Dark years of my life 9

Rozdział napisany przez koleżankę  
Milczała mimo iż nie chciała.Serce mówiło, że trzeba powiedzieć mu wszystko w twarz, jednak usta wciąż były zamknięte.To była niecodzienna sytuacja w jej życiu.Osoba, która potrafiła wykrzyczeć bluźnierstwa nawet w kościele.Nagle straciła głos.Można, by to porównać do tańczenia, jeśli nie znasz kroków.Nie przećwiczysz układu, więc nie wygrasz.Po prostu polegniesz.Tak na starcie.To uczucie było trudne do opisania bardziej niż kiedykolwiek.W jednej chwili, to co czułeś w środku potrafiło Cię zniszczyć nawet jeśli byłeś pewny, że bardziej już się nie da.W duchu modliłeś się, że ta chwila właśnie się skończy ale po raz kolejny się przeliczyłeś.
Artur patrzył w jej brązowe niczym gorzka czekolada oczy.Tam widać było wszystko.Przerażenie, lęk, strach i odrobina nadziei, która gdzieś tam wciąż się kryła.Po chwili zrobił coś nieprzewidywalnego.Nikt, by się tego nie spodziewał.Odpiął jej kajdanki.Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę.Tym razem ze współczuciem ale przecież to niemożliwe! On ich nie miał, więc musiało jej się to wydawać.Może to wina przemęczenia albo głodu.W tamtej chwili wszystko było możliwe.Po prostu wstał i patrzył na leząca dziewczynę przez dłuższą chwile, posyłając jej zadziorny uśmiech.Wyszedł równie szybko co przyszedł. Zostawiając brunetkę samą z jej myślami.Dziewczyna wstała, gdy tylko usłyszała dźwięk przekręcanych zamków.Po omacku sprawdzała wszystkie rzeczy znajdujące się w pomieszczeniu.Mnóstwo mebli, które zamknięte były na klucz.

  Co on tam ukrywa?

Rozejrzała się wokoło.Brunetkę zaciekawił obraz ludzkich rozmiarów przywieszony na ścianie.Przedstawiał starszą kobietę, również brunetkę która miała blond końcówki i okulary kujonki na nosie.Nastolatka parsknęła śmiechem, gdy zobaczyła obraz.Opanowała się, gdy przypomniała sobie o jej położeniu, które wcale nie zapowiadało się tak dobrze jak się wydawało.Przyjrzała się mu z zaciekawieniem.Podeszła bliżej, gdy zauważyła, że wystaje z tyłu coś białego.Była to mała pognieciona kartka.Wyjęła ją, a obraz się wysunął.Pokazując tunel.Przejście do...no właśnie dokąd ?

Dziewczyna przez chwile się zawahała czy powinna, jednak jej ciekawość była silniejsza. Alison ruszyła w głąb tunelu a drzwi się zamknęły.Szła przed siebie.Mimo zawieszonych lamp w głąb tunelu.Panowała ciemność, a fakt, że pojawiły się tam pająki nie ułatwiał sytuacji.Nastolatka miała ochotę krzyczeć, jednak to nie był odpowiedni moment na wizytę Ryan'a i kolejne kopniaki i wyzwiska skierowane w jej stronę.Z zamyśleń wyrwał ją ból.-Uderzyła prosto w jasne metalowe drzwi.W drzwiach był jakiś skaner i małe pudełeczko wypełnione cyframi.Bardziej wyglądało, to na czytnik kart i miejsce gdzie musiałeś wpisać pin.Zerknęła na pogniecioną kartkę.


  32-45-44-624-23  

  Espericus mitone aus


Wpisała cyfry, a drzwi się otworzyły, wypełniając całą przestrzeń światłem, które momentalnie raziło w oczy.

-Kurwa co to za gówno. Czasu na to nie mam!-jęknęła, spoglądając na literki zapisane pod cyframi.

