Pomiędzy wydarzeniami z poprzedniej części a obecnymi upłynęło siedem lat. Wiele się działo, postanowiłem w dygresjach w tej części streścić pokrótce te wydarzenia, ale jeśli uważacie, że powinienem wypełnić tę lukę dajcie znać w komentarzach.
Pewnej soboty przyjechałem do miasta późnym popołudniem po rozwiezieniu produkcji po sklepach. Mama była na wsi z Tatą a ja chciałem trochę odsapnąć po pracy, może pójść do kina. Nie miałem żadnych konkretnych planów.
Po drodze do domu wstąpiłem do delikatesów na rynku, żeby zrobić jakieś zakupy bo Mama ostrzegała mnie, że lodówka jest pusta. Gdy kupowałem wino mające mi umilić wieczór usłyszałem głos – Grzegorz – serce mi stanęło, ten głos to była Dorka. Odwróciłem się. Nie była to Dorka a Krystyna. Wyraz mojej twarzy mówił wszystko.
- To tylko ja Grzesiu.
- Miło Cię widzieć Krysiu. Ślicznie wyglądasz.
- Dawno się nie widzieliśmy. Ile to czasu minęło?
- Chyba ze cztery lata, może więcej. Już po zakupach?
- Tak, ja już, a ty masz coś jeszcze do kupienia?
- Nie to ostatni zakup. Ja jak zwykle na czterech kółkach, odwiozę Cię.
- Miło, zaczynam mieć deja vu. – roześmiała się Krystyna.
- Mnie też to przyszło do głowy.
Kupę lat wcześniej podwoziłem ją do domu z zakupami i Krystyna dzieliła się ze mną wrażeniami ze swojego ekshibicjonistycznego występu.
Krystyna była ubrana stosownie do panującego upału. Letnia sukienka pięknie otulająca piersi bez stanika z bardzo odważnym dekoltem w kształcie V sandałki na cieniutkiej podeszwie. Szybko dokonałem obliczeń Krystyna miała 45 lat a wyglądała tak, że nigdy nie dał bym jej więcej jak 30 -32 lata. Zawsze o siebie dbała ale i dobre geny miały w tym swój udział.
Zakupy wrzuciłem do bagażnika i pojechaliśmy.
- Krysiu dasz się zaprosić na kawę?
- Jak chcesz możemy wypić kawę u mnie. Nic nie kombinuj, po prostu kawa jak starzy znajomi.
- Nie, to ja się nie zgadzam, mam już inny pomysł, nie jak znajomi a jak przyjaciele – chyba, że się coś zmieniło- zapraszam Cię na kolację. Teraz odwiozę Cię do domu i powiedzmy o 19 jestem po Ciebie. Muszę się wykąpać bo jeszcze dwie godziny temu targałem skrzynki z butelkami i sam siebie czuję.
- Faktycznie pachniesz mężczyzną (lekko się uśmiechnęła) – mnie to nie przeszkadza ale jak masz się czuć niekomfortowo to jasne. To ja się robię na bóstwo i czekam.
Pomogłem zanieść siatkę z zakupami na górę. Krystyna otworzyła drzwi, w mieszkaniu nic się nie zmieniło. Odruchowo spojrzałem w stronę pokoju Dorki, z którego zwykle w takich przypadkach wybiegała. Widziałem, że Krystyna obserwuje mnie kątem oka.
- Trochę się jednak pozmieniało – powiedziałem w próżnię.
Rozstaliśmy się z Dorką cztery lata temu. Pojechała jako wychowawczyni na kolonie znowu z Moniką i tam poznała Adama, Podobno miłość od pierwszego wejrzenia. Cóż, nic nie poradzisz jak mówi stare porzekadło „Serce nie sługa nie zna co to Pany”. Powiedziała mi, że nagle stałem się jej odległy. Starała się walczyć z tym uczuciem do Adama, wiedziała, że ją kocham i to będzie dla mnie cios poniżej pasa. Cenię ją za to, że była uczciwa i nie udawała. Powiedziała mi wprost o tym, i że czuje się podle w stosunku do mnie. To było dla mnie jak grom z jasnego nieba.
- Grzesiu, to czekam na Ciebie – sprowadziła mnie na ziemię Krystyna.
