Jak napisać dialog, który nie zanudzi czytelnika na śmierć?

Czytając tutejsze opowiadania (zwłaszcza jedno, ale nie napiszę, które) zauważyłem, że o ile opisy są jeszcze OK, napisanie dobrego dialogu przerasta możliwości niektórych. Oto subiektywny zbiór porad, które mam nadzieję, że ożywią nieco dialogi, a tym samym opowiadania.  

1. Dialog powinien popędzać akcję do przodu, ale akcja powinna być oparta na wydarzeniach, a nie na gadulstwie. W opowiadaniach pełno jest gadających głów, a postaci z ogniem w du... wygłaszają sążniste monologi o niczym. Dobrze napisany dialog powinien kończyć się jakimś wnioskiem, zamknięciem i spowodować posunięcie akcji. Zmorą opowiadań są dialogi kończące się niczym. Poza tym nie przechodzić z jednego dialogu od razu w drugi, można rozerwać oba dialogi choćby krótkim opisem.  

2.Podstawą każdego dialogu jest konflikt, choćby taki, że on ją kocha a ona go nie, on coś wie, ona nie itd. Dialog ma na celu rozwiązanie konfliktu, poinformowanie, albo wręcz przeciwnie, zaognienie konfliktu. Dialogi, w których wszyscy się zgadzają są drętwe. Osoba w dialogu musi mieć coś do powiedzenia! Tymczasem zmorą tego miejsca są papierowi bohaterowie, którzy tak naprawdę nie mówią o niczym.  

3. Zanim napiszesz jakiś dialog, posłuchaj dowolnej rozmowy – i przy okazji zastanów się, czego słuchasz. Ponad minutowe tyrady, po których następują kolejne dobre są w dziewiętnastowiecznych powieściach, dziś tak już nikt nie mówi. Dzisiejsze rozmowy są szybkie, dynamiczne, pełno jest wpadania w słowo, wypowiedzi jednowyrazowych.  

4. W dialogach używamy języka mówionego, a nie gazetowego. Oczywiście inaczej mówi profesor uczelni, inaczej żul ze skwerku ale żaden z nich nie używa zwrotów typowo pisanych, np. "moja żona udała się z wizytą do sąsiadki", czy "chłopcy prowadzą negocjacje, kto ma szukać, a kto się chować". Gdy napiszesz dialog, przeczytaj go na głos i sprawdź czy nie szeleści książką czy gazetą. Metoda gumowej kaczki sprawdza się znakomicie.  

5. Styl to człowiek, prawda? Niestety, w wielu opowiadaniach wszystkie postaci mówią tak samo. A przecież ludzie są różni: jedni wyrażają się lakonicznie, drudzy wręcz przeciwnie, zalewają potokiem słów. Każdy ma jakieś ulubione wyrażenia. Liczę na to, że każdy opracowuje sylwetki swoich bohaterów przed napisaniem opowiadania (hahahaha), zastanówcie, jakim językiem będzie mówił i wynajdźcie mu/jej jakieś powiedzonka. To naprawdę rozerwie dialogową nudę, a i uczyni postać żywszą.  

6. Opowiadanie to nie lista dialogowa, poza tym w długim dialogu trzeba przypominać kto to mówi, bo czytelnik się pogubi. Korzystajmy z tego, przy okazji dodając dynamiki opisami gry ciała, np. "zapytała wzruszając ramionami", mimikę czy ton głosu, np. "przyznał z powątpiewaniem. Unikniemy sytuacji, kiedy będziemy w kółko informować, kto co powiedział, a nasz tekst będzie o wiele żywszy.  

Można by dodać jeszcze wiele, ale to są grzechy najczęstsze. A to wcale nie jest aż takie trudne...

trujnik

opublikował opowiadanie w kategorii felieton, użył 518 słów i 3104 znaków, zaktualizował 4 kwi 2023.

4 komentarze

 
  • MEM

    "Dobrze napisany dialog powinien kończyć się jakimś wnioskiem, zamknięciem i spowodować posunięcie akcji. Zmorą opowiadań są dialogi kończące się niczym."

