Ona - On 2

Obudził się, czując jak pot spływa mu po plecach i że siedzi na łóżku. Pamiętał, że miał jakiś sen, ale nie miał pojęcia jaki. W jego głowie brzmiał cichy, melodyjny głos, mówiący tylko jedno słowo – pusty. Opadł na ciepłą i wilgotną od potu pościel. W pokoju było jeszcze ciemno. Wygrzebał spod poduszki telefon, spojrzał na jasny ekran lekko oślepiony – 6.00. Czas wstawać. Zsunął się z ciepłego łóżka, na lodowatą podłogę i przeszedł go zimny dreszcz. Powstrzymał odruch schowania się pod gorącą kołdrę.

Wyślizgnął się cicho z pokoju. Mimo, że mieszkał od jakiegoś czasu sam, ciągle o tym zapominał i zachowywał się jakby mógł przypadkiem obudzić ciężko chorą siostry, albo któreś ze styranych rodziców.
Wszystkie poranne czynności wykonywał z typowym dla siebie automatyzmem, nie rejestrując nawet połowy. Ciągle w jego głowie brzmiało echo tego głosu. Poranne światło zaczęło leniwie wpadać do pokoju. Spojrzał na telefon – 7.00. Z westchnieniem włożył słuchawki  do uszu włączając jakąś piosenkę Starsetu, ubrał kurtkę, buty, narzucił na plecy plecak, owinął szyję grubym szalikiem i wyszedł z mieszkania zamykając je na oba zamki.
Na dworze wiał zimy wiatr, rozwiewając mu włosy. Przeszedł szybkim krokiem na przystanek i spojrzał odruchowo na tablice. Autobus miał przyjechać za jakąś minutę. Wcisnął ręce głębiej w kieszenie.
Po chwili podjechał zatłoczony autobus. Wcisnął się do jego ciepłego wnętrza i oparł o barierkę przy drzwiach. Spojrzał obojętnie przez szybę na mijanych ludzi, przy czym uśmiechnął się złośliwie, patrząc jak jakiejś kobiecie wiatr wyrywa z rąk papiery. Po chwili jednak zrobiło mu się trochę głupio. Zamknął oczy chowając twarz w szaliku. Autobus nagle się zatrzymał. Spojrzał znudzony czy nic się nie stało i zobaczył gigantyczny korek typowy na centrum w pół do ósmej. Westchnął postanawiając jak co dzień wysiąść na następnym przystanku i przejść na skróty do szkoły zamiast tkwić w korku.
Po kilku minutach wysiadł na chłodne powietrze i przebiegł go zimny dreszcz. Z pochyloną głową wszedł na teren cmentarza. Po kilku minutach poczuł na sobie czyjś wzrok. Zatrzymał się i rozejrzał uważnie. Nikogo w pobliżu nie było, nie dostrzegł też żadnego ruchu. Ruszył dalej wymijając kolejny groby, przy melodii jego ulubionej piosenki. Spojrzał na wyświetlacz – 7.45. Przyspieszył.
Przyłożył kartę do czytnika równo z dzwonkiem. Woźna czatująca w drzwiach spojrzała na niego krzywo. Przeszedł obok ignorując ją. Otworzył szybko szafkę zostawiając w niej kurtkę i szalik, zatrzasnął ją i mijając ponownie woźną przeszedł długim korytarzem do klasy. Wślizgnął się do środka razem z resztą i zajął miejsce w otoczeniu swoich kumpli. Od razu któryś zajął go rozmową, a reszta szybko się przyłączyła. Odpowiadał odruchowo niczym automat, nie zapamiętując ani słowa. Nauczyciel, Żul jak do niego przylgnęło, po tym jak widywano go, zataczającego się, z pijackim bełkotem po korytarzach, coś mówił, z pełną świadomością, że i tak wszyscy go ignorują tak jak to bywało w większości klas, a szczególnie w tych, w których nie było dziewczyn.
Drzwi otworzyły się. Wszyscy spojrzeli na nie zainteresowani, on też i wszystkich zamurowało, a z niego uleciało znudzenie. W drzwiach stała piękna dziewczyna. Była przeciętnego wzrostu, miała splątane czarne włosy, sięgające pasa, białą cerę, wielkie czarne oczy otoczone długimi rzęsami i mocnym czarnym makijażem, blade pełne wargi. Na sobie miała creepersy, czarne rurki, prześwitującą czarną bluzkę, pod którą można było dostrzec jakieś tatuaże i czarny stanik, a na tym czarną skórzaną kurtkę, na ramieniu miała czarną torbę. Patrzyła na wszystko z wyraźną wyższością i znudzeniem.
