Życie rowerzysty cz3

Życie rowerzysty cz3Rano wracając do swojego mieszkania znów zastanawiałem się, czemu Wiola się nie odezwała. Może coś się stało, albo coś się zmieniło... Było rano więc postanowiłem poczekać i jej ewentualnie nie budzić. Dotarłem do siebie, szybko się wykąpałem i wszedłem do łóżka, by wypocząć.. chwilę nie mogłem usnąć, ale zmęczenie dało w końcu o sobie znać. Jak się obudziłem zbliżała się godzina 13, zadzwoniłem więc od razu do Wioli przypominając sobie wcześniejszy niepokój. Nie odebrała od razu, dopiero gdy po paru minutach zadzwoniłem ponownie i wtedy:
-Witaj Wiolu;
-Cześć Przystojniaku. Wyspany?
-powiedzmy. Wszystko u Ciebie w porządku?
-tak. Wczoraj zostałam dłużej w pracy, a jak wróciłam to Asia nie dała mi spokoju i wyciągnęła na te zakupy;
-aha rozumiem. Nadal się wybieracie na wycieczkę?
-oczywiście, nic się nie zmieniło.
-to dobrze. Zatem szykujcie się, za godzinkę podjadę po Was autem. Pamiętajcie o śpiworach i karimatach, strojach do kąpieli, strojach rowerowych na trzy dni i najlepiej czymś cieplejszym na wieczór, bardziej wygodnym. Dobrze też jak weźmiecie ręcznik, jakieś lekkie obuwie i przybory do higieny.
-wczoraj już z Asią wszystko wybrałyśmy i jesteśmy spakowane, więc bez obaw... po to byłyśmy też na zakupach.. gdybyśmy czekały z tym do tej pory, to już byśmy nie zdążyły;
-no tak, jak to kobiety pewnie nie miałyście co na siebie założyć;
-hehe można tak to ująć, chociaż obie lubimy być nago, to czasem chcemy seksownie wyglądać i w ciuszkach;
-tylko byście wypadku nie spowodowały, obie jesteście seksowne;
-miło mi to słyszeć, powiem Asi to też się ucieszy;
-w takim razie się zbieram, chciałbym już Was zobaczyć, a jeszcze nie jestem nawet spakowany. Muszę się też wykapać.
-daj znać, jak będziesz wyjeżdżał to otworzę Ci bramę byś wjechał.
-dobrze, to do zobaczenia.
Wstałem i zacząłem się szykować. Sprawdziłem też pogodę, miało być ładnie i ciepło, na wszelki wypadek wolałem jednak zabrałem deszczówkę i bluzkę rowerową. Przygotowałem ubranie do założenia i zacząłem zbierać w jedno miejsce rzeczy do zabrania. Wziąłem karimatę, śpiwór, plecak, kąpielówki, ręcznik, dwie koszulki dodatkowo, bluzkę, spodenki rowerowe, ale też trampki, dżinsy i sweter na wieczór. Do przedniej torby znów włożyłem aparat, telefon, rękawiczki rowerowe i okulary oraz portfel. Przygotowałem sobie też dwa niewielkie napoje pasujące do uchwytu na bidon. Pomyślałem chwilę, czy w torbie tylnej niczego nie brakuje, na szczęście nie musiałem niczego w tym roku używać, mam tam apteczkę i rzeczy do naprawy. Następnie poszedłem się wykąpać i ogolić na twarzy, pod pachami, jak i penisa. Umyłem również zęby i spakowałem też trochę żelu pod prysznic, który może w ostateczności robić zarówno za szampon, co i mydło w płynie. Oczywiście szczoteczkę i pastę do zębów również zabrałem. Ubrałem się w ciuchy rowerowe kolarki, koszulkę, skarpetki i buty rowerowe i po chwili byłem gotowy. Zamknąłem mieszkanie i zaniosłem klamoty do samochodu, po rower uznałem, ze się za chwilę wrócę. Tak też zrobiłem, gdy wróciłem do auta to wyciągnąłem z bagażnika samochodu bagażnik na rowery, który przymocowałem do haka, rzeczy przerzuciłem do bagażnika samochodowego i zamontowałem rower. Sprawdziłem, czy światła działają, a następnie już gotowy do drogi, dałem znać Wioli, ze zaraz będę.

