To ci niespodzianka!

Matka poznała Szymona rok roku na portalu randkowym. Po trzech miesiącach znajomości zamieszkaliśmy w trójkę na obrzeżach Poznania. Na początku było trudno: zero znajomych, nowe miejsce, szkoła, jednak jestem otwarta, odważna, zatem szybko się zaadaptowałam. Znajomości posypały się jak z rękawa, telefon nie milkł, chłopaków nie brakowało, więc nie narzekałam i przestałam dogryzać matce, że znalazła sobie faceta już cztery miesiące po śmierci ojca, który przegrał walkę z COVID. Dwa tygodnie temu matka z Szymonem wzięli ślub i tak oto zyskałam drugiego ojca, na którego patrzyłam zupełnie innymi kategoriami.
   Pamiętam, jak mi go przedstawiła na niedzielnym obiedzie. Wbiło mnie w oparcie krzesła na widok przystojnego bruneta, którego uśmiech sprawiał, że robiło mi się mokro pomiędzy nogami. Błękitne oczy – nie potrafiłam się od nich oderwać, a gdy się poruszał, mięśnie pod koszulą pracowały pobudzając wyobraźnię. Ciekawiło mnie, jak wygląda nago i nieraz zakradałam się pod drzwi łazienki, ale zawsze były zamknięte na klucz. Szymon parę razy przyłapał mnie, jak wlepiałam wzrok w jego krocze i śliniłam się na widok obnażonego torsu, gdy w gorące dni chodził bez podkoszulka albo leżał na działce i się opalał. Kręcił mnie jak cholera i zazdrościłam matce, że wyrwała takie ciacho.
   Zdawał sobie sprawę, że na niego lecę, lecz ani razu nie dał mi cienia nadziei, że to działa w obie strony. Próbowałam wszystkiego: głębokie dekolty, podkoszulki ledwie przykrywające pośladki, gdy matki nie było w domu, wypinałam się, prężyłam, dotykałam niby przypadkiem – nic nie działało. Raz, gdy skręciłam kostkę, wziął mnie na ręce. Jego ciało mnie oszołomiło, bliskość rozpaliła do czerwoności. Skorzystałam z okazji i pogłaskałam go po torsie oraz przejechałam wierzchem dłoni po fiutku, gdy mnie stawiał. Powiedział wtedy:” Nie kombinuj, bo nic z tego”. Od tamtej pory trzymał mnie na większy dystans. Im bardziej mnie ignorował, tym mocniej się nakręcałam na jego pałę. Zżerała mnie ciekawość, co potrafi.
   Dzisiaj miała się odbyć kolacja, na którą ojczym zaprosił kogoś z pracy. Nie lubiłam takich imprez, bo zawsze było sztywno i już po pół godziny się ulatniałam. Jak przy wcześniejszych spotkaniach dzisiaj również postanowiłam ubrać się zwyczajnie: biała, koronkowa bielizna, krótka spódniczka i jasny top. Blond włosy związałam w ciasny kucyk, zrobiłam delikatny makijaż i pociągnęłam usta różową szminką. Parę kropli ulubionych perfum i byłam gotowa na sztuczny uśmiech i słuchanie głupot.  
   Dzwonek do drzwi rozbrzmiał równo o dziewiętnastej. Po chwili usłyszałam niski głos i szczebiot matki. Zrobiłam parę głębszych wdechów i wyszłam z pokoju. Zanim weszłam do salonu, skierowałam się do kuchni. Na stole stała wódka i pepsi. Postanowiłam walnąć szota, aby na większym luzie grać grzeczną córeczkę, którą nie byłam, odkąd poznałam Zuzę i Kasię. Anioła zastąpił diabeł i uwierzcie mi, często wpadałam w tarapaty, z których ratował mnie Szymon. Matka tak naprawdę nie miała pojęcia, jak się prowadzę, gdzie i z kim bywam. Wierzyła we wszystko, co mówiłam, Szymon już nie i gdyby zaczął mówić, matka by tego nie przeżyła… albo ja!