Każda tworzyła jakiś tekst.Problem w tym, że łacina łatwa nie jest, a ona chętną do nauki nie była.Przez minute zastanawiała się, co to może znaczyć, jednak szybko się poddała, wyrzucając zgniecioną kartkę za siebie.Przy okazji upewniając się, że jest sama.Wizja Ryan'a pojawiającego się z Nienacka przerażała ją.I to mocno, aż dostawała odruchów wymiotnych.Czujecie ten sarkazm? Szybko weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.Doznała szoku, gdy weszła do środka.Miała wrażenie, że już tam kiedyś była.To była sala wypełniona białymi ścianami i milionami urządzeń i mebli, w których znajdowały się strzykawki.

Ściany wymalowane na biało, łóżko z pasami, niczym ze szpitala psychiatrycznego, a obok niej drewniana szafka, w której znajdowały się przeróżne pigułki, opakowania od tabletek, jakieś syropy, zastrzyki i jakiś pilot. Dziewczyna wzięła go w ręce, przyglądając się mu uważnie. Mały czarny przyrząd z dużą ilością czerwonych przycisków, niczym od telewizora.
-Odłóż to, ale to już !-usłyszała szorstki głos za sobą, wykonała grzecznie polecenie, odwróciła się, spoglądając na osobę przed nią.
To znowu był ten blondyn. Ubrany był w ten sam elegancki strój. Wyglądał na zdenerwowanego. Posłał dziewczynie srogie spojrzenie, wskazując palcem na łóżko.  

Dziewczyna szybko się otrząsnęła ze wspomnienia sprzed tygodnia.To nie do wiary! Wytrzymała z nimi tydzień.Weszła w głąb sali, oglądając wszystko uważnie, gdy nogą przypadkowo, nacisnęła przycisk na pilocie, który jak na złość był taki sam, co ten, który znalazła wcześniej.Podniosła go, a gdy spojrzała przed siebie.Jej oczom ukazała się ściana monitorów.Większych i mniejszych.O każdej wielkości.Wszystkie skierowane były na jej dom, a także na posiadłość jej przyjaciółki Caitlyn.To nie mógł być przypadek, tylko co ona miała do tego wszystkiego? Alison z niedowierzaniem oglądała wszystko, co działo się w domu przyjaciółki.Ta właśnie wychodziła z psem na dwór.Przerażona skamieniała.Czuła, że to dla niej za wiele.Wiedziała, że to nie mógł być przypadek.Pragnęła poznać prawdę za wszelką cenę i... odnaleźć rodzinę.

-Chyba nie powinno mnie tutaj być-pomyślała, odwracając się w stronę w wyjścia, gdy wpadła na szafkę, z której rozsypały się...kolejne strzykawki i pigułki. -Co oni są lekarzami, że tyle tego mają?-szepnęła sama do siebie, zdając sobie sprawę, z tego, że rozwaliła pilota.-Już po mnie-jęknęła, starając się, opanować emocje.Po raz kolejny tego dnia!

Pilot samowolnie otworzył kolejne przejście.Dziewczyna z nadmiarem emocji zastanawiała się, co zrobić, gdy usłyszała głos Ryan'a wszystko były dla niej jasne-musiała uciekać, ale nie miała czasu na przejście przez poprzednie.Ten tunel ratował jej życie.Ruszyła w jego głąb, gdy znalazła się na...dworze.Dokładniej w ogródku, wypełnionym całą gamą barw pięknych kwiatów.

-No tego bym się najmniej spodziewała-szepnęła zszokowana sama do siebie, uciekając jak najdalej od tego miejsca.

Udało się! Minęła zabezpieczenia, jednak nie cieszyła się z wolności.Coś czuła, że to dopiero początek kłopotów.W które została wplątana również Caitlyn.Zdawała sobie sprawę, z tego, że musi pomóc przyjaciółce.Tylko jak? Jakby geniusze wymyślili czapkę niewitke byłaby uratowana.Do tego czasu...jest po raz kolejny skazana na siebie.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1241 słów i 6761 znaków.

1 komentarz

 
  • Bina

    Świetne! :)

    16 lis 2014