Podjechałem do nich, brama była już otwarta, wykręciłem tylko i wjechałem tyłem na podjazd, zauważając że już czekają na mnie w garażu ze swoimi rzeczami. Zatrzymałem auto przed nimi i podszedłem się przywitać. Wiola rzuciła mi się na szyję i mocno, namiętnie pocałowała mnie w usta, nic sobie nie robiąc z tego, że obok stoi jej mąż, a któryś sąsiad może to zauważyć. Chwilę wywijaliśmy językami nim mnie w końcu puściła. Następnie podeszła do mnie Asia i również pocałowała w usta, acz zdecydowanie krócej i subtelniej. Następnie Wiola przedstawiła mi swojego męża:
-Poznaj Grzesiu mojego męża Marka.
-Marku to jest Grześ.
Wyciągnęliśmy do siebie ręce i się tradycyjnie powitaliśmy. Marek był ode mnie trochę niższy, miał może około 170 cm wzrostu, lekko siwawy zarost na brodzie, ciemne włosy przeplecione siwymi, miał dosyć przeciętną budowę, może lekko zaokrągloną. Odezwał się do mnie:
-miło mi Cię w końcu poznać, moje panie trochę o Tobie opowiadały;
-mi również miło, mam nadzieję że nic strasznego;
-podobno wyśmienicie się spisałeś jako kochanek;
-skoro tak mówią, to bardzo mnie to cieszy;
-Wiola nie mogła się nachwalić;
Odezwała się ona wtedy:
-nie przesadzaj, po prostu opowiadałam jak było;
Wtrąciła się wtedy Asia:
-tak, ze wszystkimi szczegółami.
Zauważyłem nie zbyt miłą minę Marka i zwróciłem też uwagę iż ten powiedział "moje panie", więc uznałem, że to nie jest dobry temat i lepiej go zmienić:
-powinniśmy się już zbierać;
-gdzie włożymy rzeczy? Bagażnik jest widzę zastawiony (spytała Asia);
-nie bój żaby;
Podszedłem do bagażnika rowerowego i za pomocą dźwigni odgiąłem lekko go w dół, następnie podniosłem klapę bagażnika samochodowego, dodając:
-dajcie rzeczy, poukładam je;
Od razu ruszyli po swoje rzeczy i pierwsza podeszła Wiola:
-trzymaj (powiedziała podając mi swoje);
Gdy już schowałem wszystkie rzeczy, zamknąłem bagażnik samochodu i powiedziałem:
-teraz rowery, najpierw może Wioli;
Gdy już przymocowałem wszystkie rowery i sprawdziłem, czy są solidnie przymocowane rzekłem:
-no to ruszajmy, zapraszam do samochodu;
Wsiedliśmy do auta, ja usiadłem za kierownicą, obok mnie Wiola, za nią Marek, a za mną usiadła Asia. Ruszyłem spokojnie w stronę celu, nie mieliśmy daleko, nie chciałem więc szarżować i rozwijać za dużych prędkości wioząc na bagażniku cztery rowery, one mimo dobrego przymocowania lekko się poruszają. Po paru minutach, by zagadać spytałem się Wioli:
-jak było w pracy?
-musiałam zostać dłużej, były komplikacje, kobieta pierwszy raz rodziła i dziecko znajdowało się w złej pozycji, a to ja musiałam przyjąć poród;
-nie ciekawie to brzmi i jak to się w końcu skończyło?
-poród się przedłużył, stresująca sytuacja;
-rozumiem, dobrze przynajmniej, że nic złego się nie stało... a jak u Ciebie w pracy Marek?
-też były kłopoty, jeden program nie działał jak powinien;
-pisaliście program, czy próbowaliście naprawić?
-sprawdzaliśmy program;
-w jakim był języku był pisany?
-php;
-czyli pewnie jakaś strona www?
-tak i trudno było zlokalizować problem;
-udało się go naprawić?
-w końcu tak.
-znasz się na tym? (spytała się mnie Wiola);
-za dużo powiedziane, kilka lat temu uczyłem się w szkole policealnej na informatyka i znałem trochę podstawy programowania, akurat ten język jednak słabo znam.
-czemu nie pracujesz jako programista?
-uczenie się języka programowania nie jest łatwe, a ja nigdy jakoś nie byłem za dobry w przyswajaniu języków;
Porozmawialiśmy jeszcze trochę o różnych rzeczach nim dojechaliśmy na miejsce. W Piątku, bo stamtąd ruszał rajd, byliśmy przed czasem. Zaparkowałem samochód niedaleko pomnika wyznaczającego geometryczny środek Polski i Urzędu Gminy. Po zdjęciu rowerów, zabraniu rzeczy i schowaniu bagażnika na rowery do bagażnika auta ruszyliśmy na miejsce zbiórki przy urzędzie, nie byliśmy pierwsi. Byli tam już pojedynczy rowerzyści, którzy się z nami witali czekając na odbycie się rajdu. Powiedziałem do Wioli i reszty:
-poczekajcie, zaraz wrócę.
Podszedłem do znajomego mężczyzny, który jak wiem jest organizatorem i rzekłem do niego:
-Witaj Jacku. Nie wiem czy mnie kojarzysz, jestem Grzegorz z Kutna, rozmawialiśmy wczoraj.
-Witam. Tak, kojarzę Cię, parę razy z nami jeździłeś i nie raz rozmawialiśmy. Co ze znajomymi, z którymi zwykle byłeś?
-wypadło im coś i nie mogli się pojawić niestety. Dziękuję, że zdołałeś wpisać tak w ostatniej chwili moich nowych towarzyszy;
-nie ma sprawy i tak myśleliśmy, że zapisze się więcej osób. Przyczepka na rzeczy do zabrania jest niedaleko, na terenie sklepu ogrodniczego (wskazał ruchem głowy kierunek). Musicie też potwierdzić obecność, tu w budynku.
-dzięki za informację, tak zrobimy.
-zerkniesz na Nasze rowery? Zaraz wrócimy.
-nie ma sprawy.
Podszedłem do Wioli i powiedziałem:
-zostawimy tu rowery, Jacek będzie na nie zerkał i pójdziemy zanieść najpierw rzeczy. Musimy potem jeszcze potwierdzić obecność, tu w budynku.
Zanieśliśmy swoje rzeczy do przyczepki, był tam pan odpowiedzialny za nie, który miał prowadzić za nami auto. Przywitaliśmy się i wróciliśmy na miejsce zbiórki. Następnie znów skierowałem się do Jacka i przedstawiłem mu swoich towarzyszy:
-Poznaj to Wiola, ta druga kobieta to Asia, no i za nimi Marek;
-miło mi Was poznać, cieszę się że przybyliście, mam nadzieję że spodoba się Wam rajd.
-my też mamy taką nadzieję (odparła Wiola stojąca najbliżej i dodała). Nie wiedzieliśmy nawet o tym rajdzie, dopiero Grześ nam o nim powiedział. Postanowiliśmy spróbować, dziękujemy że tak w ostatniej chwili Nas zapisaliście.
-nie ma sprawy, idzie się zapisać, bo niedługo ruszamy;
Weszliśmy do środka, w jednym z pomieszczeń potwierdziliśmy obecność, następnie wróciliśmy do rowerów i czekając na rozpoczęcie, rozmawialiśmy na różne tematy. Dowiedziałem się m.in. że Asia ma 24 lata, a Marek 54. Wiola brała kiedyś udział w rajdzie rowerowym, ale organizowanym u Nas w Kutnie. Po kilku minutach organizatorzy poprosili, by wszyscy się zbliżyli i poinformowali oni Nas nad przebiegiem rajdu. Jak zwykle od razu mieliśmy wyjechać z miasta, a że okazało się, że jest z organizatorami ponad 80 osób, to podzielimy się na 6 kolumn piętnastoosobowych, każda grupa miała swojego prowadzącego -organizatorzy poprosili, by nie oddzielać się od swojej grupy. Następnie poproszono byśmy ustawili się do zdjęcia zbiorowego. Gdy już formalności zostały zakończone zaczął się podział na grupy, razem dołączyliśmy do grupy trzeciej. Jechaliśmy dosyć niewielkim tempem po drogach o niewielkim natężeniu ruchu i według przepisów jechaliśmy po dwie osoby koło siebie, prędkość była około 15 km na godzinę, dzięki czemu nikt nie miał trudności. Większości takie tempo odpowiadało, osobiście wolałbym jechać nieco szybciej, ale dzięki temu można było przynajmniej swobodnie rozmawiać, poznawaliśmy też inne osoby biorące udział w rajdzie. Tylko gdy droga pięła się pod wysoką górkę niektórzy mieli problem. Wolę jazdę rowerem niż autem, lepiej wszystko widać na około, można podziwiać krajobrazy. Prowadząc auto trzeba bardziej skupić na drodze, wtedy w ułamku sekundy wiele się może wydarzyć. Na rowerze jest większa swoboda. Organizatorzy spisywali się dobrze, były organizowane co jakiś czas postoje. Zwykle zatrzymywaliśmy się przy różnych ciekawych obiektach i gdy wszystkie grupy dojechały, jeden z przewodników opowiadał o tym miejscu, historii. Później ponownie kontynuwaliśmy jazdę znów w grupach.

