Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Kobiece fantazje i wyznania. Marta i Beata

Kobiece fantazje i wyznania. Marta i BeataOgień głośno trzaskał w kominku, dając przyjemną falę ciepła. Perlisty śmiech dwu kobiet tłumaczyła opróżniona ilość wina. Marta nie pamiętała, który to kieliszek, na posiadówkach z ulubioną przyjaciółką z pracy czuła się wyjątkowo miło i swobodnie. Beata była jednocześnie jej koleżanką z pracy, w tym samym liceum Marta uczyła historii a Beata – geografii. Była w podobnym wieku – tuż po trzydziestce i podobnie była singielką, co niemal automatycznie sytuowało obie kobiety obok siebie w pokoju nauczycielskim, obie tak samo nie przepadały za wysłuchiwaniem koleżanek prawiących o mężach i dzieciach.
- Beata, a wyobraź sobie, że obydwie, ubrane wytwornie, wchodzimy do jakiejś obmierzłej, plugawej knajpy, gdzie siedzą typy spod ciemnej gwiazdy…

Wchodząc do knajpy, natychmiast odczuwa się silny zapach spalenizny i przypalenia. Ściany są pokryte warstwą brudu i sadzy, a żyrandole wiszące na sufitach są pokryte warstwą kurzu i pajęczyn. Światło w pomieszczeniu jest słabe i mroczne, dodając jeszcze więcej mroku do już ponurej atmosfery.
Na drewnianych stołach i krzesłach, których powierzchnia jest wytarta i pokryta plamami, siedzą podejrzane postacie - mężczyźni w czarnych skórach i zarośniętych twarzach, kobiety o niechlujnych fryzurach i wytartych ubraniach. Wszyscy palą papierosy i przesiadują przy wypitych już do połowy kufelkach piwa i szklenkach whisky.
Bar, który znajduje się na przeciwległej ścianie, jest pokryty plamami i zarysowaniami noża, a za nim stoi podejrzana postać, która wącha co jakiś czas coś z brudnego szklanego kieliszka. W tle słychać monotonną muzykę z obdartych głośników, która dodaje jeszcze więcej przerażenia do już ponurej atmosfery.
W takim miejscu nie chciałbyś znaleźć się sam. Ten lokal wydaje się być idealnym schronieniem dla ludzi, którzy chcą ukryć się przed społeczeństwem i wymknąć spod kontroli prawa.
Ściany są pokryte zlepionymi plakatami i niedopasowanymi kawałkami materiałów, co dodaje jeszcze więcej chaosu do już chaotycznej atmosfery.
Na barze stoi podejrzana postać, nalewając alkohol do brudnych, lepkich kieliszków, a za nim wiszą butelki z najtańszym alkoholem. W kącie znajdują się stoły i krzesła z wytartymi tapicerkami i uszkodzonymi nogami, a na nich siedzą ludzie, którzy są już na tyle pijani, że ledwo trzymają się na nogach.
W tle słychać krzyki i hałasy, których źródło jest trudne do określenia. Obok stołu z mikrofonem stoi podejrzany DJ, który obsługuje sprzęt zepsuty i poprzerywany przewodami. Kobiety w niewłaściwie dobranej garderobie i mężczyźni w podartych dresach i koszulkach  


