Żniwa 8

Żniwa 8Pomidorowa z makaronem świderki była wprost wyśmienita! Sabina miała talent kulinarny.
Moją uwagę mimo wszystko bardziej skupiała atmosfera przy stole niż sama potrawa. Naprzeciwko mnie siedziały Iwona, Agnieszka i Sabina. Dokładnie w takiej kolejności. Sabina cały czas uśmiechała się i ukradkiem spoglądała na mnie. Agnieszka była mocno speszona. Mogłem się jedynie domyślić, że dostała niezły ochrzan od Iwony za to, co robiła ze mną w nocy. Była dorosła i wiedziała, co robi. Między najstarszą i najmłodszą siostrą widać było swoistego rodzaju napięcie. Po obiedzie dostałem pieniądze i wytyczne dotyczące moich zakupów na stacji.
- Mam nadzieje, że sobie poradzisz — powiedziała Iwona.
- Oczywiście, że dam, co to za pytanie? Kto jak nie ja?
- Hahaa. Gdybyś zgubił listę zakupów albo nie wiedział czegoś, to tu masz mój numer. Tylko masz dzwonić lub pisać wyłącznie w razie potrzeby! Czy to jest jasne?
Droga na stację zajęła mi kilka minut. Od razu zobaczyłem uroczą sprzedawczynię, jaką widziałem tam już wczoraj.
- Mam nadzieję, że nie przyszedł pan złożyć reklamacji, albo wymienić towaru, bo był za mały? - zapytała mnie na powitanie. Od razu zacząłem się śmiać. Dziewczyna było mocno wyluzowana i miała do siebie dystans.
- Nie, rozmiar był w sam raz.
- Rozumiem. Przyjechał pan po nową dostawę?
- Z tym chyba będzie trzeba troszeczkę poczekać. Na razie potrzebuje trochę alkoholu.
- A rozumiem. No ale jak już pan zrobi grunt i wleje ten alkohol w kogoś, to może warto mieć przy sobie kilka prezerwatyw?
- Myślę, że tym razem obejdzie się bez poza tym mam jeszcze kilka od wczoraj.
Dziewczyna nie drążyła tematu, za co byłem jej wdzięczny, i podała mi zamówiony alkohol.  
- A przepraszam, czy nie jedzie pan może szosą na północ? Rozkraczył mi się samochód, a nie cierpię jeździć tymi przeładowanymi busami.
- Nie widzę najmniejszego problemu.
Chwile później wyruszaliśmy ze stacji. Przesunęła sobie fotel lekko do tyłu i założyła nogę na nogę. Miała co eksponować, to trzeba było przyznać. Jej nogi były zgrabne, długie i idealnie wygolone. Miała na nich wspaniałe, białe botki. Fakt, że miała na sobie służbową bluzeczkę z logo stacji, na której pracowała, w niczym nie umniejszał jej wdziękom.  
Kiedy tylko wsiadła do samochodu, rozpięła jeden z guziczków.  
- Dziś rano w busie jakiś stary, zakompleksiony dziad składał mi chamskie propozycje. Nienawidzę czegoś takiego!
- Przyznam szczerze, że poniekąd nie dziwie się chłopu — powiedziałem, uśmiechając się, i wymownie na nią spoglądając. Nie krępowałem się. W pewnym sensie zachęciła mnie do tego swoją otwartością.
Opowiedziałem jej o tym, co robię, i skąd się wziąłem. Sam nie wiem, kiedy dotarliśmy na miejsce.
Zatrzymałem auto na jej prośbę przy polnej drodze.
- Tam jest mój dom. Dalej pójdę sama. Nie chce, żeby ubrudził pan sobie auto.
- Dajmy z tym spokój. Jestem Michał.
- Aneta — powiedziała i podała mi dłoń. Miała bardzo miły dotyk.
- Trochę szkoda tych bucików na to błoto.
- Nie martw się. Zaraz je zdejmę i pójdę po tej trawie obok.
- Jak mam ci się odwdzięczyć za tą podwózkę — spytała z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Miłe towarzystwo mi wystarczy.
- To może chociaż buziak? - spytała i zanim zdążyłem coś powiedzieć, jej wargi już musnęły mój policzek. Pachniała cudownie.
Kiedy wysiadła, nachyliła się jeszcze, by po raz kolejny mi podziękować. Miałem jednak wrażenie, że zrobiła to po to, by pokazać mi swoje piersi. Miała co pokazywać i jeśli zwrócenie mojej uwagi było jej celem, to udało jej się to.  
Po wejściu na ścieżkę, jaką zamierzała podążać, zdjęła najpierw prawego, a potem lewego buta. Stałem tam i obserwowałem, jak poruszają się jej pośladki. To było wspaniałe. Mógłbym to podziwiać godzinami, ale musiałem już ruszać.
Kiedy wróciłem do gospodarstwa, ogień był już rozpalony. Dziewczyny szykowały kiełbaski.
Czułem, że będzie ciekawie, a Iwona będzie mnie gnębić cały wieczór.
- I jak tam? Dałeś sobie rade? - zapytała od razu, kiedy tylko mnie zobaczyła.
- Ja bym nie dał? - odpowiedziałem i spojrzałem na nią wymownie. Wiedziała, że się zgrywam, i nawiązuje do tego, że przeleciałem już jej dwie siostry, za co zapewne chciała mnie zabić.
- No i obyło się bez telefonu do mamusi — powiedziała, a wtedy wszystkie trzy dziewczyny zaczęły się śmiać. - Wybierz sobie jakiś kij i smaż kiełbaskę.