- K-k-kim p-pani j-j-jest? – wyjąkał nauczyciel.
- Nową uczennicą, przepraszam za spóźnienie sorze – powiedziała nawet nie zaszczycając go spojrzeniem i siadając w pierwszej ławce pod ścianą. Na twarzy Żula pojawił się lekki rumieniec, podobnie na części klasy. Z czymś mu się ten głos skojarzył.
- To chyba jakaś pomyłka panienko, jesteś pewna, że chodzi ci o klasę mechaników? Nie ekonomistów, albo czegoś innego?
- Chyba wiem gdzie chciałam trafić – powiedziała dziewczyna. – Niech sor sprawdzi listę, powinnam już tam być.
Mężczyzna szybko zalogował się na dziennik i spojrzał na ekran. Jego rumieniec pogłębił się.
- Jeśli rozumiem, panienka Wilhelmina, tak? – wyjąkał, po czym jakimś cudem jego twarz, jeszcze bardziej zaczerwieniała się. – Ale nazwiska już nie rozczytam.
- Po prostu Mina, nie ma sensu próbować odkodować mojego nazwiska, nikt nie byłby w stanie nawet go powtórzyć – powiedziała śmiejąc się dźwięcznie i opierając o ścianę.
Do końca lekcji nauczyciel, ciągle gubił wątek zagapiając się na dziewczynę. Klasa podobnie. Po dzwonku Mina pierwsza wyśliznęła się z klasy, a zaraz za nią stado napaleńców. Wyszedł ostatni z klasy. Przed drzwiami stał mały tłumek rozglądający się za dziewczyną, która wyparowała. Wszyscy przeszli do kolejnej klasy. Równo z polonistką pojawiła się i ona.
Kobieta najwyraźniej już wiedziała, że w klasie jest nowa uczennica i nie okazałą zdziwienia, tylko zdegustowanie jej wyglądem. Sama była starą babą, za plecami nazywaną Buką, bo nie dość, ze była gruba i poruszała się bardzo wolno, nosiła spódnice do ziemi. Gdy tylko wszyscy usiedli, oczywiście wszyscy starając się zając miejsce przy Minie, oprócz jego, Buka już zdążyła wyrobić sobie opinię i naszykować się do wygłoszenia jej. Świdrowała wzrokiem dziewczynę.
- Nie mam pojęcia na co ci rodzice pozwalają Wilhelmino, ale ja ci nie pozwolę przychodzić na moje lekcje ubrana jak prostytutka – powiedziała, fałszywie słodkim głosem. – Szkoła, to miejsce edukacji, a nie szukanie klientów. Poza tym, obowiązuje zakaz ubierania się w sposób sugerujący na należenie, do jakiejś subkultury. To samo się tyczy tatuaży, mają być zakryte. Jako, że to twój pierwszy dzień w tej placówce i mogłaś nie znać zasad dzisiaj ci daruję, ale więcej cię w takim stroju nie wpuszczę na moją lekcje.
- Nie widzę nic w moim stroju z prostytutki – odpowiedziała lekko rozbawionym tonem. – Nie należę, do żadnej subkultury, ubieram się na czarno ze względu na żałobę p o r o d z i c a c h . I nie widzę, żeby którykolwiek z moich tatuaży nie był pod ubraniem – powiedziała oglądając swoje ręce. – A tak przy okazji, jestem Mina, a nie Wilhelmina.
Kilka osób nieodpowiedzialnie parsknęło śmiechem, za co zarobiło świdrujące spojrzenie Buki. Kobieta skrzywiła się, podchodząc do dziewczyny, wyjątkowo szybko jak na nią.
- Nie pyskuj mi tu młoda damo – warknęła jej w twarz. – To, że to twój dzień w tej szkole, nie oznacza to, że nie mogę ci postawić oceny niedostatecznej.
- Bez powodu sorka, nie może jej postawić – odpowiedziała wyraźnie znudzona.
- Za odpowiedz już mogę, a jestem święcie przekonana, że nie odpowiesz na ani jedno pytanie.
- Nie wplątujmy, w całą tę sytuacje świętości, to co sprawdza mnie sorka? – powiedziała wesołym głosem.
Buka poczerwieniała i zaczęła rzucać pytaniami, przy których większość klasy zgłupiała, jednak dziewczyna odpowiadała na wszystkie, takim tonem jakby były dla niej zbyt łatwe, po minie nauczycieli i kolorze jej twarzy od razu było widać, że wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. Ostatecznie z minął jakby miała zaraz zwymiotować, wpisała Minię piątkę, po czym przeszła już do normalnej lekcji.
