High Five cz. 4

Marta
Dzisiaj jest ten wielki dzień! Wychodzę ze szpitala! Cieszę się jak pedofil w przedszkolu. Co prawda przebywałam tu tylko dwa dni, ale dla mnie to była wieczność i prawdziwe tortury. Nienawidzę szpitali! Muszę jeszcze tylko poczekać na wypis i będę mogła iść do ukochanego domku. Pewnie potrwa to trochę ciężko, przecież mam gips na nodze i muszę chodzić o kulach, ale nie takie rzeczy się robiło. Mały spacer dobrze mi zrobi po tych męczarniach. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Sprawdzam na telefonie godzinę, mój wypis powinien już być gotowy. Zaczyna mnie to już trochę irytować. I właśnie w tym momencie moje rozmyślania przerywa wtargnięcie najbardziej niespodziewanego dla mnie gościa.  
- Cześć! Gotowa? - rozradowany intruz, jak gdyby nigdy nic, rozsiadł się obok mnie na łóżku. - Mam twój wypis - powiedział i pomachał mi brązową teczką przed nosem.  
- Hej... Na co mam być gotowa? I skąd to masz - trochę się zdenerwowałam. Jakim prawem rozmawiał z moim lekarzem?! Przecież nie jesteśmy nawet krewynymi.  
- Nie złość się, Księżniczko - powiedział spokojnie. - Mówiłaś przecież, że w ramach zadośćuczynienia mam cię nosić na rękach.
No nie! Ten idiota pomyślał, że ja mówiłam poważnie! Ten koleś co raz bardziej mnie denerwuje. Nie dość, że mnie potrącił, to jeszcze w bezczelny sposób próbuje odkupić swoje winy. Niedoczekanie!  
- O czym myślisz? - pyta zaciekawiony.  
Musiał mi się przyglądać od dłuższego czasu. Moje policzki nabierają żywej, czerwonej barwy. Dlaczego zachowuję się przy nim jak nastolatka? Próbuję zakryć twarz włosami, jednak powstrzymuje mnie przed tym jego dłoń. Czuje jakby przez moje ciało przebiegł prąd. Co się ze mną dzieje?  
- Pięknie się rumienisz -mówi jakby zafascynowany. - Nie ukrywaj tego.  
I w tym momencie się opamiętuje.  
- Mógłbyś oddać mój wypis - próbuje zmienić temat. - Chciałabym już wrócić do domu.  
- Mógłbym, ale nie wiem czy tego chcę -podnosi się z miejsca i staje przede mną - Lekarz powiedział, że masz odpoczywać. Będzie miał się kto tobą zaopiekować?  
W jego oczach dostrzegam troskę. Pierwszy raz, ktoś się o mnie martwi. Zawstydzona spuszczam wzrok na swoje stopy. Przecież nie powiem mu prawdy. No, przynajmniej nie całej.  
- Mieszkam sama - odpowiadam cicho. - Myślę, że sobie poradzę. Podasz mi kule?  
- Nie - odpowiada stanowczo. Kiedy mam zamiar sama po nie "doskoczyć", chłopak niespodziewanie bierze mnie na ręce.  
- Co ty robisz? Odbiło ci?! - krzyczę i próbuje wydostać się z jego objęć.  
- Nie denerwuj się Mała, tylko bierz swoje rzeczy i wychodzimy- powiedział to tak, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.  
Troche nie na miejscu było wszczęcie kłótni na sala, w której nie byliśmy sami. Nie mogłam więc zrobić nic innego jak w jedną rękę wziąć wypis, który blondyn wcześniej położył na szafce przy łóżku, a w drugą kule i torebkę. Bałam się tylko o chłopaka, bo wiem, że nie należę do lekkich osób.  
- Może mnie już postawisz? - zapytałam, spoglądając na jego twarz. - Jestem ciężka, jeszcze sobie coś zrobisz.  
- Jesteś lekka jak piórko - oświadczył bez chwili zawahania. - Jesz coś w ogóle?  
- Nie żartuj sobie - zaśmiałam się pod nosem.  
Tym razem nie odpowiedział, jednak widziałam błąkający się na jego twarzy uśmiech. Uparcie szedł przed siebie, nie robiąc sobie nic z moich błagalnych protestów. Ciekawe, skąd bierze tyle siły. Moje myśli nieustannie krążyły wobec szarookiego. Z zainteresowaniem śledziłam jego każdy szczegół. Szczupła twarz z uwydatnionymi kośćmi policzkowymi. Kiedy się uśmiechał pojawiały się na nich malutkie dołeczki. Kilkudniowy zarost. Duże oczy o szaro-niebieskim kolorze. I te cholernie pociągające usta. Całość dopełniają trochę przydługie włosy. Jednym słowem marzenie każdej kobiety. Moje rozmyślania przerwał jego głęboki głos.  
- Muszę cię teraz na chwilę postawić Księżniczko - uśmiechnął się słodko.  
Staliśmy na parkingu. Przez moje rozmyślania, nawet nie spostrzegłam, kiedy wyszliśmy ze szpitala. Ostrożnie postawił mnie na ziemi, po czym zabrał ode mnie wszystko, co miałam w rękach i schował do bagażnika czarnego Audi, obok którego staliśmy. Następnie otworzył drzwi od strony pasażera i szarmanckim gestem wskazał, żebym wsiadła.  
- Zapraszam - powiedział i w tym samym momencie wziął mnie za rękę, aby mi pomóc.  
Musiałam dowiedzieć się od niego pewnej informacji. Więc po prostu zapytałam.  
- Jak ty się w ogóle nazywasz?  
Na jego twarz wpłynął ogromny uśmiech. Co go, do cholery śmieszy?!  
- Mikołaj - powiedział i wyciągnął w moją stronę dłoń, ponieważ siedziałam już na siedzeniu, a on opierał się o drzwi. - Miło Cię poznać Moniko.  
- Skąd znasz moje imię?! - wykrzykuje zaskoczona.  
- Czytałem kartę ze szpitala - posyła w moją stronę rozbrajający uśmiech, po czym zatrzaskuje drzwi, okrąża samochód i wsiada za kierownicę.  
- Jakim prawem - jestem już zdenerwowana. Jak on śmiał.- Zawieź mnie do domu.
Moje wzburzenie najwyraźniej go bawiło, bo jak gdyby nigdy nic, powiedział:  
- Jak sobie życzysz Księżniczko, tylko jest pewien problem. Konkretnie przez jakiś czas pomieszkasz u mnie.
Moje oczy o mało co nie wyszły z orbit. Co to za psychol?!