    To chyba zależy od "rodzaju" dialogu. Może się zdarzyć jakiś dialog między postaciami opowiadania, który toczony jest w trakcie wykonywania jakichś czynności. Nie musi mieć znaczenia dla samej akcji, ale może być dodatkiem, dla ubarwienia opowiadania (a drobiazgi mają duży wpływ na jakość całości opowiadania), albo może przekazywać czytelnikowi jakieś dodatkowe informacje o postaciach (co też może być później wykorzystane, zwłaszcza gdy opowiadanie jest wieloczęściowe).

    Np. można sucho napisać, że dane postacie jadły obiad złożony (z czegoś tam), ale można też dodać dialog toczony w czasie tego obiadu. Nie po to, by pchnąć naprzód fabułę, ale po prostu po to, żeby to naturalniej wyglądało.

    "Podstawą każdego dialogu jest konflikt, choćby taki, że on ją kocha a ona go nie, on coś wie, ona nie itd. Dialog ma na celu rozwiązanie konfliktu, poinformowanie, albo wręcz przeciwnie, zaognienie konfliktu."

    Też się z tym nie zgodzę. :) Nie wyobrażam sobie opowiadania/książki/serialu/filmu, w którym dialogi wykorzystywane są wyłącznie do jakichś kłótni między przedstawionymi postaciami. Oczywiście to prawda, że gdy taki dialog już ma miejsce, to temperatura w danym dziele może, przynajmniej na chwilę, podskoczyć, ale żeby tak stale przez cały czas?  

    To, po pierwsze, sztuczne, po drugie, na ogół niewiele rozwiązuje (A jeśli nawet, to co z tego? Za chwilę kolejna kłótnia, no bo przecież musi być konflikt? To po diabła się godzili?), po trzecie, z punktu widzenia poszczególnych bohaterów jest nieproduktywne – prowadzi donikąd, bo skoro są non stop kłótnie i konflikt, to niczego nie da się rozwiązać (cokolwiek by było do rozwiązania). A po czwarte, kto by coś takiego w realu wytrzymał na dłuższą metę? Skończyłoby się tym, że każda z osób biorąca udział w tych kłótniach/sporach/konfliktach poszłaby w swoją stronę, bo po kiego się non stop użerać. No i, dajmy na to, piszemy sobie kryminał, a bohaterowie mający go rozwiązać, żrąc się coraz bardziej (bo przecież koniecznie ciągle musi być konflikt) jak przysłowiowe psy, w końcu idą sobie gdzieś w cholerę, każdy w swoją stronę (albo się w afekcie pomordują ;)), i kto nam rozwiąże zagadkę? ;)

    Musi być jakaś równowaga. Jak w życiu. Na jedną awanturę jest ileś tam sielanki czy przeciętnych zwykłych rzeczy. ;)

    Tym bardziej że z nadmiarem wszystko się po prostu przeje. Nawet ten mający podnosić temperaturę konflikt. Dlaczego telenowele nie są zbyt cenionym (delikatnie mówiąc) gatunkiem? Bo tam właśnie popadają w przesadę (a z niej w kolejną i kolejną, aż dochodzą do poziomu absurdu, w którym okazuje się, że porwana przez UFO córka jest matką swojej matki, czy jakoś w ten deseń ;)). Aktor dostaje kilkadziesiąt stron tekstu do wkucia na pamięć "na jutro" (i zdarzają się tacy, którzy tak potrafią), gdzie ma same dialogi w większości w ten sposób wyglądające, a potem taśmowo kręcą badziew oparty na takim schemacie "konflikt na konflikcie" przez dekady. Nie ma to nic wspólnego z realnym życiem. A jak czytelnik (widz) nie ma poczucia pewnego poziomu realizmu (nawet w S-F czy w fantasy) przy czytaniu (oglądaniu), to znaczy, że opowiadanie (film) jest kiepskie.

    "Osoba w dialogu musi mieć coś do powiedzenia!"

    O, z tym się zgodzę. :) Ale z zastrzeżeniem, że to nie musi "pchać akcji do przodu" ani koniecznie być "konfliktem". Jeśli np. w czasie tego "nudnego" dialogu przy obiedzie przykładowo padnie coś zabawnego, co rozbawi czytelnika, to nie jest to coś, co zaszkodzi całości, a jest pewnym dodatkiem.

