Gorąca kawa cz. 11

- Wychodź z wanny. Za 5 minut chcę Cię widzieć ubraną. - rzucił mój szef, po czym owinął się ręcznikiem wokół bioder i wyszedł.  
Nie wiedziałam co chce zrobić ale chciałam przecież czegoś szalonego i wiedziałam, że mój pomysłowy szef mi to zapewni. Za 5 minut siedziałam w salonie i czekałam na szefa. Po chwili wyszedł ze swego pokoju i spojrzał na mnie.  
- Nadal ma Pani ochotę na coś szalonego? - Jego uśmiech był tak zabójczy, że zdobyłam się tylko na lekkie kiwnięcie głową, przełykając ślinę. - Świetnie. Więc chodźmy. - zamachał kluczami i puścił mi oczko. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. Jechaliśmy kilka minut. Wkońcu moim oczom ukazał się dość wysoki budynek.
- Gdzie jesteśmy? - popatrzyłam na Filipa.
- Z dachu tej fabryki jest świetny widok. - uśmiechnął się. - Są tu jednak nieźli ochroniarze.
- Mam się włamać?  
- Pani Natalio, chciała Pani czegoś szalonego. - zaśmiał się.
- Jesteś świrem, Kamiński! - pokręciłam głową.
- No, no! Nie takim tonem do szefa! - Pogroził mi palcem, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Okej, więc zróbmy to. - wyszłam po cichu z auta. Miałam niezłego cykora ale nie chciałam pokazać tego Filipowi. Podeszliśmy do jakichś bocznych drzwi i Filip zaczął coś majstrować przy nich a za chwilę byliśmy w jakimś korytarzu. Szliśmy po schodach gdy nagle zza pleców usłyszałam głos.
- Co wy tu robicie?!
Obróciłam się a moim oczom ukazał się wysoki, dosyć gruby i w średnim wieku ochroniarz.  
- My tylko... Chcieliśmy wejść by pooglądać widoki. - tłumaczyłam się. mój szef stał obok i nie wydawał się być zdenerwowany.
- Będę musiał zadzwonić na policję i zgłosić włamanie. - wyjął telefon.
- Nie, błagam! My naprawdę nie chcieliśmy zrobić nic złego! - Tłumaczyłam ale był nieugięty. Popatrzyłam na stojącego obok Filipa, którego ta cala sytuacja najwidoczniej bawiła. - Powiedz coś, błagam. - szturchnęłam go.  
- Świetna robota Jacek- zaśmiał się Filip do równie dobrze bawiącego się ochroniarza.
- Zawsze do usług, szefie. - rzucił po czym odszedł, zostawiając nas samych.
Szefie? Jak to szefie? Byłam tak przestraszona i zdenerwowana, że nie patrząc na Filipa duszyłam schodami przed siebie. Jednak w duszy śmiałam się, wyszedł mu ten żart, muszę przyznać. Już za kilka chwil znalazłam się przed drzwiami. Otworzyłam je i moim oczom ukazało się w oddali pięknie oświetlone miasto. Odrazu stwierdzilam, że mogłabym tu przesiadywać godzinami. Usiadłam na ławce a zaraz po mnie zrobił to Filip, który najwyraźniej szedł za mną.
- Jesteś bardzo zła? - spytał łagodnym głosem.
- Nie, udał Ci się żart. - skłamałam ale było w tym chyba trochę prawdy. Nie umiałam się na niego gniewać.
- To moja firma. Zajmują się tu produkcją zabawek dla dzieciaków.
- Domyśliłam się. - uśmiechnęłam się.  
- Ten urlop był świetny. Począwszy na tym, że mamy te kontrakty i skończywszy na świetnym spędzeniu czasu z Tobą. - popatrzył na mnie poważnie.  
- Cieszę się, że seks ze mną był świetny. - zaśmiałam się, można rzec, że nawet lekko ironicznie.
- Owszem seks był świetny ale nie chodzi tylko o to. Jesteś wspaniałą kobietą Natalko. Mam nadzieję, że trafisz wkońcu na fajnego faceta a nie jakiegoś dupka. - patrzył mi głęboko w oczy jakby chciał sprawdzić moją reakcje. To brzmiało tak jakby to kończył. Kończył naszą znajomość. Nazywajmy rzeczy po imieniu to poprostu romans. Zachowałam jednak kamienną twarz i zapytałam.
- Mówisz jakbyśmy już wracali? - zdobyłam się nawet na lekki śmiech, a wszystko po to by ukryć moje rozczarowanie. Przez te kilka dni poprostu się do niego przywiązałam. Było mi z nim dobrze.  
- Natalko, jutro wracamy. Załatwiliśmy wszystkie kontrakty i nie ma potrzeby być tu dalej. - założył mi włosy za ucho i zbliżył się do mnie. Najwidoczniej chciał mnie pocałować lecz ja szybko zareagowałam.
- Możemy wracać? Jestem wykończona. - uśmiechnęłam się na siłę.
- Tak. Chodźmy.  
Ruszyliśmy w stronę samochodu. Aż do naszego apartamentu nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa.  
- Potrzebujesz czegoś? - spytał szef, gdy szłam w stronę swego pokoju. - Może jesteś głodna?
Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.  
- O której jutro wylatujemy?  
- Nie musisz wstawać wcześnie. Samolot mamy o 14, ale jeśli się boisz to możemy jechaç samochodem. - uśmiechnął się a ja odwzajemniłam go.
- Poradzę sobie. - odwróciłam się i ruszyłam do pokoju. Będąc przy drzwiach, usłyszałam głos:
- Śpij dobrze. - powiedział Filip rozpinając koszulę. Chyba mnie prowokował.
- Dziękuje. Ty też.  

