Upraszałam ich, żeby nie kończyli we mnie… Więc łacnie to wykorzystali i błyskawicznie zaordynowali:
- Na kolana! Biurowa damulko!
Zastanawiałam się, na ile chcą, żebym błagała ich w takim upokorzeniu, a na ile…
Wszystko stało się jasne.
- Biurwo! Otwieraj japę!
Byłam gotowa wszystkich ich ugościć w mojej buzi… Wszystkim zrobić dobrze ustami… byle tylko ustrzec się od tak strasznej hańby, jak bycie mamusią nieślubnego, czarnego bachorka…
Dodaj komentarz