Ona i on jesienią.

Ona i on jesienią

Ona
Jest południe, wrześniowe słońce przygrzewa lekko. Liście drzew mienią się czerwienią, złotem i zielenią, poruszane lekkim wiatrem szumią delikatnie, uspokajająco…
Wysiadłam z autobusu, dawno już tu nie byłam… Niby dużo się zmieniło, a jednocześnie wszystko wygląda tak samo. A może po prostu to ja się zmieniłam.
Rozglądam się w około, cały czas w mojej głowie kłębią się wątpliwości, z jednej strony waham się, ale ciekawość końcu chyba ciekawość i pragnienie zwyciężają.
Przechodzę przez parking, z daleka już widzę miejsce, w którym się umówiliśmy, już tam czeka…
Zatrzymuję się, zastanawiam się, co zrobić, iść dalej, czy zawrócić…, drzewa szumią przyjaźnie, delikatnie. W około słyszę rozmowy, śmiechy ludzi, widzę biegające dzieci…
Idę dalej. Widzę, że nie jest sam, siedzi na ławce a przy jego nodze leży duży, ciemny pies, nie wiem, jaka to rasa, ale wygląda przyjaźnie.
Prawdę powiedziawszy to mniej obawiam się psa niż właściciela, zawsze w domu mieliśmy duże psy. A jeżeli chodzi o właściciela … to już inna sprawa, jednak nie cofam się, chcę go poznać, w końcu po to tu przyjechałam, gdybym się cofnęła, wiem ze żałowałabym tego.
Zresztą nie chcę Go zawieść.  
Podchodzę do ławki, uśmiecham się niepewnie.
- Cześć – podaje rękę Panu
- Witaj Buśko – Pan wstaje, uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Przez chwilę trzyma moją dłoń, czuje jak drżę, ale dopiero po chwili puszcza moją dłoń.
- Przejdziemy się?
- Chętnie – po półtorej godzinie spędzonej w autobusie, spacer jest czymś bardzo potrzebnym, jednocześnie daje czas, pozwala przyzwyczaić się, oswoić…
Idziemy powoli alejką, pies biega radośnie obok nas, milczę, nie wiem jak zacząć rozmowę, chyba trochę się wstydzę swoich pragnień, które doprowadziły do tego spotkania a o których niejeden raz rozmawiałam przez Internet z Panem, ale w końcu to jest pierwsze spotkanie, to już nie jest rozmowa z komputerem…
Dopiero po chwili zaczynamy rozmowę, bardzo neutralną, o podróży tutaj, o pogodzie, o otaczającym nas parku.
Lubię słuchać jak Pan mówi, powoli się rozluźniam, uspokajam. …..  

On
Ciepłe promienie słońca, szum bawiącego się w berka wiatru, cichy gwar rozmów w oddali…
Obserwuję ją kątem oka. Nie chcę spłoszyć jej natrętną obserwacją. Wziąłem ze sobą moją piesę, aby był temat do rozmowy i coś do roboty, gdyby rozmowa się nie kleiła. Jednak rozmowa zaczęła się rozkręcać. Opowiadam o rasie swej suki, lubię o tym mówić. Rzadko używam słowa "suka”, ale każdorazowe użycie najeża moją towarzyszkę. Ja nie będę siłą napędową w tym stadle! Po pierwsze jestem prawie dwukrotnie starszy niż Buśka, po drugie i po trzecie ten sam problem. Nie chcę i sobie i jej sprawiać dyskomfort gdyby np. sprzedawczyni lub kelnerka wyskoczyła z pytaniem:  
- A córka/ojciec co wybiera?  
Buśka sama musi określić tak kierunek i zakres naszej znajomości jak i ewentualny stopień mojej dominacji. Jest również możliwe lekkie szkolenie BDSM bez bycia parą. Niech Buśka sama zadecyduje czego chce, lub co dopuszcza.
Nasza rozmowa toczy się niespiesznie, dziewczyna zaczyna nabierać werwy, widać że choć młodziutka, to jest to już kobieta i to energiczna i chyba przebojowa osóbka. Park powolutku przechodzi w las. Idziemy ścieżką, która po kilkudziesięciu metrach zanika i przed nami otwiera się jedynie leśna przecinka. Pomimo pełni dnia jeszcze popołudniowe słońce stojące już niżej niż w lecie powoduje wrażenie nadchodzącego zmierzchu. Jesteśmy sami (nie licząc piesy idącej jak zwykle przy nodze). Biorę Buśkę za łokieć, zatrzymuję i obracam do siebie. Podnoszę dłonią jej twarz, patrzę w jej oczy i cicho mówię:
- Słucham Cię! Ty określasz tak warunki jak i granice naszej znajomości. - Buśka opuszcza oczy, chwyta mnie za rękę i zaczyna mówić:

Ona
- Ja …- słowa stają mi w gardle, wcześniej wyobrażałam sobie tą rozmowę, ale w myślach wszystko jest prostsze, w myślach nikt nie stoi naprzeciwko, nie patrzy się władczo i oczekująco a jednocześnie przyjaźnie i delikatnie … niebezpieczne połączenie, które ma dużą siłę.
Wiem, że powinnam podjąć decyzję, ale miałam nadzieję, że najpierw poznam trochę Pana, dowiem się co lubi, jakie ma oczekiwania…., zresztą prawda jest taka że decyzję już podjęłam, muszę ją tylko wypowiedzieć na głos, gdyby tak nie było nie przyjechałabym.
Nagle z krzewów obok słychać głośny szelest, gwałtownie cofam się wystraszona, ale to tylko sunia spłoszyła bażanta, który krył się w gęstwinie.
- Przejdźmy się jeszcze, proszę. – spoglądam niepewnie na Pana który przyzwalająco kiwa głową. Idziemy dalej ścieżką. Przez chwilę nic nie mówimy, słychać tylko szumiący wiatr, śpiew ptaków i sunię biegnącą obok swojego Pana.

On
- Mieszkamy niedaleko od siebie. Mój dom stoi ok. 20 km od kościoła Mariackiego i choć dojazd autobusami lub busikami nie jest zbyt wygodny zawsze możemy umówić się tak, aby spotkać się w miejscu do którego masz dobry dojazd.- mówiłem tak, jakbym już usłyszał odpowiedź dziewczyny idącej koło mnie. - Nie jestem sadystą, nie pasjonuje mnie sam fakt bicia, choć nie przeczę, że ładna i do tego zaróżowiona dzięki memu działaniu pupa jest miłym widokiem.  
Pies wyczuł gdzieś w pobliżu coś niepokojącego i gardłowo "pogadywał” do mnie. Po chwili zrozumiałem: na polu przy lesie zaczęto kopać ziemniaki i dzieci rozpaliły małe ognisko i chyba piekły w popiele ziemniaki. Moja piesa podobnie zgłaszała obcego jak i dym z ogniska.  
- Umówmy się Buśko tak: masz czas do przemyśleń i podjęcia decyzji. Decyzję o podjęciu kontaktów na zasadzie Pan-szkolona przekażesz mi na spotkaniu, czyli twarzą w twarz. Możesz powiedzieć to słowami, możesz też zrobić to tak: przy mnie zdejmiesz z siebie majteczki i wręczysz mi je. Możesz to zrobić oczywiście tak, aby się nie odkrywać. Zarówno słowna deklaracja jak i taki gest, są daniem mi prawa do Ciebie i do Twego ciała.
Słysząc to dziewczyna zaczerwieniła się po czubki uszu i spuściła głowę.  
- Spójrz na mnie! Jeżeli źle odczytuję Twe myśli, jeżeli nie rozumiem mowy Twego ciała – powiedz to wyraźnie. Nie chcę, abyś czuła się molestowana przeze mnie, chcę jedynie ułatwić Ci przekazanie tak intymnych informacji. Ze swej strony obiecuję, że przed dalszymi krokami (gdybyś zechciała spróbować smaku bycia dominowaną) wyraźnie ustalimy nieprzekraczalne granice a dodatkowo zawsze byłabyś w stanie tak kierować zdarzeniami, abym nie przekroczył granicy za którą jest już tylko ból i krzywda.
Podczas mojego monologu piesa wyciągnęła się jak długa chłodząc swój brzuch w leśnej, miękkiej trawie. Podniesiona głowa skierowana w stronę ogniska świadczyła, że działanie dzieciaków bawiących się na ziemniaczysku jest stale pod kontrolą.
- Chodź Maleńka, wracamy. - Mówiąc to lekko przyciągnąłem dziewczynę do siebie lekko przytulając ją. Dziewczyna wyswobodziła się delikatnie, wzięła mnie pod rękę i spojrzała mi w twarz.