   Dwa szoty później stanęłam w salonie i mnie zamurowało. Obok Szymona, który polewał, siedział uroczy blondyn z włosami opadającymi na szczękę. Nie miał więcej niż trzydzieści pięć lat i nie będę ukrywać, wpadł mi w oko, a cipka zaswędziała, dając o sobie znać.  
   – O, Żaneta, nareszcie – powiedziała mama, podchodząc do mnie.
   Męskie spojrzenia zawisły na mnie, po czym Szymon podziwiał mamę w seksownej, małej czarnej, a nieznajomy wstał; wysoki, wysportowany, boski.
   – Waldek.  
   – Żaneta.  
   Podaliśmy sobie ręce. Przeszedł mnie dreszcz po zetknięciu z jego gładką skórą. Przyciągał wzrok jak magnes, co Szymon zdążył zauważyć, bo pokiwał głową i zacisnął usta. Jeszcze nie usiadłam, a już miał do mnie jakiś problem. Postanowiłam olać jego dziwną minę i usiadłam obok Waldka – napełnił kieliszek wódką, jakby to on był gospodarzem.
   Było pomiędzy nami jakieś napięcie. Pomimo że byliśmy obserwowani, miałam odczucie, jak byśmy byli sami. Nasze spojrzenia się krzyżowały, uśmiechy przeplatały. Z każdym kolejnym szotem Waldek robił się coraz bardziej rozgadany, wyluzowany i flirtowaliśmy pomiędzy wierszami.  
   Z upływem czasu odległość pomiędzy nami się zmniejszyła. To przejechał dłonią po moim ramieniu, wytarł bitą śmietanę znad wargi, zarzucił rękę na szyję i śmialiśmy się jak dobrzy przyjaciele z kawału. Ja również nie omieszkałam, aby go dotknąć. Klepnięcie w ramię, udo, nawet szybki całus w policzek, za to, że zareagował w porę i praktycznie mnie w siebie wdusił, chroniąc przed sikającym piciem, które wcześniej wzburzył i odkręcił, kompletnie o tym zapominając.  
   Ciepło jakim emanował, podniecało, a seksowne ciało i bliskość ośmieliło do czegoś więcej.  
   – Kochanie, usiądź bliżej mnie. Z kolegą możesz rozmawiać z każdego dowolnego miejsca. Nie ucieknie – rzuciła mama, patrząc na Szymona tęsknym wzrokiem.
   Miała słabą głowę i była już fest podpita – wszyscy byliśmy. Ojczym spełnił prośbę, dając mi większe pole do popisu. Schowałam rękę pod stołem i położyłam Waldkowi na kolanie, po czym westchnęłam cicho i wyprężyłam pierś. Spojrzał na mnie, a ja wyszeptałam: co?
   Nie odpowiedział. Uśmiechnął się i nakrył moją dłoń, prowadząc bliżej męskości, po czym się wzdrygnął na głos zagadującej go mamy i zabrał rękę. Zacisnęłam palce na udzie i pocierałam dłonią spięte mięśnie. Waldek wyprężył się i rozsunął nogi, dając znać, abym działała dalej. Powoli zbliżałam się do krocza. Gdy do niego dotarłam i nakryłam dłonią, pała Waldka była twarda i podrygiwała. Pomasowałam ją chwilę przez spodnie, ale zamek drażnił, więc trochę nieporadnie, ale w końcu udało się odpiąć guzik i rozsunąć rozporek do oporu. Wcisnęłam palce w szparę i macałam Waldka przez majtki.
   Coraz trudniej było mu odpowiadać i nie wykonywać niepożądanych odruchów. Zerknęłam na mamę i Szymona. Siedzieli przytuleni i gdy na siebie nie patrzeli, zagadywali gościa, któremu zdążyłam wyjąć żylastego, około szesnastu centymetrowego chuja i objęłam mocno w pobliżu główki i powoli ściągałam skórkę.
