ONA:
Nastał ranek, a ja wpatrywałam się w śnieżnobiały sufit. Leżałam naga, po szybkim obmyciu i pozbyciu się reszty śladów mojej krwi, jego spermy, jego potu z siebie.
Nie wiedziałam co miało miejsce poprzedniej nocy, po tym, gdy kochaliśmy się ze sobą, gdy zabrał mi dziewictwo i zaspokoił swoją oraz moją rządzę. Po raz pierwszy byłam spełniona, ale teraz brakowało mi jego ciała przy moim. Chciałam, aby leżał ze mną, abym mogła otworzyć oczy i wpatrywać się w jego nagie ciało dopóki się nie obudzi.
Miał inne plany.
Czy zrobiłam coś nie tak? Czy było mu ze mną źle? Czy oczekiwał czegoś innego?
Nagle po prostu się ode mnie oderwał. Odsunął i zszedł z łóżka, choć ja byłam coraz bardziej pobudzona pod wpływem jego dotyku. Chciałam wiecznie czuć jego usta na swoim ciele, piersiach, liżące sutki i ssące je. Miałam nadzieję, że powtórzymy to co zrobiliśmy chwilę wcześniej. Pragnęłam mieć go raz jeszcze w sobie, czułam na udzie jego twardość.
On jednak powiedział wstając: - To był błąd!
Te trzy słowa Petera zabolały mnie mimo wszystko. Wiem, że to mógłby być błąd, ale ja go pragnęłam. Był moim ojczymem, ale przecież nie był moim ojcem. Był mężczyzną, którego chciałam i wiedziałam, że tak łatwo się nie poddam.
Nie mogę być jego żoną, ma moją matkę, ale chcę być jego kochanką, dziewczyną, czy też kobietą, która zaspokoi jego wszelkie pragnienia. Przygotowywałam się dwa lata... dwa lata czekałam, aby móc z nim być... dwa lata czekałam, aby mieć pewność, że to on jest mi stworzony... nikt inny.
Peter był mój!
Chodź zniknął w nocy, ja wiedziałam, że to chwilowe wyrzuty sumienia... miałam zamiar pokazać mu, że to nie był błąd.
Spojrzałam na zegarek, była siódma.
Zdecydowałam działać od samego ranka. Mogłam wykorzystać fakt, że matki miało nie być jeszcze przez kilka dni, a ja miałam wakacje, koniec roku za mną, a do początku nowego miałam trochę czasu.
Założyłam na siebie tylko cienki, czarny szlafrok, który ledwo zakrywał mi pupę, ale o to chodziło. Poza nim nie miałam nic na sobie. Wsunęłam stopy w czarne klapki i przejrzałam w lustrze. Błyszczykiem przesunęłam po wargach i uśmiechnęłam się.
- Nie uciekniesz przede mną, Peter! - szepnęłam.
Zeszłam na dół. Nie było go tam. Panowała cisza, ale zapewne spał jeszcze u siebie w pokoju, gdyż za oknem wciąż stało jego auto.
Udałam się do kuchni. Włączyłam ekspres do kawy i doszłam do wniosku, że przygotuję mu śniadanie. Przygotowałam jajka, bekon i załączyłam toster... zapach zaczął roznosić się po pomieszczeniu, a ja poluzowałam lekko pasek u szlafroka, aby mógł dostrzec moje piersi, brzuszek i krocze, kiedy zejdzie na dół.
Nie musiałam długo czekać.
Kilkanaście minut później usłyszałam go. Wiedziałam, że zawsze wstaje między siódmą a ósmą.
Ustawiałam śniadanie na stole. Specjalnie pochylałam się nad nim, aby wypiąć swój nagi tyłeczek w jego stronę. Poczułam jego wzrok, ale nie słyszałam ruchu.
Obróciłam się posyłając mu uśmiech:
- Dzień dobry, Peter! - Oznajmiłam stając przed nim. - Przygotowałam ci śniadanie...
Jego wzrok nie opuszczał mojego ciała. Patrzył na moje piersi, schodził niżej... Jęknął dostrzegając, że prócz skrawka materiału na moim ciele nie ma nic więcej.