Patrzyła na mnie, kiedy wybierałem spośród kilkunastu ociosanych gałązek. W końcu zdecydowałem się i wyjąłem jeden kijek.
- No proszę! Wybrał jeden z najdłuższych!  
Sabina na słowa siostry omal nie zadławiła się, pierwszą lampką wina, jakie rozpoczęła.  
- Daj mu już spokój — powiedziała dziewczyna z kręconymi włosami.
- No co? To chyba ciekawe, że facet wybrał najdłuższy. Ciekawe, o czym to może świadczyć? Może chce sobie tym coś zrekompensować?
Wokół poza nami było też pełno innych osób: Jacek, pracownicy najemni, rodzice dziewczyn. Obecnością tych ostatnich byłem trochę speszony. Nie podobało mi się to, że dziewczyna w ich obecności, pozwala sobie na takie aluzje. Bałem się, że domyślą się, że między mną a którąś z ich córek, doszło do czegoś. Jeden telefon do firmy i miałbym pozamiatane.
- No dobra. Nabij sobie kiełbaskę i smaż. Wolisz prostą, czy taką bardziej zaokrągloną?
- Pierwszą z brzegu.
- A no tak. Zapomniałam, że ty wszystko robisz po kolei.
- Daj już spokój, proszę — powiedziałem.
Byłem wściekły na nią. Nie sądziłem, że będzie mi dowalać aż tak.  
Po kilku minutach kiełbasa była już gotowa.
- No brawo. Pięknie ci to wyszło. Taka ładna, chrupiąca, sama bym taką wzięła do ust — powiedziała najstarsza siostra, patrząc na kawałek mięsa, który właśnie ściągałem z kijka.
- Chcesz ketchupu czy musztardy?
- Ketchupu.
- A ty Agnieszka? - zapytała siostrę, która także skończyła piec swoją porcję.
- No ja wiem Agnieszka, że ty to najbardziej lubisz majonez, ale..
Sabina omal nie zadławiła się kolejnym łykiem wina.
Musiałem przyznać, że Iwonie całkiem nieźle szło rzucanie kolejnych aluzji.
Smak kiełbasy zrekompensował mi trochę atmosferę, jaka dzięki Iwonie zapanowała wokół ogniska.  
- No dobra. Napijmy się wódeczki — zaproponowała z uśmiechem na ustach Sabina, po czym rozlała do plastikowych kubeczków wysokoprocentowy trunek. Lubiłem pic wódkę właśnie w takiej formie. Nie wiem czemu, ale kieliszki były dla mnie przeżytkiem.
- No to kochani za super dziewczyny i fajnych kombajnistów — wzniosła toast Iwona.
Moją uwagę przyciągnął Jacek. Widziałem, jak z trudem powstrzymuje śmiech. Nie wiem, czy chciał się śmiać z niej, czy ze mnie. Pierwszy raz czułem się gorszy od niego. To on był kobieciarzem i lekkoduchem, a tymczasem los sprawił, że zamieniliśmy się rolami.
- Przydałaby się jakaś zagrycha — powiedział w końcu, kiedy się trochę opanował.
- Oczywiście Jacusiu. Wszystko jest przygotowane — powiedział Agnieszka, po czym wyjęła spod stołu słoik ogórków.
- Ogórki kiszone produkcja własna — skomentowała Sabina.
- Powiedz Michaś, a ty lubisz kisić ogórki? - zapytała Iwona.
- Lubie — odburknąłem. Miałem nadzieję na to, że w końcu zakończy się ta nagonka na mnie.
- Dobra, teraz ja sobie upiekę kiełbaskę — powiedziała moja prześladowczyni. Po kilkunastu minutach spokoju, spowodowanego tym, że była zajęta, zdjęła z kijka swoją kiełbachę.
- O matko, jaka ta kiełbasa jest gruba. Nie wiem, czy zmieszczę ją do swoich ust. Myślisz, że dam rade? - spytała, patrząc na mnie.
- Myślę, że tak.
- Oby nie skończyło się tak, jak w przypadku Agi. Dziewczyna miała rano zajad, bo w nocy za bardzo otwierała usta.
Najmłodsza siostra zrobiła się czerwona, a mi zrobiło się głupio. Wiedziałem, że nie ma co liczyć na to, że Iwona ustąpi. Postanowiłem przerwać to wszystko.
- Posłuchaj, mam dla ciebie pewną propozycję. Jak zjesz, to zapraszam cię na mały spacer. Wyjaśnimy sobie pewne sprawy. Nie musisz mi tak dosrywać przy wszystkich.
- Nie muszę, ale lubię.
Sabina po wypiciu kilku lampek wina i wódki miała dosyć.
- Jak zwykle Sabinkę siekło jako pierwszą — powiedziała Agnieszka, z nieukrywaną satysfakcją. Była od niej młodsza i to, że miała twardszą głowę, było dla niej na pewno powodem do dumy.
Po kolejnych dwóch godzinach zaczęliśmy sprzątać.
- Twoja propozycja spaceru jest nadal aktualna? - zapytała Iwona, kiedy skończyliśmy.
- Tak, masz ochotę?
- Mam ochotę się przespacerować z tobą, ale wśród pól, nie do twojego łóżka.
- Spacer z taką dziewczyną jak ty to dla mnie zaszczyt — powiedziałem i podałem jej rękę.
Spojrzała na mnie jak na wariata.
- Jaja sobie robisz? - zapytała lekko podchmielonym tonem.
Ruszyliśmy przed siebie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.