   Ruchy dłonią stawały się coraz intensywniejsze. Od czasu do czasu obejmowałam żołądź i czubkiem palca ścierałam wydzielinę. Ten moment podobał mi się najbardziej – Waldek tracił nad sobą kontrolę. Kiedy główka była sucha, drażniłam opuszkami sprężystego wacka, a gdy przez ciało Waldka przechodziły delikatne spazmy, obejmowałam gorące przyrodzenie i trzepałam. Jego wzrok był coraz mętniejszy, a oddech krótki i urywany. Oparł łokcie o stół, a ciało miał tak spięte, że chwila i eksploduje. Ciekawiło mnie, jak się zachowa przed szczytowaniem? Jak zdoła zakamuflować nadchodzące wielkimi krokami spełnienie? Nie ustawałam działać, sama zaciskając uda i trąc nimi o siebie. To, jak Waldek reagował na zabiegi, sprawiło, że cipka wariowała, a wyciekające soczki oblepiały majtki.
   Wykorzystałam okazję, że Szymon i mama się całowali, złapałam Waldka za dłoń i poprowadziłam na rozpaloną muszelkę. Jęknęłam cicho, gdy położył na niej palce i zaczął masować. Było tak błogo… Ze stanu euforii wyrwał mnie Szymon, mówiąc:
   – Żaneto, pozwól na chwilę.
   Jak ja go w tej chwili nienawidziłam. „By cię szlag” – pomyślałam i poszłam za nim do kuchni.
   Po przekroczeniu progu pochwycił mnie za ramiona i przydusił do lodówki. Jego oczy zionęły jadem.
   – Co ty odwalasz? Rano o tym rozmawialiśmy, ale widzę, że nie dotarło. Pizda cię swędzi, czy nikt cię dzisiaj nie wyruchał?
   Ojczym złapał mnie za krocze i mocno ścisnął, następnie pocierał przez majtki, piorunując wzrokiem. Zrobiło mi się gorąco, dreszcz podniecenia przeszył ciało. Tarł coraz mocniej, a ja, zamiast ukrócić jego poczynania, pragnęłam, aby nie przestawał i posunął się dalej.  
   – Lubisz to, prawda? To również.  
   Wsadził mi rękę pod bluzkę, złapał mocno za pierś i zaczął ugniatać, szczerząc się przy tym od ucha do ucha. Krocze piekło od jego brutalnych zabiegów, o piersi nie wspominając, ale chciałam więcej i więcej. Nieraz leżąc w łóżku i masturbując się, wyobrażałam sobie, że wchodzi do pokoju i bierze na wszystkie możliwe sposoby.  
   – Widzę, że jesteś niedojebana. Potrzebujesz prawdziwego faceta, bo te małolaty z ławki cię nie zaspakajają. Wymyśliłaś sobie, że uderzysz do Waldka, ale nic z tego. Jak przez ciebie nie podpiszę kontraktu, inaczej zaśpiewasz, a teraz bądź grzeczna i siadasz obok mnie, zrozumiano?
   Spodobała mi się ta propozycja. Nadarzała się okazja, aby go przemacać. Nie nakrzyczałby na mnie przy matce i kumplu, jednak nie zamierzałam odpuszczać sobie Waldka. Leciał na mnie i to wystarczyło.
   – Nie jesteś moim ojcem i nie będziesz mi rozkazywał. Jestem pełnoletnia i będę robić to, na co mam ochotę. Jak zapewne zauważyłeś, twój kumpel nie ma nic przeciwko temu, że mu walę. Zazdrosny jesteś, że się tak ciskasz? Możemy pójść do łazienki…  
   – Zamknij się, bo ci przywalę. – Uniósł rękę, ale się powstrzymał.