Przez cały czas mojej znajomości z Dorotą, Krystyna bardzo dbała żeby nie robić konkurencji Dorocie. Bardzo lubiłem Krystynę wielokrotnie rozmawialiśmy i jakoś tak się stało, że zostaliśmy przyjaciółmi. Przez wypady na plażę naturystów wielokrotnie widziałem Krystynę nago ale zawsze była to mama mojej dziewczyny chociaż w różnych snach przewijała się również jako obiekt seksu. Gdy widziałem obie mamę i córkę nago, to żartowałem, że w nocy bym nie rozróżnił.
W 81 Jaruzelski zrobił nam stan wojenny. Ojciec stracił pracę, Mamę wysłali na wcześniejszą emeryturę. Ja w ’82 kończyłem studia.
Tata stwierdził, że ma co prawda 50 parę lat ale dwie ręce ma zdrowe i głowę na karku wiec sobie poradzimy. Rozejrzał się po rynku i doszedł do wniosku, że interes jeśli ma dawać utrzymanie to jego produkt musi być potrzebny jak najszerszemu gronu odbiorców.
Zakład pogrzebowy zdyskwalifikowaliśmy na starcie, piekarnia- wymaga infrastruktury dość drogiej i umiejętności no i jest konkurencja z dobrym już produktem na rynku. Padło na produkcję napoi zawsze w czasie lata są niedobory – a i poza latem też się coś sprzeda choćby na wesela i inne imprezy.
W adaptowanych pomieszczeniach domu moich dziadków we wsi odległej o 35 km od miasta Tata zorganizował wytwórnię napoi. Pieniądze na remont, zakup sprzętu i rozruch pożyczył od naszego kuzyna, który odkąd pamiętam prowadził zakład ślusarski.
25 maja obroniłem dyplom i 27 maja (jak wytrzeźwiałem po imprezie) zjawiłem się na wsi.
W gospodarce niedoboru zdobywanie surowców do produkcji to byłby temat na zupełnie oddzielną opowieść. Kupiliśmy również stary samochód ciężarowy Lublin 51 który miałem za zadanie doprowadzić do porządku i utrzymywać go w stanie gotowym do jazdy.
Okazało się, że ta produkcja to był strzał w dziesiątkę. W okolicy nie było takiego zakładu a ponieważ dbaliśmy z Tatą, żeby jakość naszej produkcji była bez zarzutu to i klienci znaleźli się praktycznie od razu. W ciągu pierwszego sezonu letniego spłaciliśmy długi. Doskonale uzupełnialiśmy się z Tatą, on prowadził stronę formalną, dystrybucję i kontakt z urzędami ja zajmowałem się sprzętem i jak to się teraz nazywa logistyką.
Sam rozwoziłem napoje z pracownikiem. Tak, że dziennie przez moje ręce przechodziło parę setek kilogramów wody i butelek. Nie miałem z tym problemu byłem młody i silny.
Staliśmy w przedpokoju Krystyna była tak blisko, tak że czułem jej oddech na policzku. Ostatkiem woli powstrzymałem się przed odwróceniem głowy.
Pojechałem do domu, szybki prysznic, golenie, zmiana ubrania.
Wyskoczyłem na rynek po kwiaty i tu dylemat, bukiet czy jedna róża. Zdecydowałem się na jedną różę w kolorze różowym. Podjechałem do jednej z lepszych knajp w mieście mającej także takie kameralne boksy i zamówiłem stolik. Zobowiązałem kelnera, żeby jak się pojawimy dostarczył mi różę.
Wróciłem do domu, wstawiłem samochód do garażu i zadzwoniłem po taksówkę. Przed 19 byłem pod dobrze znanymi mi drzwiami Doroty a teraz Krystyny. Otworzyła mi Krystyna Czas u niej jakby się zatrzymał dobre dziesięć, piętnaście lat wcześniej. Nie nosiła już włosów związanych w koński ogon, skróciła włosy i teraz miała to co określano jako mokra włoszka. Ubrana była w sukienkę na cieniutkich ramiączkach, czarną, ten materiał chyba nazywa się satyną.
- O, już jesteś?
- Gotowa?
Była jak zwykle boso (obie z Dorotką w domu zawsze chodziły boso).Delikatny makijaż podkreślający oprawę oczu. Jedyna biżuteria, jaką zauważyłem, to złoty łańcuszek z jakimś wisiorkiem na prawej kostce. Sukienka była z dwóch części, jedna część to jakby spódniczka luźna, ze sporą ilością materiału a górna część to koszulka na ramiączkach zakrywająca piersi.
- Ta sukienka to moje ostatnie dzieło na jakieś wyjścia w lecie jakbym przeczuwała, że będzie potrzebna, ale wymaga dwóch osób żeby ją założyć.