    Przykład.

    "Bednarski wchodzi do mieszkania Tzarowa myje podłogę."

    Mogłoby się na tym zakończyć, bo niczego nie wnosi do fabuły odcinka starego serialu o gdańskim detektywie, że gospodyni podłogę myje. Mogłoby. Ale tam jest dialog... :)

    I ten dialog mógłby wyglądać w ten sposób:

    "– Niech mi pan zapłaci za czynsz. Za dwa miesiące jest pan winien.
    – Zapłacę./Nie zapłacę./Zapłacę, jak będę miał./[albo coś w tym rodzaju].
    "

    I jak jest? Krótko, na temat, postacie miały coś sobie do powiedzenia, akcja może się toczyć dalej. Niby OK, ale jakoś tak drętwo i sucho...

    A jak było w serialu?

    "Bednarski wchodzi do mieszkania. Tzarowa myje podłogę. [tu można dodać sam opis postaci, tego jak podłoga jest myta itd.]

    – Dzień dobry, pani Tzarowa.
    – Dzień dobry. (burknięciem; opis tego burknięcia dodany przy użyciu słów wedle własnego uznania)
    – Co to...? Gniewamy się?
    – A lepiej by pan mi pieniądze oddał... Za dwa miesiące pan winien.
    - Pani Tzarowa, całuję pani śliczne rączki...
    - Ale idź pan! Wariat! Rączki, śliczne rączki..., o. Ani pracy, ani żony. Z papugą żyje!
    (....)
    "

    5 kwi 2023

  • MEM

    I w jednym takim dialogu masz już coś konkretnego o postaciach (nie tylko to, że Bednarski wisi za czynsz i jest kawalerem, ale masz też pewne cechy charakteru obu rozmawiających osób: Tzarowa jest gderliwa, Bednarski ma poczucie humoru, tego rodzaju rzeczy), masz bardziej naturalne zachowania, i masz coś zabawnego (albo przynajmniej potencjalnie zabawnego, zawsze jest ryzyko, że się nie trafi z poczuciem humoru w część gustów czytelników).  

    A akcja? Nie posunęła się nawet na milimetr. :)

    "Zanim napiszesz jakiś dialog, posłuchaj dowolnej rozmowy – i przy okazji zastanów się, czego słuchasz. Ponad minutowe tyrady, po których następują kolejne dobre są w dziewiętnastowiecznych powieściach, dziś tak już nikt nie mówi."  

    A jak ktoś pisze powieść mającą czas akcji w XIX wieku (ludzie wtedy mówili inaczej niż dziś), to co ma zrobić? Też pisać po "młodzieżowemu"? :) (wiem, czepiam się ;))

    Ale tak poważnie. To nie w tym problem. Problem w tym, że pokolenie analfabetów wtórnych przykutych do smartfonów i bezmyślnie wgapiających się w telewizyjną papkę, powoli cofa się do używania wyłącznie piktogramów, bo już niedługo to skróty typu "ROTFL" będą dla nich za długie. Oczywiście, że dialogowe wypowiedzi nie powinny być nadmiernie długie, ale bez przesady. Jakieś zdanie złożone czy dwa to jeszcze ani nie jest tragedia, ani "dziewiętnasty wiek", i od przeczytania dłuższego tekstu się nie umiera. Ludzie tylko odwykli i przyzwyczajeni, że mają podaną tę wspomnianą papkę na tacy, tak żeby czasem nie przemęczyli z wysiłku swoich rozleniwionych do przesady zwojów przy czytaniu paru zdań, po prostu na samą myśl, że jednak trzeba podjąć ten minimalny wysiłek, mają już dość. Tylko że to w sumie nie problem z tekstem, a z tak urobionymi przez dzisiejszy świat jego odbiorcami. A smutny skutek tego jest taki, że trzeba w realu tym odbiorcom potem pisać rzeczy oczywiste typu napis na kubku z kawą, że gorące i można się poparzyć, bo półgłówek, jeden z drugim, nawet jak czuje to ciepło, trzymając kubek w ręce, to może nie załapać, że się może poparzyć. Produkuje się w ten sposób tylko coraz większą rzeszę debili.  

