Wróciłam do mieszkania i opowiedziałam o całej sytuacji Elizce. Zbliżyłyśmy się do siebie odkąd z Nią zamieszkałam, zupełnie tak jak kiedyś. Wiedziałam, że mogę jej zaufać w stu procentach. - Wiesz.. Miałam podobną sytuację.. Rozstałam się kiedyś z super chłopakiem. On mówił, że będzie na mnie czekał, ja twierdziłam tak samo. W rezultacie czego, czekaliśmy tak na siebie i nasze drogi już się nie zeszły. Szkoda by było gdyby z wami wyszło podobnie. Z tego co widze, jemu naprawde zalezy. Nie boisz się, że będziecie się tak mijać? - zapytała moja przyjaciółka. - No ale.. On mnie okłamał. A co jeśli to co mówi to nieprawda? A co jeśli próbowali to naprawiać a to ja weszłam z butami w jego życie i rozwaliłam ten związek? - rozmyślałam, byłam przerażona faktem, że mogłabym przyczynić się do rozpadu małżeństwa. - Co Ty bredzisz, Natka! - powiedziała zrezygnowana. - Czy widziałaś jego żonę od tej pory gdy przejął firmę? - Wcale nie musiałam jej widzieć.. - westchnęłam. - Daj spokój. Histeryzujesz. Zresztą on się Tobie nie przeciwstawiał. - Może masz rację. A jak tam trzymasz się po rozstaniu z Markiem? - zapytałam. - Nie mam ochoty gadać o tym dupku. - wydawała się być obojętna wobec swego byłego chłopaka. - Dość rozmów o facetach. Jutro sobota, wyciągam Cię na impreze. - Nie, nie, nie kochana. Ja jutro po pracy wracam do domu i idę spać. Nie ma mnie dla nikogo przez cały weekend. - wymigiwałam się. - Nie ma takiej opcji. - zaśmiała się szyderczo i już wiedziałam, że nie mam żadnych szans w walce z nią. Po kilkunastu minutach poszłam do swego łóżka. Wzięłam do ręki swój dotykowy telefon i najechałam na imie Filip. Spoglądałam przez dłuższą chwilę na ekran i zablokowałam telefon. Nie wiem co chciałam zrobić i czemu to by miało służyć. Nie wiedziałabym nawet co powiedzieć. To głupie. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i poszłam spać.
Nazajutrz jechałyśmy z Elizą do pracy. Po kilkunastu minutach znalazłyśmy się w budynku i rozeszłyśmy się do swoich obowiązków. W moim gabinecie czekała na mnie niespodzniaka w postaci mojego szefa. Siedział na moim fotelu, tyłem do wejścia. Gdy usłyszał, że ktoś wchodzi, obròcił się. Wyglądał jak zawsze niesamowicie. I ten jego 3-dniowy zarost, który dodawał mu urody i męskości... - Dzień dobry. - wstał, jak przystało na dżentelmena i poprawił marynarkę. - Dzień dobry. - stanęłam, nie robiąc kroku dalej. - Możemy porozmawiać? - spytał szef. - Tak. - odpowiedziałam szybko, może za szybko. Każdy kontakt z nim, nawet najmniejszy poprawiał mi nastrój. - Usiądź - pokazał na kanapę, która stała pod ścianą wieżowca. Właściwie ta ściana była cała oszklona więc może powinnam powiedzieć, że pod oknami? W każdym razie, widok był niesamowity. Usiadłam a szef zaraz za mną. Odległość między nami była bezpieczna. - Natalko.. - zaczął. - Nie chce wojny i zbędnych kłótni.. Chyba się trochę pogubiliśmy. - spojrzał na mnie. - Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałam. - Chcę poprostu zakopać topór wojenny. A co będzie dalej, zobaczymy... - Czyli co, przyjaciele? - zapytałam, z uśmiechem. Filip uśmiechnął się, zobaczyłam radość w jego oczach, pomieszaną z rozczarowaniem. Czy nie o to mu chodziło? Wstaliśmy i podaliśmy sobie dłonie, zupełnie tak jakbyśmy zawarli przed chwilą jakąś umowę. W sumie.. zawarliśmy. Zostaliśmy przyjaciółmi... - Miłej pracy Natalko. - przeszył mnie swoim wzrokiem, od którego dostałam dreszczy. Do tego on cały czas trzymał moją rękę w pewnym uścisku. - Miłej pracy, Szefie. - wyszeptałam. Uśmiechnął się pewnie. I wyszedł. Zostawił mnie samą a ja stałam w bezruchu jeszcze przez dłuższą chwilę. Spojrzałam na swą rękę i odruchowo przygryzłam wargę. Po chwili głośno westchnęłam. - Przyjaciele... - wyszeptałam.
