wracając z rozpoczęcia śmialiśmy się z byle czego. W następnych dniach siedziałam z Justyną w ławce... Dawid siedział z takim Krzyśkiem. Ale widziałam jak się patrzy, zaczęliśmy pisać na lekcji, aż w końcu Krzysiek się przepisał do innej szkoły, a Justyna znalazła chłopaka w naszej klasie i usiadła z nim, wiec stwierdziliśmy że usiądziemy razem. NA lekcjach wprost nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu, gadaliśmy o wszystkim. Aż w końcu postanowiliśmy się spotkać po szkole na piwo. Poszliśmy do parku gadaliśmy chyba z 5 godzin Jeszcze wtedy nic do niego nie czułam, myślałam sobie, piękniś, za niski, pewnie wokół ma pełno lasek... Ale on miał wtedy dziewczynę. Potem zaczęliśmy się codziennie widywać w szkole i po szkole, zawsze mieliśmy co do roboty, zostaliśmy w ten sposób przyjaciółmi. Po paru dniach coś mnie tknęło... Pomyślałam sobie czy to możliwe że ja coś do niego czułam? Nieee... Byłam wtedy dziewczyną która zmieniała chłopaków co tydzień i nigdy nie byłam na poważnie zakochana. Myślałam wtedy pewnie to zauroczenie. I tak w przeciągu paru dni stwierdziłam, ze jestem zazdrosna, ze jak patrze na niego to widzę ten cudowny uśmiech i parę niebieskich ślicznych oczek Tak zakochałam się, ale tak bardzo się bałam mu przyznać...
Był to czwartek dzień później miała być popijawa klasowe... W czwartek napisałam Dawidowi kartkę "Musze ci coś powiedzieć... Kocham Cię.. :(" on wtedy mi odpisał" hahah to twój kolejny żart prawda udał ci się " "Nie to nie żart, a jeśli to tak traktujesz to nie chce z tobą rozmawiać" nie odpisał nic... Następna godzinę w łazience przepłakałam Dawid mi pisał gdzie jestem... Nie odpisałam uciekłam z budy... Na następny dzień nie poszłam do szkoły, ale poszłam na libacje... Dawid nadal się nie odzywał... Gdy każde z nas miało trochę wypite już.. Podszedł do mnie i zaczęliśmy się całować, jaka wtedy szczęśliwa byłam! Po imprezie zostaliśmy sami mówił jak to mnie kocha, zerwał z dziewczyna i powtarzał ze tylko ja... Na następny dzień pojechałam na pielgrzymkę... Miałam to w planie chciałam odwołać by zostać przy nim ale już zapłaciłam. Nic nie pisał cały dzień... w drodze do domu napisał mi sms ,,Przykro mi nie możemy być razem, nie kocham cię, byłem zbyt pijany" wiem jak przepłakałam całą noc... Na następny dzień się nie odzywałam, potem mi minęło...
Od tamtego początku byliśmy przyjaciółmi, były akcje w stylu ze jak byliśmy pijani całowaliśmy się a on na następny dzień mi mówił ze nie to jednak nic z tego... Przyzwyczaiłam się do tego, w tym czasie nie miał żadnej dziewczyny, ja tez nikogo... Dopóki nie przyszedł kwiecień 2007... Postanowiliśmy biegać razem i dokładnie 2 kwietnia napisał mi czy ma nadal u mnie szanse, pewnie myślałam ze kręci że znowu zostawi mnie następnego dnia, ale przecież tym razem nie był pijany... Umówiliśmy się po szkole następnego dnia. Powiedział ze mnie kocha (na trzeźwo) i tym razem chce ze mną być już na stałe. Jaka ja byłam szczęśliwa, bardzo mocno już wtedy go kochałam... I tak mijał miesiąc razem, drugi, trzeci, czwarty, aż pod koniec wakacji ze mną zerwał... na tydzień czasu, potem wrócił... Potem zaczęły się kłótnie z dnia na dzień, coraz gorsze... Byliśmy nadal razem, minęło pół roku 7 miesięcy, 8 i nadszedł fatalny 9 miesiąc naszego bycia razem, był to 17 styczeń...