Podeszłam do niego i złapałam za rękę. Wiedziałam jak na niego działałam przez widok namiotu utworzonego przy jego kroczu, a miał na sobie luźne, piżamowe spodnie i koszulkę.
Pociągnęłam go do stołu i pchnęłam na krzesło.
- Smacznego... - powiedziałam pochylając się i całując go w policzek. - Mam także deser dla ciebie... - szepnęłam i mrugnęłam do niego, zanim mój wzrok skierował się na jego krocze.
Przełknął ślinę, a ja oparłam się o blat patrząc, jak w milczeniu zaczyna jeść. Jego wzrok co chwilę kierował się na moje nogi, prześlizgiwał się wyżej, a ja czułam, że robię się coraz bardziej wilgotna.
Jęknął, gdy zauważył jak pocieram o siebie uda. Odsunął od siebie talerz.
- Wczorajsza noc była błędem, wiesz... - nie dokończył.
Od razu znalazłam się blisko niego i przyłożyłam palec do jego ust.
- Wiem co chcesz powiedzieć. Wiedz, że się nie poddam. Chcę cię i tylko ciebie, a tamta noc była cudowna... najlepsza w moim życiu, aż to przerwałeś, kiedy wyszedłeś zostawiając mnie napalona i gotowa na wszystko. - powiedziałam całując go w policzek. - Chcę być twoja, mama nic nie musi wiedzieć, ja jej nic nie powiem.
Odsunęłam się i zsunęłam z ramion szlafrok.
- Czas na deser! - szepnęłam opadając na kolana.
- Jesteś tego pewna? - Spytał, a w oczach dostrzegłam iskrę.
- Jak niczego w życiu, - powiedziałam sięgając do krawędzi jego spodni.
Uniósł biodra i pomógł mi zsunąć zbędny kawałek materiału.
Jego męskość znalazła się przed moją twarzą. Gruba i twarda, gotowa dla mnie, a ja chciałam mu sprawić rozkosz, chciałam, aby zapamiętał to. Nie chcę by ponownie odtrącił mnie i chciał to zakończyć. Ja chcę go, więc on będzie mój.
Oblizałam wargi zanim patrząc mu w oczy polizałam główkę. Przesunęłam dłoń na niego i poruszyłam nią kilka razy, czułam każdy fragment jego erekcji, a on jęknął. Poczułam jak się napręża, z zapałem objęłam wargami czubek i zassałam go lekko.
Sapnął, a ja przesunęłam usta biorąc go głębiej. Na jego twarzy widziałam malującą się błogość. Miał przymrużone powieki, kiedy patrzył na mnie biorącą go coraz głębiej w usta. Błysk podniecenia ujrzałam w jego oczach.
Fala pożądania przeszła przez moje ciało. Wilgoć zgromadziła się między nogami, kiedy ja rękoma chwyciłam go za biodra, chcąc trzymać się go, kiedy poruszałam głową wzdłuż jego długości.
Wplótł palce w moje włosy i zaczął pomagać mi poruszać głową. Jego penis wypełniał po chwili całą moją buzię, aby za moment poczuć go przy tylnej ściance gardła. Przygryzła, go lekko i mruknęłam smakując go.
Siedział wpatrując się we mnie, a ja brałam go na tyle na ile potrafiłam. On chciał więcej. Złapał mocniej za włosy i sapiąc wypchnął swoje biodra przyciągając moją głowę do siebie. Zakrztusiłam się, a on poluzował lekko, aby powtórzyć to ponownie.
- Cholera... to takie dobre uczucie... - sapnął.
Jego penis znikał w mojej buzi raz za razem, coraz głębiej, a ja przyzwyczajałam się do tego uczucia.
Minęło kilka chwil, a poczułam drgania jego erekcji. Trzymał mnie mocno, blisko siebie, żebym nie odsunęła się.
- Połknij wszystko, skarbie! - Warknął.
Osiągał spełnienie spuszczając się w moje usta. Jego sperma wypełniła je, a ja próbowałam połknąć wszystko co się da. Kilka kropel spłynęło po brodzie, gdy ja patrzyłam na niego zafascynowana.
- Choleraaa... Selenoo... - mówił dochodząc.