Siedziałam w swoim gabinecie i wypełniałam stosy dokumentów. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. - Proszę. - zawołałam. - Dzień dobry. - ujrzałam wysokiego blondyna w pomarańczowej koszulce i czarnych spodniach. Miał na głowie pomarańczową czapkę i na ramieniu czarną torbę. W ręku trzymał kwiaty. - Pani Natalia Dobosz ? - Tak, to ja. - wstałam, poprawiajac swoją spódnice. - O co chodzi? - To dla Pani. - podał mi piękny bukiet kwiatów i wyjął dokument potwierdzający odbiór kwiatów. Podpisałan i po chwili pożegnałam się z kurierem. Wstawiłam kwiaty do wazonu i postawiłam na swoim biurku. Usiadłam i wpatrywałam się w nie. Nie było w nim żadnego liściku. To od Filipa? Przecież od teraz łączy nas tylko przyjaźń. Może to tak w ramach zaprzyjaźnienia się? Uśmiechnęłam się i zabrałam do dalszej pracy.
Minął czas mojej pracy na dziś. Właśnie zamykałam swój gabinet, gdy podszedł do mnie mój szef. - Masz dziś wolny wieczór? - spytał, opierając się o ścianę. Ręce miał włożone w kieszenie spodni od garnituru. Czyżby wrócił stary Filip? To zachowanie, to spojrzenie utrzymywało mnie w przekonaniu, że zaczyna się robić ciekawie. - Elizka postanowiła, że zabierze mnie na jakąś super impreze a ja nie mam na to ochoty. Nie wiem jak się wykręcić. - zaśmiałam się. - a o co chodzi? - Zapraszam Cię na kolację. - uśmiechnął się. - Mnie? - upewniłam się. -Tak, Natalko. Przyjaciele chyba mogą od czasu do czasu pójść na kolację, peawda? - uniósł brew. Tak! Wrócił ten stary Filip, który zawrócił mi w głowie.. - No dobrze. - Więc chodźmy. - Tylko powiadomie Elize, by na mnie nie czekała.
Znaleźliśmy się w jakiejś renomowanej restauracji. Filip zamówił dla nas kolację. - Filip... Naprawdę nie musiałeś... Te kwiaty są piękne, ale... - Jakie kwiaty? - przerwał mi. - No te, które przyniósł dziś kurier. - Ja nie przysłałem Ci żadnych kwiatów. - przyglądał się mojej reakcji. Poczułam się lekko zawstydzona. Może tylko tak żartuje? Natychmiast zmieniłam temat. Reszta kolacji minęła w przyjaznej atmosferze. Wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do wyjścia. - Zapraszam. - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Po chwili jechaliśmy w stronę mojego miejsca zamieszkania. Po jakimś czasie znaleźliśmy się pod blokiem. - Dziękuje za miło spędzony czas, szefie. - uśmiechnęłam się zalotnie. - To ja dziękuje, moja przyjaciółko. - założył mi włosy za ucho i zbliżył się do mnie. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Filip złożył mi pocałunek na policzku, cały czas trzymając swą dłoń w moich włosach. Popatrzyliśmy sobie w oczy. - Odprowadzę Cię. - powiedział niskim głosem. - Nie, daj spokój. Mam niedaleko. - mówiłam powoli, głęboko oddychając. Filip wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Zaśmiałam się. - Uparciuch z Ciebie, Kamiński. - wyszłam z samochodu a mój szef zamknął go. - Wiem, ale są dobre strony tej cechy. - Np. jakie? - zaciekawiłam się. Filip podszedł do mnie i znów znalazł się blisko mnie, zakładając mi włosy za ucho. - Zawsze dostaje od życia to czego chce... Albo kogo chce. - uśmiechnął się pewnie, widząc, że ma rację. Przełknęłam ślinę i czekałam na rozwój sytuacji, patrząc mojemu boskiemu szefowi prosto w oczy. Złapał mnie za ręke i pociągnął w stronę bloku. Za chwilę staliśmy pod drzwiami mieszkania. - Jeszcze raz dziękuje za dziś. - przygryzłam wargę. Filip patrzył na moje usta przez dłuższą chwilę, po czym spojrzał w moje oczy. - Jakbyś chciała od czasu do czasu wyskoczyć gdzieś, gdziekolwiek to daj znać. - podrapał się po karku, wyglądał tak seksownie... - Jasne. - uśmiechnęłam się. - To do poniedziałku. - Pa.