Tak się pokłóciliśmy ze zerwałam z nim (tak ja) na następny dzień żałowałam tego chciałam wrócić, ale on nie chiał widziałam w jego oczach łzy.. Że on juz nie daje rady, kocha mnie ale możne powinniśmy odpocząć od siebie... Zgodziłam się, odeszłam ze łzami na twarzy... Tak bardzo go kochałam... Nie odzywałam się do niego ani słowem, gdy w przyszłym tygodniu poszłam do szkoły, zobaczyłam że usiadł w ławce z Agnieszka i żywo ze sobą rozmawiali, coś mnie ukuło w sercu... Poi 2 tygodniach dowiedziałam się ze są razem, nie poczekał na mnie... :( Postanowiłam popełnić samobójstwo, nie wyszło, skończyło się 4 godzinnym wymiotowaniem w toalecie po tabletkach (widocznie Bóg tak chciał). Po tym zdarzeniu stwierdziłam ze się nie poddam... Znalazłam sobie tez innego. Mateusza, związek nie udał się rozstaliśmy się po półtora miesiąca, nie kochałam go tak naprawdę, kochałam Dawida... nadszedł 3 kwietnia 2008, a ja jak obłąkana zaczęłam płakać... Mijały następne dni, nagle Dawid zaczął się do mnie odzywać... Znowu zaczęliśmy się śmiać jak kiedyś, ale była jeszcze Agnieszka... Po dwóch tygodniach gadania w szkole postanowiliśmy się spotkać, 4 godziny spędziliśmy w parku gadając po przeszłości i co się u nas działo przez te trzy miesiące jak nie byliśmy razem... W końcu przy pewnej piosence rozpłakałam się i powiedział jak ja za nim tęskniłam. On przytulił mnie i powiedział to samo zaczęliśmy się całować... Na następny dzień rzucił Agnieszkę był ze mną Byłam taka szczęśliwa obiecaliśmy sobie ze się nie pokłócimy już nigdy więcej... Jak bardzo się myliłam...
Minął miesiąc odkąd wróciliśmy... Był koniec maja, zaczęliśmy się znów kłócić... Az nadszedł 27 czerwca... Dawid ze mną zerwał, powiedział ze to tym razem jest serio, przestał mnie kochać... Powiedział ze kocha mnie ale jak siostrę że wygasło to uczucie, nie kochał mnie teraz jak dawniej w 2007 roku... Przestałam z nim rozmawiać, po tygodniu się pogodziłam, ale zostaliśmy na etapie przyjaźni...
Jest 21 lipca 2008, jesteśmy przyjaciółmi ale ja nadal kocham chce z nim być.. Ale on nadal nie chce widocznie mu minęło.. tez bym chciała, ale tak bardzo i długo go kocham bo zaczęło się wszystko 2 lata temu, razem byliśmy ponad rok... Nadal widzę się z nim codziennie... I znowu zaczyna się wszystko od początku, po pijanemu się całujemy, ale na następny dzień mówi ze jednak nie... To bardzo boli... Wiem ze ten chłopak nie jest dla mnie, ale co zrobić na ślepą miłość... :( Czeka mnie jeszcze jeden rok z nim w klasie.. Musze wytrwać.. Mozę jeszcze będziemy razem...
3 komentarze
pola199025
Też to przeżyłam :-/
s.
Mialam taka sytuacje. W sumie do tej pory trwa. Tylko moj przyjaciel jest ode mnie starszy, a jak sie widzimy pieknie ladnie pozniej stwierdza ze to nie to ale jak znowu sie spotkamy to powtorka z rozrywki
Ola
Współczuje ci!!!!