Gorąca kawa cz. 16

Trochę mnie nie było ale są tego efekty. Długa część, specjalnie dla was. Zapraszam do komentowania i zostawiania kciuków w górę. :)




Wróciłam do mieszkania i opowiedziałam o całej sytuacji Elizce. Zbliżyłyśmy się do siebie odkąd z Nią zamieszkałam, zupełnie tak jak kiedyś. Wiedziałam, że mogę jej zaufać w stu procentach.  
- Wiesz.. Miałam podobną sytuację.. Rozstałam się kiedyś z super chłopakiem. On mówił, że będzie na mnie czekał, ja twierdziłam tak samo. W rezultacie czego, czekaliśmy tak na siebie i nasze drogi już się nie zeszły. Szkoda by było gdyby z wami wyszło podobnie. Z tego co widze, jemu naprawde zalezy. Nie boisz się, że będziecie się tak mijać? - zapytała moja przyjaciółka.
- No ale.. On mnie okłamał. A co jeśli to co mówi to nieprawda? A co jeśli próbowali to naprawiać a to ja weszłam z butami w jego życie i rozwaliłam ten związek? - rozmyślałam, byłam przerażona faktem, że mogłabym przyczynić się do rozpadu małżeństwa.
- Co Ty bredzisz, Natka! - powiedziała zrezygnowana. - Czy widziałaś jego żonę od tej pory gdy przejął firmę?
- Wcale nie musiałam jej widzieć.. - westchnęłam.  
- Daj spokój. Histeryzujesz. Zresztą on się Tobie nie przeciwstawiał.
- Może masz rację. A jak tam trzymasz się po rozstaniu z Markiem? - zapytałam.
- Nie mam ochoty gadać o tym dupku. - wydawała się być obojętna wobec swego byłego chłopaka. - Dość rozmów o facetach. Jutro sobota, wyciągam Cię na impreze.  
- Nie, nie, nie kochana. Ja jutro po pracy wracam do domu i idę spać. Nie ma mnie dla nikogo przez cały weekend. - wymigiwałam się.
- Nie ma takiej opcji. - zaśmiała się szyderczo i już wiedziałam, że nie mam żadnych szans w walce z nią.
Po kilkunastu minutach poszłam do swego łóżka.
Wzięłam do ręki swój dotykowy telefon i najechałam na imie Filip. Spoglądałam przez dłuższą chwilę na ekran i zablokowałam telefon. Nie wiem co chciałam zrobić i czemu to by miało służyć. Nie wiedziałabym nawet co powiedzieć. To głupie. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i poszłam spać.  

Nazajutrz jechałyśmy z Elizą do pracy. Po kilkunastu minutach znalazłyśmy się w budynku i rozeszłyśmy się do swoich obowiązków. W moim gabinecie czekała na mnie niespodzniaka w postaci mojego szefa. Siedział na moim fotelu, tyłem do wejścia. Gdy usłyszał, że ktoś wchodzi, obròcił się. Wyglądał jak zawsze niesamowicie. I ten jego 3-dniowy zarost, który dodawał mu urody i męskości...
- Dzień dobry. - wstał, jak przystało na dżentelmena i poprawił marynarkę.  
- Dzień dobry. - stanęłam, nie robiąc kroku dalej.
- Możemy porozmawiać? - spytał szef.
- Tak. - odpowiedziałam szybko, może za szybko. Każdy kontakt z nim, nawet najmniejszy poprawiał mi nastrój.  
- Usiądź - pokazał na kanapę, która stała pod ścianą wieżowca. Właściwie ta ściana była cała oszklona więc może powinnam powiedzieć, że pod oknami?
W każdym razie, widok był niesamowity. Usiadłam a szef zaraz za mną. Odległość między nami była bezpieczna.  
- Natalko.. - zaczął. - Nie chce wojny i zbędnych kłótni.. Chyba się trochę pogubiliśmy. - spojrzał na mnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - spytałam.
- Chcę poprostu zakopać topór wojenny. A co będzie dalej, zobaczymy...  
- Czyli co, przyjaciele? - zapytałam, z uśmiechem.  
Filip uśmiechnął się, zobaczyłam radość w jego oczach, pomieszaną z rozczarowaniem. Czy nie o to mu chodziło? Wstaliśmy i podaliśmy sobie dłonie, zupełnie tak jakbyśmy zawarli przed chwilą jakąś umowę. W sumie.. zawarliśmy. Zostaliśmy przyjaciółmi... - Miłej pracy Natalko. - przeszył mnie swoim wzrokiem, od którego dostałam dreszczy. Do tego on cały czas trzymał moją rękę w pewnym uścisku.
- Miłej pracy, Szefie. - wyszeptałam.  
Uśmiechnął się pewnie. I wyszedł. Zostawił mnie samą a ja stałam w bezruchu jeszcze przez dłuższą chwilę. Spojrzałam na swą rękę i odruchowo przygryzłam wargę. Po chwili głośno westchnęłam.
- Przyjaciele... - wyszeptałam.

