Tak blisko a tak daleko cz 2: Trudna noc

Tak blisko a tak daleko cz 2: Trudna nocOpowiadanie jest mojego autorstwa i nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie go bez mojej wiedzy i zgody.  


Choć jeszcze przed chwilą jej jęki niosły się po całym mieszkaniu, to teraz już siedzieli  
w przejmującej ciszy, popijając napoje. Coraz spoglądała na niego między kolejnymi łykami chłodnej, orzeźwiającej wody. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że przez jego głowę przelatują teraz niezliczone informacje, przemyślenia i wnioski. Chyba właśnie to ją w nim najbardziej pociągało. Był silnym, odważnym, zaradnym i dobrze radzącym sobie mężczyzną, ale to wszystko bladło i wydawało się mieć małą wartość w porównaniu do intelektu, który potrafił pokazać, gdy komuś zaufał. Osoby, które go nie znały, mogłyby pomyśleć, że jest słabo wykształconym, młodym facetem.Mówił prosto, ale logicznie (w taki sposób, aby każdy mógł go zrozumieć), co doskonale maskowało jego wiedzę  
i inteligencję; co więcej, w normalnej rozmowie nie przebierał w słowach: normalne było w jego przypadku wstawienie jednego czy dwóch wulgaryzmów, by prosto i dosadnie określić sytuację lub emocje. Dopiero przy bliższym poznaniu i dobrym skupieniu, można było zauważyć, że tematy  
z pozoru błahe i na pierwszy rzut oka będące nic nieznaczącą dygresją, były tak naprawdę rozprawą trudnych zagadnień społecznych lub naukowych. Przy tej całej swojej wiedzy cechowała go niezwykła pokora: gdy czegoś nie rozumiał, potrafił zadać niezliczoną ilość pytań, zupełnie nie przejmując się tym, że ludzie uznawali go wtedy za głupka.Później zaś, z niesamowitą szybkością analizował zagadnienie, wyciągał wnioski i przejmował inicjatywę w dyskusji. Na pewno nie był typowym mężczyzną w tych czasach.  

     Nim zebrała się na odwagę, by zapytać, co go trapi, on odstawił swoją szklankę i wyszedł do innego pokoju, by po chwili powrócić z paczką różnych narzędzi do zadawaniu bólu i przyjemności. Na samą myśl o tym, co za chwilę będzie się działo, przyjemne ciepło zaczęło rozlewać się z jej podbrzusza na całe ciało. Z uwagą oglądała go przy przygotowaniach. Powoli i spokojnie przygotował linę, a następnie odsłonił ukryty w suficie hak i przymocował do niego niewielką, metalową obręcz. Nie była przerażona, choć odczuwała strach: nigdy wcześniej tego nie robili. Owszem, czytała o takich praktykach;nigdy jednak nie sądziła, że znajdzie się w takiej sytuacji. I znów: gdyby to był ktoś inny, jeden z jej "byłych”, czy nowy facet poznany na mieście, nigdy by się na coś takiego nie zgodziła, ale przed nim czuła swojego rodzaju pokorę oraz zaufanie. Nie odezwał się ani słowem; jedynie wyciągnął swą dłoń w jej stronę, niczym w zapraszającym do tańca geście. Czy chciała odmówić? Tego nie wiedziała. Czy się obawiała? Na pewno, ale jakaś niewidzialna siła nie pozwoliła jej zrezygnować.  
Powoli odłożyła swoją szklankę, wstała, i niepewnym krokiem podeszła do niego. Patrząc jej głęboko w oczy, szybkimi, wypracowanym ruchami, ciasno związał jej nadgarstki. Gdy spojrzała na efekt jego pracy, poczuła się dziwnie: było coś magicznego w tych węzłach. Nie były to proste kajdanki zrobione z liny - całe jej nadgarstki i początek przedramienia oplatała ciasno, i bardzo starannie związana lina. Tak doskonale komponowała się z jej ciałem, że miała wrażenie, że była tam od zawsze.

