Let Me Love You. #6

Romans Dracona z Jasmine trwał już rok i kobieta miesiąc temu urodziła córeczkę. Mała była idealną kopią matki tylko oczy odziedziczyła po Draconie.  

Hermiona dowiedziała się o zdradzie kiedy Jasmine była w 7 miesiącu ciąży.  Od jakiegoś czasu podejrzewała, że jej  mąż ją zdradza i wcale się nie myliła.  Zawiodła się na nim, wiele razy zapewniał ją o swojej miłości.  Przepłakała kilka nocy, a potem okazało się, że spodziewa się dziecka - była w  3 miesiącu ciąży. Że też musiała dać ponieść się chwili.  Na początku myślała o usunięciu ciąży ponieważ nie chciała mieć z Draconem nic wspólnego, ale bardzo szybko się rozmyśliła. Swoje pierwsze dziecko straciła, a to maleństwo w jej łonie to wielki dar.  Tylko dlaczego ojcem dziecka musiał okazać się taki dupek? Już od początku wiedziała, że Draco będzie wiedział o dziecku. Nie zamierzała tego przed nim ukrywać.  

Tymczasowo pracowała jako sekretarka Lucjusza. Szatynka była mu wdzięczna, mogła pracować w domu i wcale się nie przemęczała, a wypełnione dokumenty mogła wysyłać za pomocą różdżki.  
Jej rodzice wyjechali na dwumiesięczny urlop do Grecji. Zaproponowali swojej córce wyjazd z nimi, ale ta odmówiła i szczerze tego żałowała.

Tymczasowo mieszkała u swoich rodziców. Mimo błagań Dracona nie została w posiadłości. Musiała sobie wszystko dokładnie poukładać.

Kobieta siedziała w salonie i wypełniała bardzo ważne dokumenty. Z tego co wiedziała miał po nie przyjść Dracon.  Nie sądziła, że blondyn tak szybko po nie przyjdzie.  

Zapukał do drzwi i Hermiona już  po chwili otwierała drzwi. Gestem ręki  zaprosiła mężczyznę do środka.  

- Jeszcze nie skończyłam wypełniać tych dokumentów. - powiedziała. - Napijesz się czegoś?  

- Kawy jeśli można. - powiedział i zdjął swoją kurtkę. Był początek grudnia i zima tego roku nie była wcale łagodna. Szatynka udała się do kuchni nastawić wody i przyszła po kilkunastu minutach z filiżanką kawy. Blondyn siedział na kanapie i cały blady spoglądał na zdjęcie USG Hermiony. Kobieta niepewnie podeszła i położyła przed nim kawę, a następnie usiadła obok i zakryła twarz dłońmi.  

- 3 miesiąc. - powiedziała ledwo słyszalnie. - Między nami niczego to nie zmienia będziesz mógł widywać dziecko kiedy tylko będziesz chciał.  

- Daj mi szansę. - położył dłoń na jej drobnej dłoni na której nie było obrączki.  

- Nie Draco. - szepnęła.  

- Wiem, że źle zrobiłem, ale żałuję tego. - założył  kosmyk jej brązowych loków za ucho i pogładził zarumieniony policzek. - Kocham Cię, zrobię wszystko by naprawić ten błąd.  

- Nie naprawisz już tego, masz dziecko z inną kobietą, zdradziłeś mnie.  

- Żałuję tego. Na prawdę nie dasz nam szansy? - spytał z nadzieją.  
- Dla nas nie ma już przyszłości. Za jakiś czas otrzymasz pozew rozwodowy.  
- Skoro taka jest twoja decyzja. - powiedział. - W takim razie do zobaczenia, jeśli w ogóle kiedyś się zobaczymy. Wyjeżdżam do Paryża na dwuletni staż.  
- A-ale jak to? - spytała z szeroko otwartymi oczami. Czyżby Draco nie robił sobie nic z tego, że jest w ciąży?  
- Nie chcę być nachalny wobec Ciebie. Na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego ode mnie, kogoś kto będzie wyjątkowym ojcem dla naszego dziecka.  
Szatynka otworzyła usta by coś powiedzieć, ale w tym momencie blondyn zniknął z cichym trzaskiem, a na stolik upadła jego obrączka. Kobieta długo patrzyła w przestrzeń gdzie jeszcze dosłownie przed momentem stał jej mąż.
- Draco. - szepnęła. - Nie możesz wyjechać.  
Wzięła obrączkę i przycisnęła ją do serca, następnie zawiesiła ją na łańcuszku obok swojej.  
Nie wiedziała, że to wszystko tak się potoczy.  
Po jakimś czasie kobieta zabrała się za wypełnianie dokumentów.