Krystyna obróciła się i wyjaśniła się konieczność pomocy. Sukienka miała gołe plecy i do jej założenia należało zawiązać sznurowanie utrzymujące cała górę na miejscu. Obracając się żebym zasznurował to dzieło nie ściągnięty materiał się odchylał i miałem okazję podziwiać pierś Krystyny. Uśmiechnęła się.
- To już widziałeś dawniej.
- Mile wspominam.
Podciągnąłem końce sznureczków i związałem. Sukienka w ten sposób była dopasowana, podkreślająca figurę Krystyny.
Krysia zaokrągliła się nieco, lekko wypukły brzuszek tylko dodawał jej kobiecości. Piersi, jakby teraz większe, rysowały się poprzez cienki materiał. Sukienka była bardzo krótka, powiedzenie, że do połowy uda byłoby przesadą. Krysia zawsze twierdziła, że nogi to jej największy atut.
- To jeszcze buty i będę gotowa.
Staliśmy w przedpokoju przed lustrem. Spojrzałem w lustro spotkaliśmy się wzrokiem z Krystyną, puściła mi oko. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Musiałem przyznać, że byliśmy bardzo elegancką i co tu mówić piękną parą.
Wsiedliśmy do czekającej taksówki. Taksiarz obserwował nas idących chodnikiem i teraz spoglądając w lusterko odezwał się – Ma Pan niesamowite szczęście, że spędzi Pan wieczór z tak piękną kobietą.
- Wiem. Sam się dziwię jak to się stało.
No niee, Krystyna się zaczerwieniła. Prawdą jest, że i ja od czasu gdy ją spotkałem byłem lekko zakłopotany.
Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłem zostawiając kierowcy sowity napiwek. Taksiarz wepchnął mi w rękę wizytówkę z nr telefonu z informacją, że o każdej porze mogę do niego dzwonić.
Weszliśmy do restauracji, Krystyna idąc do naszego miejsca, szła przede mną, biodra jej się kołysały, nogi niesamowicie zgrabne (chyba lepsze niż Dorki), pięknie opalone, sukienka króciutka huśtająca się w takt kroków zakrywała niewiele więcej niż pupę. Szła stawiając energicznie nogi, pośladki w takt kroków podskakiwały i patrząc jak układa się materiał na pupie byłem pewien, że nie założyła majtek. W końcu czerwiec, jak by nie było to już prawie lato.
Gdy usiedliśmy pojawił się kelner z moją różą i mogłem ją dać Krystynie. Była zaskoczona ale widziałem, że sprawiło jej to radość.
Do kolacji zamówiliśmy butelkę wina.
Rozmowa potoczyła się jak dawniej. Już po paru minutach wrócił spokój i to co było dawniej miedzy nami, taka pewność, że możemy sobie powiedzieć wszystko.
Rozmawialiśmy o wszystkim, o jej życiu , o pracy, o tym co u mnie się wydarzyło, o przyjaźni Krystyny i mojej Mamy. Omijaliśmy tylko temat Doroty.
- Krysiu, co ty robisz, że wyglądasz tak młodo, nikt nie da Ci więcej jak 30 lat.
- Zmieniłam fryzurę. Dbam o siebie i może to jeszcze, że korzystam z pomysłów mojej szalonej córki. Gdzie się da chodzę boso. I wiesz, że jest to dla mnie nawet podniecające.
- Zaczęłam „doświadczenia” wiosną dwa lata temu, tego dnia była taka plucha, odwilż Na chodnikach leżał przemieszany z piachem śnieg, na jezdniach kałuże. Pamiętałam jak lubiła chodzić w zimie boso Dorka. Przed wyjściem z urzędu zdjęłam rajstopy. Wyszłam boso i poczułam jak robię się mokra, myślałam że chłód śniegu będzie mi sprawiał przykrość – nic bardziej mylnego. Szłam nie zwracając uwagi na spojrzenia przechodniów. W domu zrzuciłam ubranie i zanim umyłam nogi zrobiłam sobie dobrze. Takiego orgazmu już dawno nie miałam. – zamilkła na chwilę.
Spotkaliśmy się wzrokiem, nie uciekła tylko kontynuowała myśl.
- Zawsze lubiłam chodzić na długie spacery. Od tamtego dnia zaczęłam chodzić na nie czasami boso. Co za tym idzie właściwie okrągły rok chodzę z gołymi nogami, przyzwyczaiłam się. Bardzo dbam tylko żeby w chłodne dni w pupę mi było ciepło.