   – Jeszcze mi podziękujesz, a teraz puszczaj i wyluzuj. Jeśli zechce przetestować chuja twojego kumpla, przetestuję i nic ci do tego. Wywalisz go z domu, czy zamkniesz na klucz? Aaaa… nie możesz, bo ma przenocować. Jakże mi przykro.
   Wkurzał mnie, więc zacisnęłam palce na jego fajfusie. Leżał, ale gdyby tylko Szymon pozwolił, szybko bym go postawiła.  
   – Żaneta!
   – Co? Zaczniesz mnie umoralniać. Ciut na to za późno. Może jednak znikniemy na chwilę? Możesz udawać oburzonego, ale twój chuj jest zadowolony i powiększa się z każdym moim muśnięciem.  
   Zamierzałam wsadzić dłoń pod dresowe spodnie, ale mi ją zablokował i odstąpił. Podczas wymijania, otarłam się o niego, z tyłu głowy mając nadzieje, że mnie złapie, zaciągnie w kąt i każe sobie obciągnąć.
   Niestety, stał jak posąg i się przyglądał. Westchnęłam i wróciłam do salonu, gdzie Waldek przywitał mnie szerokim uśmiechem i niedosytem w oczach.
   – Wszystko ok? – mama zagadnęła Szymona, gdy koło niej siadał.
   – Tak, spokojnie. – Objął ją i pocałował w czoło.
   – Na kolejną nóżkę – zasugerował Waldek i zaczął napełniać szkło. Gdy się uniósł, zauważyłam, że zapiął rozporek, ale sprzęt nadal stał, na co wskazywała spora wypukłość. Zagryzłam wargę, a gdy usiadł, powróciłam do przerwanej czynności. Tym razem wyłuskiwanie grubego fiuta ze spodni poszło szybciej i po chwili już go obejmowałam, dając Waldkowi rozkosz. Obniżył się, lewa ręka zniknęła z pola widzenia, znajdując się pomiędzy moimi nogami.  
   Waldek się nie pierdolił i zanim dopiłam szota, majtki poszły na bok, a palce macały mnie od środka. Było tak cudownie, że na chwilę się zapomniałam i stęknęłam.
   – Żaneta, coś się stało? – spytała mama.
   – Nie, skurcz – odpowiedziałam.
   Ona naprawdę była ślepa albo już nie widziała i czas do łóżka. Szymon za to widział doskonale, a wyraz jego twarzy potwierdzał jedynie moje przypuszczenie – był wściekły i zapewne jutro się nasłucham, a przecież wiedział, że lubię ten sport. Często odganiał ode mnie namolnych kolesi, gdy byłam zbyt mocno wstawiona, aby sobie z nimi poradzić. Pojawiał się znikąd, jakby mnie śledził, lecz to raczej zwykły zbieg okoliczności.
   Nagle Szymon wstał i oświadczył:
   – Fajnie się gadało, ale jest już późno i czas zakończyć imprezę. Każdy z nas ma dość, więc do łóżek. Waldku, odprowadzę Anetę i pokażę ci pokój – rzucił i biorąc mamę pod pachę, zniknęli w korytarzu.
      Gdybym wiedziała, że moje spostrzeżenie będzie zrealizowane w tak krótkim czasie, nie pomyślałabym o tym. Było mi tak dobrze z palcami Waldka w cipce, a Szymon… zabiję go. Znów mi przerwał. Robił to specjalnie.
   – Myślałem, że dłużej posiedzimy, ale rozumiem – stwierdził Waldek, gdy wstaliśmy od stołu, niedopieszczeni i ze skwaszonymi minami.
   – Mama za dużo wypiła, a Szymon nie chce być niegrzeczny i zostawiać cię samego.
   – Jak samego. – Zarzuciło nim. – Przecież jestem z tobą.
   – Tak, ale on ma swoje zasady i nic na to nie poradzimy.
   Szymon wrócił po chwili, obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem i zajął się kumplem. Nie pozostało mi nic innego, jak iść do siebie.
