ręce i udał się w stronę sypialni.  
Nogą otworzył przymknięte drzwi. Położył dziewczynę na łóżku i przykrył kołdrą. Sam udał się do kuchni. Był potwornie głodny. Wiedział, że w lodówce na pewno coś znajdzie. I wcale się nie mylił. Lodówka była cała zapełniona. Postanowił zrobić sobie zapiekankę. Mimo swojej doskonałej sylwetki Draco potrafił na prawdę sporo zjeść. Może nie był wybitnym kucharzem, ale potrafił co nieco ugotować. I nie zawsze wykorzystywał do tego skrzaty.  

Otworzyła oczy i z westchnieniem usiadła na łóżku. Zdawało jej się, że  zaspała w salonie, a teraz jest w sypialni. Do jej nozdrzy doszedł przyjemny zapach. Otuliła się kocem, który leżał na oparciu krzesła i wyszła.  
Delikatnie i po cichu schodziła po schodach.  Weszła do kuchni i na jej twarzy pojawił się uśmiech.   
- Apetycznie pachnie. - powiedziała i podeszła do blondyna.
- O już się obudziłaś. - odpowiedział. - Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to, że grzebałem Ci w lodówce?  
- Czuj się jak u siebie.  
- Usiądź, pewnie jesteś głodna.  
- W zasadzie to niedawno jadłam, ale maleństwo zgłodniało. - na jej policzkach pojawił się krwisty rumieniec.  
Blondyn wyłączył piekarnik i odłożył ścierkę na blat.  
Uklęknął przed żoną i podwinął w górę jej bluzkę.  
Pocałował delikatnie zaokrąglony wzgórek jej brzucha.  
- To ja twój tatuś. - szepnął. - Razem z mamusią bardzo Cię kochamy.  
Szatynka wplątała palce w jego włosy i promiennie się uśmiechnęła.  

Po chwili oboje zajadali się zapiekanką przyrządzoną przez byłego ślizgona. 

- Pyszne. - odezwała się szatynka. 

- Cieszę się, że Ci smakuje. 

- Draco? Może wyjedziemy na jakieś małe wakacje? - spytała niepewnie. 

- Wiesz co, kochanie? To bardzo dobry pomysł. - powiedział całując ją  w czoło.  - Sam zamierzałem Ci to zaproponować, a teraz idź do sypialni odpocznij sobie a ja zaraz do Ciebie przyjdę. 

- Tylko nie każ mi długo na siebie czekać. - szepnęła i udała się do sypialni.  Wzięła świeże ubrania i poszła do łazienki wziąć ciepły prysznic. 

Naga weszła do kabiny prysznicowej i ciepły strumień wody zmoczył jej splątane włosy. Nalała odrobinę żelu o zapachu czekolady i wcierała go w swoje ciało. Draco kochał zapach czekolady na jej ciele. Delikatnie się uśmiechnęła i bardzo dokładnie umyła swoje włosy szamponem. 

- Kochanie, nie ładnie tak chować się przed mężem. - usłyszała głos Dracona. 

- Nie chowam się tylko biorę prysznic. - odpowiedziała z uśmiechem i usłyszała jak drzwi od łazienki otwierają się. Hermiona nie miała nic przeciwko temu,że jej mąż wchodzi bez pukania wtedy kiedy ona bierze prysznic w jej wyglądzie nie ma czegoś, czego on wcześniej nie widział. 

- Nie będziesz miała nic przeciwko temu jak do Ciebie dołączę? - spytał patrząc na  nią maślanym wzrokiem. 

- Chodź. - wyciągnęła do niego dłoń. Blondyn w pośpiechu zdejmował swoje ubrania i już po chwili stał koło żony. 

- Jesteś taka piękna. - szepnął do jej ucha i z promiennym uśmiechem patrzył jak na jej policzkach pojawiają się dwie czerwone plamy. - I pięknie się rumienisz. 

