Gorąca kawa cz. 14

Minął tydzień od zakończenia znajomości z Filipem. W pierwszych dniach często spotykałam mojego szefa na korytarzu, co sprawiło, że przez ostatnie cztery dni nie wychodziłam z mojego gabinetu nawet na lunch. Kompletnie oddałam się swojej pracy. Znajomi z pracy, zauważyli, że schudłam. Nic dziwnego, bardzo przejęłam się tą sytuacją. Starałam zająć się stertami papierów, stałam się pracoholiczką. Cóż, nic innego mi nie pozostało.
Siedziałam w swoim gabinecie i westchnęłam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Hej, mogę Ci przerwać? - spytała Elizka, ucieszyłam się, że przyszła. Kiedyś naprawdę się przyjaźniłyśmy a potem nasze drogi się "lekko" rozeszły.
- Jasne, wchodź. - uśmiechnęłam się.
- Muszę z Tobą pogadać, bo inaczej zwariuje.. - powiedziała, ze łzami w oczach.
- Mała, co się stało? - spytałam.
- Marek ze mną zerwał. Odszedł do innej. Rozumiesz to? Zostawił mnie..  
- Co za drań. Nie płacz. Nie warto. - pocieszałam ją, wiedząc jaki to ból, gdy osoba, którą kochasz, zostawia Cie. Co ze mnie za przyjaciółka. - Płacz. Płacz ile możesz. Będzie Ci lepiej. - poprawiłam się, sama mając łzy w oczach.
- Przepraszam, widzę, że sama masz problem a ja zawracam Ci głowę swoimi. - powiedziała, ocierając łzy.
- Nie, nie ma żadnego problemu. - kłamałam.
- Przecież widzę. Zmizerniałaś. Chodzi o Filipa, mam rację?  
Zrobiłam wielkie oczy. Skąd ona wie?! Przecież..
- Nie pytaj skąd wiem. - przerwała mi moje myśli.  
Spojrzałam na nią a moja twarz pokazała jej, że jednak oczekuje wyjaśnień.
- Zabrał Cię na wyjazd, mianował zastępcą Prezesa, do tego tego jak na Ciebie patrzy nie można opisać słowami. Odrazu wiedziałam, że coś jest na rzeczy. - tłumaczyła.
Na wspomnienia o tym wszystkim zupełnie otworzyłam się przed moją przyjaciółką i opowiedziałam jej o całej sprawie.
- Kupił Ci mieszkanie?! - prawie krzyknęła.
- Niezupełnie. Ten blok jest Jego i mi po prostu je tak jakby odstąpił.  
- Musi być nieźle w Tobie zabujany. - powiedziała zdumiona.
- Zakochany? Oszalałaś? Człowiek zakochany nie porzuca drugiej osoby. - westchnęłam. - Muszę jak najszybciej poszukać sobie innego mieszkania. Nie mogę tam mieszkać.  
- Zamieszkaj u mnie. - prawie krzyknęła.
- Naprawdę...? No nie wiem.. A jeśli... - przerwała mi.
-Nie.. Marek nie wróci. - posmutniała.. - Przynajmniej nie będę sama. - powiedziała już znacznie weselsza.
- Dobrze.  
- Ok, to pogadamy jeszcze po pracy. - wstała i wyszła, zostawiając mnie samą ze swymi myślami, które nie dawały mi spokoju.  
Po pracy udałam się do jeszcze swojego mieszkania by się spakować. Po kilku godzinach wraz z Elizą jechałyśmy do jej mieszkania. We wniesieniu moich walizek na 3 piętro pomógł nam jej przemiły sąsiad Henryk, Pan w średnim wieku.
- Witam w moich skromnych progach. - powiedziała Elizka, gdy przekroczyłam próg jej mieszkania.
- A dziękuje. Sporo się zmieniło od czasu, gdy byłam tu ostatni raz. - uśmiechnęłam się. - Musimy pogadać o czynszu i innych sprawach.  
- Nie dziś. Dzisiaj moja droga, pijemy - zamachała butelką wina, którą wyjęła z szafki.  
- To chyba ja powinnam stawiać? - zaśmiałam się.
- Poczekaj, wypijemy tą i Ty lecisz po następną.
Za chwilę siedziałyśmy na kanapie i sączyłyśmy wino, rozmawiając. Wypiłyśmy dwie butelki wina, po których ostro szumiało nam w głowie. Jednym słowem byłyśmy pijane. W wesołych nastrojach poszłyśmy spać.

Zrezygnowałyśmy z dojazdu do pracy samochodem, ponieważ żadna z nas nie czuła się na siłach prowadzić. Piechotą nie chciało nam się iść więc postawiłyśmy na autobus. Po kilkunastu minutach byłyśmy w pracy.  
- Nie wiem jak przeżyje ten dzień. - powiedziałam do Elizki, stając przy recepcji.
W pewnym momencie usłyszałam chrząknięcie.  
Odwróciłam się i zobaczyłam Filipa.  
- Pani Natalio, zapraszam do mojego gabinetu.
Pani Natalio? Zostawmy to, nie mam dziś siły aby o tym myśleć. Wielkimi siłami dotarłam do gabinetu szefa i usiadłam na krześle.
- Wyjeżdżam i wracam pojutrze więc oczekuje, że zajmiesz się firmą. - spojrzał pytająco.
- Tak jest. - odpowiedziałam służbowo, nie chciałam z nim wchodzić w zbędne dyskusje, ponieważ bałam się, że powiem coś nie na miejscu a w końcu byłam w pracy.  
Zlustrował mnie i spytał.
- Jak się mieszka? - uśmiechnął się?
- A właśnie. - zaczęłam i otworzyłam małą kieszonkę w torebce, gdzie znajdowały się klucze i podałam je szefowi. - Proszę. Dziękuje Panu za wszystko. - Skoro chcesz oficjalnie Kamiński to proszę bardzo.
- Jak to? Gdzie będziesz mieszkać?  
- Poradzę sobie. Czy mogę już zacząć pracę? - zapytałam.
- Tak, proszę. - Był chyba zly, że mu nie odpowiedziałam no ale cóż sam to wywołał. Wyszłam z gabinetu szefa i poszłam rzucić się w wir pracy.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 932 słów i 4941 znaków.

6 komentarzy

 
  • dilerrka

    Postaram się aby było

    18 maj 2015

  • florciia

    @dilerrka dasz dzisiaj, bo niektorzy czekaja z niecierpliwoscia :(

    18 maj 2015

  • dilerrka

    @florciia  
    bedzie dzis :)

    18 maj 2015

  • florciia

    @dilerrka  mam jutro mature i chcialabym isc spac, a nie zasne jak nie przeczytam nastepnej czesci, wiem ze to troche granie na uczuciach, ale serio dodaj to juz, bo umieram z ciekawosci

    18 maj 2015

  • dilerrka

    @florciia  
    też mam jutro maturę a mimo wszystko napisałam. Ach, jak ja się dla was poświęcam ;D

    18 maj 2015

  • florciia

    @dilerrka ktoś ci mowił ze jesteś kochana? :*

    18 maj 2015

  • HUIN

    Będzie dzisiaj?

    18 maj 2015

  • Marti

    Rewelka. Ja już bym chciała wiedzieć co dalej :-)

    18 maj 2015

  • prf

    po prostu świetne

    18 maj 2015

  • Kika

    Czekam na kolejną część z niecierpliwością ❤

    17 maj 2015

  • Paulaa

    Wow, to jest naprawdę świetne, wciągające... Z niecierpliwością czekam na więcej ;)

    17 maj 2015