Każdy ma problemy. Niektórzy po prostu lepiej je ukrywają... cz.4

Dziś rano obudził mnie dźwięk budzika. Nie miałam siły wstawać, ale cóż - szkoła. Mogłam wczoraj wrócić wcześniej, bo jeżeli waraca się o 3 nad ranem i wstaje o 6:20 to nie jest ciekawie. Powoli zwlekłam się z łóżka i wyłączyłam budzik. Później wzięłam zimny prysznic żeby się trochę rozbudzić. Rzeczywiście pomogło. Kiedy wyszłam z łazienki postanowiłam się ubrać. Na zewnątrz padało i nie było najcieplej, więc postawiłam na czarne leginsy oraz za dużą bluzę w tym samym kolorze. Być może zastanawiacie się dlaczego ubieram się na czarno. Otóż ciągle jestem w żałobie po Matthew. Kiedy byłam ubrana udałam się do łazienki, żeby zrobić lekki makijaż oraz umyć zęby. Kiedy to zrobiłam włożyłam swoje czarne trampki, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Nie wzięłam ze soboą parasola więc założyłam kaptur i pobiegłam w stronę szkoły. Droga zajęła mi dwadzieścia minut. Przez ten czas zdążyłam całkiem przemoknąć. Wpadłam do szkoły zdyszana i zaczęłam szukać klasy, w której miałam mieć biologię. Na moje szczęście sala ta znajdowała się blisko drzwi wejściowych, więc szybko ją odnalazłam. Mimo to weszłam do klasy spóźniona. Kiedy nauczycielka zobaczyła mnie taką przemokniętą była lekko zszokowana.
-Dlaczego jesteś taka mokra?  
-Jakby pani nie zauważyła, na zewnątrz pada-powiedziałam lekko kpiąco.
-Nie tym tonem-upomniała mnie.
-Przepraszam. Czy mogę usiąść?-spytałam siląc się na uśmiech.
-Jesteś mokra, przeziębisz się. Idź do sekretariatu. Tam dadzą ci jakieś ubrania, a twoje wysuszą-powiedziała nauczycielka.
-Nie potrzebuję żadnych ubrań-syknęłam i usiadłam do jeynej wolnej ławki, któa stała w ostatnim rzędzie.
-Jak uważasz-odpowiedziała na to nauczycielka, odrobinę wyprowadzona z równowagi. Na tym skończyła się nasza jakże miła pogawędka. Nauczycielka wróciła do prowadzenia lekcji, a ja rozmyślałam o wczorajszym dniu. Będę musiała niedługo wrócić do Holmes Chapel. Po pierwsze dlatego, że muszę zabrać rzeczy rodziców, a po drugie obiecałam to Mattowi. Zastanawiam się tylko jak to zrobię. Chris nie da mi teraz tak łatwo wyjechać, poza tym nie mogę jechać pociągiem ani autobusem bo muszę zabrać te wszystkie pudła. Następna rzecz do załatwienia : muszę odwiedzić dom dziecka, w którym się wychowałam. Dlaczego? Nie wiem. Po prostu czuję, że muszę. No i jeszcze jedna sprawa : kiedy byłam u Matta postanowiłam, że zacznę odwiedzać chore dzieci w szpitalach. Może będę mogła im w jakiś sposób pomóc. Teraz pewnie myślicie, że chcę to zrobić, ponieważ Matthew umarł na jakąś chorobę. Otóż nie. Matt... nie, jeszcze nie dam rady mówić o jego śmierci. O tym jak umarł. Powiem tylko jedno : umarł przeze mnie. Czuję się z tym okropnie. Już dawno bym się zabiła. Spróbowałam raz, nie udało się. Po tym jak mnie uratowali postanowiłam spróbować żyć, dla Matta. Postanowiłam pokazać mu, że jestem silna i daję radę. Co prawda nie jestem silna, przestaję sobie radzić, sypię się, ale dla Matta jestem w stanie przeżyć każde piekło. A zważywszy na to, że tuż przed jego śmiercią obiecałam mu, że będę walczyć mam jeszcze większą motywację by żyć, spróbować wszystko poukładać. Już raz złamałam tę obietnicę, poprzez próbę samobójczą, ale postaram się więcej tego nie zrobić. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek na przerwę. Powoli wyszłam z klasy i od razu udałam się na poszukiwania sali matematycznej. Ugh, jak ja nie lubię matematyki. Postanowiłam spytać o drogę chłopaka, z którym wczoraj rozmawiałam. Akurat zmierzał do swoich przyjaciół. Postanowiłam go zatrzymać zanim do nich dojdzie. Szybko podbiegłam do niego.