Szatynka nałożyła odrobinę czekoladowego żelu na dłoń i wtarła go w umięśniony brzuch Dracona.  Blondyn zrobił dokładnie to samo. Z wielką ostrożnością i czułością masował jej lekko wypukły brzuch. Następnie namiętnie ją pocałował. Wplątał długie palce w jej włosy. Mruknął z zadowolenia gdy pogłębiła ten gest.  Jej dłonie znalazły się na jego pośladkach lekko je ściskając. 

- Kusicielka. - syknął odrywając się od jej nabrzmiałych ust, nosem trącił jej nos. 

Po jakimś czasie młodzi opuścili łazienkę. Z promiennymi uśmiechami udali się do sypialni. 

*** 

Dni mijały w zawrotnym tempie. Brzuszek Hermiony jak na 6 miesiąc był już nie do ukrycia. Szatynka musiała wymienić zawartość swojej garderoby. Po porodzie pewnie też będzie musiała ją zmienić, ale nie było z tym najmniejszego problemu.   
Czuła delikatne ruchy dziecka. Oboje z Draconem nie chcieli poznawać płci maleństwa, to miała być mała, słodka niespodzianka podczas narodzin.  
Blondyn kupił dom w słonecznej Grecji był to prezent dla Hermiony. Ku jej sprzeciwie wprowadzili się tam i zamierzali zostać już na stałe.  
Szatynka promieniała. Ciąża dodawała jej blasku, a Draco był na każde jej zawołanie. Codziennie kupował jej bukiet białych róż, udowadniając jej tym samym jak bardzo ją kocha i nigdy jej nie skrzywdzi.  
Systematycznie płacił alimenty na Rose. Oczywiście Hermiona nie miała nic przeciwko temu, aby Draco spotykał się z córką, ale blondyn chciał każdą możliwą chwilę spędzić z nią i maleństwem w jej łonie.  
Jej przyjaciele, byli przyjaciele nie odezwali się do niej. Skreślili ich wieloletnią przyjaźń. Szatynka przestała się tym zamartwiać. To był ich wybór i nie zamierzała wtrącać się w ich poukładane życie.  


- Nad czym tak myślisz? - spytał Draco odkrywając jej nogi i brzuch puchatym kocem.  
- O niczym. - powiedziała z delikatnym uśmiechem.  
- Wszystko w porządku? - spytał kładąc dłoń na jej ramieniu.  
- Tak, zastanawiam się tylko czy kiedyś Harry, Ron i Ginny odezwą się.  
- Kochanie nie ma sensu rozdrapywać starych ran.  Myślisz, że oni myślą o tobie? Z całą pewnością nie.  
- Może masz rację. - mruknęła.  
- Zawsze mam rację. - powiedział dumny. - A teraz uśmiechnij się.  
Hermiona nieśmiało skubnęła swoimi ustami jego. Mogła wyczuć jego uśmiech.  
- Niegrzeczna dziewczynka. - mruknął w jej wargi.  
- Tylko w twoich oczach. - szepnęła o ponownie się w niem zatopiła.  
Jej drobne palce zostały wplątane w blond kosmyki.  
- Masz ochotę na powtórkę z rozrywki?  
- Z tobą zawsze.  
- Pamiętasz co powiedział lekarz?  
- Musimy zachować umiar. - mruknęła.
-  Za kilka dni, skarbie. - trącił nosem jej nos.  
Całowali się jeszcze przez chwilę.   
- Nie wiesz jak cholernie na mnie działasz. - spojrzał w jej czekoladowe oczy.  
- Wystarczy, że to widzę i czuję. - musnęła jego szyję. Blondyn zamruczał.  
- Moja wiedźma. - poczuł jej drobną dłoń na swoim kolanie. Oboje intensywnie patrzyli sobie w oczy.  
Zanim się obejrzała jego żona zdjęła z siebie koszulkę. I w tym momencie cała kontrola Dracona pękła niczym bańka mydlana. Oboje wiedzieli, że nie było już odwrotu...  
***

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz ;)

Lizusia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1351 słów i 7357 znaków.

Dodaj komentarz