     Nie dał jej czasu na zastanawianie się. Nie wykorzystał całej liny na związania jej rąk; część, którą sobie zostawił, właśnie przeciągał przez metalową obręcz w suficie. Nie minęła chwila, gdy poczuła, jak jej ręce wyrywane są w stronę sufitu, a ona staje na palcach, by choć na chwilę dać im odpocząć. Nie było to proste zadanie; wysokość dobrał perfekcyjnie. By dalej mieć grunt pod nogami, musiała się maksymalnie rozciągnąć, a i tak ledwo dotykała podłogi. Utrzymanie takie pozycji kosztowało jej nogi bardzo dużo energii. A on? A on się nie spieszył; przyglądał się swojemu dziełu  
z nieskrywaną satysfakcją, gdyż tej pozycji wyglądała jeszcze piękniej. Niczym niewinny anioł, który zaraz przeżyje największą rozkosz swojego życia. Mało rzeczy potrafiła go wprawić w takie zadowolenie, ale dziś perfekcyjnie się udało. Wodził dłońmi po jej nagim i wyeksponowanym ciele. Starannie przesuwał ręce wzdłuż jej talii, delektując się drobnymi dreszczami podniecenia, jakie przepływały przez jej ciało. Następnie starannie ujmował jej jędrne i śliczne piersi w ręce, ważąc je  
z aptekarską dokładnością. Pozwalał sobie na wszystko, przy okazji delikatnie wodził językiem wzdłuż jej naprężonego karku i delikatnie gryzł, kiedy się tego zupełnie nie spodziewała. Uwielbiał ten kontrast perwersji i namiętności:najpierw policzkował ją, jak zwykłą dziwkę, w swoim mieszkaniu; następnie zawiesił ją, jak zwykłą sukę, na swoim suficie a teraz dotykał jej niczym doskonały namiętny kochanek. Ona myślała, że zwariuje. Nie wiedziała, co czuje; powinna być przecież zła na to, jak ją traktuje. Powiesił ją na suficie jak jakieś zwierzę, traktuje jak zabawkę – powinna obrzucić go bluzgami, sprzedać kopa i kazać się rozwiązać. Przecież jest silną, niezależną i dobrze wychowaną kobietą…. Z drugiej strony, przyjemność, jakiej teraz doznawała, była nie do opisania: jego dotyk sprawiał, że czuła się jakby była dla niego najważniejsza; czuła też ciepło i jego oddech na karku. Po udach znowu ciekły jej soki. Nigdy czegoś takiego nie przeżyła. W momencie, kiedy jego dłoń zaczęła sunąć wzdłuż jej brzucha, w kierunku łona, nie wytrzymała:jęknęła, jak nigdy dotąd. Gdy zatrzymał na chwilę rękę, gotowała była skamleć jak pies, byle tylko nie przestawał.  
Nie przestał, ale nie zrobił tego dla jej przyjemności. Gdy tylko dojechał ręką do jej łona, drugą ręką chwycił lush-a (bezprzewodowy wibrator) i delikatnie rozchylając jej wargi sromowe, wprowadził go do środka. Pobawił się chwilę jej guziczkiem, napawając się przeszywającymi jej ciało co chwilę dreszczami podniecenia, a następnie szybko zawiązał jej oczy szeroką, aksamitną wstążka, po czym się wycofał. Nie wiedziała, co się dzieje; była zdezorientowana. Jej ciało, napięte do granic wytrzymałości i przepełnione podnieceniem, domagało się pieszczot, a on ją zostawił. Nasłuchiwała jego kroków; czegokolwiek, co świadczyłoby, że zaraz z powrotem zacznie pieścić jej ciało i umysł. Jednak jedyne, co usłyszała, to to, że podszedł do stolika i coś z niego wziął. Następnie wydawało jej się, że stoi za nią w odległości nie większej niż dwóch kroków, ale niczego więcej ocenić nie mogła. Wisiała tak przez chwilę, nie mogąc zrozumieć, co się dzieje, gdy nagle w powietrzu usłyszała świst. Nim zdążyła zrozumieć, co on może oznaczać, jej plecy spłonęły ogromny ciepłem i bólem. Mimowolnie krzyknęła i napięła całe ciało.
- Licz, i za każdy masz podziękować – krótka komenda padła z tyłu.  
- Ja…. Nie. – Była zawodniczką; wytrenowane ciało i odruchy kazały jej zrobić jedno –walczyć. Bronić się. Zagłuszyła całkowicie reakcje umysłu, który krzyczał: "Przecież jesteś związana, nic nie możesz zrobić”.  
Jej odpowiedź nie spodobała mu się; uderzył drugi raz, a gdy dalej nie usłyszał liczby, zaczął miarowo biczować jej nagie ciało w nierównych odstępach czasu. Pokój wypełniły skowyty bólu
i szloch.
Nie wiedziała, które to uderzenie, ale jej umysł i ciało postanowiły się poddać.
- Jeden, mój Panie, dziękuję – wypowiedziała zapłakanym, uległym głosem. Była spocona i wszystko ją bolało; jedyne, czego chciała, to zrobić wszystko, by przestał ją bić. Nawet nie zauważyła, że dalej jest podniecona. Nagle wibrator, schowany w jej myszce, o którym już dawno z tego wszystkiego zapomniała, zaczął wibrować. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że dalej jest podniecona. Jej zbrukana godność jej to przesłoniła. Dojmujący dreszcz podniecenia, który przebiegł po niej w tym momencie, był niczym chłodny prysznic na rozgrzanej Saharze. Wibracja nie trwała długo (może 5 sekund,  
a może nie), ale dla niej było to jak wieczność w królestwie przyjemności. Jej ekstazę przerwał świst kolejnego uderzenia. Nie myślała już o tym, kim jest. Jedyne, co się liczyło to wykonywać jak najlepiej każde polecenie, by choć na chwilę zaznać jeszcze przyjemności.  
- Dwa, mój Panie, dziękuję – powiedziała, i znów czekała ją nagroda, która na chwilę pozwoliła jej zapomnieć o brutalnym, bolesnym świecie.  
     