Siedziałam na łóżku, przygotowana do spania i rozmyślałam nad tym co powiedział Filip.. Powinam być zła za to, że praktycznie się mną zabawił ale był jak jakiś narkotyk. Było mi go poprostu mało. Postanowiłam pójść do niego i z nim porozmawiać. Wyszłam z pokoju i szłam przez salon, zastanawiając się czy dobrze robie, kilka razy się przy tym zawracając. Jednak doszłam do drzwi mojego szefa, które były lekko uchylone. Zapukałam delikatnie ale nie odezwał się. W pokoju panowałam ciemność, tylko księżyc oświetlał twarz i nagi tors Filipa.. Najwidoczniej spał. Postanowiłam, że pójdę do siebie, gdy nagle usłyszałam, niski, męski głoś.
- Coś się stało? - usiadł na łóżku Filip, zapalając lampkę nocną.
Podeszłam do niego a on złapał mnie za ręke i posadził obok siebie, zbliżając się do mnie.
- Nie mogę zasnąć. - Na te wyznanie mój szef chyba się ucieszył.
- Rozumiem, że mam Ci w tym pomóc? - zaśmiał się. - Czego sobie Pani życzy? Masaż? Utulenie do snu a może bardziej znane i bliższe nam metody? - jego seksowny głos sprawił, że teraz juź na dobre nie zasnę. Filip usiadł bliżej i zaczął mnie delikatnie całować, masując przy tym moje ciało. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny. Nim się obejrzałam, leżałam naga na jego łóżku.
- To dobra metoda? - zaśmiał się, gładząc moja skórę na piersiach. Podpierał swoją ręką głowę, leżąc na boku.  
- Obawiam się, że tylko jeszcze bardziej się rozbudziłam. - ostatnie 3 słowa mówiłam przez śmiech ponieważ mój nieziemsko przystojny szef, całował mnie w szyję, gdzie zawsze miałam łaskotki. Przez kilka minut jeszcze śmieliśmy się i droczyliśmy. Byłam jednak coraz bardziej śpiąca co zauważył mój szef.
- Wskakuj pod kołdrę i do spania.  
- Pójdę do siebie. - powiedziałam ospale, wstając z łóżka.
Mój szef wstał i odkrył kołdrę po mojej stronie po czym położył mnie nagą do łóżka i nakrył. Po chwili oboje leżeliśmy na łóżku i patrzyliśmy na siebie.
- Wiem, że chcesz się przytulić. - rzucił pewnie szef.  
- Wcale nie chce. - skłamałam, także pewnie.
- Pozwalam Ci, przytul się do prawdziwego mężczyzny. - poklepał się po nagim, umięśnionym torsie po czym zaczęliśmy się smiać. Położyłam się na nim a Filip wplótĺ palce w moje włosy. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

dilerrka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1349 słów i 7180 znaków.

8 komentarzy

 
  • Zniecierpliwiona

    Dawaj kolejną część, bo nie mogę się doczekać !

    6 maj 2015

  • mati205

    Kurde kiedy kolejna część! ?!??!?!?!?!?!?!!?

    5 maj 2015

  • jeju_:)

    Zejefajne  <3

    3 maj 2015

  • Ktosiek

    Jejkuuuu *-* Kocham to opowiadanie <3 kiedy następna część?

    3 maj 2015

  • Joan

    Ja chce jeszcze, dręczycielu pospolity! Przerywa jak tylko coś fajnego się dzieje. ;/

    3 maj 2015

  • dilerrka

    @Joan  
    To brzmi jak nazwa jakiegoś robaka! :D

    3 maj 2015

  • wolna

    Super:)

    3 maj 2015

  • ja

    Super opowiadanie nie mogę się doczekać Kiedy będzie kolejna część

    3 maj 2015

  • kamila12535

    Super opowiadanie bardzo mi się podoba  <3

    2 maj 2015