- Ciekawe! Ja w tej swojej granatowej kiecce, a ty w tej bordowej… obie do kostek…
- A jak! Pamiętam, że twoja ma super kuszące rozcięcie z boku, a moja z przodu. Prezentowałybyśmy się naprawdę seksownie… Nalać jeszcze jeden kieliszek?
- Owszem, poproszę – uśmiechnęła się Beata – do tego obowiązkowo lśniące szpileczki, no i… pończoszki!
- Pończochy – obowiązkowo! Ty – czarne, ja na przykład – beżowe. Pięknie prezentowałyby się nasze nogi, migające co rusz, w tych rozporkach…
- O tak! Zwłaszcza twoje! Masz je do samej ziemi!
- A twoje to niby jakie są! Beata, podwijaj spódnicę! Patrz, jakie są seksi! Jak idziesz ze mną w miniówce, widzę doskonale jak oglądają się za tobą faceci. I za twoimi nóżętami.
Przyjaciółka Marty podciągnęła dżinsową spódnicę do połowy ud. Dało się dostrzec koronki cielistych pończoch.
- A nie mówiłam! Kochana, takim widokiem zawrócisz w głowie niejednemu chłoptasiowi!
- Dzięki. Ale wracajmy do tej podrzędnej knajpy z łachudrami. Wkraczamy w naszych eleganckich kieckach… podchodzimy do baru…
- Poruszamy się, jak na damy przystało. No i nie zapominaj, że obydwie te suknie, mają, że tak powiem solidarnie nieskromne dekolty…
- A to fakt! Ale równie nieskromnie powiem, że obie solidarnie mamy czym oddychać! – zaśmiała się Beata.
- Więc, gdy siadamy przy barze, mężczyźni stojący obok mają niezły widok z góry… Wiem, że ta moja kiecka ma nieprzyzwoicie pokaźny dekolt, ale też daję sobie sprawę ile więcej mi widać, patrząc właśnie z takiej perspektywy.
- No no no… Marta, poproszę jeszcze kieliszeczek… ależ przyjemnie sączy się to Primitivo! A ci panowie byliby jeszcze bardziej nieprzyzwoici niż nasze dekolty… Jak sądzisz co mogliby gadać?
- No skoro już by się gapili w wiadome miejsca, mogliby coś gadać o na przykład jabłuszkach, czy gruszkach… wiesz… niby nic o nas…
- Fajnie… nawet tu chyba się uzupełniamy, nieprawdaż? Moje są bardziej jak jabłuszka, a twoje jakby gruszki… ha ha…
- No chyba nie będziemy ich teraz porównywały – zaśmiała się Marta – ale jak wypijemy jeszcze kilka kieliszków Primitivo, to kto wie? Ale wracajmy do naszej akcji, strasznie podjadała mnie ta wspólna fantazja. Jak mogliby nas zacząć podrywać?
- No pewnie zaczęliby od zaproponowania postawienie drinka. A my, zgodziłybyśmy się na to?
- Pewnie zrazu nie, a potem, to że to już niby nie wypada odmawiać… oczywiście bardzo byśmy dziękowały za trunki… A jak zaczęliby rozmowę z nami? O co by pytali?
- Pewnie najpierw standardowo, jak się tu znalazłyśmy. No i na bank pytaliby się czy mamy narzeczonych…
- No tak. I co wtedy najciekawiej odpowiedzieć? Pewnie, że jestem długo samotna…
- A ja, że właśnie rzucił mnie chłopak…
- No tak, trzeba by cię wtedy pocieszać – uśmiechnęła się Marta.
- A tobie potrzeba by bardzo chłopa! – równie ubawiona była Beata – i jak sądzisz, jak oni dalej by brnęli?
- Pewnie prawiliby nam komplementy… No właśnie? Jakie?
- Na pewno, że jesteśmy ładne, że zgrabne, że eleganckie…
- Że prawdziwe damy…
- Pewnie tak, ale ciekawe do jak śmiałych komplementów by się posunęli? Coś na temat biustów?
- To zależy jak byliby rozochoceni, ile by wcześniej wypili… A jak my byśmy się zachowywały? Ja wyobrażam sobie, że wyciągam szminkę i w bardzo kuszący sposób maluję usta, robię to powoli… zmysłowo…
- Nie wątpię, że by się wtedy na ciebie napalali! Zwłaszcza, że masz takie duże usta… to na pewno by komplementowali, choć nie wiem, w jakim kontekście – zaśmiała się Beata – a ja wstałabym, wzięła torebkę i majestatycznym krokiem przeszła się do toalety, kręcąc nieco tyłkiem…
- No żeby cię tam jacyś nie dopadli w kabinie! Paradując z taką gracją jak ty, eksponując tak zgrabny kuperek, jaki ty masz, niechybnie wywołałabyś żywiołowe męskie reakcje! – Marcie także dopisywał humor. Obie doskonale wczuły się we wspólną fantazję.
- Co byłoby dalej? Chyba coraz śmielej by nas traktowano? Ich ręce lądowałyby na naszych kolanach, tyłkach… A co my byśmy robiły? Do czego by to prowadziło?
- Cóż… my, jako porządne damy, oczywiście byśmy protestowały.
- I na nic to by się nie zdawało?
- No właśnie… Coraz odważniejszą ekspansję prowadziły by ich dłonie… Cóż z tego, że staralibyśmy się od nich opędzać, jak od natrętnych much… Ich byłoby więcej… No i oczywiście nie wypuścili by nas, nawet gdybyśmy stanowczo twierdziły, że musimy już iść…
- Pewnie zaciągnęli by nas do tańca… Wtedy łatwiej nas obejmować… obłapiać… Zapodaliby jakąś lichą muzykę.
- I… wkrótce ich ręce lądowałyby na naszych tyłkach! Dłoń jednego czułabym na pupie, a dłoń drugiego, widziałabym na twojej. Obserwowałabym, co ci robi…
- I… widziałabyś, jak moje protesty zdają się psu na budę… podobnie jak twoje…
- Dokładnie. Coraz mocniej czułybyśmy ich nachalność… wkrótce nie tylko na pośladkach… ale i kto wie, czy nie na piersiach?!
- Mało tego, dołączyliby do nich kolejni „tancerze”. Nawet nie wiedziałybyśmy, która ręka należy do kogo… I… odczułybyśmy, do czego służą tak wysokie rozporki w naszych sukniach!
- Ooo! To niewątpliwie byśmy odczuły! Pewnie nasze kuszące pończoszki również miałyby tu swoją rolę do odegrania…
- Bezdyskusyjnie! Poczuliby się panami sytuacji. Ich dłonie byłyby wszędzie. Nasz opór byłby zupełnie bezcelowy, mogłybyśmy jedynie nieśmiało protestować. Pro forma.
- Widzę, że naprawdę kręci nas dokładnie to samo! Nalej mi jeszcze kieliszek, proszę.
- Wracamy do fantazji? Co się dzieje dalej?
- Zostajemy kompletnie obmacane i wyściskane… Zapewne także stają się przy tym wulgarni… Co mogliby mówić?
- Kto wie czy nie padałyby ostrzejsze słowa, typu – suczki… może nawet sugestie, że dobrze wiedziałyśmy, po co tu przyszłyśmy…
- O tak… w ten sposób próbowaliby nas nieco upokorzyć… Co działoby się dalej?
- To niestety chyba dość oczywiste… Nawzajem obserwowałybyśmy jak lądujemy na plecach na stolikach barowych… Nasze kiecki nie stanowiłyby jakiejś istotnej przeszkody… zrobiliby z nami, co by chcieli…
- O tak… dokładnie. Zrobiliby co by chcieli…
Obie przyjaciółki rozmarzyły się błogo. Marta z trudem przełykała ślinę, a Beata drżała.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1645 słów i 9258 znaków, zaktualizowała 31 mar 2023.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • enklawa25

    Super

    12 mar 2020

  • nanoc

    Fajne te fantazje
    :yahoo:

    11 mar 2020

  • Tory

    Brawo, dobrze się zaczyna,  :bravo:

    10 mar 2020