Na innych lekcjach było już dużo spokojniej. Nauczyciele rumienili się na widok dziewczyny, nauczycielki traktowały ją jak wszystkich. Problem pojawił się na ostatniej lekcji – wf. Pytak, nauczyciel, którego wszyscy nazywali tak od jakiejś przeróbki jego nazwiska, nie bardzo wiedział co ma zrobić z faktem, że nagle ma w klasie pełnej chłopaków jedną dziewczynę. Mina jakoś się tym nie przejęła i stwierdziła, że nie ma problemu może z nami ćwiczyć. Wtedy Pytak zagapiając się na jej cycki wymruczał coś o problemie z przebieraniem, dziewczyna tylko roześmiała się, że ona nie widzi problemu, bo przecież nic jej się nie stanie jak się przebierze wśród chłopaków.
W szatni tego dnia było nadzwyczajnie cicho i spokojnie, każdy przebierał się w miarę szybko, zerkając kątem oka na Minę. Dziewczyna ignorując spojrzenia, rzuciła swoją torbę na ławkę i usiadła obok niego wyjmując strój na zmianę. Poczuł jej słodki, odurzający zapach. Zaczął się przebierać, jak w automacie, co jakiś czas spoglądając na dziewczynę, która była zajęta rozmową z jednym z jego kumpli i przebieraniem się. Zrzuciła szybko buty, kurtkę i koszulkę. Całe ręce, część pleców i brzucha miała pokryte czarnymi tatuażami, złożonymi z jakichś runów, splecionych linii, gdzieniegdzie z zarysami zwierząt. Wszystkich zatkało, w tym momencie już nikt nie udawał, że się nie przygląda, każdy patrzył śliniąc się i pożerając jej ciało spojrzeniem. Mina ignorując spojrzenia ubrała obcisłą czarną bluzkę bez rękawów. Zsunęła leniwie spodnie, na jej nogach ciągnęły się te same wzory, po chwili naciągnęła na siebie czarne dresy i ubrała czarne adidasy. Włosy splotła w luźny warkocz, który położyła sobie na lewym ramieniu.
- Niezłe tatuaże – powiedział jakiś chłopak, podchodząc do niej. – Pewnie wydałaś na nie fortunę.
- Te tatuaże, są częścią mnie – odpowiedziała z miłym uśmiechem.
- Masz któryś ulubiony? – zagadną znowu chłopak.
- One wszystkie tworzą jedną całość, żaden nie może istnieć bez drugiego – odpowiedziała tylko wychodząc na sale. Wszyscy poszli za nią śliniąc się.
- Rozgrzejcie się, potem pogracie w nogę… - Pytak zagapił się na dziewczynę i jej tatuaże. – Jeśli nie chcesz nie musisz grać
- Nie ma problemu – odpowiedziała z zagadkowym uśmiechem.
Już, po kilku minutach gry było jasne, że jest lepsza niż większość klasy. Była bardzo szybka, celna w podaniach i wykorzystywała fakt, że u wszystkich miała taryfę ulgową. Po lekcji pierwsza się przebrała i wyszła ze szkoły, zostawiając wszystkich za swoimi plecami i rozpływając się w powietrzu.
Większość klasy była tym faktem zawiedziona, bo każdy chciał z nią chociaż chwilę porozmawiać. Słuchając, żali kumpli, że Mina zniknęła i nie zdążyli się z nią umówić, szedł rozmyślając o dziewczynie.
Gdy wrócił do mieszkania, zadzwonił do swojej matki, sprawdzić co u nich. Okazało się, że nic nowego, ojciec się przepracowuje, san jego siostry jest stabilny, matka pracuje na pół etatu, kiedy mała jest w szkole, a tak się nią opiekuje. Znudzony zrobił sobie coś na kolacje i zabrał się za lekcje. Gdy skończył spojrzał na wyświetlacz telefonu – 21.00. Poszedł wziąć prysznic. Gdy skończył położył się spać i zapadł w sen.

Pozdrowienia z WF ;p jak się wam podoba dawajcie znać ^^

ChateFranciase

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1973 słów i 11355 znaków.

1 komentarz

 
  • tolson

    Całkiem fajne :D czekam na kolejne! <3

    3 lis 2015

  • ChateFranciase

    @tolson dzięki <3

    3 lis 2015