Ona
Pan jakby tego nie zauważył, ponownie przyciągnął mnie do siebie, tym razem bardziej stanowczo, jednocześnie przytrzymał mi rękę tak abym się nie cofnęła, tak jakby wiedział, że musi mnie przyzwyczaić do tej bliskości oraz do posłuszeństwa.
Spuściłam oczy, ale już się nie cofnęłam. Drżałam lekko, w głowie miałam kłębowisko myśli.
Z jednej strony trochę się bałam, z drugiej chciałam tego. Jednocześnie miałam trochę wyrzuty sumienia w stosunku do Pana, co Pan będzie z tego miał? Na pewno nie będziemy parą, nie chcę się z nikim wiązać, i wolałabym, aby to wszystko pozostało w tajemnicy, tak by było łatwiej, chyba dla nas obojga.  
Czuję jak pan delikatnie głaszcze minie po ramieniu, przechodzi mnie dreszcz. A co będzie jak nie spodobam się Panu, jak ….
Setki pytań układa mi się w głowie, co oznacza "stopień dominacji”, co oznacza "lekkie szkolenie”…
Wiem, że Pan nie zrobi mi krzywdy, owszem jakaś chłosta lub coś w tym stylu to coś normalnego przy tego typu spotkaniach, chyba, sama nie wiem. Nie mam nic przeciwko temu, może nawet by mi to ułatwiło, bardziej by mnie zmobilizowało do pracy … dziwne myśli…
Idziemy powoli ścieżką, nagle zatrzymujemy się, Pan stanowczo odwraca mnie w swoją stronę …

On
- Nie dotknę cię jak mężczyzna kobiety do póki nie oddasz mi się jak mówiłem przed chwilą. Zawsze masz we mnie przyjaciela, kumpla i doradcę, gdy będziesz chciała z kimś poważnie podyskutować, albo po prostu się wygadać. W każdym momencie możesz przerwać lub zmniejszyć intensywność dominacji. Chcę – i zrobię wszystko co potrafię – abyś zawsze z żalem, że to koniec myślała o naszych spotkaniach i abyś czekała na następne.
Wziąłem twarz Buśki w swe ręce i podniosłem do góry.  
- Będę się ciebie uczył pomalutku i delikatnie. Będę cię często zawstydzał, ale nie chcę i nie będę naruszał twej godności. Masz być zawsze sobą: dumną i lekko zadziorną młodą osóbką, masz czerpać z naszej znajomości radość, siłę i słodycz... Brzmi to morze dziwnie i przewrotnie, ale jestem przekonany, że będziesz też mieć chwile całkowitego spełnienia i szczęścia. Dla jasności sytuacji na razie nie myślę o klasycznych stosunkach z tobą. Być może przekonasz mnie do zmiany decyzji, ale na razie jestem pewien, że nie powinniśmy.....  
Pogłaskałem dziewczynę po głowie i leciutko pocałowałem we włosy. Buśka wiedziona jakimś impulsem przytuliła się gwałtownie do mnie całym swym ciałem i to w taki sposób, jakby chciała abym mógł poczuć dokładnie każdą jej wypukłość i wklęsłość. Głaszcząc delikatnie jej plecy i głowę szeptałem jej cicho do ucha.
- Wspaniała mała kobietka, słodka dziewczynka, przytul się, czuję cię wspaniale, jesteś wspaniałą kobietką... - Dziewczyna pomału uspokajała się. Gdy podniosła głowę zobaczyłem w jej oczach ślady po łzach... - Uspokój się Malutka, wrócisz do domu, przemyślisz całą sprawę raz jeszcze, rozważysz na spokojnie... Umówimy się za parę dni, a wtedy będziemy więcej wiedzieć czego chcemy od życia i od siebie.
Obróciłem Buśkę tyłem do siebie, przycisnąłem do siebie chwytając rękoma pod biustem i delikatnie pocałowałem w szyję pod jednym i pod drugim uchem.
- Wracamy na parking! - słowa te powiedziałem twardo. Znacznie twardziej niż chciałem. Dziewczyna, zapach jej skóry podziałał na mnie mocniej niż się spodziewałem. Wziąłem ją pod rękę, tak, że grzbietem dłoni muskałem raz za razem jej biust. Chciałem ją zatrzymać, podnieść jej bluzkę, i dostać się do jej piersi. Zapanowałem nad sobą: Buśka sama odsłoni je przede mną za jakiś czas, będzie się wstydzić lecz rozbierze się do połowy i poda mi swój biust do pieszczot...  
Takie myśli i marzenia przelatywał mi przez głowę gdy dochodziliśmy do końca leśnej przecinki. Widać już było ścieżkę, która nas tu przywiodła.



