Kiedy byliśmy bogami V

Kiedy byliśmy bogami V Tato, przepraszam. Wiem, że nigdy byś się nie zgodził. Dlatego wolę prosić o wybaczenie niż o pozwolenie.  

                                                                        Kocham, L
  


Lea zostawiła kartkę na łóżku i wymknęła się chyłkiem. Wzięła ze sobą tylko jedną torbę. Większy bagaż wzbudziłby podejrzenia, że wybiera się gdzieś indziej niż na noc do Sophie. Radośnie zbiegła po schodach, żegnając przelotem siostrę, zaskoczoną jej ożywieniem. Oczywiście, czuła nostalgię na myśl o ucieczce z domu, jednak przecież to miała być tylko przygoda. Planowała wrócić za miesiąc, góra dwa… Nie było jej tutaj źle, chciała jedynie poznać inną perspektywę. Sprawdzić, czy po drugiej stronie płotu trawa faktycznie jest bardziej zielona. Daan czekał tam, gdzie się umówili. Stał oparty o maskę, paląc skręta. Na widok Lei zgasił go natychmiast i podszedł do dziewczyny. Jego pocałunek nosił posmak tytoniu.  

- Jesteśmy wolni - wyszeptał, wodząc wargami po jej szyi - Kurewsko wolni - oderwał się, po czym krzyknął na cały głos - Jesteśmy pieprzonymi bogami!  

Roześmiała się i wtuliła w ramię chłopaka. Nie przeszkadzał jej zimny wiatr ani pochmurne niebo. Daan miał rację, byli bogami.  
Od dzisiaj już nic ich nie ograniczało.  

2019   

Ciocia szczotkuje włosy bardzo starannie, po same końcówki, powtarzając czynność rozczesywania niemal w nieskończoność. W przeciwieństwie do większości znanych mi starszych osób wciąż ich nie ścięła "na chłopaka". Długie, starannie zafarbowane blond pasma opadają lśniącymi wodospadami wzdłuż sztywno wyprostowanych pleców. Wygląda naprawdę rewelacyjnie jak na kogoś w jej wieku.  

- Jest ciocia bardzo ładna - mówię, a ona leciutko się rumieni, jakby pierwszy raz usłyszała komplement.  

- Och, naprawdę? - dopytuje nieśmiało i kokieteryjnie poprawia niesforny kosmyk - Teraz to nic. Kiedyś… Kiedyś może… Nazywał mnie Afrodytą, wiesz?  

- Ten cioci chłopak? - dopytuję, licząc na dłuższą pogawędkę.  

- Tak… Mój chłopak. Byłam boginią wtedy - śmieje się z nutką goryczy i nostalgii. Jej jasne oczy uciekają w przeszłość.  

- Długo byliście razem?  

- Nie… Nie tak długo, jakbym chciała.  

- Zostawił ciocię?  
  
- On? Skąd! Ja go zostawiłam. To było konieczne na pewnym etapie. C'est la vie, mon cherie - odpowiada z pełną elegancją, którą umożliwia wyłącznie francuski.  

1967  

- Skoro ja mam być Afrodytą, ty będziesz Hefajstosem?  

- Bo jestem aż tak brzydki? - spotkała jego rozbawione spojrzenie we wstecznym lusterku. Zakłopotana, spuściła wzrok.  

- Bo był jej mężem.  

- Za karę.  

- Może się lubili. Skąd wiesz?  

- Może - odmruknął, zataczając palcami kółka na odsłoniętych ramionach dziewczyny, aż zareagowała gęsią skórką i  przyjemny prąd przeszył jej ciało. Lekkie pocałunki opadły na szyję oraz obojczyki blondynki. Z cichym westchnieniem usiadła na kolanach chłopaka. Spódniczka pojechała do góry, biała koronka majteczek zabłysła w księżycowej poświacie, a dłonie chłopaka błyskawicznie wśliznęły się pod nią. Lubiła to, och, boże, jak ona to lubiła! Potrafił doprowadzić ją do stanu, w którym nie poznawała samej siebie, traciła się zupełnie, przeistaczając w demona. Demona, właśnie. Przecież jej mama zawsze mówiła, że takie uniesienia są grzechem i nie może budzić demonów. Tymczasem, Lea pławiła się z radością, w grzesznej chwili intymności. Wygięła ciało w łuk, dając Daanowi maksymalny dostęp do swojej kobiecości. Poruszał palcami sprawnie, doskonale wiedząc, jak się z nią obchodzić. Jednocześnie wargi chłopaka nadal obdarowywały dekolt i piersi Lei słodkim deszczem pocałunków. Przez chwilę czuła się prawdziwie wolna. Wszystkie złe myśli, wszelkie wątpliwości odeszły na drugi plan, zepchnięte w czeluść rozkosznej amnezji.  

- Daan… - mruknęła, kiedy przyjemność stawała się nie do zniesienia. Narastał w niej trudny do zdefiniowania głód. Było jej mało. Za mało jego. Przerwał gwałtownie i jak gdyby czytając brudne myśli dziewczyny, wszedł w nią mocnym pchnięciem, aż zaskoczona pisnęła cicho. Wtuliła się w niego, wciągając zapach papierosów oraz potu, mieszankę, którą od tego momentu pachniało jej szczęście. Zacisnął dłonie na wąskiej talii blondynki, koordynując ruch bioder nastolatki ze swoim. Nie oszczędzał jej, wbijając się raz po raz do samego końca. Czuła się cudownie uzupełniona. Wcześniej wydawała się sobie niekompletna i dopiero teraz ów brak zniknął. Ukąsił delikatnie miękką skórę w miejscu, gdzie ramię i szyja łączyły się łagodną linią. Jęknęła głośniej niż się spodziewała, szukając na oślep jego ust. Zagryzł łakomie jej dolną wargę, po czym przyspieszył tempo, kończąc przeciągniętym, gardłowym "ach" ich wspólny wyścig namiętności - Kocham cię - wyszeptała, pogrzebawszy twarz w koszuli chłopaka - Kocham.  

