Marta na treningu cz. 5

Trener zabiera mnie do budynku. Wpatruje się bezczelnie w moją pupę... w dekolt...  
Jakżeż mnie to podnieca... Tym bardziej ochoczo kręcę tyłeczkiem idąc przed nim...

Ciekawe jakie myśli ma taki prymityw? Na pewno coś wulgarnego myśli o mnie...

Uśmiecham się ciągle do niego i kokieteryjnie zakręcam kosmyk włosów za uchem.

W salce gimnastycznej mówi, że dlatego przewracałam się na boisku, bo mam słabą kondycję, dlatego muszę tu z nim poćwiczyć.

Jestem zachwycona.
O tak! - myślę - Przećwicz mnie tutaj! Daj ostry wycisk! Pewnie będę musiała tu ćwiczyć w tych moich szpileczkach na wysokim obcasie... a zwłaszcza w tej króciutkiej mini... Ciekawe jakie ćwiczenia wymyśli...?

Na początek muszę robić skłony. Ależ ma dogodny punkt obserwacyjny na mój dekolt... Niech nie myśli drań tylko, że piersi wysuną mi się ze stanika...

Potem kolej na podskoki... O tak... mój biust podskakuje wraz ze mną... Ależ się majta! A pan trener... nie może oderwać odeń wzroku...

Teraz czas na przysiady...  
Gdy kucam, drań ma możliwość zaglądania mi pod spódniczkę! I oczywiście, wykorzystuje to do bólu!

Ale ciągle mu mało!