Kiedy byliśmy bogami IV

Kiedy byliśmy bogami IV 2019

Nie wiemy, od czego zacząć poszukiwania. Ostatecznie, żadne z nas nie ma wielkiego doświadczenia w kryminalistyce, nie licząc nałogowego oglądania przygód porucznika Colombo lub panny Marple. Będąc zatem totalnymi amatorami, postanowiliśmy pracować  "razem, ale osobno", co w praktyce polega na tym, że Wiktor zagaduje ciocię przy rogalikach i ziołowej herbatce, a ja bezczelnie myszkuję po pokojach starszej pani. O podziale ról zdecydowało szkolne "papier kamień nożyce", w które jestem prawdziwym mistrzem. Ot, taka pozornie zbędna umiejętność, lecz zadziwiająco często przeze mnie wykorzystywana. Podekscytowana, ochoczo zabieram się za szperanie w szufladach.  Niestety, szybko okazuje się, że w przeciwieństwie do seriali, rzeczywistość nie podsuwa nam dowodów pod nos. Dopiero po dłuższej inspekcji znajduję album pełen starych zdjęć. Na prawie każdym widnieje twarz uśmiechniętej blondynki o powalającej urodzie Brigitte Bardot. Dopiero po dłuższej chwili zdaję sobie sprawę, iż ta olśniewająca piękność to nikt inny jak tylko ciocia Leonia. Z fascynacją kartkuję album, obserwując kolejne etapy życia mojej krewnej. Od słodkich fotografii rodzinnych przechodzę do naburmuszonych zdjęć, dokumentujących okres buntu. Rodzinę zastępują znajomi różnej maści, najczęściej jednak blondynce towarzyszy, jakby dla przeciwwagi, atrakcyjna brunetka w stylu Sophie Loren, jeśli trzymać się filmowych porównań. Met Sophie, Zomer 1966 , głosi podpis na rewersie jednego ze zdjęć. Proszę, nawet imię się zgadza. Fotografia przedstawia beztrosko pozujące dziewczyny we wciąż wówczas kontrowersyjnych bikini. Ciocia trzyma w dłoni wianek upleciony z polnych kwiatów, a jej przyjaciółka kokieteryjnie zsuwa ramiączko stanika. Boże, moment uwieczniony pięćdziesiąt trzy lata temu… Upływ czasu uderza mnie niczym piorun. W nieco refleksyjnym nastroju przewracam stronę, by ze zdumieniem dotrzeć do ostatniego już zdjęcia. To jest zdecydowanie inne od reszty. Bardziej wymięte, pomarszczone, jak gdyby trzymano je w portfelu i wyciągano raz po raz, aby podziwiać (oby tylko tyle) ciało ciotki. Znaczy, wtedy nie była jeszcze ciotką. Była boginią. Właściwie, aż mi wstyd  tak łapczywie wpatrywać się w nagie zdjęcie kobiety, ale naprawdę jest na co popatrzeć.  

Ik ben alleen gekleed in verlangen naar uw Aanraking, odczytuję nakreślone z tyłu słowa.
"Jestem ubrana wyłącznie w tęsknotę za twoim dotykiem", tłumaczę z pomocą znajomego.
Rumienię się mimowolnie, powracając spojrzeniem do hipnotyzującego aktu. Dziewczyna siedzi na łóżku, bokiem do obiektywu. Smukłe nogi podgina pod pośladkami. W tej pozie przypomina syrenę na skale, przynajmniej ja mam takie skojarzenie. Długie, jasne włosy opadają wzdłuż pleców, podkreślając mocno wyciętą talię dziewczyny. Nie zakrywają dołeczków Wenus ani zagłębienia kręgosłupa na wysokości lędźwi. Jedna jej dłoń zakłada kosmyk włosów za ucho, druga ginie w białej pościeli. Profil piersi jest kształtny, ładnie uniesiony, choć nie najobfitszy. Mocno odznacza się stercząca sztywno, nabrzmiała brodawka. Powieki są spuszczone, widać jedynie czarną firankę rzęs i lekko rozchylone wargi. Próżno szukać w niej wulgarności. Jej intymność jest intymnością anioła, nie dziwki.  