Z dumą lizałam go, aż pozbyłam się wszelkich śladów spermy na nim. Oparłam się o pięty, kiedy moje usta opuściły jego członka. Oblizałam wargi i zsunęłam z ramion szlafrok ukazując swoje nagie ciało, całkowicie jego.
- Wstań! - rozkazał, a mi podobał się jego ostrzejsza strona osobowości. - Usiądź na stole!
Zrobiłam jak powiedział, a on przesunął się tak, że znalazł się przede mną. Wciąż siedział, kiedy rozszerzał mi nogi i zerkał na wydepilowaną cipkę. Błyszczała od soków mojego podniecenia, chciałam by zajął się tym problemem, zajął się mną.
Przesunął dłońmi po udach, jego palce sunęły po skórze, a kciuki zbliżały do mojego skarbu. Po chwili dotknął go delikatnie. Musnął, a ja jęknęłam.
- Teraz zadbam o ciebie, córeczko!
ON:
Cholera! Ona wpędzi mnie do grobu.
Miałem zamiar trzymać się od niej z daleka, a w zamian dostałem najlepszego loda jakiego kiedykolwiek mogłem się spodziewać. Była o wiele lepsza od swojej matki, choć ta nie robiła tego zbyt często, a na pewno nie przepadała za tym.
Za to moja pasierbica brała go całego do swej małej, słodkiej buzi, a także połknęła moje nasienie.
Teraz siedziała podparta na łokciach z szeroko rozłożonymi nogami i lśniąca cipką. Muskałem wrażliwą skórę kciukami, a ona jęknęła.
- Teraz zadbam o ciebie, córeczko!
Kurwa! Musiałem to powiedzieć.
Pochyliłem się nad jej rozgrzanym ciałem i rozsunąłem palcami wargi, aby móc w łatwy sposób polizać szparkę. Zlizywałem z niej wspaniałe soki, a sam smak sprawiał, że znowu twardniałem. Wiedziałem, że na lizaniu się nie skończy.
Moja, jeszcze wczoraj dziewicza, pasierbica jęczała pode mną jakby miała większe doświadczenie w sprawie seksu niż miało się pierwsze wrażenie.
Sunąłem językiem smakując jej, a palcami masując skórę cipki.
Spojrzałem w górę. Ciemne, niemal czarne, oczy wpatrywały się we mnie intensywnie, jak ona przygryzała dolną wargę i rumieniła się intensywnie.
- Jęcz, chcę cię słyszeć... - mruknąłem biorąc w usta jej łechtaczkę.
Pociągnąłem i przygryzłem lekko, a cichy krzyk wydobył się z jej ust. Palcem przesunąłem po jej cipce, aby natrafić na wejście do niej. Nie wahałem się tylko pchnąłem w jej ciasne wnętrze, a ono oplotło go całkowicie.
- Mmm... - warknąłem dociskając wargi do jej cipki.
Lizałem i ssałem ją, kiedy palec penetrował wnętrze. Czułem jak z jej ciała wypływa coraz więcej soków, a ja wszystko spijałem.
Nigdy się nią nie nasycę!
Czułem, że się napina, jęczy co pobudzało mnie jeszcze bardziej. Penis twardniał pod wpływem dźwięków jakie się z niej wydobywały i pocieszałem się myślą, że w kieszeni spodni mam potrzebny kawałek lateksu, aby móc później ją pieprzyć na tym stole.
- Peterrr... - krzyczała, kiedy jej ścianki się zaciskały na moim palcu a ja dokładałem kolejny.
Oderwałem usta od jej słodkiej cipki, ale wciąż posuwałem jej wnętrze:
- Mów do mnie: Tato! - warknąłem.
Z powrotem skupiłem swoje usta na jej różowym wzgórku, kiedy trzeci palec dołączył do tamtego, a wolna dłoń przesunęła się na obnażoną pierś.
Ścisnąłem mocno, a następnie musnąłem kciukiem sutek, aby po chwili za niego pociągnąć.
- Tatooo... tak mi dobrze... - jęczała.
Cała drżała, kiedy dochodziła na moich palcach oblewając je swoimi sokami. Spijałem z niej wszystko, dociskałem do niej usta, a ona wiła się pode mną jęcząc: Tato, Peter, jak dobrze, więcej....