Jest to taka niedzisiejsza historia. Nie trzeba od razu, wszystko i brutalnie, można inaczej... Ten kto spróbuje przekona się, co jest wspanialsze... Miłych wrażeń!

Ramol

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2074 słów i 11516 znaków.

3 komentarze

 
  • wolna

    podoba mi się :)

    10 kwi 2017

  • Ramol

    @wolna - miło mi to usłyszeć! Jako ciekawostkę dodam jedynie, że jest to opis spotkania, które miało miejsce, z bohaterką tego wspomnienia spotykam się regularnie...

    11 kwi 2017

  • wolna

    @Ramol jeszcze bardziej ciekawie...????
    Ps. Zapraszam do poczytania moich opowiadan????

    12 kwi 2017

  • nienasycona

    Bardzo mi się podoba takie subtelne preludium do perwersji:)

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona - ja i perwersja?!? Toż to sprzeczność wewnętrzna, o Pani!

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, a jednak mój nos podpowiada mi coś innego:)

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona - albo jesteś ein Besserwisser. albo Twym krewnym był przystojniak a różkami i kopytkami (vide ksiądz katecheta z podstawówki)

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, bom ja wiedźma straszna, okropna, przerażająca:)

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona - a jużem myślał, że całując ropuchę piękną żonkę zdobędę... :O

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, mogę rzucić czar i moja kostropatość wyda Ci się kuszącą...

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona - po co powtarzać, jam już pogrążon! (wg wzoru panna Borzobochata na zamku Bogusława)

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol , wezmę i umrę?:P

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona ???

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, Anusię i Michała rozdzieliła śmierć...nie pamiętasz?:P

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona -wiem. U Bogusława R. wszystkich oficerów "pogrążyła"A Basieńka nie zginęła, jeno Wołodyjowski i Ketling i to w Kamieńcu.

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, ale faktem jest, że jesteś lepszy od Merlina, przynajmniej w diagnozie:P

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona "chemik" zawsze jest przed "czarodziejem"... w wykazie alfabetycznym! :rotfl:

    8 lip 2015

  • nienasycona

    @Ramol, mam...hmmm...-jesień-złota jesień-złoto-alchemik....mam:) dziękuję:*

    8 lip 2015

  • Ramol

    @nienasycona  :redface:

    8 lip 2015

  • 50SoG

    Pisz dalej, naprawdę mi się podoba i z niecierpliwością czekam na więcej :-P

    8 lip 2015

  • Ramol

    @50SoG - kiedyś było do pomyślenia podobne spotkanie w realu. Niestety nie doszło do skutku. Nie sądzę, abym tworzył jakąś równoległą rzeczywistość. Przygotowuję do publikacji inne powiastki, różne w charakterze, liczę, że mogą Ci się spodobać sądząc z Twego awatara.

    8 lip 2015