Trio cz. 8

Rozdział 8
Nie wiem ile tam siedziałam.  
Wiem, że powinnam wstać szukać dalej, ale po co? I tak prawdopodobnie nie znajdę pokoju.
Siedziałam z kolanami przy piersi, głową na kolanach, a oczy miałam zamknięte.
Poczułam jak ktoś mi kładzie rękę na ramieniu.  
Podniosłam wzrok, nade mną stał Leo.
-Tu jest nasza zguba. Gdzieś ty była?
-Chyba się zgubiłam.
-Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet na pewno.
Uśmiechnęłam się.
-Niech ci będzie.- jak mi ulżyło.  
Pomógł mi wstać i ruszyliśmy korytarzem.
-Dziewczyny się o ciebie martwiły. Jak nie znaleźliśmy cię w pokoju czekaliśmy jeszcze chwile, ale nie wróciłaś, więc ja i chłopacy poszliśmy na poszukiwania. No i jesteś.
-No i jestem.
-Jak mogłaś się zgubić?- zaśmiał się- przecież tak łatwo tu znaleźć drogę.  
-Może trochę mniej ironii?
-Moja droga ironia to moje drugie imię.
-Zauważyłam. A sarkazm to nazwisko?  
-A żebyś wiedziała.  
Tym razem ja się zaśmiałam. Skręciliśmy w prawo i powoli zaczynałam się orientować.    
-Nic ci nie jest? Cała się trzęsiesz.
-Wszystko ok, zawsze tak mam kiedy się przestraszę.  
Ku mojemu zdziwieniu nie powiedział żadnej złośliwiej uwagi.  
-No i jesteśmy.  
Rzeczywiście staliśmy przed drzwiami do mojego pokoju.  
-Dzięki- mruknęłam do  Leona i nacisnęłam klamkę wchodząc do środka.  
Pierwsza dotarła do mnie Maja rzucając mi się na szyję,  a zaraz po tym dotarła do nas El, która również się na mnie rzuciła, że prawie straciłam równowagę. Przytuliłam je, a cała moja złość, którą czułam po treningu uleciała wydawała się taką głupotą.  
Maja przestała mnie przytulać i uderzyła mnie lekko w ramie.  
-Nie rób mi tak więcej mendo!!  
-Przepraszam nie bij mnie już!
-No dobra.  
Śmiałyśmy się, siadając na moim łóżku.
-Reszta jeszcze nie wróciła?- spytał Leo, prawie zapomniałam, że on tu w ogóle jest.
-Pewno nadal jej szukają.
-To sobie trochę poszukają.
-Nie zamierzasz ich poszukać?  
-Nie. Ten zamek jest dość duży i tak cud że znalazłem Jen, ale pewnie dlatego że siedziała w jednym miejscu, oni za to będą ciągle chodzić. Będziemy się mijać, a i tak w końcu tu przyjdą.- powiedział rozsiadając się obok nas.
-Coś ty w ogóle tam robiła?- Spytała Maja- Czemu nie wróciłaś z nami!?
-Odprowadzałam dziewczynę z którą ćwiczyłam i zgubiłam się.  
-Następnym razem trzeba ci smycz założyć- Powiedział Leo.  
-Super pomysł! I kaganiec, bo jeszcze kogoś ugryzie!- Maja ledwo mówiła śmiejąc się.
-Tsaa, i co jeszcze? Wsadzicie mnie do budy?  
-Jesteś genialna! Nie wpadłabym na to!
Walnęłam się ręką w czoło z udawanym zażenowaniem, po czym sama się uśmiechnęłam.
Drzwi nagle się otworzyły.
-Nigdzie jej nie ma, jakby...-Liam przerwał i spojrzał na mnie.- O tu jest.
-Gdzie David?
-A bo ja wiem?- Uśmiechnął się- błądzi i szuka.
Usiadł obok nas.  
-No to gdzie była nasza zguba?
-Po pierwsze jakie ,,nasza”?- Spojrzałam na niego podnosząc brwi, uśmiechnął się rozumiejąc żart- A po drugie odprowadzałam kogoś i się zgubiłam.  
-Za nim nam przerwałeś rozmawialiśmy o tym, że trzeba smycz jej założyć, bo inaczej znowu nam dziewczynka zniknie.
-Żeby zaraz chłopczyk nie dostał od dziewczynki.
-Drżę że strachu.
Podniosłam brew.
-Masz czego się bać.
-No masz, jak ona przyłoży można już się nie podnieś, coś o tym wiem- Powiedziała Elena.