-Hej. Sorry, że przeszkadzam, ale mam sprawę-zaczęłam.
-Mów o co chodzi-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-No więc chodzi o to, że nie mam pojęcia gdzie jest sala matematyczna. Mógłbyś mi wytłumaczyć gdzie się znajduje?-spytałam z nadzieją.
-Mogę cię nawet zaprowadzić-odparł.
-Dziękuję. A tak w ogóle jestem Lia.
-Dean-mówiąc to podał mi rękę, którą uścisnęłam. Szliśmy w ciszy schodami. Jednak Dean postanowił ją przerwać.
-Po co wczoraj przechodziłaś przez ogrodzenie? Przecież mogłaś wyjść bramą-powiedział szczerząc się. Mi natomiast nie było do śmiechu. Zawstydziłam się. Poza tym nie wiedziałam co mu powiedzieć, bo prawdy na pewno nie. Chłopak chyba zauważył, jak niezręcznie się czuję, bo znów się odezwał.
-Dobra, nie chcesz to nie mów. Ja nie wnikam-kiedy to powiedział popatrzyłam na niego ze spojrzeniem mówiącym "dziękuję".  
-No więc jesteś z Holmes Chapel-znów się odezwał.
-Tak-odpowiedziałam krótko.
-Tak się składa, że moja dziewczyna niedawno się tam przeprowadziła. Jadę do niej niedługo. Jeżeli zechcesz możesz się ze mną zabrać. Z pewnością chciałabyś odwiedzić swoich znajomych-nikt sobie nie wyobraża jak mnie ucieszył tą propozycją. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Wiesz, jeżeli to nie byłby dla ciebie kłopot chętnie bym pojechała-powiedziałam patrząc na niego.
-Gdyby to miał być kłopot nie proponował bym tego - powiedział. Naszą rozmowę przerwał dzwonek sygnalizujący rozpoczęcie kolejnej lekcji.
-Szczegóły ustalimy jutro, bo jeszcze nie znam dokładnej daty wyjazdu-powiedział jeszcze chłopak i weszliśmy do klasy. Reszta zajęć minęła mi w miarę szybko. Cały czas myślałam o powrocie do "domu". Kiedy lekcje się skończyły wyszłam ze szkoły. Na moje nieszczęście, chociaż... może na szczęście, bo padał deszcz przyjechał po mnie Christian. Tym razem nie próbowałam uciekać. Podeszłam do brata.
-Cześć-powiedział uśmiechając się na mój widok. Nie usłyszał odpowiedzi. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem.
-Co jest Lia? Proszę cię, przestań już. Najwyższy czas porozmawiać. Może w końcu mi wybaczysz-powiedział widząc moją reakcję.  
-Wiesz Chris, chciałam z tobą rozmawiać przez te dwa lata, chciałam cię przytulić. Cały czas czekałam, ale teraz jest za późno, rozumiesz?! Wszystko spieprzyłeś Chris, wszystko - ostatnie słowa prawie wyszeptałam, ale brat usłyszał. Już nic nie mówił, tylko spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i zabrał do domu. Gdy tylko dojechaliśmy udałam się do swojego pokoju. Odrobiłam zadanie, wzięłam relaksującą kąpiel i się położyłam. Byłam zmęczona po poprzedniej nieprzespanej nocy i po dzisiejszym dniu. Szybko zasnęłam.

___________________________

Dziękuję za komentarze pod poprzednim opowiadaniem ;) Mam nadzieje, że opowiadanie się podoba i że was nie zawiodłam... Zachęcam do czytania i komentowania ;) No i jeszcze takie pytanie : pisać dalej ??

Myheartwillgoon

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1203 słów i 6864 znaków.

5 komentarzy

 
  • agusia16248

    taaak genialne!!!

    23 lut 2014

  • lula

    no oczywiscie ze pisac;d

    23 lut 2014

  • madzoaaaa

    Głupie pytanie:). Oczywiście, że masz pisać. Świetne:)

    23 lut 2014

  • LittleScarlet

    Łapka w górę itede. Jest dobrze i tak, pisać dalej. ;3

    23 lut 2014

  • pattka

    pisac, pisac :D

    23 lut 2014