Sekretarka

SekretarkaZimny napój ochładza moje wnętrze. Delikatne bąbelki, mijające gardło powodują, że w moich oczach zbierają się łezki. Tak. Każdy kolejny łyk daje ulgę i fale energii potrzebną mi od zaraz. Moje ciało jest już totalnie zmęczone a mózg nie chce już ze mną współpracować. Tak jak i każde z reszty mojego ciała woli udać się na zasłużony weekendowy odpoczynek. Mam dość. Piątek, mega dużo roboty. Raporty, wypłaty. Najlepiej gdybym mogła mieć kilku klonów, bo inaczej nie zaradzę wszystkiemu. Kolejny Red bull ląduje w koszu. Brzdęk odbijającej się puszki od poprzedniej sugeruje mi, że godziny mojej męczarni dobiegają końca. Ludzie przez moje zaokrąglone cztery kąty przechodzą w takim tempie, że nie sposób wszystkiego ogarnąć.  
-Pani Magdaleno- usłyszałam w intercomie, jakby mało było zamętu- czy dostanę dzisiaj raport o który proszę od dwóch godzin?- Niech to szlag. Jeszcze tego brakowało.
-Panie Dyrektorze.-Mój głos był opanowany, chociaż w środku cała trzęsłam się z nerwów i z nadmiaru kofeiny.- Znalazłam w nim kilka błędów, dlatego przed kwadransem odesłałam go powrotem.- wypowiedziałam na jednym wydechu, podpisując między czasie kolejną przepustkę.- Dostarczę go do Pana gabinetu, gdy tylko znajdzie się na moim biurku.- Zaraz po tym bez żadnego słowa, połączenie zostało zerwane a ze mnie spadło dobre 10 kilogramów. Jak ja nie znoszę takich dni jak te. Wszyscy coś ode mnie chcą. Pytają. Przychodzą i odchodzą a mnie głowa pęka. Czy ten dzień kiedyś się skończy? Każda mijająca minuta, staje się coraz to dłuższa, dając wrażenie niekończącej się. Szczerze, to najchętniej rzuciłabym to wszystko w kąt, i wyszła zabierając ze sobą torebkę.
-Dzień dobry Pani Madziu.- No tak. Jeszcze ten zboczony kolega szefa. Nienawidzę, gdy ktoś w tak niedyskretny sposób patrzy się w moje cycki.- Czy zastałem jeszcze Michała?
-Tak.- Odpowiedziałam, nie zwracając uwagi na jego głupie uśmieszki. Lubiłam się podobać, zwracać uwagę męskiej części populacji, ale nie takich typów jak on. Paweł, odkąd tylko zaczęłam tu pracować, ciągle zaglądał do przyjaciela, nawet bez naglącej sprawy. Ot tak, by przyglądnąć się jego sekretarce. Z początku mi się to podobało, ale w końcu wszystko kiedyś przestaje cieszyć. Chociaż nadal ubieram obcisłe spódniczki uwydatniające moje zgrabne pośladki, to nie są one krótsze niż w kolano. Bluzeczki też nie są gorsze. Idealnie podkreślają moje duże piersi, z których jestem dumna, bo nie ma w nich niczego sztucznego. – Jest u siebie.- Wskazałam palcem kierunek, raczej z przyzwyczajenia, niż by mu pokazać gdzie ma się udać.- Podać kawę?- Poprawiłam swój warkocz, przekładając go przez ramię, by choć w minimalnym stopniu przysłonił mu widoki.
-Nie, chociaż..- Spojrzał na mnie, a ja w tym momencie, mało dyskretnie spojrzałam na zegar wiszący nad wejściem głównym, trochę po to by pokazać mu, że nie bardzo mam na to ochotę. Nie będę udawać miłą.- Nie, dziękuję.