    To jak z kinem. Kiedyś film musiał mieć przede wszystkim porządny i możliwie sensowny scenariusz, treść. Dziś to w większości są "dzieła", gdzie akcja przeskakuje od jednej sekwencji efektów specjalnych do drugiej, z minimalną, albo i żadną, treścią pomiędzy nimi. I stado, nagonione na to widowisko reklamą, wali drzwiami i oknami, bo się przy tym dobrze bezmyślnie wpieprza tony popcornu. I tak nauczone, gdy w tych dwóch filmowych godzinach dostanie kilka minut treści, to już jest wrzask, że "nudno" i "za bardzo przegadane" itp. No może to i nowoczesne, na pewno widowiskowe i dochodowe, ale tak w zasadzie gówno warte. Stary dobry film odpalisz i z przyjemnością obejrzysz, choć już widziałeś (nawet i może parę razy), a nowego blockbustera najczęściej nie, bo to jest nie do strawienia na dłuższą metę.  

    I z książkami jest to samo... Kiedyś trafiłam na takiego książkowego gniota. "Listy lorda Bathursta" się to nazywało. Przebrnęłam i od tej pory omijam Mortkę szeeeerokim łukiem, a do dziś żałuję, że wydałam na to pieniądze, bo można było, bez większego trudu zresztą, coś lepszego kupić. Całość książki ma naprawdę świetne dialogi, które dobrze i szybko się czyta. A książka jest gówniana. Bo tam w zasadzie nie ma nic innego oprócz dialogów, a i całość fabuły jest w sumie kompletnie bezsensowna. To jest idealne na scenariusz współczesnego blockbustera, tylko dać dobry budżet i reklamę i będzie hit. Ale mimo tego jest beznadziejne jakościowo.  

    "W dialogach używamy języka mówionego, a nie gazetowego. Oczywiście inaczej mówi profesor uczelni, inaczej żul ze skwerku ale żaden z nich nie używa zwrotów typowo pisanych, np. "moja żona udała się z wizytą do sąsiadki", czy "chłopcy prowadzą negocjacje, kto ma szukać, a kto się chować"."

    Wbrew pozorom takie zwroty w prawdziwych dialogach także się zdarzają. I co więcej, często właśnie żule chcą się popisać wytwornością (ot, zawsze to jakiś sposób na wydębienie paru złotych na wino), więc to też może się przydać. ;) Ale rzeczywiście w dialogach lepiej się sprawdza język potoczny. Choć – w ramach tego zróżnicowania stylów mówienia bohaterów, o czym piszesz w dalszej części felietonu– zawsze można spróbować zrobić to tak, by jedna osoba mówiła tym "gazetowym" językiem. :)

    5 kwi 2023

  • trujnik

    @MEM zgoda, ale ja tu piję do jednego konkretnego utworu z tego poralu. Te nasze rozwaźania to zdecydowanie nie ten poziom :)

    5 kwi 2023

  • MEM

    @trujnik "zgoda, ale ja tu piję do jednego konkretnego utworu z tego poralu."

    Nadal? Ale Ci musiał zaleźć za skórę... :)

    A czy jest sens tak uparcie się z tym konkretnym utworem męczyć, skoro nam nie odpowiada? Przecież my tu wszyscy amatorzy, piszący jak umieją, trudno jest wymagać w takim wypadku jakiegoś wybitnego pisarstwa, bo gdyby ono takie było, to by się kasę na tym zarabiało z wydanych książek.
    __________
    Zaś co do tematu dialogów, to dorzucę jeszcze jedną rzecz do tej ściany tekstu poprzednich moich komentarzy, bo jak zwykle przyszło mi to do głowy zaraz po tym, jak je umieściłam.

    Pisałeś w felietonie o tych dziewiętnastowiecznych powieściach, że dziś długie dialogi (i gazetowy język) nie mają racji bytu z wiadomych powodów. Myślę, że to nieprawda. Z prostego powodu. Opowiadanie (albo książka) to nie jest komiks. Po prostu.