Voor Daan, Zomer 1967  



1967  

Patrzyła zauroczona jak zgrabne palce Daana trącają struny gitary. Złapała swój bożonarodzeniowy prezent w postaci nowiutkiego Polaroida i wycelowała obiektyw w chłopaka. Jedna stopklatka jego życia będzie od teraz należeć do niej. Usiadła za nim, wtuliwszy się w plecy bruneta. Ułożyła opuszki na jego kłykciach wyczuwając muzykę. Przestał grać wpół akordu.  

- Sophie się to nie spodoba.  

- Jesteśmy przecież wolni… - wymruczała, spacerując wargami po jego karku. Wstał gwałtownie, odrzuciwszy pieszczotę dziewczyny. Leę ogarnęła złość.  

- Wolni tak, dlatego nie… Ty chcesz za dużo! - wykrzyknął z nagłym poirytowaniem. Blondynka powoli przełknęła ślinę, mrugnąwszy ogromnymi oczami.  

- Za… Za dużo? Ja chcę tylko ciebie, Daan. Nic więcej… Tylko ciebie… - w jej oczach zabłysły łzy, które usiłowała pohamować za wszelką cenę. Ile już razy odbywali tę rozmowę? Pięć, dziesięć, nieskończoność? Czego nadal oczekiwała?  

- Przestań, Lea… Ja tak po prostu nie potrafię… Sophie wie… Widzisz, ona jest taka spontaniczna…  

- Ja też jestem spontaniczna! - wybuchnęła Lea. Nigdy nie pragnęła być jedną z tych zazdrosnych, wiecznie wykłocających się dziewczyn. Niemniej, ku swojemu przerażeniu zaczynała je przypominać. Rozpięła dwa pierwsze guziki męskiej koszuli, którą nosiła na wzór Twiggy razem z kolorowym krawatem. Zdjęła ubranie przez głowę, stając przed chłopakiem w samym staniku, zresztą nie na długo, bo po chwili także ten skrawek materiału opadł z jej ciała. Oczy Daana pożerały dziewczynę rozpalonym wzrokiem. Wyzywająco ściągnęła lilipucią spódniczkę oraz białe majtki, rzucając brunetowi śmiałe spojrzenie. Powinna czuć wstyd, ale nie czuła. Czuła jedynie rosnącą adrenalinę. Chłopak objął ją i przyciągnął do siebie. Wywinęła się z jego z ramion, po czym podała mu aparat. Usiadła na łóżku, odgarnąwszy niedbale pościel. Daan stał nieruchomo, nie wiedząc, co zrobić - Mogłabym być w Playboy'u?  - zapozowała kusząco. Wydęła wargi, przymrużyła oczy, kokieteryjnie założyła włosy za ucho. Doskonale wiedziała, jakie wrażenie wywiera na brunecie, który pstrykał kolejne zdjęcia z zaciętym wyrazem twarzy. Położyła się, podparłszy się łokciami - Jak wyglądam?  

- Kurwa! - soczyste przekleństwo przecięło powietrze niczym bat. Chłopak rzucił aparat w akcie frustracji, po czym przygniótł Leę do łóżka, przygważdżając jej dłonie. Roześmiała się, kiedy długie włosy bruneta połaskotały ją po szyi, stanowiąc preludium pocałunków, z wolna przechodzących w konkretniejsze pieszczoty. Wsunął palce między jej uda, poruszając nimi, jakby wciąż grał na swojej gitarze. Po chwili przerwał, a kiedy nie potrafiła powstrzymać coraz głośniejszych westchnień, spuścił spodnie i wszedł w nią niecierpliwie. Lubiła tę jego zachłanność, nienasycenie… Jak gdyby wciąż było mu jej mało. Jednak o wiele bardziej lubiła momenty tuż po. Lubiła leżeć wtulona w opiekuńcze ramię, rysując abstrakcyjne wzory na pokrytym potem torsie. Lubiła palić blunta na zmianę, biernie obserwując dym. Lubiła, gdy patrzył w sufit i snuł plany o ich wspólnym życiu. Zupełnie jak dziś. Obejmując ją, roztaczał przed Leą piękną wizję -...Możemy wyjechać, wiesz? Wezmę auto, kilka rzeczy i ciebie… Co ty na to? - wyprostował się nagle, oczy rozbłysły mu zapałem - Wyjedźmy stąd, Lea.