Roześmialiśmy się oboje.
- Zachowuję się jak Dorka. W domu jestem nago. Biustonosz noszę bardzo rzadko i wiesz w ogóle ubieram się znacznie lżej. Gdy inni już w zimowych kurtkach ja czuję chłód ale on mi nie przeszkadza i wiesz co ci powiem lubię jak mi sutki twardnieją z zimna gdy wychodzę na dwór w sukience. Może przez to, że ubrana jestem maksymalnie przez 10 godzin dziennie, moje ciało stało się bardziej wrażliwe.
Przy drugiej butelce jednak nadszedł czas na poważną rozmowę o Dorocie.
- Krysiu, omijamy ten temat ale on jest. Co u Doroty?
- Pobrali się dopiero w zeszłym roku, mieszkają we Wrocławiu, mówiłam Marcie (to moja Mama), ale pewnie ci nie powiedziała. Dorota jest w 8 miesiącu. Mówi że jest szczęśliwa, czasami pyta co u Ciebie. Odpowiadam jej, że nie wiem, chociaż od Marty wiem jak ci się wiedzie bo nie byłam pewna czy chciałbyś żebym przekazywała te wieści. Wiem od Marty, że wiesz, że się spotykamy ale nie pytasz o Dorkę. Dorota przyjeżdża parę razy w roku na święta, albo ciągnie mnie do Wrocławia.
Zapadła pierwsza od początku spotkania cisza.
- Grzegorz, zawsze lubiłam te nasze rozmowy w kuchni. Ty miałeś jeszcze naście lat, ja stara baba a mogliśmy gadać o wszystkim. Muszę ci się przyznać, że jesteś dla mnie najlepszym przyjacielem. Mam nadzieję a właściwie pewność, bo znam cię, takiej samej relacji z twojej strony. Jak Dorota Cię zostawiła byłam na nią tak wściekła, wiedziałam ile dla ciebie znaczy. Było mi po ludzku przykro. Ty wiesz, jak to się stało, to rozstanie, spotkałam Martę. Obie byłyśmy załamane. Kupiłyśmy wino i przeryczałyśmy nad tą butelką cały wieczór.
- Krysiu nie rozklejaj się, chodźmy potańczyć bo pewnie niedługo przestaną grać a my jeszcze nie zatańczyliśmy ani kawałka. Minęły cztery lata to już przeszłość. Jesteś piękną kobietą i zaprosiłem Cię na kolację żeby Tobie i sobie sprawić przyjemność. Idziemy potańczyć?
- Idziemy, czekałam kiedy mnie poprosisz.
Poszliśmy na parkiet, znów puściłem Krysię przodem żeby popatrzeć jak się porusza. „Chód samiczy i jebliwy” kiedyś Waldek tak skomentował sposób poruszania się Dorki. Krystyna to była pod tym względem bardziej dojrzała Dorka.
Była to forma dyskoteki z DJ-em, właśnie puszczał jakiś wolny kawałek , Krystyna przylgnęła do mnie całym ciałem. Wypity alkohol, atmosfera spotkania robiły swoje. Czułem jak mój penis rozpycha się i sztywnieje. Krysia też to czuła. Pochyliłem się i pocałowałem ją w odsłonięty kark, zadrżała. Trzymałem dłonie na jej biodrach.
- Zrób to – szepnęła Krysia. Przesunąłem dłonie na pupę a Krysia zamruczała z zadowoleniem. Czułem grę mięśni pod sukienką.
Skończył się kawałek postaliśmy chwilę przytuleni wśród sporej grupy gości i gdy dla odmiany zaczął się jakiś rock zaczęliśmy szaleć na parkiecie jak reszta, podrygując każde na swój sposób. Widok tańczącej Krystyny był bardzo podniecający. Piersi podskakiwały, biodra wykonywały w takt muzyki niesamowity taniec. Po drugim takim kawałku wróciliśmy trochę zdyszani do stolika.
- Skąd wiedziałaś co mi chodzi po głowie?
Krysia roześmiała się.
- Grzesiu, ja tak dobrze Cię znam. Ale sprawiłeś mi przyjemność. Czułam, że taniec ze starszą panią nie sprawia ci przykrości.
- Co ty z tą starszą Panią. Jesteś piękną młodą kobietą, która każdemu facetowi może zawrócić w głowie.
- A Tobie?