W końcu opadła po niesamowitym orgazmie.
Odsunąłem się od niej.
Patrzyłem na pokryte potem ciało. Miała przymknięte oczy, dyszała próbując uregulować swój oddech, jej piersi sterczały z twardymi, brązowymi sutkami, a cipka była zaczerwieniona i lśniąca.
Sięgnąłem w dół, do spodni i chwyciłem pasek prezerwatyw odrywając jedną. Szybko nałożyłem ją na twardego penisa.
Przyznać musiałem, że pragnąłem tej cipki, jak niczego w świecie, a skoro sama pragnęła być ze mną, miałem zamiar z tego korzystać do woli. Koniec z rozważaniami moralnymi, chciałem mieć swoją pasierbicę, a ona chciała mnie.
Leżała wciąż półprzytomna, nabierała sił, ale ja nie chciałem czekać.
Złapałem ją za biodra i przesunąłem na kraj stołu, jęknęła, ale nie otworzyła oczu.
Bez wahania przyłożyłem swoją erekcję do jej wnętrza, a po chwili pchnąłem gwałtownie w nią wchodząc. Ciasne wnętrze oplotło mojego wielkiego fiuta i mruknąłem z zachwytu.
Ona w tym samym czasie gwałtownie poderwała głowę i spojrzała co robię.
- Twoja cipka jest już tylko moja, córeczko! - Wymruczałem wysuwając się i napierając na nią mocniej. - Tak ciasno...
Jęknęła i podparła się na łokciach. W oczach dostrzegłem pożądanie, kiedy spoglądała na wsuwającego się w nią penisa. Penetrowałem jej wnętrze pragnąć uwolnienia, nasycenia się.
Złapałem mocniej za jej biodra i z każdym swoim pchnięciem dociskałem ją do siebie.
Posuwałem ją na stole, na którym codziennie jemy śniadanie, na którym jej matka, a moja żona, przygotowuje jedzenie. Teraz on będzie mi się kojarzył z jednym i już miałem kilka ciekawych pomysłów.
Moja córeczka dowie się w co się wpakowała prędzej czy później.
Waliłem w nią silną, a ona jęczała coraz bardziej. Widziałem jak zaciska zęby na dolnej wardze, a po chwili opadła na plecy poddając mi się całkowicie.
Wysunąłem się z niej, na co ona mruknęła, że chce jeszcze. Ja nie miałem dosyć, jeszcze nie.
Poluźniłem uchwyt, aby w miarę szybko i sprawnie obrócić ją na brzuch.
Po chwili śliczny tyłeczek wypinał się w moją stronę, kiedy jej piersi dociskały się do blatu stołu. Jęczała i próbowała się podnieść, ale ja trzymałem dłonią jej plecy, napierałem na nie.
- Zostań tak! Chcę cię wziąć od tyłu! - klepnąłem ją w nagi pośladek.
Palcem przejechałem po mokrej cipce, a po chwili zanurzyłem się w jej wnętrzu.
- To raj! - szepnąłem.
Nie miałem zamiaru się cackać. Jej cipka musi poznać smak prawdziwego, ostrego pieprzenia.
Złapałem za biodra i po prostu zacząłem w nią wchodzić i wychodzić, waliłem ją, kiedy jej ciało poruszało się po stole. Widziałem, jak twarde piersi ocierały się o blat, jak palce zaciskają na przeciwległej krawędzi... Chciała tego... jęczała i wiła się, a ja uśmiechałem się.
- Kurwa!!!! - jęknąłem spuszczając się po kilkunastu minutach w prezerwatywę,
Opadłem na nagie plecy mojej pasierbicy, wiedziałem, że to jeszcze nie koniec na dzisiaj, a dopiero początek.
Mam żonę, mam pasierbicę, a teraz mam kochankę i córkę, małą suczkę, która będzie mi służyć... - roześmiałem się sam do siebie. - Kocham ją, za to jaka jest.
3 komentarze
Zboq
Cudne to jest!
lola
piszez swietnie bardzo lubię to czytać
anabel87
Cieszy mnie to ;-)