-Nie tylko ona coś o tym wie.- Odparła Maja.
-Pomocy! Oskarżają mnie o bicie dzieci!
-Jesteś starsza tylko o 3 miesiące!- Maja nienawidziła jak jej to wypominałam.
-A ode mnie jesteś młodsza!
-Cichaj.
-Bijesz koleżanki?
-Nikogo nie bije!
-Wcale.
-Nie no dobra żarty takie, ona bije tylko przyjaciółki.
-Ech.
Wszyscy dostali głupawki ja też się śmiałam.
-Czyli co? Wy se tu siedzicie kiedy ja biegam po korytarzach jak głupi?
W drzwiach stał David .
-To nie tak jak myślisz- powiedział Leo nadal się śmiejąc.
-Czyli to nie tak, że ją znaleźliście i zaprowadziliście tu? Bo tak właśnie myślałem, czyli działo się coś innego?  
-Nie umiesz się bawić.
Także David się do nas dosiadł.
-Która godzina?
-15:03  
-To trzeba iść na obiad!
-Racja.
Wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Do stołówki doszliśmy w 5 min. Byliśmy 7 minut przed czasem więc były tu zaledwie 2 osoby. Usiadłam przy tym stole co ostatnio, a reszta poszła w moje ślady. Sala bardzo szybko się zapełniła i po chwili na naszym stole wylądował garnek z zupą pomidorową, sześć talerzy i sztućce. Potem pojawiły się ziemniaki, kotlety i mizeria. Chłopacy mieli straszny apetyt i musiałyśmy szybko brać jedzenie.
Rozejrzałam się po Sali, zobaczyłam Hazel siedzącą dwa stoliki od nas. Dziewczyna jakby czując na sobie mój wzrok obejrzała się i kiwnęła mi głową z uśmiechem.  
Cały obiad jedliśmy 10 minut. Kiedy w końcu wyszliśmy z tego zatłoczonego miejsca chłopacy poszli do swojego pokoju, a my do swojego.
Do kolacji miałyśmy jeszcze 4 godziny, więc usiadłam na łóżku zatapiając się w jednej z moich książek.
-Hej kobieto! Mamy 4 godziny robienia czego chcemy, a ty znowu chcesz czytać?- W głosie Eleny słychać było rozbawienie
Ani Elena ani Maja nie kochały czytać tak jak ja, więc mnie po prostu nie rozumiały, choć dzięki mnie obie zaczęły czytać dla nich była to tylko chwilowa zabawa, a dla mnie coś co pozwalało mi uciec od rzeczywistości, która ostatnio zaczęła mnie przytłaczać.
-No ok. To co chcesz robić?
-Ja? Pogadać, bo po tym jak się zgubiłaś wolę nie wychodzić z tego pokoju bez chłopaków.  
-No dobra jak wam minęły treningi?
-Dla mnie spoko, co prawda ani telepatia ani niewidzialność nie wychodzą mi najlepiej, ale coś już umiem.- Maja wstała i wyciągnęła przed siebie dłoń, nie wiem  czemu, ale wpatrywałam się w nią jak zaczarowana, jakby zaraz miała zniknąć. I ku mojemu zdziwieniu mały palec naprawdę znikną, po chwili pojawił się z powrotem.
-Na razie tylko tyle umiem.
-To i tak dużo w porównaniu ze mną, ja nic nie umiem, a ty El?
-Też słabo raz udało mi się tylko drgnąć  krzesłem o jakiś milimetr. – przygryzła wargę- Ej mam pytanie.
-Dawaj.
-Co sądzicie o chłopakach?
Zatkało mnie. Co sądziłam? Eee Leo był strasznie wkurzający i na prawdę miałam go dość, Liam wydawał się być miły, a co do Davida trudno stwierdzić rzadko się odżywał.
-Nie wiem- powiedziałam w końcu
-Są spoko- odrzekła Maja- lubię ich.
-Ja też ich lubię, są mili i zabawni, i to chyba pierwsi chłopacy, którzy nie traktują nas jak dziwaki.  
Dziewczyny wdały się w długą dyskusję na ich temat.
Może miały rację? Może nie byli tacy źli?

Tusia

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1277 słów i 6726 znaków.

Dodaj komentarz