
Pastwili się nade mną:
- Typowa biurowa paniusia… typowa „biurwa”! Wrócisz do tego swojego biureczka z rozepchanymi dziurkami!
Czułam się taka osaczona…
Czarne, używając fabrycznego języka, „sworznie” otaczały mnie. Każdy chciał przetestować „tulejkę”…
Najmłodszy robotnik, chyba jakiś praktykant, chciał się najbardziej wykazać przed starszymi współpracownikami z brygady. Najbardziej energicznie przeprowadzał audyt mojej „tulejki”.
- Ale ciasna! Należy jej się jeszcze tęższe rozpychańsko!
1 komentarz
enklawa25