    Utwór literacki powinien zachować swoje charakterystyczne cechy. Inaczej przestaje nim być. Tym samym długie kawałki treści są dla książki/opowiadania czymś normalnym, a nie jakąś niemodną manierą. Dostosowywanie się współczesnych książek (i filmów zresztą też) do stylu komiksowego to może i patent na zysk, wynikający z popularności takiego koszmarka, ale ślepa uliczka jeśli chodzi o jakość. Niedawno czytałam książkę sprzed paru dekad o Ameryce Południowej. I tam w jednym z rozdziałów jest bardzo dobrze napisany opis dżungli. Na bite sześć stron jednym ciągiem. I wcale nie jest nudny (ani nie byłby takim, gdyby był przedstawiony w formie dialogu), choć autor nie był nawet zawodowym pisarzem. I to dzięki takim właśnie rzeczom to jest książka, którą chce się czytać, a nie... "coś", co ma komiksowe dialogi, które zapomina się zaraz po przerzuceniu kartki, i zero opisów, nawet byle jakich, nie mówiąc już o bezsensowności całej jej fabuły (vide: wspomniana wcześniej książka Mortki). Jak ktoś chce komiksu, to niech po prostu poczyta komiks (też może być fajna rozrywka), a nie wymaga od innych utworów, by komiksami były. Po to jest wyraźne rozróżnienie pomiędzy poszczególnymi rodzajami utworów literackich. Nikt przecież nie wymaga od wiersza, żeby nagle stał się prozą, bo np. forma, jaką jest wiersz, jest przestarzała i niemodna. To by był bezsens domagać się tego.

    5 kwi 2023

  • trujnik

    @MEM tu pozwolę zachować własne poglądy. Pzdr.

    5 kwi 2023

  • MEM

    @trujnik "tu pozwolę zachować własne poglądy. Pzdr."

    A ja Ci ich nie bronię. :)

    5 kwi 2023

  • MEM

    "Styl to człowiek, prawda? Niestety, w wielu opowiadaniach wszystkie postaci mówią tak samo."  

    Tak. Rzeczywiście trudno jest sprawić, żeby postacie różniły się stylem wypowiedzi, bo piszący najczęściej ma swój własny styl mówienia, który zwyczajnie wyłazi potem z tekstu. Ale same powiedzonka wrzucane w dialogi (choć to jest sposób na dodanie tego kolorytu wypowiedziom; choćby cześnikowe "mocium panie", tego przykładem :)) chyba nie wystarczą, a z drugiej strony można też popaść w przesadę z tym zróżnicowaniem stylów, bo w rzeczywistości też wiele osób mówi tak samo albo podobnie (np. w mówieniu dzieci przejmują nawyki starszych członków rodziny, albo kolegów z podwórka itp.). Bo o ile jedna osoba w dialogu – zwłaszcza takim prowadzonym przez kilku rozmówców – ma takie powiedzonka i wtedy jest to tym kolorytem, zróżnicowaniem stylu i czasami jest nawet zabawne, o tyle wyobraź sobie, że nagle wszyscy rozmówcy mają tak samo, każdy swoje powiedzonko. Dialog wtedy zamienia się w kabaret. To też traci wtedy na realizmie.  

    BTW, gwara używana przez jednego z bohaterów jest też dobrym zróżnicowaniem stylu.

    "Opowiadanie to nie lista dialogowa, poza tym w długim dialogu trzeba przypominać kto to mówi, bo czytelnik się pogubi. Korzystajmy z tego, przy okazji dodając dynamiki opisami gry ciała,"

    👍 :smile: I to się też przydaje do zróżnicowania tych stylów mówienia poszczególnych postaci.

    5 kwi 2023

  • Gdybff

    Blee bleee bleee pisz lepiej ciąg dalszy opowiadan a nie tracich czas na takie pierdoly, misje masz czy co? nie musisz odpisywać i tak nie przeczytam. Ps. Opowiadania na dobre 5+ masz

    4 kwi 2023

  • trujnik

    @Gdybff Jestem filologiem :) Ażeby pisać opowiadanie, musi być natchnienie, muszę mieć to wszystko przemyślane, poukładane w głowie. 26 odcinek się właśnie układa :) I dziękuję za uznanie, ale są tu naprawdę lepsi. PS nie lubię pytań bez odpowiedzi, więc odpowiadam dla innych.

    4 kwi 2023