Minęła trzecia popołudniu. A mnie już opuszczają nerwy. Co prawda, jeszcze mam pół godziny pracy, ale to są już resztki, które nie są aż tak stresujące. Przed chwilą odebrałam nad wyraz spóźniony raport, który po wstępnym przeglądnięciu miejsca, gdzie był wcześniej błąd, udałam się z nim do szefa. Wiedziałam, że będzie zły. Przecież moglibyśmy mieć już to z głowy, a tak musimy jeszcze zamknąć ten tydzień. Porażka. Co prawda, ja nie powinnam się śpieszyć, bo i do kogo? Przebywanie w pustym, cichym mieszkaniu mnie dobijało. Miałam ochotę wyjechać do rodziców, ale szybko z tego zrezygnowałam.
-Przepraszam, - po uprzednim zapukaniu, lekko uchyliłam drzwi Jego gabinetu, - czy mogę? Mam ten raport..
-Nareszcie.- Zza biurka wyłaniał się mężczyzna po 30stce. Bardzo pociągający, zwłaszcza bez krawata i z rozpiętym podszyją guzikiem.- Co w nim było nie tak?- Zwrócił się do mnie, a ja w skrócie przedstawiłam mu co było powodem cofnięcia tegoż raportu.- Widzę, że masz już w tym wprawę.
Nic nie odpowiedziałam. Lekko tylko się uśmiechnęłam i usiadłam na krześle naprzeciwko jego osoby. Zawsze mnie ciekawiło, czemu nigdy nie spieszy się do domu, dlaczego zostaje po godzinach i jako ostatni zamyka firmę. Przecież to nie możliwe, by nie miał nikogo, tak jak ja. Taki przystojniak? Niemożliwe. Obserwowałam go już mniej dyskretnym okiem.  
Może warto zaryzykować? Chociażby tylko po to by nacieszyć wzrok i nie tylko?
Podniosłam swoje ciało z pozycji siedzącej i ruchem pełnym gracji podeszłam do okna z widokiem rozpościerającym się na pół miasta. Starałam się by każdy mój krok, był w stanie zwrócić jego uwagę. By Przy tych kilku metrach moje pośladki ruszały się na boki, rozgrzewając jego wyobraźnię. Moje niebotycznie wysokie szpilki, stukały o drewnianą podłogę, skupiając jego słuch na tym dźwięku. Byłam pewna, nie oglądając się za siebie, że trzymane przez niego kilka arkuszy papieru, wypełnionych po brzegu literkami i cyferkami, są tylko zmyłką. Musi szybko coś znaleźć niesprecyzowanego, by mógł spojrzeć na odwrócone do niego tyłem ciało. Wiedziałam o tym, że nie będzie to trudne zadanie.
-Czy to już jest kompletne?- W trakcie tych słów, jego krzesło lekko zaczęło skrzypieć, wywołując na moich ustach lekki uśmiech. Nie oprze się, już to wiem. Odwróciłam się i przyłapałam go na gorącym uczynku.  
-Proszę mi to pokazać..- Nachyliłam się podstawiając pod nos moje piersi.-Tak, -Spojrzałam najpierw w jego oczy a potem troszeczkę w dół. –Miało być 7 stron.-Widziałam jego rozbiegany wzrok i lekko powiększone już krocze.-Czy mogę jeszcze coś dla Ciebie zrobić?- Nie siliłam się już na oficjalny ton. Było mi to obojętne, a wiedziałam, że jemu nie będzie to przeszkadzało.
-Wystarczy jeśli tu mi podpiszesz..- Dotknęłam przelotnie jego nogi, i delikatnie wyjęłam z jego dłoni długopis. Lekko wypięta, składałam podpis, na sprawdzonym dokumencie. W tym czasie, już czułam muśnięcia jego palców na moich udach. W myślach już dziękowałam mamie, za przekazanie mi we władanie takiego ciała. Lubiłam prowokować, uwielbiałam być pożądaną. Jednak najlepszy z tego wszystkiego był seks. Spontaniczny, zmysłowy, bez zobowiązań. Czyli to co tygryski lubią najbardziej.  
Przymknęłam oczy i starałam się wyobrazić jak mnie dotyka. Co prawda, czułam to, ale moja wyobraźnia chciała mi jeszcze bardziej urozmaicić doznania. Jego dłonie oplatały przez materiał spódnicy moje pośladki. Zaczęłam się delikatnie wiercić, gdyż po moim ciele, przechodziło zbyt wiele dreszczy, kumulujących się w okolicach krocza. Odwróciłam się i już widziałam jaki jest napalony. Nie mogłam oderwać oczu od jego lekko przymkniętych powiek i rozwartych zmysłowych ust. Tak bardzo chciałam go wtedy pocałować. W myślach już poznawałam jego smak. Przygryzłam wargę, prowokując go jeszcze bardziej. Pochyliłam się i oparłam dłonie na oparciach po obu stronach krzesła. Jego gorący oddech drażnił skórę szyi schodząc coraz niżej. Moje sutki mimo, że nie doszedł do nich ten podmuch, stanęły jak na zawołanie. Potrzebowały pieszczot, natychmiastowego dotyku. Złapał mnie w pasie i pociągnął sobie na kolana. Spódnica uniosła się do góry, osłaniając smukłe uda przyobrane w pończoszki. Usłyszałam jak wciągnął powietrze, widząc koronkę u góry ud. Spodziewałam się, że mu się spodoba. Z odrzuconą głową do tyłu, zbierałam pocałunki po szyi. Muśnięcia jego wilgotnych warg bardzo mnie podniecały. Jego dłonie nie opuszczały nawet na moment mojego ciała. Wędrowały centymetr po centymetrze, jakby zapamiętując każdy fragment. Podobało mi się to ale trwało zbyt długo. W mojej głowie przeszła pewna myśl, przy której kąciki ust uniosły mi się do góry.  
Dość szybkim i zdecydowanym ruchem odsunęłam się od Mateusza. Był w szoku, nie wiedział co się dzieje, bo był pewny, że na tym się nie skończy.
Miał rację.