Do stadniny koni dojechaliśmy już pod wieczór, były więc to ostatnie chwile dziennego światła. Najpierw zaprowadzono Nas do nowego budynku, niedawno skończonego i jeszcze nie użytkowanego, to tu mieliśmy wszyscy spać, konkretniej w boksach dla koni po cztery osoby. Budynek był długi, przez całą szerokość prowadził korytarz lekko oświetlony, wejście i wyjście było na początku i końcu budynku, obecnie z jednej strony na razie był całkiem zamknięty. Z obu stron korytarza były boksy dla koni mające po niecałe 4 metry długości, szerokości i wysokości, od dołu na wysokość 1, 5 metra była część drewniana, a powyżej pręty, zapewne by konie mogły się widzieć, ale nie mogły zrobić sobie krzywdy. Kazano nam się podzielić na grupki czteroosobowe, dało się wtedy wyczuć iż miejsce niekoniecznie wszystkim odpowiadało na nocleg. Osobiście byłem przyzwyczajony do dosyć surowych warunków, zdarzało się że spałem podczas wycieczek na sali gimnastycznej, w korytarzu szkolnym, pod namiotem, czy tipi -to ostatnie miejsce było może najciekawsze, ale i najbardziej problematyczne, szczególnie iż akurat wtedy było chłodniej. To miejsce nawet mi odpowiadało, przynajmniej solidny dach nad głową, a dzięki nieco ograniczonej przestrzeni była szansa, że sen nawet największych maruderów zmorzy przed 4 nad ranem i dadzą się wyspać. Mimo wielu wycieczek, nadal miałem problemy usnąć jak inni robili harmider. Zajęliśmy jeden z ostatnich boksów, za Nami tylko jakaś para z córką i jej chłopakiem była. Organizatorzy pośpieszali Nas wszystkich byśmy tylko wybrali miejsce do spania i zostawili rzeczy. Mieliśmy jeszcze być oprowadzeni po stadninie koni, a potem czekało na Nas ognisko z kiełbaskami jako posiłek. Niedługo ruszyliśmy spacerem całą grupą za młodą dziewczyną, pracowniczką owej stadniny. Opowiadała Nam ona iż stadnina dzieli się ona na część hodowlaną, gdzie są klacze ze źrebakami oraz na część rekreacyjną, gdzie są trzymane konie do jazdy. Najpierw odwiedziliśmy część hodowlaną, mówiła Nam pracownica stadniny, że konie są znakowane poprzez wymrożenie na ogolonej skórze cyfr. Dowiedzieliśmy się też, że w stadninie co ciekawe jest tylko jeden ogier, podobno stadniny wymieniają się ogierami, aby młodych klaczy nie pokrył samiec, który je spłodził. W części rekreacyjnej, gdzie są trzymane konie do jazdy, znajdują się też konie mające prywatnych właścicieli. Gdy już pracownica stadniny skończyła Nas oprowadzać udaliśmy się ponownie do budynku w którym mieliśmy spać, a w tym czasie organizatorzy mieli dokończyć przygotowania do posiłku.
Przebraliśmy się w bardziej zwykłe ciuchy, słabe oświetlenie i zakryty dół boksów umożliwiały swobodne zdjęcie dolnych części odzieży, ja pod kolarkami nie miałem nic, ale panie musiały tylko góry strojów zmieniać na siedząco. Chętnie ściągnąłem buty i założyłem tenisówki, każdy z nas miał jakieś lekkie obuwie. Niedługo zostaliśmy zaproszeni do specjalnie przygotowanego miejsca, gdzie rozpalano ognisko. Były tam też stoły i ławki, więc można było wygodnie zjeść, rozmawiać, a posiłek nie kończył się po jednej kiełbasce, był też stek, do tego różne owoce i warzywa, chlebek oraz ketchup, musztarda i herbata, bądź kawa zależy co kto chciał. Siedzieliśmy tam do późnej pory, niektórzy wygłupiali się, znalazły się później również napoje z procentami jeśli ktoś chciał, oczywiście w ramach rozsądku.
Część uczestników niedługo po skończonym posiłku udała się do budynku, w którym mieliśmy spać. Razem z Wiolą, Asią i Markiem chwilę posiedzieliśmy, jednak też nie za długo. Okazało się, że można też było się wykąpać w specjalnie udostępnionym miejscu w innym budynku. Gdy się już umyliśmy i przygotowaliśmy do spania, zamknęliśmy nasz boks i zaczęliśmy rozmawiać szeptem:
-to co idziemy spać? (spytałem);
-nie wiem jak Wy, ale ja mam chęć spać nago (powiedziała Wiola);
-ja również, tylko nie wiem czy ktoś Nas nie zauważy (dodała Asia);
-raczej nie masz powodu do wstydu (odparła Wiola);
-sądzę inaczej (rzekła Asia);
-według mnie żadna z Was nie ma, ale jednak różni tu ludzie... dobrze, że jesteśmy przy końcu, mniejsza jest więc szansa iż ktoś zauważy (powiedziałem);
-no to wyskakujemy z ciuchów (zaleciła Wiola);
Po chwili już byliśmy nago i siedzieliśmy na swoich śpiworach, po mnie i po Marku widać było lekkie oznaki podniecenia:
-może odpowiednio przygotujemy ten budynek do użytku? (spytała Wiola, patrząc na Nas);
-co konkretnie masz na myśli? (spytał Marek);
-seks (dodała);
Wszyscy wyraziliśmy chęć, ale i obawę:
-no nie wiem, może przypadkiem nie zauważyliby Nas, ale usłyszeć już ktoś może (powiedziałem);
-postaramy się być z Asią cicho, prawda? (rzekła Wiola);
-spróbować można, ale nie wiem czy Nam się to uda (odparła).
-może być ciekawe (rzekłem niepewnie);