                                                                                ***
   Upłynęło sporo czasu, więc postanowiłam założyć coś seksownego i dokończyć to, co mi przerwano. Cicho podeszłam do komody i wyjęłam seksowną, dziurkowaną koszulkę oraz miniaturowe stringi. Pomiędzy palce podeszły mi pończochy, które również włożyłam. Oglądając w lustrze efekt, uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam do wyjścia. Byłam napalona jak cholera, a cipka, którą nie tak dawno męczyłam, upominała się o więcej.
   Wyszłam na korytarz, nasłuchując – cisza. Na palcach podeszłam pod drzwi pokoju, w którym nocował Waldek i nacisnęłam klamkę. Jakie było moje zaskoczenie, gdy po lekkim uchyleniu, dostrzegłam Szymona, który sięgał klamki.
   Spanikowałam i zaczęłam się wycofywać, lecz nie zdążyłam dotrzeć do pokoju, bo ojczym złapał mnie za ramię, szarpnął i przytrzymał.
   – Wiedziałem – syknął, ściskając coraz mocniej.  
   – Puszczaj – rzuciłam i jęknęłam, gdy pchnął mnie na ścianę.  
   – Ciszej, bo obudzisz matkę, a twój wygląd będzie trudno wytłumaczyć.  
   – Podobam ci się? – spytałam i przestałam się szarpać.  
   – Nie przyglądałem się, poza tym mam dość twoich wyskoków. Nie dość, że wszyscy wokół o tobie plotkują, to jeszcze z domu chcesz zrobić burdel. Skupiłabyś się w końcu na jednym chłopaku, a nie skaczesz z kwiatka na kwiatek. Mam dość świecenia za ciebie oczami i ukrywania wszystkiego przed Anetą.
   Gadał, a ja myślałam: jak się tu do niego dobrać? Poluzował uścisk i się odsunął.
   – No, powiedz, podobam ci się? – Kusząco przejechałam dłońmi po piersiach i zaczęłam do niego podchodzić. – Dotknij mnie, przecież widzę, że tego pragniesz. Chcę czuć twoje ręce na sobie, twój zapach na skórze i…
   – Hola… hola, nie rozpędzaj się, bo upadek może zaboleć.  
   Nie zważałam na mało przekonujące próby powstrzymania mnie przed bliskością. Zarzuciłam mu ręce na ramiona i sięgnęłam ust.
   – Żaneta, do cholery, ogarnij się i nie zapominaj, kim jestem.
   – Facetem, do tego zajebiście przystojnym. Szymonie, weź mnie tu i teraz – wyskamlałam.
   Był tak blisko. Zapach, który się wokół niego unosił, odbierał rozum. Zdjęłam ręce z jego ramion i przeniosłam na pośladki, dociskając mocno do siebie. Szymon był podniecony. Czułam twardego, sprężystego fiuta w dole brzucha, który cały czas rósł. Zaczęłam się kołysać i pomrukiwać. Szymon przerwał zabawę i mnie odepchnął.  
   – Boże, jaka ty jesteś uparta. Istnieje w twoim słowniku coś takiego, jak NIE?  
   Pokiwałam przecząco głową. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Oczy Szymona były lekko przymknięte, wargi uchylone. Nie zamierzałam odpuszczać. Przyłożyłam dłoń do pulsującego fiuta i ścisnęłam mocno. Szymon się spiął i westchnął. Poznawałam ciepłego wacka przez materiał, pragnąc go poczuć bez niego i poczułam, zanim zdołał mi w tym przeszkodzić, wyszarpując dłoń z majtek.
   – Idź spać. Jutro pogadamy – oznajmił drżącym głosem.
   – Pozwól mi się nim zająć, proszę. Jest taki gorący i wielki. – Pochwyciłam Szymona za nadgarstek i położyłam jego dłoń na swojej piersi, dodając:  
   – Weź mnie.  