- Ja też jestem wśród tych każdych.
- Zawsze ceniłam Twoją inteligencję. Zejście z linii. Powinieneś być dyplomatą albo adwokatem.
- To już przepadło noszę butelki po parę kilo dziennie.
- I wiesz co -zrobiło Ci to super na muskulaturę, chętnie pojadę z tobą znowu na plażę żeby sobie popatrzeć na Ciebie.
- To co jedziemy jutro, a właściwie dzisiaj bo już po 12.
- Ok.
- Musimy się zbierać bo obsługa chce iść do domu.
Zapłaciłem rachunek, zostawiłem napiwek. Kelner przy barze gdzie płaciłem szepnął – Przepraszam niech mi Pan tego nie weźmie za złe ale muszę to powiedzieć – ta Pana kobieta ma boską figurę.
Wróciłem do stolika.
- Krysiu załatwione możemy iść.
Krysia wstała przeszła parę kroków po czym,
- Co ja się tak morduję- i pochyliła się żeby zdjąć szpilki. Z restauracji wyszła już boso z butami i różą w ręce.
Był ciepły wieczór. Gdy byliśmy w knajpie przeszła burza. Asfalt parował, chodniki były mokre.
- Grzesiu, nie szukaj taksówki- powiedziała Krystyna widząc, że się rozglądam za przejeżdżającymi samochodami – przespacerujmy się, jest piękna ciepła noc.
- Ale jesteś boso a do Ciebie to ładny kawałek.
-Mówiłam Ci, że to nie problem. Mrozu nie ma a chłodny chodnik działa super.
Ciepła piękna noc czerwcowa, Krystyna boso w wyśmienitym humorze, wyluzowana, uśmiechnięta, chlapiąca się w każdej napotkanej kałuży. Szliśmy, czasami trącaliśmy się dłońmi. Wziąłem ją za rękę.
- Masz kogoś- zapytała.
- Niee, za bardzo jestem zajęty.- zbyłem pytanie.
- Pytam poważnie.
- Poważnie, to chyba mam.
- Chyba ? To masz czy nie masz? – stanowczo odezwała się Krystyna, słyszałem w głosie zniecierpliwienie i jakby złość.
- Ja sądzę, że ją mam ale ona chyba o tym jeszcze nie wie.
- Jakaś małolata?
- Nie, trochę starsza.
- Pewnie ładna?
- Bardzo ładna i mądra. – widziałem, że zmienił się wyraz twarzy Krystyny, spoważniała.
- Słuchaj nie miej mi tego za złe ale muszą o to spytać, jak nie chcesz nie odpowiadaj. Przypomina Dorotę?
- Bardzo przypomina Dorotę. Ale jest jakby spokojniejsza, chociaż również miewa zwariowane pomysły. A co u ciebie, jak tam ten Andrzej, zdaje się, że tak ma na imię?
- To już dawno nieaktualne. Okazał się wyjątkowym dupkiem. Ale wracając do tej Twojej dziewczyny. Nie powiedziałeś jej co do niej czujesz?
- Jeszcze nie, nie zdążyłem, bo to przyszło tak nagle.
- Uważaj, bo ją stracisz – młoda, ładna do tego mądra - znalazłeś ideał, takie połączenie to ciężko znaleźć.
Wyczułem sarkazm w głosie Krysi.
- Chyba masz rację muszę jej to powiedzieć, zrobię to jutro.
- Tak, koniecznie – widziałem jak Krystyna odpowiedziała machinalnie a myślami była gdzie indziej.
Obróciła się do mnie, zatrzymaliśmy się, spojrzała mi w oczy. Była smutna. Czar prysł, z atmosfery wieczoru nic nie zostało.
- Grzegorz, dajmy sobie spokój z tym wypadem na plażę. Masz sprawę do załatwienia. Nie odpuszczaj. Wracaj na wieś. To powinno być dla Ciebie najważniejsze. – mówiła to spokojnie ale widać było, że sporo ją to kosztuje.
- Pewnie masz jeszcze problem z tym, że ona jest mężatką, bo jak to taki ideał to pewnie sam po świecie nie chodzi. Ma męża i dzieci? -dalej drążyła temat.
- Ma córkę.
- A mąż co, w delegacji ? – powiedziała to z przekąsem. Wyczułem nutki zazdrości.
- Męża nie ma.
- Ulżyło mi. Nie rozbijesz rodziny.
Nagle Krystyna znów się zatrzymała. Zamarła, upuściła szpilki.