•••

Następny dzień zaczął sie dla Hermiony tak jak każdy inny. Szatynka wykonała poranne czynności związane z toaletą i zabrała sie za przygotowywanie śniadania.  Była potwornie głodna, zwłaszcza kiedy musiała jeść za dwoje.  Z wielką czułością pogładziła swój brzuch. Na samą myśl, że już za jakiś czas będzie mogła poczuć ruchy dziecka na jej twarzy gościł promienny uśmiech. Ciąża to wspaniały okres. Już nie mogła się doczekać reakcji swoich rodziców.

Dzisiaj postanowiła udać się do firmy. Miała nadzieję, że spotka tam Lucjusza. Chciała powiedzieć mu, że będzie dziadkiem. Znając Dracona pewnie nie poinformował go o tym.
Szatynka założyła buty, ciepłą kurtkę i owinęła się grubym szalem.  
Po chwili stała już przed firmą. Pospiesznie weszła do środka i udała się do windy.  
Gdy była już na określonym piętrze na korytarzu spotkała Dracona. Podeszła do niego.  
- Cześć. - powiedziała.
- Hej. - pocałował ją w policzek.
- Draco? Na prawdę musisz wyjechać?- spytała.  
- Nie nie muszę, ale chcę się trochę podszkolić. Zawiodłem wszystkich i muszę wyjechać.  
- Zostań. - popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem. - Potrzebuje Cię.
- Już dawno sobie to wszystko przemyślałem. Muszę wyjechać, nie chce kolejny raz Cię skrzywdzić.  
-  Nie chce wychowywać sama dziecka.  - szepnęła. - Nie poradzę sobie.  
- Nie będę dobrym ojcem.  
- Zostań. - złapała go za dłoń i splotła ich dłonie. Blondyn ujrzał na jej dłoni złotą obrączkę. Spojrzał w jej oczy i pocałował w dłoń.  
- Nie zasługuje na Ciebie. - szepnął w jej usta.  
- Wiem, ale kocham Cię. Po za tym stworzyłeś małego Malfoya i chce abyś uczestniczył w jego wychowaniu.  
- Przepraszam za wszystko. - przytulił ją do siebie.  
- Zostaniesz? - spojrzała na niego z nadzieją.  
- Tak. Nie mógłbym Cie zostawić. - pocałował ją w czoło.  
Szatynka promiennie się uśmiechnęła i oboje ruszyli do jego gabinetu.

