Coś jest a pózniej tego nie ma... (cz.10 )

Coś jest a pózniej tego nie ma... (cz.10 )Już od kilku dni, nie miałam kontaktu z chłopakami, chociaż mieszkam z Krystianem pod jednym dachem, nie odzywam się do niego. Jedyny dialog jaki wywiązał się między nami dotyczył zakupów, ustaliliśmy kto robi zakupy w przyszłym tygodniu. Kuba napisał do mnie chyba z miliard sms-ów, dzwoni co 5 minut - oczywiście nie odbieram.  
Jeszcze nigdy nie byłam tak rozpieszczana, jak teraz. Codziennie po kilka razy nasze mieszkanie odwiedza kurier, a to przychodzi z kwiatami, a to z czekoladkami a to z czym innym. Dosłownie co 5 minut otwieram drzwi i widzę tą samą rozbawioną twarz kuriera, który  za każdym razem gdy tylko mne widzi zadaje to samo durne pytanie: " Czy mieszka tu jakaś Paula? Przesyłka dla Ciebie." i wybucha śmiechem. Czy w tym kraju mają tylko jednego kuriera?  
Nie muszę długo rozmyślać nad tym kto wysyła mi te durne prezenciki. Fabian. Krystian. Kuba. Ci trzej, którzy tyle namieszali w moim życiu, myślą że dając mi jakieś zielsko czy słodkości sprawią że im wybaczę. O nie nie! Nie ma tak łatwo. Rozumiem, że Fabian zrobił to co zrobił dla mojego dobra, że Kuba pomagał przyjacielowi, że Krystian nie chciał mnie krzywdzić tą wiadomością. Wiem, że wszyscy trzej chcieli dla mnie jak najlepiej, nie chcieli mnie krzywdzić, ale właśnie tymi wszystkimi kłamstwami skrzywdzili mnie najbardziej.  
Najlepsza jest szczera prawda niż najgorsze kłamstwo. Czy jakoś to tam leciało.
-. Paula przesyłka do Ciebie!  
No nie nie nie! Znowu?  
-. Od kogo tym razem jest to zielsko? Od Ciebie? To przestało już być zabawne. Powiedz im, że mogą już przestać i tak to wszystko ląduje w koszu na śmieci, więc darujcie sobie! .  
I oszczędzcie tego głupiego kuriera - dopowiedziałam sobie w myślach. Podeszłam do drzwi, otworzyłam je i uprzedziłam kuriera odpowiadając na jego stałe pytanie:
- Tak mieszka tu jakaś Paula, dziękuję za przesyłkę.  
Zauważyłam że bardzo go to rozbawiło, podał mi bukiet róż, który od razu wylądował w koszu na śmieci.  
-. Natrętny wielbiciel? - spytał spoglądając na mnie. Nie! On nie spojrzał, on zeskanował mnie wzrokiem. W sumie ja nie byłam mu dłużna, i uczyniłam to samo. No powiem, że nawet nawet koleś, przystojny, bujna czupryna, ładne niebieskie oczy. Przystojniak.  
-. Nawet trzech.. - odparłam. -. Można w sumie powiedzieć, że nawet czterech, bo pan przychodzi tutaj codziennie.  
Słysząc moje słowa chłopak zaśmiał się głośno.
-. Kacper. Nie pan, Kacper. - wyciągnął dłoń w moją stronę a ja bardzo chętnie ją uścisnęłam, posyłając chłopakowi szczery uśmiech.  
-. Paula.  
-. No wiesz, to zdążyłem zauważyć.  
Oboje się zaśmialiśmy .
-. Dasz się zaprosić na kawę?  
Co co co? Na kawę? Powiedziałam już koniec z facetami. Żadnych facetów w moim życiu. Ale przecież to tylko kawa. Nie! Właśnie od kawy się zaczyna.
Nawet nie zauważyłam, że się zawiesiłam. Stałam i gapiłam się na kuriera.  
-. Nastęnym razem.
I nagle odgłos zamykających się drzwi wyrwał mnie z transu. Co jest kurwa? Odwiesiłam się i zauważyłam że przede mną nie stoi już przystojny kurier tylko Krystian. Wkurzony Krystian.
-. Co ty odpierdalasz? Podrywasz pierwszego lepszego kuriera? A co z Kubą?  
-. Co jak co, ale Tobie i Kubie nic do tego. Zawsze mogę powiedzieć Kubie, że to tylko mój kolega, a po nocach uprawiać z nim dziki i namiętny seks. Co nie mogę? Mogę! Skoro wszyscy dookoła mogą mnie robić w chuja, to czemu niby ja nie mogę?  
-. Paula, porozmawiajmy..
-. Nie mamy o czym. Daj mi spokój.
-. Paula, proszę..  
-. Jezu Chryste! Czego nie rozumiesz gdy mówię daj mi spokój?! - warknęłam do niego.  
-. Proszę nie niszcz naszej przyjazni..
Niezle! " Nie niszcz naszej przyjazni". Bo przecież to ja ją popsułam. Nie wytrzymam za chwilę.
-. Słucham? Mam nie niszczyć naszej przyjazni? Ja mam jej nie niszczyć? A proszę przypomnij mi, kto mnie okłamywał przez tyle czasu? No kto? Nie słyszę?  
Milczał. Nic się nie odzywał. Odpowiedz była prosta. Nie mam ochoty na oglądanie jego kłamliwej mordy. Wychodzę!  
-. No i masz odpowiedz, kto zniszczył naszą przyjazn! - syknęłam, założyłam buty i kurtę, i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Wyszłam z bloku, a do moich oczu powoli napływały łzy, byłam wkurzona, roztrzęsiona,bliska płaczu a tu jeszcze na kogoś wpadłam.  
-. No kurwa! Patrz jak łazisz.. - i ... wybuchłam głośnym płaczem, "ofiara" naszego zderzenia, zaskoczyła mnie, zamiast mnie zhejtować za to, że na niego wpadłam, jak to zawsze bywa w takich sytuacjach, obie strony obrzucają się gównem i wmawiają sobie nawzajem że na siebie wpadli, a tu prosze wyjątek, osoba ta przytuliła mnie! Tak mocno do siebie, tak jak matka tuli dziecko. Ja nie myśląc nad tym długo, wtuliłam się w jego męskie ciało, tego właśnie potrzebowałam, tego mi było trzeba.
-. To jak, pójdziesz ze mna na kawę?
KACPER!  
-. Tak. Chodzmy. - otarłam łzy i uśmiechnęłam się do niego lekko. Poszliśmy razem do najbliższej kawiarni. Dzięki Kacprowi, na chwilę zapomniałam o tym co dzieje się w moim życiu. Dziękuję Bogu za to, że chłopak nie dopytywał co się wydarzyło, tylko po prostu ze mną rozmawiał, o wszystkim i o niczym. I takim oto sposobem umówiliśmy się ponownie, tym razem na obiad.  


__________________________________________
Hey Hi Hello! Jest tu ktoś jeszcze? Ktoś kto czyta moje wypociny? :D

koniuu

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1008 słów i 5496 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Olifffka<3

    Extra;**

    20 lis 2016

  • Użytkownik Caryca

    Czyta się  wspaniale:)

    20 lis 2016

  • Użytkownik KAROLAS

    Ja:-D

    19 lis 2016

  • Użytkownik koniuu

    @KAROLAS Cieszę się! :D I co myślisz o tej części? Może być? :P

    19 lis 2016

  • Użytkownik KAROLAS

    @koniuu może,  czekam na dalszy ciąg wydarzeń :-)

    19 lis 2016