Siedziałam w swoim gabinecie i wypełniałam stosy dokumentów. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - zawołałam.
- Dzień dobry. - ujrzałam wysokiego blondyna w pomarańczowej koszulce i czarnych spodniach. Miał na głowie pomarańczową czapkę i na ramieniu czarną torbę. W ręku trzymał kwiaty. - Pani Natalia Dobosz ?  
- Tak, to ja. - wstałam, poprawiajac swoją spódnice. - O co chodzi?
- To dla Pani. - podał mi piękny bukiet kwiatów i wyjął dokument potwierdzający odbiór kwiatów. Podpisałan i po chwili pożegnałam się z kurierem. Wstawiłam kwiaty do wazonu i postawiłam na swoim biurku. Usiadłam i wpatrywałam się w nie. Nie było w nim żadnego liściku. To od Filipa? Przecież od teraz łączy nas tylko przyjaźń. Może to tak w ramach zaprzyjaźnienia się? Uśmiechnęłam się i zabrałam do dalszej pracy.  

Minął czas mojej pracy na dziś. Właśnie zamykałam swój gabinet, gdy podszedł do mnie mój szef.  
- Masz dziś wolny wieczór? - spytał, opierając się o ścianę. Ręce miał włożone w kieszenie spodni od garnituru. Czyżby wrócił stary Filip? To zachowanie, to spojrzenie utrzymywało mnie w przekonaniu, że zaczyna się robić ciekawie.  
- Elizka postanowiła, że zabierze mnie na jakąś super impreze a ja nie mam na to ochoty. Nie wiem jak się wykręcić. - zaśmiałam się. - a o co chodzi?
- Zapraszam Cię na kolację. - uśmiechnął się.
- Mnie? - upewniłam się.
-Tak, Natalko. Przyjaciele chyba mogą od czasu do czasu pójść na kolację, peawda? - uniósł brew. Tak! Wrócił ten stary Filip, który zawrócił mi w głowie..
- No dobrze.
- Więc chodźmy.  
- Tylko powiadomie Elize, by na mnie nie czekała.  

Znaleźliśmy się w jakiejś renomowanej restauracji. Filip zamówił dla nas kolację.
- Filip... Naprawdę nie musiałeś... Te kwiaty są piękne, ale...
- Jakie kwiaty? - przerwał mi.
- No te, które przyniósł dziś kurier.
- Ja nie przysłałem Ci żadnych kwiatów. - przyglądał się mojej reakcji. Poczułam się lekko zawstydzona. Może tylko tak żartuje?  
Natychmiast zmieniłam temat.  
Reszta kolacji minęła w przyjaznej atmosferze. Wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do wyjścia.  
- Zapraszam. - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Po chwili jechaliśmy w stronę mojego miejsca zamieszkania. Po jakimś czasie znaleźliśmy się pod blokiem.  
- Dziękuje za miło spędzony czas, szefie. - uśmiechnęłam się zalotnie.  
- To ja dziękuje, moja przyjaciółko. - założył mi włosy za ucho i zbliżył się do mnie. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Filip złożył mi pocałunek na policzku, cały czas trzymając swą dłoń w moich włosach. Popatrzyliśmy sobie w oczy.  
- Odprowadzę Cię. - powiedział niskim głosem.  
- Nie, daj spokój. Mam niedaleko. - mówiłam powoli, głęboko oddychając.
Filip wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Zaśmiałam się.
- Uparciuch z Ciebie, Kamiński. - wyszłam z samochodu a mój szef zamknął go.  
- Wiem, ale są dobre strony tej cechy.
- Np. jakie? - zaciekawiłam się.
Filip podszedł do mnie i znów znalazł się blisko mnie, zakładając mi włosy za ucho.
- Zawsze dostaje od życia to czego chce... Albo kogo chce. - uśmiechnął się pewnie, widząc, że ma rację. Przełknęłam ślinę i czekałam na rozwój sytuacji, patrząc mojemu boskiemu szefowi prosto w oczy. Złapał mnie za ręke i pociągnął w stronę bloku. Za chwilę staliśmy pod drzwiami mieszkania.  
- Jeszcze raz dziękuje za dziś. - przygryzłam wargę.  
Filip patrzył na moje usta przez dłuższą chwilę, po czym spojrzał w moje oczy.  
- Jakbyś chciała od czasu do czasu wyskoczyć gdzieś, gdziekolwiek to daj znać. - podrapał się po karku, wyglądał tak seksownie...  
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- To do poniedziałku.  
- Pa.  