+18
Gryfonka zdjęła kurtkę i szalik. Draco jednym machnięciem dłoni zamknął drzwi i wyciszył pomieszczenie.  Szybkim krokiem podszedł do kobiety która biodrami opierała się o biurko.  Blondyn położył dłonie po bokach jaj ud i pocałował ją w szyję.  Jego dłonie zgrabnie wsunęły się pod jej bluzke. Z dziką satysfakcją stwierdził, że nie miała biustonosza.  
- Wiedziałaś, że tak to się potoczy. - stwierdził i zdjął z niej zbędny materiał.  
- Możliwe. - powiedziała i przegryzła dolną wargę i usiadła na biurku.  Dłonie blondyna znalazły się na jej piersiach. Była Gryfonka mimowolnie jęknęła w jego usta.  
- Pamiętam, że były mniejsze. - mruknął.  
- Jestem w ciąży, kretynie.  
- Nie denerwuj się. - wziął jej sterczącego  sutka w usta.  Szatynka wyplątała swoje drobne palce w jego blond kosmyki.  
Mężczyzna zaczął sunąć ustami niżej, aż natrafił na przeszkodę w postaci spodni. Ponownie zaczął całować jej szyję, aż doszedł do jej spragnionych ust. W tym czasie Hermiona pozbyła się swoich butów. Draco powoli odpinał pasek od jej spodni i po chwili one jak i jej koronkowe majtki leżały na podłodze. Blondyn z wielką czułością pocałował jej jeszcze płaski brzuch i jego usta odnalazły jej strategiczne miejsce. Szatynka głośno westchnęła i położyła się na biurku. Niezbyt bylo jej wygodnie ponieważ stosy papierów i teczek gniotły ją w plecy.  Jego język idealnie się w niej zagłębiał. Mocno ścisnęła jego włosy. Mężczyzna zamruczał z przyjemności.  Smakował jej słodkich soków.  
Gdy szatynka była już blisko blondyn oderwał się od jej szparki i przeniósł sie z pocałunkami na jej szyję. Palcami pocierał jej nabrzmiałą łechtaczkę.  
- Proszę. - szepnęła w jego usta.  
- O co prosisz? - całował linię jej szczęki.  
- Proszę, wejdź we mnie. Dłużej nie wytrzymam. - jęknęła.  
Blondyn zdjął z siebie resztę ubrań i jednym pchnięciem w nią wszedł. Szatynka wygięła swoje ciało w łuk i mocniej rozchyliła zgrabne nogi.  
- Tak, tak. - jęczała. Draco pochylił się i wziął jej sterczącego sutka w usta. To samo zrobił z drugim.  
Wbijał się w nią aż do samego końca.  Jej piersi falowały w rytm jego ruchów.  Kropelki potu spływały po jego bladym czole.  
Hermiona przeciągle jęknęła i wbiła paznokcie w jego ramiona. Jej ciałem wstrząsnął ogromny spazm orgazmu.  
Po chwili poczuła jak zalewa ją ciepłe nasienie męża. Mężczyzna ostatni raz pocałował ją w czoło i wyszedł z niej. Podał jej ubrania i sam zaczął się ubierać.

Szatynka wyszła z jego gabinetu z bujną fryzurą. Jej loki sterczały na każdą stronę. Bluzka była krzywo zapięta - Draco uniemożliwiał jej dokładne zapięcie ubrania.  
Pech chciał, że natknęła się na kilka ważnych osób. Jej rumieńce w wygląd zdradzały wszystko. Pośpiesznym krokiem udała się do gabinetu Lucjusza. Drzwi były delikatnie uchylone. I zauważyła Lucjusza z nową Aurorką. Kobieta nazywała się Agnes i była o 10 lat starsza od Hermiony. Czarne jak noc włosy sięgały jej do łopatek. Brunetka siedziała na biurku mężczyzny i namiętnie go całowała.  
Hermiona wycofała się i udała się do wyjścia. Postanowiła uda się coś zjeść. Była potwornie głodna mimo że niedawno jadła posiłek. Nie zamierzała sobie niczego odmawiać, życie jest zbyt krótkie ma jakiekolwiek ograniczenia.
- Poczekaj. - Draco chwycił ją za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. - Idziesz do domu?
- Najpierw  udam się coś zjeść. Jestem cholernie głodna. - westchnęła. - Dużo masz pracy?  
- Za dwie godziny kończę. Blaise ma mnie zastąpić. Ostatnio brałem za niego jego godziny. I przez jakiś czas mogę się wcześniej urywać.  
- Poczekać na ciebie? - spytała i nieśmiało dotknęła jego dłoni.
- Kochanie idź do domu. Nie ma potrzeby abyś czekała tyle na mnie. - zaczesał kosmyk jej splątanych loków.  
Szatynka delikatnie się usmiechnęła i udała się do wyjścia.
Po kilku minutach była już w domu swoich rodziców. Zdjęła kurtkę, szal i buty i od razu udała się do kuchni. Postanowiła przygotować sobie zapiekankę. Od jakiegoś czasu miała na nią ogromną ochotę. Przez chwilę pomyślała, że poczeka z jedzeniem na Dracona, ale szybko się rozmyśliła.  
Jej maleństwo było najważniejsze.

Lizusia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1916 słów i 10218 znaków.

Dodaj komentarz