Nie patrząc na mnie niepewnym głosem cicho zapytała
- Dawno ją znasz?
- Jakieś 7 lat.
Jeszcze ciszej zapytała.
- Czy ja Ją znam?
- Znasz.
Była chwila ciszy (obecnie się mówi że na łączenie kropek).
- Powinnam Cię zabić! - mówiąc to obróciła się do mnie.
- Odpowiesz za morderstwo i nici z wyjazdu.
Porwałem ją w ramiona. Usta Krysi były słodkie. Wziąłem jej głowę w dłonie, płakała. Zacząłem scałowywać te słone krople.
- Nie rycz.
- Nie mogę przestać. Nie wiesz nawet ile razy śniła mi się ta scena.
Następny pocałunek był długi i mokry. Krystyna świetnie całowała. Usta miała miękkie, nasze języki dotykały się, lizały, walczyły ze sobą to prześcigały się w delikatności.
-Wiesz o czym myślę- spytała w pewnym momencie Krysia.
- Chcesz wziąć do buzi mojego kutasa.
- Niesamowite, właśnie to mi chodzi po głowie. Za parę minut jesteśmy u mnie i będę cała Twoja ale najpierw dasz mi do possania.
Objąłem Krystynę ramieniem.
- Zrób to – usłyszałem.
Korzystając z gołych pleców wsunąłem dłoń pod spódniczkę objąłem i zacząłem ugniatać pośladek Krysi, przesunąłem palcami po drugiej dziurce i znalazłem się w pobliżu cipki. Wrażenie było niesamowite. Mokra szparka, i ocierające się o moją dłoń uda w takt kroków stawianych przez Krysię.
- Czuję jak krople spływają mi po nogach.
Jeszcze schody i byliśmy przed drzwiami. Weszliśmy a właściwiej byłoby powiedzieć, że wpadliśmy do mieszkania. Sznureczki rozwiązałem jeszcze w czasie spaceru żeby mieć dostęp do cycków Krysi. Teraz Krystyna wyswobodziła ramiona, ja zdejmowałem koszulkę a Krysia rozpinała pasek moich dżinsów jednocześnie kręcąc biodrami spowodowała, że sukienka opadła na podłogę. Wspólnymi działaniami pozbawiony zostałem reszty odzienia. Krystyna uklękła i wepchnęła sobie w usta sterczącego kutasa. Cały zniknął w jej buzi. Krysia trzymała mnie za biodra jakby chciała jeszcze głębszego kontaktu. Oczy miała wpatrzone we mnie. Cofnęła głowę, wysunęła go z ust chyba po to żeby obdarzyć mnie uśmiechem, z brody i z kutasa ściekała jej na piersi ślina, usta błyszczące, wilgotne – była w tym zwierzęco piękna. Znowu wzięła go w usta, lizała wierciła językiem dookoła żołędzi, dłonią w tym czasie pieściła jajka. Podniosłem ją za ramiona. Krystyna objęła mnie za szyję podskoczyła i objęła mnie w pasie nogami. Zachowywała się dokładnie tak jak robiła to Dorka. Nie wiem czy zdawała sobie z tego sprawę , czy robiła to spontanicznie pod nakazem chwili.
- Chodź do łóżka – szepnąłem – teraz ja. Zaniosłem Krysię na tapczan, ułożyłem na wznak , rozchyliłem szeroko nogi. Krysia próbowała przejąć inicjatywę ale przytrzymałem ją za pierś, ułożyłem się miedzy jej nogami mając przed sobą pachnącą błyszczącą od soków cipkę. Zacząłem pieścić językiem szparkę, długimi pociągnięciami języka spijałem soczki z całej długości cipki, rozchyliłem płatki i penetrowałem językiem to gorące, różowe, aksamitne wnętrze. Mógłbym to robić w nieskończoność ale czekał na mnie i już się niecierpliwił pozostawiony bez pieszczot guziczek łechtaczki. Pierwsze dotknięcie językiem wywołało dreszcz u Krysi. Przerwałem na chwilę i wtedy Krysia obiema rękami chwyciła moją głowę i docisnęła do tego cudownego miejsca.
-Tarmoś ją mocno bo zwariuję wychrypiała Krysia.
Po zastosowaniu się do życzenia Krysia doszła. Uda zaczęły się jej trząść a spazmy orgazmu powodowały jakby biła pokłony podrzucając tułowiem.