Filip zniknął w mgnieniu oka a ja weszłam do mieszkania. Przy samych drzwiach stała moja współlokatorka. - Czemu go nie zaprosiłaś do środka? - zapytała Eliza, jedząc chipsy. - Podsłuchiwałaś? - zapytałam zdumiona. - Ponawiam pytanie! - Po co miałabym go zapraszać do mieszkania? - spytałam, odkładając torebkę na półkę. - Chyba sama wiesz po co. - zaśmiała się. - Zostaliśmy przyjaciółmi. - oznajmiłam. - Nic nie stoi na przeszkodzie. - mówiła całkiem serio. Zaśmiałam się tylko i wyminęłam ją, udając się do swojego pokoju.
Przeciągnęłam się, zerkając na zegarek, który wskazywał 8.34. Dziś niedziela. Teoretycznie mogłabym przeleżeć w łóżku cały dzień, ale zważając na pogodę to szkoda by było go zmarnować. Stwierdziłam, że najpierw zjem śniadanie a później pójdę odwalić poranną toaletę. Po godzinie siedziałam w salonie wraz z Elizą. - Jest świetna pogoda. Może wyskoczymy gdzieś razem, co? - spytałam. - Gdzie? - chyba spodobała się jej ta propozycja. - Zoo, ogród botaniczny, park? - spytałam. Spojrzałyśmy na siebie i równocześnie odpowiedziałyśmy: Zoo, przeciągając dwie ostatnie literki, śmiejąc się przy tym. Wróciłyśmy z zoo. Ta wycieczka zajęła nam praktycznie cały dzień. Padłyśmy na łóżka i po jakimś czasie zasnęłyśmy.
Poniedziałek, rano. Weszłyśmy do firmy i udałyśmy się do swoich obowiązków. Musiałam jeszcze zajść do Filipa, zapytać o to kiedy dokładnie będzie spotkanie zarządu. - Filip u siebie? - spytałam Anety, która była sekretarką szefa. - Prezesa nie ma. - wstała. - A kiedy będzie? - spytałam. - Nie wiem. To zależy kiedy dostanie wypis. - Jaki wypis? Aneta, o co chodzi? - byłam poddenerwowana. - W sobotę wieczorem Prezes miał wypadek. Leży w szpitalu. - Wypadek? Jaki wypadek? W którym szpitalu leży? - Szpital Publiczny na Czerniakowskiej. - Odwołasz moje dzisiejsze spotkania? - spytałam Anety i zobaczyłam skinięcie głową. - Dzięki. - wybiegłam. W mojej głowie toczyło się mnóstwo sporów. Dlaczego do mnie nie zadzwonił? Czy miał poważny wypadek? Czy stało się tuż po tym gdy mnie odwiózł z kolacji? Nieważne, oby nic mu się poważnego nie stało...
Odniosłem wrażenie, że dzisiaj dodany rozdział (?) napisany jest stylem telegraficznym... Oczywiście mogę mieć jakieś zwidy... Co do treści - jest OK, nie spodziewałem się wypadku Filipa. Czyli tak jak to w życiu bywa...
15 komentarzy
dilerrka
właśnie dodalam
hain
Jesteś dostępna więc odpisz czy dziś będzie
Zniecierpliwiona:)
Proszę dodaj dzisiaj
hain
Będzie dzisiaj?
lolo
Świetne
Urwisek
Super to jest po prostu świetne
oliffka
kiedy kolejna część bo świetne dodasz coś może jeszcze dzisiaj?
kamila12535
hejka super warto było czekać ale kiedy następna część prosazę dodaj szybko ja chce wiedziec co się stało Filipowi nie ja tylko my wszyscy
yzo
opłacało sie tyle czekać! ciekawe czy za tym wypadkiem nie jej były chłopak albo jego kuzyn.
Kaśkaa
Może ktoś się "przyczynił" do tego wypadku Filipa ? Nie mogę się doczekać kolejnej części
Natalka
Świetny!!!! O matko dodaj jak najszybciej, kolejny
mysza
Czekam na kolejne. Czyżby jej były znowu się pojawił?
Joan
Uwielbiam ♥
Ramol
Odniosłem wrażenie, że dzisiaj dodany rozdział (?) napisany jest stylem telegraficznym... Oczywiście mogę mieć jakieś zwidy... Co do treści - jest OK, nie spodziewałem się wypadku Filipa. Czyli tak jak to w życiu bywa...
prf
Ciekawa część