Dzisiaj dodaję dwie części, bo muszę wyrównać rozdziały tu i na wattpadzie.
Widzimy się w sobotę
Komentarze mile widziane!!!!!

Margarett

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1001 słów i 5569 znaków, zaktualizowała 25 sie 2016.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik Indyk

    Istne pierdoły, nie do uwierzenia

    27 sie 2016

  • Użytkownik Margarett

    @Indyk po to mamy wyobraźnię, żeby fantazjować :)

    27 sie 2016

  • Użytkownik Olifffka<3

    Ja nie wytrzymam do soboty ????

    26 sie 2016

  • Użytkownik Margarett

    @Olifffka<3  to już jutro :D

    26 sie 2016

  • Użytkownik white

    Jak nie będzie dzisiaj kolejnej to chyba umrę z tęsknoty ????????

    25 sie 2016

  • Użytkownik Margarett

    @white niestety, kolejny rozdział pojawi się dopiero w sobotę ;)

    25 sie 2016

  • Użytkownik szalonaaaa

    czekam z niecierpliwością na kolejną cześć ;) :*

    25 sie 2016

  • Użytkownik minim

    Swietne ;* czekam na next

    25 sie 2016

  • Użytkownik Bramkareczka

    Rozdział świetny ale chciała bym zauważyć że Monika chyba zmieniła się w Martę.

    24 sie 2016

  • Użytkownik Margarett

    @Bramkareczka  poprawione ;)

    25 sie 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część jak zawsze czekam na kolejną już z niecierpliwością. :* :)

    24 sie 2016

  • Użytkownik kaay~

    Suuuper!!!:D

    24 sie 2016