Krysia wyciszyła się , przeciągnęła. Patrzyłem jaka jest piękna. Krysia co chwila spoglądała na mojego sterczącego kutasa. Oblizała wargi uśmiechnęła się do mnie przesunęła się na tapczanie i dosiadła mnie odwracając się do mnie plecami. Zaczęła mnie ujeżdżać najpierw podparła się o moje kolana rękami a bliżej orgazmu wygięła się w łuk opierając się plecami o mój tors. Podrzucana moimi biodrami i sama wychodząca mi naprzeciw zbliżała się do orgazmu. Czułem jak mój penis porusza się szorując górną ściankę pochwy tam gdzie znajdował się ten osławiony punkt G. Krysia jęczała przy każdym pchnięciu. Doszliśmy razem. Krysia z głośnym krzykiem. Mój kutas wyskoczył z cipki Krysi wyrzucając porcje spermy w powietrze i na Krysię a cipka Krysi wystrzeliła squirtem.
Krysia upadła na moje uda , ja za to w prezencie dostałem widok ociekającej od soczków cipki. Pociągnąłem ja za biodra i zacząłem czyścić ją z soczków. Krysia zajęła się ssaniem mojego kutasa.
Czułem jak mi znów staje do pozycji bojowej. Krysia podniosła się na kolana pociągnąłem ją na brzeg tapczanu, widok wypiętej pupy z dwiema dziurkami do wyboru był niesamowity. Wybrałem jednak cipkę widząc kapiące z niej kropelki. Zacząłem delikatnie rozchylając płatki warg gdy Krysia jednym ruchem nabiła się na kutasa do samego końca i zaczęła taką jazdę, dałem jej silnego klapsa którego skwitowała jękiem rozkoszy. Nie było wiadomo czy to ja ją pieprzę czy ona mnie, dostawała klapsy raz w jeden pośladek raz w drugi. Dopadł ją orgazm, ale ja po niedawnym szczytowaniu potrzebowałem więcej czasu. Zwolniłem poruszając się bardzo powoli i delikatnie czekałem aż Krysia się uspokoi. Gdy przeciągnęła się, odwróciła głowę i uśmiechnęła się do mnie, odpowiedziałem uśmiechem i jednocześnie pchnąłem energicznie dobijając do dna pochwy. Krysia krzyknęła a ja zacząłem znów posuwać cipkę takimi mocnymi pchnięciami. Krysia znów zaczęła wbijać się biodrami współpracując z moimi ruchami, znów dałem jej klapsa w czerwony już tyłeczek co wywołało głośne „Taaaak”. Tym razem obydwoje doszliśmy jednocześnie.
Na dworze było już widno gdy po tym pełnym wrażeń wieczorze i wypitym winie zasnęliśmy przytuleni.
Obudził mnie chyba aromat kawy unoszący się w mieszkaniu. Otworzyłem oczy Krystyna stała przy oknie i odwrócona plecami spoglądała przez okno. Przyszedł mi do głowy obrazek z czytanej kupę lat temu książki „John and Mary” Mervyna Jonesa. Tam John budzi się i widzi Mary wyglądającą przez okno na zamglony świat. Para poznała się na imprezie i wylądowała w łóżku właściwie nic o sobie nie wiedząc. Cała powieść jest relacją raz Johna a potem tego samego momentu widzianego oczyma Mary. Przez cały dzień, żadna z relacji o tym samym, nie jest taka sama. Obydwoje oceniają rzeczywistość wychodząc z innych przesłanek. Jednak decydują się na wspólne życie.
Nie poruszałem się, obserwowałem Krysię spod zmrużonych powiek. Podziwiałem linię ramion, zwężającą się linię tułowia, wcięcie w talii, krągłe biodra i pupę, śliczne nogi. Podświadomie porównywałem z Dorotą.
Krysia odwróciła się. Podniosła jedną rękę i przeciągnęła się.
- Napatrzyłeś się – zapytała ze śmiechem .
- Chcesz się ubrać, że pytasz? Nie rób mi tego.
Wyciągnąłem ręce, Krysia wylądowała obok mnie na tapczanie. Objąłem ją ramieniem. Powierciła się chwilę znajdując sobie wygodniejsze ułożenie.
- Jesteś piękna.
- I stara.
- Ty znowu swoje. Metryka nie ma znaczenia.
Na lewej ręce leżała Krystyna ale prawą rękę miałem wolną i to ona pieściła prawą pierś Krysi. Mój kutas się ożywił i już podniósł głowę.