Położyliśmy się obok siebie i ja z Wiolą patrząc sobie w oczy, już po chwili się całowaliśmy. Sądząc po cichych, ale jednak odgłosach Asia z Markiem robili to samo. Pieściłem szyję swojej kochanki, dekolt, jej cudowne piersi. Po chwili Wiola się przekręciła i miałem jej cipeczkę nad twarzą, szybko przywarłem ustami do jej szparki liżąc ją w około, lizałem jej płatki, brałem je do ust, skupiałem się na łechtaczce i lizałem od drugiej dziurki po łechtaczkę jej cipkę. Wiola w tym czasie pieściła mojego penisa, który całkiem zesztywniał, lizała go od jajek po główkę, ssała samą główkę i próbowała wziąć penisa jak najgłębiej do swoich ust. Pieściliśmy się w pozycji 69 i gdy ja z pasją lizałem jej cipkę, ona z podobną pieściła mnie. Nie jestem pewien co robiła wtedy Asia z Markiem, ale prawdopodobnie to samo, dobiegały mnie cichutkie dzięki o tym świadczące. Nie wiem czy panie się wcześniej umówiły, jednak w pewnym momencie Wiola się podniosła i zaczęła siadać na moim penisie, jak zauważyłem obok to samo robiła Asia. Obie kobiety ujeżdżały Nas tyłem, widziałem pośladki Wioli i mojego kutasa znikającego w jej szparce. Asia chyba również ujeżdżała cipką kutasa Marka, widziałem tylko jej pośladki, więc się tylko domyślałem, że cipką. Zmieniały tempo i czasem kręciły biodrami, obie zaspokajały się naszymi penisami, niczym żywymi wibratorami, nie pozostawiły nam za wielu możliwości. W końcu obie przyśpieszyły i w podobnym czasie osiągnęły orgazm, czułem jak cipeczka Wioli zaciska się na moim penisie, jakby chciała wyssać z niego spermę. Ciekaw byłem ich podejścia... ja się trochę stresowałem, że mogę zostać nakryty podczas seksu i chociaż penis mi stał, czułem że nawet nie zbliżyłem się do orgazmu. Nie wiem jak Marek, czy był takim długodystansowcem, czy może również był zestresowany. Po tym jak dosyć szybko panie osiągnęły orgazmy podejrzewałem, że je akurat kręci to, że obok są inni i możemy zostać nakryci. Gdy panie się uspokoiły i zeszły z Nas, zagadnęła Asia:
-mam ochotę spróbować czegoś nietypowego;
-to znaczy? (spytałem);
-seksu z dwoma facetami (odpowiedziała, po czym spytała Wioli);
-użyczysz mi swojego kochanka?
-skoro tak bardzo chcesz, nie widzę problemu... (następnie dodała do mnie);
-chyba nie pozwolisz jej czekać?
-mamy ją wziąć we dwóch? (spytałem);
-owszem (odpowiedziała Wiola);
Nie bardzo wiedziałem co zrobić, w końcu nie byłem pewny czy im to odpowiada, szczególnie Markowi. Jednak Asia najwyraźniej podniecona wizją seksu z dwoma facetami nie dała Nam chwili na wahanie:
-dajcie mi swoje kutasy, chcę je Wam wylizać. Marek połóż się, a Ty Grześ przysuń mi swojego;
Popatrzyłem na Marka, ten zerknął na mnie i położył się tak jak zaleciła mu Asia, a ona usiadła Markowi cipką na twarzy. Przysunąłem się do jej twarzy i po chwili na zmianę ssała raz jednego, raz drugiego kutasa. A nawet próbowała ssać obydwa na raz, dziwne było to odczucie. Wiola patrzyła jak Nas pieści Asia i najwyraźniej też chciała spróbować, nachylając się obok Asi zaczęła teraz ona obrabiać nam językiem i ustami twarde kutasy. Chwyciła mojego u podstawy i przyciągnęła mnie troszkę, drugą ręką złapała kutasa Marka, potem przybliżyła je do siebie i ściskając jedną ręką wzięła obie główki kutasów na raz do swoich ust. Niedługo później podchwyciła ten sposób Asia i również nas taki pieściła ssąc główki obu kutasów jednocześnie. Zdecydowanie jestem heteroseksualny i nie całkiem mi odpowiadało to co panie z Nami robiły, ale nic nie mówiłem, podejrzewałem iż je to podnieca. Gdy już Asia uznała, że starczy, to po prostu przekręciła się na Marku, dosiadła go wsuwając sobie jego kutasa w cipkę. Opadła na Marka wypinając pupę w moją stronę i zaczęła się z Markiem lizać. Natomiast Wiola chwilę pieściła mojego kutasa, potem wyjęła z torebki lubrykant i mi podała. Wziąłem na palce trochę żelu i wsunąłem w pupę Asi. Wiola obśliniła mojego kutasa i