- Wiem - odparł tonem, jakby rzuciła niewiele znaczący truizm. Pocałował czubek jej głowy, stanowczym gestem zsunąwszy ją z kolan. Bił od niego trudny do wyjaśnienia dystans, wręcz chłód. Poprawiła spódniczkę, sięgając po kurtkę.  

- Jakoś tak zimniej się zrobiło - powiedziała, wyglądając przez szybę samochodu. W odbiciu dostrzegła jak Daan obojętnie zapala papierosa, wzruszając ramionami. Ponownie otulił ją zapach dymu, a niechciane myśli powróciły.  

2019  

Ciocia sięga po ślicznie zdobioną srebrną zapalniczkę, odpalając cieniuteńki papieros. Wygląda niczym te  aktorki kina noir w swoich "femme-fatalnych" kreacjach. Zaciąga się mocno i po chwili jej twarz rozluźnia się pod wpływem przyjemności.  

- Nie wiedziałam, że ciocia pali - zauważa zaskoczony Wiktor, przynosząc nam herbatę.  

- Na coś trzeba umrzeć - odpowiada starsza pani z nieobecnym uśmiechem. Na białej bibułce odznacza się czerwony okrąg szminki. Że też jej się chce, codziennie tak odwalać… Patrzę jak popiół spada do popielniczki, strząśnięty wprawnym ruchem nałogowca.  
Muszę przyznać, że jest cholernie intrygującą postacią. Delikatną, nieco efemeryczną niemalże, noszącą jakże twarzową tajemnicę, ukrytą za błękitem tęczówek.  
Ale ja się wszystkiego dowiem, wszystko rozwikłam, wszystko wyjaśnię. Choćby nie wiem co!

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik kaszmir

    Znakomita część zaczynająca się ucieczką w nieznane. Chwila zapomnienia, zatracenia i można zakręcić losem w inną stronę. Dopiero po latach dowiadujemy się, że był to zły krok. Ale czy powinniśmy żałować? Gdybyśmy zostali do końca Bogami, nie mielibyśmy wspomnień. Piękne zbliżenie obojga i ten jeden ruch przekreśla wszystko… dlaczego mężczyźni tak szybko kończą podniecenie i tak szybko odtrącają drgające jeszcze ciało kobiety?  
    Znowu przeplatasz teraźniejszość z przeszłością. Elegancję z codziennością. Ciocia tak bardzo przypomina mi Beatę Tyszkiewicz. Cała w sobie wielka klasa.  

    Taki drobiazg - Jesteśmy pieorzonymi bogami!  

    Pozdrawiam :przytul:

    31 maj 2020

  • Użytkownik Somebody

    @kaszmir Drobiazg poprawiony, dziękuję  :D Z perspektywy czasu lepiej widać błędy, pytanie czy gdybyśmy mieli szansę ich nie popełnić, to zdecydowalibyśmy postąpić inaczej?  :) Dziękuję za przeczytanie, pozdrawiam

    31 maj 2020

  • Użytkownik asiaA

    "I will love you 'til the end of time
    I would wait a million years
    Promise you'll remember that you're mine.." Czy jakoś tak to leciało. Tak czy inaczej, Lana strasznie mi tutaj pasuje:) Przyjemna lektura. Powodzenia w dalszym pisaniu, trzymam kciuki za rychły ciąg dalszy. Pozdrawiam:)

    15 mar 2020

  • Użytkownik Somebody

    @asiaA "Baby can you See through the tears, love you more than those bitches before" :) Lana zawsze pasuje. Dziękuję, zaczynam już pracę  <3

    15 mar 2020

  • Użytkownik Gaba

    No co i raz lepiej. Zajefajne i zgadzam się - rośnie Twoje pisanie, naprawdę lepiej i lepiej wychodzi! Pozdrawiam i.... czekam na więcej!  :glaszcze:

    14 mar 2020

  • Użytkownik Somebody

    @Gaba Dziękuję pięknie i miłego...  :przytul:

    14 mar 2020

  • Użytkownik agnes1709

    No w końcu, ja tą strefę 51 to chyba atomówką... :D Czuję, że tu jest jakiś haczyk, coś ta ciocia ukrywa  :ninja:

    13 mar 2020

  • Użytkownik Somebody

    @agnes1709 Wybacz, ukrywałam się przed koroną w mojej strefie :D Wszyscy kłamią, jak mawiał dr House  :lol2:

    13 mar 2020

  • Użytkownik Duygu

    Cały czas się rozwijasz, co jest dla mnie niesamowite. Gratuluję!  :bravo:  Zagadka goni zagadkę, bardzo intrygujące postacie. Uwielbiam Cię czytać  <3  Całusy  :kiss:

    13 mar 2020

  • Użytkownik Somebody

    @Duygu Dziękuję, zależy mi żeby nie stać w miejscu i robić ciągle coś nowego. Miło mi, że to doceniasz  <3 Trzymaj się i zdrówka  :przytul:

    13 mar 2020

  • Użytkownik Duygu

    @Somebody Dziękuję. Wzajemnie  :przytul:

    13 mar 2020