   Straciłam pewność siebie, gdy pochwycił mnie za gardło i zacisnął na nim palce dość mocno. Bolało, ale i tak usilnie próbowałam sięgnąć jego fiuta i osiągnęłam cel – o dziwo nie zostałam zastopowana.
   – Aż tak mocno go chcesz? – spytał zachrypniętym głosem, patrząc prosto w moje wytrzeszczone oczy.
   – Tak – wycharczałam na tyle wyraźnie jak dalece pozwalał ucisk na gardło.
   – Miałaś kiedyś takiego?
   – Nie.
   – Jesteś na niego gotowa? Zresztą…
   Nie dokończył. Złapał mnie za włosy i wciągnął do pokoju, po czym zamknął drzwi, sprowadził mnie do pozycji klęczącej, wystawił przyrodzenie i podstawił pod nos.
   Przy macaniu wyczułam, że jest duży, ale teraz, gdy widziałam go w całej okazałości, zaczęłam się zastanawiać: czy sprostam zadaniu? Poza tym Szymon nie był taki słodki i potulny jak mi się do tej pory wydawało. Jego agresja wymieszana z niepewnością jarała mnie na maksa. Oczy mi błyszczały, a w cipce trwała nawałnica z piorunami.
   – Działaj, na co czekasz? Zobaczymy, co potrafisz – oznajmił i poklepał mnie po policzku.  
   Zaczęłam od pochwycenia nabrzmiałej pały u nasady i delikatnie objęłam główkę wargami, pieszcząc językiem poniższe partie. Delikatnie wprowadzałam go sobie do buzi i lizałam. Palcami jednej dłoni prześlizgiwałam się po nabrzmiałych jajach, a drugą dłonią sięgnęłam do cipki – była wilgotna, pulsowała i z ochotą przyjmowała palce, którymi poruszałam coraz ostrzej.
   – Tylko na tyle cię stać? Zawracasz mi głowę i jedynie delikatne muskanie? Niczego cię nasze chłopaki nie nauczyły. Widać, że nie trafiłaś na ogiera, który by cię dobrze przeorał. Tak, to się obciąga w podstawówce – zadrwił i zaczął się śmiać.
   Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Przeleciało mi przez myśl, że zaraz schowa chuja i wyjdzie. Nawaliłam i nie czułam się z tym dobrze. Na szczęście nie zrobił tego, za to ścisnął mnie palcami za policzki i rozkazał:
   – Otwieraj usta i rozluźnij mięśnie, bo są twardsze od mojej pały. No co się tak patrzysz? Chciałaś się zabawić, to zaczynamy. Sprowokowałaś, chociaż nie miałem tego w planach. No, otwieramy.
   Nie zdążyłam mrugnąć, gdy wbił się w moje gardło dość głęboko i położył dłonie z tyłu głowy.
   – Szerzej, postaraj się i połykaj. O, tak, ssij, grzeczna dziewczynka. Jeszcze, jeszcze… Nie szarp się, wytrzymaj. Oooo… dawaj maleńka… Zajebiście.
   Nie mogłam oddychać, łzy opuściły kąciki oczu, a Szymon napierał na mnie od przodu i tyłu. Zaczęłam go odpychać, kładąc ręce na udach – pozwolił mi zaczerpnąć tchu i przyatakował ponownie, tym razem wszedł do oporu i mocno docisnął mi głowę. Ślina wylatywała strumieniami, odruch wymiotny się pogłębiał, gardło zapychał pulsujący pyton, ale wytrzymałam i za każdym kolejnym razem odczuwałam coraz większą przyjemność, gdy Szymon miażdżył moje gardło.
   – Szerzej… Po same jaja. Ssij, maleńka. Oooo… Cudownie. Takie obciąganie to ja rozumiem – powtórzył te słowa parokrotnie z nieukrywaną rozkoszą.