- Dokąd? - zapytała, mimowolnie rozczulona chłopięcą spontanicznością bruneta.  

- Dokądkolwiek. Dokąd chcesz… Choćby i do Ameryki… Co powiesz? Albo na którąś z tych ciepłych wysp, gdzie zawsze świeci słońce… - perorował podekscytowany. Pocałowała czubek jego nosa.

- Za co mielibyśmy żyć?  

- Będę dorabiać po drodze, przecież mogę grać po knajpach… A ty, ty możesz być kolejną Marylin…  

- Sądzisz, że jestem tak ładna?  

- Masz lepszą figurę - odparł, otaksowawszy ją uważnym spojrzeniem. Roześmiała się głośno. Był niepoprawnym marzycielem, to kochała w nim najbardziej. Usiadła na kochanku i powoli zaczęła okrążać językiem jego sutki.  

- Happy birthday to you… - zaśpiewała karykaturalnie zmysłowym głosem aktorki, patrząc mu w oczy - Happy… - przerwał jej pełnym pasji pocałunkiem.  

- Pojedziesz ze mną?  

- Daan…  


2019  

Drżącą dłonią chowam zdjęcie do kieszeni. Nie wiem, czy czegoś się z niego dowiem, ale czuję, że jest istotne. Odkładam album do szuflady i ze zdziwieniem znajduję w niej pożółkłą kartkę, zapisaną wyblakłym pismem. Moje serce zaczyna bić mocniej, a intuicja szaleje.  



   Tato, przepraszam. Wiem, że nigdy byś się nie zgodził. Dlatego wolę prosić o wybaczenie niż o pozwolenie.  

                                                                          Kocham, L

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik kaszmir

    Znowu przedzielona teraźniejszość od przeszłości. Album ze zdjęciami to skarbnica wiedzy. Jednak dzisiaj już takie zdjęcia przechodzą do lamusa. A szkoda?
    Jak delikatnie opisałaś intymność i powiew przyszłości gdzieś pomiedzy jednym, a drugim zaciągnięciem blunta.  
    Wezmę auto, kilka rzeczy i ciebie… luźne a zarazem szybkie podsumowanie inwentarza  :rotfl:  

    Pozdrawiam :przytul:

    18 sty 2020

  • Użytkownik Somebody

    @kaszmir A czegóż chcieć więcej?  :D Dziękuję za wnikliwy komentarz. Świeży start, daleko od codzienności jest pięknym marzeniem...

    20 sty 2020

  • Użytkownik asiaA

    #wolna miłość - z całym dobrodziejstwem inwentarza:) taaak, dokładnie to przyszło mi do głowy po przeczytaniu.  
    Ciekawa historia, ciekawie poprowadzona, ciekawie na tyle, że samemu chciałoby się mieć taką ciotkę, z takim "kiedyś" w kieszeni i słuchać, szperać w tym kiedyś. Póki co,  przyjemnie podglądać Twoich bohaterów (bohaterkę szczególnie) i miejmy nadzieję na szybki ciąg dalszy. Pozdrawiam:)

    18 gru 2019

  • Użytkownik Somebody

    @asiaA Miło cię gościć tutaj  :) Rodzinki z brudem za uszami i babranie w tym brudzie, zawsze stanowiły moją fantazję... Cieszę się bardzo, że ci się podobało  :cheers:

    18 gru 2019

  • Użytkownik Duygu

    Podoba mi się sposób, w jaki prowadzisz tę historię. Masz mnóstwo zaskakujących i interesujących pomysłów. Absolutne arcydzieło  <3  Bardzo niezwykłe, tajemnicze, delikatne i ciekawe. Brawo  :bravo:   :przytul:

    9 gru 2019

  • Użytkownik Somebody

    @Duygu Bardzo mi milutko, dziękuję  <3

    10 gru 2019

  • Użytkownik agnes1709

    Świetnie, sprośnie... krótko:lol2: Tak, lubię Ci dokuczać :P

    9 gru 2019

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709 I to bardzo lubisz  :lol2:  :przytul:

    9 gru 2019