Filip zniknął w mgnieniu oka a ja weszłam do mieszkania. Przy samych drzwiach stała moja współlokatorka.
- Czemu go nie zaprosiłaś do środka? - zapytała Eliza, jedząc chipsy.
- Podsłuchiwałaś? - zapytałam zdumiona.
- Ponawiam pytanie!
- Po co miałabym go zapraszać do mieszkania? - spytałam, odkładając torebkę na półkę.
- Chyba sama wiesz po co. - zaśmiała się.
- Zostaliśmy przyjaciółmi. - oznajmiłam.
- Nic nie stoi na przeszkodzie. - mówiła całkiem serio. Zaśmiałam się tylko i wyminęłam ją, udając się do swojego pokoju.

Przeciągnęłam się, zerkając na zegarek, który wskazywał 8.34.
Dziś niedziela. Teoretycznie mogłabym przeleżeć w łóżku cały dzień, ale zważając na pogodę to szkoda by było go zmarnować. Stwierdziłam, że najpierw zjem śniadanie a później pójdę odwalić poranną toaletę. Po godzinie siedziałam w salonie wraz z Elizą.
- Jest świetna pogoda. Może wyskoczymy gdzieś razem, co? - spytałam.
- Gdzie? - chyba spodobała się jej ta propozycja.
- Zoo, ogród botaniczny, park? - spytałam. Spojrzałyśmy na siebie i równocześnie odpowiedziałyśmy: Zoo, przeciągając dwie ostatnie literki, śmiejąc się przy tym.  
Wróciłyśmy z zoo. Ta wycieczka zajęła nam praktycznie cały dzień. Padłyśmy na łóżka i po jakimś czasie zasnęłyśmy.

Poniedziałek, rano. Weszłyśmy do firmy i udałyśmy się do swoich obowiązków. Musiałam jeszcze zajść do Filipa, zapytać o to kiedy dokładnie będzie spotkanie zarządu.  
- Filip u siebie? - spytałam Anety, która była sekretarką szefa.
- Prezesa nie ma. - wstała.
- A kiedy będzie? - spytałam.
- Nie wiem. To zależy kiedy dostanie wypis.  
- Jaki wypis? Aneta, o co chodzi? - byłam poddenerwowana.
- W sobotę wieczorem Prezes miał wypadek. Leży w szpitalu.  
- Wypadek? Jaki wypadek? W którym szpitalu leży?  
- Szpital Publiczny na Czerniakowskiej.  
- Odwołasz moje dzisiejsze spotkania? - spytałam Anety i zobaczyłam skinięcie głową. - Dzięki. - wybiegłam. W mojej głowie toczyło się mnóstwo sporów. Dlaczego do mnie nie zadzwonił? Czy miał poważny wypadek? Czy stało się tuż po tym gdy mnie odwiózł z kolacji? Nieważne, oby nic mu się poważnego nie stało...

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1945 słów i 10191 znaków, zaktualizowała 22 maj 2015.

15 komentarzy

 
  • Użytkownik dilerrka

    właśnie dodalam

    24 maj 2015

  • Użytkownik hain

    Jesteś dostępna więc odpisz czy dziś będzie

    24 maj 2015

  • Użytkownik Zniecierpliwiona:)

    Proszę dodaj dzisiaj  :kiss:

    24 maj 2015

  • Użytkownik hain

    Będzie dzisiaj?

    24 maj 2015

  • Użytkownik lolo

    Świetne

    23 maj 2015

  • Użytkownik Urwisek

    Super to jest po prostu świetne :)

    23 maj 2015

  • Użytkownik oliffka

    kiedy kolejna część bo świetne dodasz coś może jeszcze dzisiaj?

    22 maj 2015

  • Użytkownik kamila12535

    hejka super warto było czekać  ale kiedy następna część prosazę dodaj szybko ja chce wiedziec co się stało Filipowi nie ja tylko my wszyscy :):):)

    22 maj 2015

  • Użytkownik yzo

    opłacało sie tyle czekać! :) ciekawe czy za tym wypadkiem nie jej były chłopak albo jego kuzyn.

    22 maj 2015

  • Użytkownik Kaśkaa

    Może ktoś się "przyczynił" do tego wypadku Filipa ? Nie mogę się doczekać kolejnej części :)

    22 maj 2015

  • Użytkownik Natalka

    Świetny!!!!  O matko dodaj jak najszybciej, kolejny ;)

    22 maj 2015

  • Użytkownik mysza

    Czekam na kolejne. Czyżby jej były znowu się pojawił?

    22 maj 2015

  • Użytkownik Joan

    Uwielbiam ♥

    22 maj 2015

  • Użytkownik Ramol

    Odniosłem wrażenie, że dzisiaj dodany rozdział (?) napisany jest stylem telegraficznym... Oczywiście mogę mieć jakieś zwidy... Co do treści - jest OK, nie spodziewałem się wypadku Filipa. Czyli tak jak to w życiu bywa...

    22 maj 2015

  • Użytkownik prf

    Ciekawa część :)

    22 maj 2015