     Trzy, cztery, pięć. Dziesięć. Dwadzieścia...Nie wiedziała, kiedy – i czy kiedykolwiek – skończy. Jej umysł nie pracował już normalnie, ciało było wycieńczone z wysiłku. W głębi ducha dziękowała za obręcz, do której była przywiązana. Gdyby nie to, już dawno osunęłaby się z wysiłku na podłogę i nie byłaby w stanie dalej liczyć. Jej umysł dyktował już tylko dwa słowa: ból, przyjemność, ból, przyjemność. Choć możliwe, że było to jedno słowo, a ona sama tylko bała się to przyznać. Ból był przyjemny; nie wiedziała, już czy orgazm którego doznała (a może było ich klika?– sama już nie wiedziała) był spowodowany nim, czy krótkimi wibracjami małej zabawki w jej cipie.  
Cipa, tego słowa nigdy nie wypowiedziała, ani nawet nie była w stanie pomyśleć, w swoim kontekście. Teraz jednak to nie miała żadnego znaczenia; była suką i tak się traktowała.
     
     Po trzydziestym uderzeniu wszystko zamarło. Podziękowała, jak za każde inne uderzenie, ale wibrator się nie odezwał. Najdziwniejsze jednak było to, że i tak poczuła przyjemność. Podszedł do niej i czule głaskał jej policzek, mówiąc: "Dobra Su, spisałaś się”, a ona napawała się każdą chwilą tej czułości. Powoli poluzował linę, na tyle, by mogła stanąć na całych stopach i podkulić ręce. Nie widziała, jakim cudem jest w stanie ustać na nogach, ale stała. Obszedł ją od tyłu i zmusił, chwytając ją za biodra, by wypięła się do niego. Wiedziała, o co chodzi: ona doszła dziś tyle razy, a on tylko raz. Pomimo zmęczenia i bólu postanowiła, że odda mu się najlepiej jak potrafi, w ten sposób dziękując mu za to wszystko. Powoli przystawił kutasa do jej odbytu i zastanawiał się nad jej reakcją.  
W normalnych warunkach bardzo rzadko pozwalał sobie na taką formę seksu. Nie chciał brać jej siłą; chciał, by to była jej decyzja.Bez najmniejszego momentu zawahania naparła na jego kutasa, pozwalając mu się zagłębić w jej anusie. Nie potrzebował więcej dowodów: chciała tego. Powoli, miarowo zagłębiał się w jej drugiej dziurce, łamiąc opory jej wewnętrznych mięśni. Gdy doszedł do końca, jedną ręką włączył na telefonie maksymalnie wibracje wibratora, który dalej znajdował się  
w jej muszelce, drugą ręką złapał pod brzuchem, by dać choć trochę odpocząć jej zmęczonym nogom, i rozpoczął penetrację. Nie był brutalny, był namiętny. W każdym ruchu oddawał całego siebie, a ona w każdym ruchu obejmowała go w całości. Oboje czuli się jakby zaczerpnęli świeżego, spokojnego powietrza po ogromnej i gwałtownej burzy. Ona już nie czuła się suką; była sobą, Martą, oddaną tylko w całości temu mężczyźnie.  
Byli tak przesiąknięci podnieceniem, że ten seks nie trwał długo. Po paru minutach wspólnie osiągnęli orgazm. On napełnił jej słodką dupcię swoim nasieniem, a ona przyjęła w siebie jego ciepły płyn. Gdy doszli do siebie, szybkim i wprawnym ruchem rozwiązał ją, a następnie przeniósł do swojej sypialni. Wiedząc, jak zbolałesą jej plecy, pupa i uda, delikatnie ułożył ją na łóżku. Marta pogrążała się powoli we śnie; on w tym czasie oczyszczał, smarował i opatrywał powstałe na jej ciele rany.  