zaczęła przybliżać go do wolnej dziurki Asi. Początkowo nie chciał za bardzo wejść, Asia miała pupę ciasną, a jeszcze do tego w jej cipce był w końcu kutas Marka. Nie było to też najwygodniejsze, gdyż miała pupę trochę niżej. Jednak w końcu mój kutas powolutku zagłębiał się w jej tyłek. Powolutku wsuwałem go coraz głębiej, gdy wszedł cały, zacząłem się w niej delikatnie poruszać, czułem również jak Marek poruszał swoim w jej wnętrzu. Próbowałem zgrać z nim swoje ruchy, bym ja wchodził, kiedy on się wycofuje, nie było to jednak proste. Czasem któryś kutas wypadał, bądź też obaj wsuwaliśmy się jednocześnie... jednak mimo takich niekontrolowanych ruchów, Asia przeżywała kilka orgazmów, wydając wtedy głośniejsze pojękiwania. Wiola to również zauważyła i próbowała się z nią całować, by ją uciszyć.. jednak najwyraźniej Asia nie mogła się na tym skupić, przeżywała swoją rozkosz, dostarczając ją również i nam, podczas któregoś jej kolejnego orgazmu wytrysnął w jej cipce Marek, ja przyśpieszyłem i mocniej posuwając jej tyłek, w końcu również zacząłem w niej tryskać swoją spermą. Gdy już wszystko co mogłem wylałem, wysunąłem się z niej, cała nasza trójka mocno oddychała, z Asi otworków wypływała sperma i kapała na jajka Marka... w końcu zmęczona Asia się z niego zsunęła pomiędzy Marka, a mnie. Dłuższy czas dochodziliśmy do siebie, Asia zmęczonym głosem i szeptem rzekła:
-to było niesamowite, jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłam;
-bardzo mnie tym podnieciliście, też mam ochotę na taki seks (powiedziała Wiola);
Wtedy dało się słyszeć w boksie obok ciche odgłosy seksu, pojękiwanie i klaskanie o siebie ciał.
-chyba kogoś zachęciliśmy do zabawy (powiedział Marek);
-najwyraźniej... a tam czasem nie miała spać para razem z córką i jej chłopakiem? (spytała Asia);
Chwilę się nad tym zastanawialiśmy i ja odpowiedziałem:
-chyba faktycznie, ciekawe kto z kim się tam bawi;
-po tych odgłosach trudno powiedzieć (powiedziała Asia);
Po tych słowach zapadła chwila ciszy, mój kutas mimo wytrysku ciągle stał, więc postanowiłem wrócić do przerwanego tematu i powiedziałem do Wioli:
-skoro chcesz Wiolu się z nami zabawić, wskakuj (mówiąc to wskazałem na kutasa);
-mmm on nadal jesteś cudownie twardy;
-pragnie się w Ciebie wsunąć;
-kładź się więc;
Wiola dosiadła mnie tyłem poruszając się na boki oraz w górę i w dół. W tym czasie Asia rozpoczęła regenerowała kutasa Marka, jak w końcu stwardniał, powiedziała:
-Marek jest już gotowy;
-chcę Was poczuć, jak Asia, tylko teraz Ty Marku zajmij się moją drugą dziurką (rzekła Wiola);
Nie schodząc z mojego penisa zaczęła się na nim obracać, aż siedziała przodem do mnie. Opadła następnie Wiola na mnie, dotykając mnie swoimi piersiami. Widziałem, że za nią ustawił się Marek, a obok była Asia i coś robiła.. z mojej perspektywy nie widziałem co, ale prawdopodobnie smarowała kutasa Marka lubrykantem. Zaraz też poczułem jak się w nią wsuwa, tym razem było nieco inaczej, teraz to Marek miał większą swobodę działania i znów z początku nie mogliśmy się zgrać. Długo posuwaliśmy Wiolę, czasem szybciej, czasem wolniej, płycej i głębiej.. trudno nawet powiedzieć ile miała orgazmów, widać było że trudno jej zachować ciszę. Po wytrysku obaj mogliśmy dłużej i w pewnym momencie Wiola się wyswobodziła i zaczęła Nam lizać kutasy, Asia też się pochyliła i jej pomagała. Zaraz znów siedziała na moim kutasie i ponownie poczuła Nas obu. Asia patrząc na Nas masowała swoją szparkę. Nie wiem ile to trwało, ale dosyć długo... nim w końcu doszliśmy zalewając jej dziurki. Długo dochodziliśmy do siebie. Nie wiem, kiedy ucichły też dźwięki z sąsiedniego boksu i dopiero po chwili dotarło do mnie, że w ogóle zrobiło się ciszej, najwyraźniej i imprezowicze z początku budynku zaczęli kłaść się spać.
-chyba musimy iść się obmyć po tym maratonie (powiedziałem);
-powinniśmy, a tak mi się nie chce ruszyć (rzekła Wiola);