Przyklękłam między jego udami, uprzednio je rozkładając na boki. Wciąż patrząc mu w oczy, próbowałam rozpiąć klamrę tego cholernego, nikomu niepotrzebnego zapięcia. Gdy pasek wylądował na podłodze, moje dłonie zręcznie zaczęły rozpinać spodnie. Miałam nie mały problem, gdyż już były dość napięte. Gdy wreszcie z Jego lekką pomocą, ukazał mi się ten cudowny okaz, w moich oczach zapaliły się ogniki. Tak strasznie chciałam go dotknąć językiem. Nie chciałam czekać za długo. Złapałam dłonią za trzon.  Końcówką Języka przejechałam po nim od dołu do samej góry. Do moich uszu dotarło ciche westchnienie, co utwierdziło mnie w tym, że jestem na dobrej drodze. Starałam się utrzymywać wciąż kontakt wzrokowy. Chciałam widzieć jak odpływa, jak mu się podoba, lecz nie tylko jemu się to podobało. Naprężony do granic możliwości członek, był gotowy na ciąg dalszy. Ściągnęłam z niego napletek odsłaniając już błyszczącą główkę. Do moich ust napłynęła fala śliny. Nie mogłam się powstrzymać. Najpierw przejechałam po tym wrażliwym miejscu językiem. Starałam się zlizać każdą kroplę, która zdążyła już wypłynąć z rozcięcia. Już nie panowałam nad sobą. Chciałam wypić jeszcze więcej tego smacznego nektaru. Chciałam, by natychmiast został wyprodukowany. By natychmiast znalazł się na moim języku, w moich ustach. Zataczałam kółeczka językiem, pieszcząc przy tym jądra. Wiem, że to lubi. Jego sapanie, słyszę z coraz większą częstotliwością, co działa na mnie jak afrodyzjak. Gdy już wiem, że jest już cały nawilżony, obejmuje go ustami. Z ust mojego szefa, wydobywa się przeciągły jęk. Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego kierunku. Oczy przymknięte, głowa oparta o krzesło, dłonie zaciśnięte na oparciach. Podoba mu się. Przymykam oczy i wracam do swojego ulubionego zajęcia. Najpierw bawię się samą główką, doprowadzając go do szaleństwa. Zasysam się na tym delikatnym miejscu, jakbym chciała wyssać chociaż odrobinę pysznego nektaru. Zębami lekko drapię czuły punkt, ale nie przygryzam, bo nie chcę zrobić mu krzywdy. Może jeszcze mi się przyda.. Liżę go jakbym jadła co najmniej pyszne lody śmietankowe, czuje jak rozpływają mi się w ustach, jak każdy następny kęs, sprawia, że chcę więcej i więcej. Nie wytrzymuje. Wpycham go do buzi. Czuje jak główka mija moje zęby, jak ociera się o policzek od środka. Czuję ulgę gdy dochodzi do samego gardła. Czuję się spełniona, gdy mam go całego w ustach. Uwielbiam go przytrzymywać tak głęboko, gładząc językiem z każdej strony. Kocham słyszeć, jak jego oddech w tym momencie się zatrzymuje, jak on napawa się tą chwilą. Z żalem wyciągam go na zewnątrz tylko po to, by mógł złapać oddech. Nie potrzebuję, by się udusił. Gdy widzę, że jest lepiej, chcę dalej smakować tego smoka. Przyśpieszyłam swoje ruchy. Chcę mieć całkowitą władzę nad jego ciałem tak, jak on ma nade mną przez cały tydzień. Widzę jak oddech przyśpiesza, jak palce zaciśnięte na krześle są całe białe. Zaczynam czuć każdą żyłkę na penisie.  
Nie, to jeszcze nie koniec.  
Wyciągam go z ust i zaczynam wszystko od nowa. Wiem, że chciałby inaczej, ale to ja dziś jestem szefową. Pochylam głowę i językiem udaje mi się dostać do jąder. Zaczynam je lizać i ssać. Wciągam każdą z kulek po kolei w usta dając z siebie maksymalnie dużo. Gdy już wiem, że są opuchnięte od nadmiaru pieszczot, wracam na górę. Krew krąży w nim jak woda w rwącej rzece. Myślałam, że nie może stać się już większy. Przed moją twarzą prężył się sporych rozmiarów penis, lekko zgięty na bok. Czekał na mój ruch. Swoim widokiem błagał, bym poświęciła mu jeszcze trochę uwagi, bym nie zostawiała go w takim stanie.
Złapałam go u nasady i objęłam wargami. Postanowiłam nie przerywać i nie męczyć go już. Moje ruchy stały się pewne. Brałam tego Twardziela coraz głębiej, od czasu do czasu przytrzymując go na dłużej. Słony smak rozprowadzał się po moim podniebieniu, a ja już nie mogłam się doczekać na więcej. Widziałam kropelki potu na twoim czole, jak zmagasz się, by nie skończyć przedwcześnie. Czuję jak członek zaczyna pulsować, jak ociera się o moje zęby. Każda żyłka znajdująca się na nim staje się bardzo wrażliwa. Każdy następny dotyk, przyprawia cię o dreszcze. Wreszcie przyspieszam jeszcze bardziej. Wychodzące z gardła jęki, dają znać, że jesteś już u szczytu upragnionego celu. Wiercę językiem przy wejściu czekając jak spragniony kociak na mleko. Gdy tylko czuję pierwszą salwę białego napoju, połykam to tak zachłannie, jakby ktoś miał mi to zabrać, pozbawić największej przyjemności. Nie zwracałam uwagi na konwulsje, które zawładnęły jego ciałem. Skupiłam się na tym niebiańskim smaku, rozchodzącym się po moim języku. Na wbijających się palcach w moje włosy. Cieszyłam się gdy przytrzymywał moją głowę przy swoim kroczu, bo miałam pewność, że nawet kropla mi nie ucieknie. Gdy resztki spermy znalazło się w moich ustach, jego uścisk zelżał. Dokładnie zlizałam główkę, patrząc głęboko w oczy szefowi.  