     Nazajutrz obudziła się w łóżku sama. Nie męczył jej żaden "kac moralny”; to, co wczoraj się wydarzyło, dało jej niesamowite przeżycia i nie było jej z tego powodu wstyd. Jedyne, czego się przeraźliwie bała, to tego, w jaki sposób zmieni się teraz jej życie. Dała się zbrukać, zeszmacić jak suka. Wyła jak pies i prosiła o więcej. Czy będzie o sobie teraz inaczej myśleć? Czy on przestanie ją szanować i uzna, że może ją teraz brać, jak, gdzie i kiedy chce? A czy to właściwie by jej przeszkadzało? Z zadumy wyrwał ją jego głos, który był odpowiedzią na część z tych pytań.  
- Wstawaj, księżniczko, bo ci śniadanie i kawa ostygnie – dobiegło do jej uszu. Zrobił śniadanie i dla niej! Może więc dalej ją lubi i szanuje.

     "To była niesamowita przygoda, choć sama nie wiem, czy chciałabym się ją przeżyć drugi raz” – pomyślała i lekko przygryzła dolną wargę, starając się podnieść. On zaś, upijając łyk kawy  
i wpatrując się w poranek za oknem rozmyślał, czy faktycznie nie pomylił się w jej ocenie. "Czas pokaże”, podsumował w myślach i usiadł razem z nią do stołu, uśmiechając się do niej. A ona odwzajemniła uśmiech.

Standardowo zapraszam do rozmowy i komentowania.

Wizjoner

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2424 słów i 13397 znaków, zaktualizował 9 gru 2018. Tagi: #OstrySex #Bdsm

4 komentarze

 
  • AnonimS

    Trzydziesci uderzeń to sporo skoro piszesz ze to nie jest typowa maso. Masz drobne błędy interpukcyjne i wg mnie niepotrzebnie używasz " ..". Cudzysłow sie stosuje wklejając cytat. Do dialogu powinno byc - ....- . Ale to.nie rzutuje na całość,  po prostu trochę dopieść szczegoły.

    11 sty 2019

  • Suczka69

    Czekam na więcej ;)

    15 gru 2018

  • Wizjoner

    @Suczka69 Rośnie zainteresowanie więc chyba się w końcu zajmę kolejną częścią.

    15 gru 2018

  • bosman

    moze sam kitu cos napiszesz jak ci nie pasuje to po co czytasz takie opowiadania

    11 gru 2018

  • kitu

    Kiepska,nierealistyczna bajeczka.Takie traktowanie kobiety było możliwe w czasach niewolnictwa.Zajmij się czym innym,nie pisaniem bzdurnych opowiadań.I to niby erotycznych.

    10 gru 2018

  • Wizjoner

    @kitu Szanuje twoja opinie. Jednak musisz zrozumieć, że tego rodzaju praktyki w dzisiejszym czasie są całkowicie normalne. Dopóki obie strony się na to zgadzają i czerpią przyjemność to wszystko jest ok. Sam do środowiska takich osób należę. To opowiadanie ma rozprawić się z pewnymi mitami i pokazać co jest możliwe

    10 gru 2018

  • AnonimS

    @kitu a ty skąd jesteś ze uważasz to za bajkę? Znajdż ogłoszenie platnej dominy , zapłać za uslugę to się przekonasz jak się traktuje niewolników obojga płci.

    11 sty 2019