Niedługo jednak ubraliśmy ciuchy z wycieczki, zabraliśmy czyste i ruszyliśmy w czwórkę do łazienki i toalety. Wewnątrz było nie wiele miejsca i jak podeszliśmy okazało się, że nie tylko my chcemy się obmyć. Para z boksu obok naszego stała przed wejściem, wewnątrz najwyraźniej była ich córka z chłopakiem. Gdy Nas zauważyli, kobieta odezwała się:
-fajnie się zabawialiście;
-widzieliście nas? (spytałem);
-nie, ale słyszeliśmy (odpowiedziała);
-Wy chyba też się dobrze bawiliście;
-hehe nie zupełnie, mój mąż to do niczego się nie nadaje;
Zaskoczyła mnie swoją bezpośredniością.
-co masz na myśli? (spytała Wiola);
-ma małego i nawet mu nie staje.
Przez chwilę zapadła dziwna, niezręczna cisza.
-chyba nie zawsze tak było? (spytałem);
-kiedyś stawał mu, ale duży nigdy nie był.. był moim pierwszym, więc nawet nie wiedziałam w co się wpakowałam;
Kolejna cisza, pomyślałem sobie, że dziwna kobieta, tak poniżać przy obcych swojego męża. Rozmyślanie o tym przerwała mi ona:
-tak w ogóle jestem Marta, a ten mój mąż (powiedziała to z wyraźną kpiną) to Janusz.
-... ja jestem Grzegorz (wskazując głową, dodałem) to Asia, Wiola i Marek;
-skąd jesteście? (spytała Wiola);
-z Łęczycy;
-my jesteśmy z Kutna.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy. Marta jak się dowiedzieliśmy ma 46 lat, ale w odróżnieniu od Wioli, wygląda na swój wiek. Miała krótkie blond włosy i jak się dało zauważyć, była bardzo bezpośrednia. Dowiedzieliśmy się, że sypia z innymi facetami, nawet na oczach swojego męża i najwyraźniej oboje to kręci, jak go poniża. Janusz miał siwe włosy i 50 lat, był jakiś taki bezosobowy, nie wiele też mówił. Natomiast ich córka ma na imię Ania, Marta powiedziała, że ma 28 lat. Widziałem ją i jej chłopaka w trakcie wycieczki i wydawała mi się młodsza od Asi, a okazuje się że jest nieco starsza. Ma długie i całkiem proste blond włosy, ładną i niewinną twarzyczkę. Figurę podobną do Asi, tylko jakby dłuższe nogi. Ciekaw byłem prawdę powiedziawszy, czy odziedziczyła po matce zachowanie. Jej chłopak ma na imię Daniel i tak jak Ania 28 lat, wygląda dosyć zwyczajnie i niepozornie, nie jest to typ mięśniaka i do tego ma trądzik. Nie za bardzo pasuje do swojej dziewczyny, ona dosyć atrakcyjna, jemu do tego daleko. My również krótko o sobie opowiedzieliśmy, nie zdradzając za wiele na temat łączących Nas stosunków, Marta chociaż bezpośrednia, tej kwestii również nie poruszała. Niedługo wyszli młodzi, Marta Nas im przedstawiła:
-poznajcie Grzegorza, Asię, Wiolę i Marka;
-miło nam odpowiedziała Ania;
Marta z Januszem udali się do kąpieli, gdy zniknęli Ania dodała:
-nieźle się bawiliście;
-dzięki (odpowiedziała Asia), Wy również. Dało się co nieco słyszeć;
-Daniel się spisał, zajął się też moją matką;
Zaskoczyła Nas tym Ania, a jej chłopak mocno się zaczerwienił, najwyraźniej co nieco odziedziczyła po matce pomyślałem. Chłopak wyraźnie był zawstydzony i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
-ciekawą tworzycie parę, jak się poznaliście? (spytałem);
-Daniel pomagał mi w nauce, ja więcej balowałam. Był taki ciamajdowaty, że na początku robiłam co mogłam aby go zawstydzić. Z czasem jednak pokazał, że ma sporo do zaoferowania.
-rozumiem, a jak to się stało że wzięliście udział w rajdzie rowerowym? (zaciekawiło mnie to);
-Daniel chciał wziąć w nim udział, a że wstydliwy to dołączyłam do niego. Przyda się przy okazji rzucić parę kilo, nie?;
-z czego Ty chcesz zrzucać? (spytała Wiola);
Zrobiła się jakaś dziwna atmosfera i chyba dobrze, że akurat wtedy rodzice dziewczyny wyszli i już nie odpowiedziała, pożegnali się tylko z Nami i udali spać. Poszedłem z Asią się obmyć, uznaliśmy w drodze na rajd, że lepiej udawać iż to z nią jestem bliżej, by nie było potem kłopotów. Gdy skończyliśmy poczekaliśmy na Wiolę i Marka, razem wróciliśmy do budynku. Rozebraliśmy się do naga, ja położyłem się na plecach w śpiworze, Wiola na mnie i przykryliśmy drugim, by było cieplej. Asia z Markiem również podobnie się położyli. Dzień był dosyć męczący i po krótkiej chwili wszystkich Nas zmorzył sen.

xek

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5312 słów i 29076 znaków, zaktualizował 7 lis 2017. Tagi: #życie #rowerzysty #rower #seks #double

2 komentarze

 
  • Stachu R.

    Początek pierwszego opowiadanka ciekawy, ale za dużo szczegółów ! Co brał na rower itd...

    Dialogi dość prostackie, styl niewyszukany, mało w tym emocji.  

    Druga i kolejna część : niestety prymitywna coraz bardziej...

    Ogólnie to marzenia nieśmiałego, pewnie zakompleksionego i na pewno niewyżytego spermiarza i tyle !

    11 lip 2023

  • me

    ZAJEBISTE! Poproszę 4 cz.!! :P  :sex2:

    18 sty 2018