Ja i tylko On cz.6

Obudziłam się w środku nocy z krzykiem. Śniła mi się śmierć Łukasza, która powtarzała się nieustannie. Ja mogłam tylko stać i się temu przyglądać. Piski opon ciągle dudniły mi w uszach, jego wołania o pomoc. Chcąc przerwać tą męczarnie, znowu tą samą drogą ruszyłam na most. Gdzie napotkałam tego chłopaka. Powtarzała się stara sytuacja, gdy mnie próbował namówić, żebym nie skakała. Jednak w śnie byłam nieugięta. Skoczyłam. Na dnie zobaczyłam coś znajomego, jednak zanim zdążyłam tam dopłynąć, obudziłam się.  
Powoli, żeby nikogo nie obudzić zeszłam na dół do kuchni. Gdy nalewałam sobie wody do szklanki, przypominałam sobie swój sen, a konkretnie po tym jak już skoczyłam. Zastanawiałam się czy ta rzecz faktycznie tam leży. Jeżeli tak, to co to było? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Wróciłam do łóżka, żeby się wyspać. Na szczęście nic mi się już nie śniło.
Rano obudziłam się wcześnie jak na mnie. Pozbierałam się szybko i powolnym krokiem udałam się w stronę szkoły. Po drodze zahaczyłam jeszcze o sklep w którym spotkałam Klaudię. Kupiłyśmy po wodzie bo dzisiaj mamy dwie godziny wuefu i ruszyłyśmy razem do szkoły. Punktualnie zaszłyśmy pod salę matematyczną, chodź wolałabym na matematykę w ogóle nie iść. Zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówką z wyrażeń algebraicznych, żeby zobaczyć co pamiętamy z gimnazjum. Myślę, że ledwo na trójkę zasłużyłam. Po 45 minutach męczarni udaliśmy się z dziewczynami do szatni, żeby się przebrać. Niestety okazało się, że musimy ją dzielić z jedną z trzecich klas. Od razu zaczęły się ploteczki.  
- widziałyście jak Bartek dzisiaj na mnie spojrzał? - przechwalała się brunetka  
- jak ja Ci zazdroszczę. Też bym chciała, żeby ktoś tak na mnie spojrzał. A zwłaszcza takie ciacho jak Bartek  
- i kiedyś znajdziesz taką osobę
Nie chcąc tego dalej słuchać wyszłam z szatni i udałam się do łazienki, żeby zrobić sobie kucyka. Gotowa weszłam do sali gimnastycznej na której była już cała moja klasa i dziewczyny z trzecich klas. Po wymęczającej rozgrzewce z uśmiechem na ustach weszli chłopacy.  
- kogo moje oczy widzą - mówił wuefista śmiejąc się - na ziemię i 100 pompek za karę
- ale my klucza nie mogliśmy znaleźć - powiedział chłopak, którego od razu rozpoznałam.  
- ach, klucza nie mogliście znaleźć - powiedział to nauczyciel z lekką ironią w głosie - ty mi tu Bartek nie kręć, pierwsza klasa się jakoś przebrała - powiedział to pokazując palcem na chłopaków z mojej klasy - nadal twierdzisz, że klucza nie mogliście znaleźć?
- bo oni go najwyraźniej schowali przed nami  
- my nic przed nimi nie chowaliśmy, oni cały czas byli z nami w szatni jak się przebieraliśmy - powiedział to Karol z mojej klasy
- na ziemię i 100 pompek - rozkazał wuefista
Gdy się odwrócił Bartek przejechał palcem po szyi i z ruchu warg można było wyczytać, , Nie żyjesz" po czym padł na ziemię i zaczął pompować.
- no dobra moi drodzy, dzisiaj pogramy w siatkówkę. Podzielimy się na cztery zespoły. Pierwsi zagrają chłopacy z trzeciej przeciwko dziewczyn z pierwszej.
Zajęłam miejsce pod siatką i gdy tylko Bartek mnie zauważył wykopał jakiegoś chłopaka z pod siatki i zajął jego miejsce.
- patrz jaki zbieg okoliczności  
- ja tak nie sądzę
- nie? Spotykamy się w Krakowie, potem chodzimy do jednej szkoły w Warszawie, a teraz mamy razem wuef i gramy przeciwko sobie.
- przegracie
- zobaczymy - powiedział śmiejąc się od ucha do ucha  
Gra szła łeb w łeb, ale na koniec wygrałyśmy 25 do 22. Widziałam, że chłopaki są lekko wzburzeni takim wynikiem, ale nic sobie z tego nie robiłam. Na koniec mieli grać chłopaki na chłopaków. Trzecia klasa prowadziła. Muszę przyznać, że nie grają w cale tak źle. Tomek wystawił piłkę Bartkowi po czym ten wyskoczył i uderzył piłkę, która ta poleciała prosto w głowę Karola. Po czym ten przewrócił się na ziemię.  
- Bartek, coś ty zrobił - poddenerwowany nauczyciel krzyczał biegnąc w stroną Karola
- nie moja wina, że piłki odbić nie potrafi  
- Ania, biegnij po pielęgniarkę  
- pójdę z nią - oznajmił Bartek idący w moim kierunku
- dobrze tylko się pośpieszcie  
Wyszliśmy z sali i od razu się go zapytałam.
- zrobiłeś to celowo, prawda?  
- przez niego musiałem robić pompki  
- nie uważasz, że trochę przegiąłeś?
- nie chciałem, żeby zemdlał. Ale on też sobie na to zasłużył  
- bo powiedział prawdę?  
- tak - powiedział niepewnie, otwierając drzwi do gabinetu pielęgniarki
- Dzień dobry - zaczęłam - na sali zemdlał chłopak po uderzeniu w głowę z piłki - skończyłam, a pani się zerwała, wzięła apteczkę i w piorunującym tempie poleciała w stronę sali. Pobiegliśmy za nią i przyglądaliśmy się jak opatruje chłopaka. Zadzwonili po rodziców chłopaka, a my udaliśmy się do domu, ponieważ odwołali nam resztę lekcji bo nauczyciele musieli jechać na jakieś szkolenia.
- może cię podwieźć? - zapytał się Bartek zatrzymując się koło mnie na swoim motocyklu.
- przejdę się, nie mam daleko  
- oj no nie daj się prosić - mówiąc to zrobił minę szczeniaczka, która mnie przekonała  
- no dobra, ale tylko ten jeden raz
- niech Ci będzie  
Ubrałam kask, podałam mu adres i ruszyliśmy na jednym kole.

werka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1019 słów i 5415 znaków.

10 komentarze

 
  • Ok

    [*][*][*][*][*][*][*][*]

    26 cze 2015

  • Hip

    Wiem ktoś moze nie miec czasu ale 3 miesiące ??? Czy ty wgl zyjesz?????![*]

    24 cze 2015

  • Jija

    Wiem ktoś moze nie miec czasu ale 3 miesiące ??? Czy ty wgl zyjesz?????![*]

    9 cze 2015

  • Pop

    Cnd?

    7 cze 2015

  • Luz

    Cnd?

    30 maj 2015

  • oo

    Cnd?

    28 maj 2015

  • PannaNikt

    Podoba mi się :) Czekam na ciąg dalszy ale uprzedzam.. jestem niecierpliwa :D

    25 mar 2015

  • Szalonaa

    Super

    25 mar 2015

  • Paulaa

    Fajne ;) Czekam na więcej :D

    25 mar 2015

  • Kamcia

    Super. ;) juz pisz następne

    25 mar 2015