Powoli wstałam i sprawdziłam swój wygląd w ogromnym lustrze na jednej ze ścian. -Liczę na rewanż w przyszłym tygodniu.- Gdy doprowadziłam się do ładu, nie odwracając się, wyszłam.
___
Z pozdrowieniami dla mojego szefa...

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2554 słów i 13769 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik KawaiiBoy007

    Bardzo kuszące i namiętne. Dobrze napisane, aż się prosi o ciąg dalszy.

    5 lut 2021

  • Użytkownik Meggi

    @KawaiiBoy007 jest druga część 😊 zapraszam do czytania 👌

    14 lut 2021

  • Użytkownik Suczka69

    Wspaniały opis

    20 lip 2016

  • Użytkownik Meggi

    może kiedyś ;)

    8 sty 2015

  • Użytkownik Tomeczek

    Koniecznie napisz dalszy ciąg

    8 sty 2015

  • Użytkownik Dexter33

    Mmmm... Baaardzo smaczne... :) Rzeczywiście lodzik pierwsza klasa... :) Podpisuję się obiema rękami pod zdaniem kolegów...

    12 paź 2014

  • Użytkownik Meggi

    @KontoUsunięte dziekuje za mile slowa :)

    6 paź 2014

  • Użytkownik Palmer

    Fajne robienie loda :smile:

    6 paź 2014

  • Użytkownik Meggi

    Ucieszy sie z pozdrowień :D

    5 paź 2014

  • Użytkownik arti

    Bardzo mi się podobało może ciąg dalszy ???

    5 paź 2014