   Charczenie, zalana łzami twarz, walka o przetrwanie nakręcały go coraz mocniej, a gdy na niego spoglądałam przez oklejone wilgocią rzęsy, jego fiut niemal rozrywał mnie od środka. Mocne dociśnięcie i mogłam oddychać. Łapałam oddech łapczywie, ocierając brodę ze śliny i łzy z policzków. Szymon pomógł mi wstać, po czym złapał za dłoń i okręcił parę razy.
   – Zajebiście ci w tym wdzianku – mruknął i zaczął mnie całować; nachalnie, brutalnie, ściskał w pasie, gładził po plecach, popychając w stronę łóżka.  
   Odessał się i zawiesił wzrok na moich piersiach. Sutki stały na baczność, gotowe na to, co mogą im dać te zwinne ręce.  
   – Są idealne. – Pochwycił za nie, zrolował i ścisnął, aż krzyknęłam z bólu. Skarcił mnie spojrzeniem i nakrył piersi – były drobne, więc perfekcyjnie mieściły się w jego dużych dłoniach.
   Pożądanie, które stawało się nie do zniesienia, trawiło mnie całą. Oddychałam z trudem, nogi zrobiły się jak z waty, gdy pochwycił zębami sutek i zaczął go przygryzać, tylko po to, aby po chwili ukoić lizaniem i muśnięciem warg. Odpływałam na wstępie. Co będzie, jak się za mnie weźmie? Nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić, nawet nie próbowałam, błądząc po jego spiętych plecach, jędrnych pośladkach… Szymon przeciskał się przez moje wargi sromowe i szybkim ruchem umieścił palce w chlupoczącej od soczków szparce.
   – Ale jesteś ciasna. Muszę cię dobrze przygotować, abyś w pełni poczuła to, co cię dzisiaj czeka.  
   – Ach, och… mocniej, o ja pieprzę – wyrywało mi się pomiędzy pchnięciami.  
   Chwilami odnosiłam wrażenie, że to wszystko mi się śni. Na skraju przepaści, tak blisko tego, którego pragnęłam nad życie. Szymon nie dał mi czasu na oddech. Pieprzył mnie tak mocno i zwinnie, że wsparłam się na nim, nie czując nóg, a ciało drżało, wiło się i spinało, w zależności, które punkty stymulował. Jego serce biło szybko, pierś falowała, a ja uwieszona na jego szyi stękałam i prosiłam o więcej, bliska erupcji.
   Nagle przestał, pozostawiając niedosyt w rozdygotanym ciele i pchnął mnie na zimną pościel.  
   – Wyrucham cię tak, że przez tydzień będziesz chodziła okrakiem – oświadczył i pociągnął za nogi, lokując moje pośladki na skraju łóżka.  
   Jego brutalność mnie nakręcała. Wiedział, co chce ze mną zrobić, a ja nie protestowałam. Rozkraczona, obserwowałam, jak zadziera mi nogi, klęka i kieruje fiuta do cipki. Otarł się czubkiem o płatki, rozchylił je i zaczął napierać na oczekującą wypełnienia dziurkę, gdy po pokoju rozszedł się dźwięk skrzypiących drzwi. Zamarliśmy i spojrzeliśmy w tamtym kierunku. W dwuznacznej sytuacji, przyłapani na gorącym uczynku, z sercami na dłoni gapiliśmy się na cień tkwiący w progu.
                                                                                                                          ...

Szalona1

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3967 słów i 22234 znaków, zaktualizowała 6 lut o 11:12.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Goscd

    Świetne opowiadanie czekam na ciąg dalszy 👍

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Szalona1

    @Goscd, dzięki. Cieszę się, że przypadło do gustu. Kolejna część się pisze. :)

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Rebus

    Koniecznie napisz dalszy ciąg tej historii.

    2 tyg. temu

  • Użytkownik Szalona1

    @Rebus, napiszę. Dzięki, że wpadłeś. :)

    2 tyg. temu