- No nie, jesteś nie do zdarcia. Pieprzyliśmy się chyba do czwartej i jemu jeszcze mało. Wiesz, która jest godzina?
- Jestem głodny, słońce wysoko, zgaduję, że 9.
- Jest już po 10.
- To co chcesz, 6 godzin odpoczywał to teraz by coś zaruchał jak w starym dowcipie o górniku.
- To najpierw coś zjemy czy najpierw się będziemy kochać. – koniec zdania wypowiadała już leżąc na mnie.
Przeturlaliśmy się i to jednak ja byłem na górze, a Krysia rozsunęła szeroko nogi. Ułożyłem się wygodnie i zacząłem całować jej piersi. Jedną ssałem obejmując aureolkę i językiem w tym czasie drażniąc sutek, a drugą pierś , pocierałem, ugniatałem dłonią. Trącałem palcami sterczącą sutkę, to brałem ją w palce i ściskałem jakbym chciał ją wycisnąć. Zmieniałem je starając się żeby każda dostała swoją porcję pieszczot. Pierwszy raz kochałem się z kobietą, która tyle razy by się uśmiechała w trakcie pieszczot.
Podniosłem się na rękach, podsunąłem się tak, że mój kutas znalazł się w cipce Krysi. Zacząłem powoli delikatnymi ruchami poruszać się w Krysi.
- Grzesiu co to było z tym górnikiem bo nie kojarzę ? – myślałem że ze śmiechu spadnę z Krysi. Byłem w niej a jej się zachciało słuchać dowcipów.
- Opowiem ci jak skończę.
- Nie śpiesz się, wspaniale jest mieć Cię tylko dla siebie. – zapadła cisza, a właściwie słychać było tylko dźwięk uderzania o uda Krysi. – Obejmij mnie.
- Boję się, że Cię zgniotę.
- Nie marudź, chcę czuć Twój ciężar na całym ciele.
Jej uda już obejmowały mnie. Teraz i ja ją objąłem. Byliśmy tak blisko jak jeszcze nigdy i wtedy zadzwonił telefon.
- Pewnie Dorota dzwoni- Krysia wyswobodziła się spode mnie i pobiegła do telefonu.
Wróciła ze słuchawką – Co tam córuś, jak się czujesz? Wszystko w porządku?
- Jak dasz mi dojść do słowa to się dowiesz – zaśmiała się Dorka. Nie podsłuchiwałem, ale Krysia znów była obok mnie i oparta o mnie, dlatego słyszałem Dorotę bez konieczności nasłuchiwania.
- Wszystko Ok. Tak dzwonię, żeby dowiedzieć się co tam u ciebie. Zwykle dzwoniłaś w sobotę. Wszystko w porządku?
- Sorry córcia, byłam trochę zajęta wieczorem.
- Oho! czyżby kocica upolowała kocura?
- To raczej kocur upolował kocicę, byliśmy na kolacji.
- Jest tam jeszcze?
- Jest.
- Czyli kolacja ze śniadaniem. A już jedliście śniadanie?
- Jeszcze nie.
- To co o tej porze robi głodny kocur?
- Ssie mój cycek i tak fajnie drażni mi sutek.
- Znając Cię, że nie pójdziesz do łóżka na pierwszej randce to musi być jakiś wytrwały kocur?
- I tu cię zaskoczę wystarczyła jedna randka.
- Mamo nie rób głupstw – ściszyła głos Dorota – mało ci było Andrzeja. Chociaż wiesz kto to jest? Wpuściłaś faceta widzianego pierwszy raz do mieszkania? Czyś ty zwariowała?
- Znam go bardzo dobrze tylko tak się składało, że dopiero wczoraj byliśmy na pierwszej randce. Więc się tak nie podniecaj.
- Znam go?
- Wydawało mi się, że tak.
- Dobra, Mamuś to twoja sprawa jak nie chcesz to nie mów. Ale jak ma jaja to chociaż by powiedział dzień dobry córce jak już zerżnął mamusie.
Pokazałem na migi Krysi żeby mi dała słuchawkę.
- Dzień dobry.
- O niee!
I rozmowa się przerwała.
2 komentarze
Pumciak
No i ma jaja ,piszesz bardzo ładne opowiadania czekam na jeszcze
greg
@Pumciak Dzięki za uznanie, staram się

Gazda
Proszę o ciąg dalszy tej historii
To jest super👏
greg
@Gazda Miło czytać takie wsparcie. Dzięki.