Dowcipy - str 9

  • Świeżo wyciśnięty!

    Wraca pijany mąż do domu i mówi do żony:
    - Pić! Daj mi jakiegoś soku!
    Żona nalewa mu szklankę soku z kartonu. Mąż bierze szklankę do ręki i mówi:
    - Nie! Nie taki! Chcę świeżo wyciśnięty!
    Żona odbiera mężowi szklankę. Wylewa sok na stół. Wyciera go szmatą. Zawartość szmaty wyciska do szklanki i podaje mężowi.
    - Masz. Świeżo wyciśnięty!

  • Kto to jest komunista? Człowiek

    - Kto to jest komunista?
    - Człowiek, który przeczytał dzieła Marksa i Lenina.  
    - A kto to jest antykomunista?
    - Ten, który je zrozumiał.

  • Jak nazywa się stosunek blondynki z murzynem?

    Jak nazywa się stosunek seksualny blondynki z murzynem?

    Wciskanie ciemnoty.

    P.S. Nie mam nic do blondynek ani czarnoskórych. To tylko kawał.

  • Niedzwiedz zrobil liste zwierzat które

    Niedzwiedz zrobil liste zwierzat, które zamierza pozrec. Pewnego dnia przychodzi jelen i pyta:
    - Ty, niedzwiedz! Jestem na liscie?
    - Jestes.
    - Rozumiem. Daj mi troche czasu. Mam rodzine. Musze się pozegnac.
    - Dobra, ale masz na to tylko 15 minut.
    Na drugi dzien przychodzi wilk i pyta:
    - Ty, niedzwiedziu, jestem na liscie?
    - Jestes!
    - Rozumiem. Daj mi troche czasu. mam zone, dzieciaki, musze się pozegnac.
    - Dobra, ale masz na to tylko 15 minut.
    Na trzeci dzien przychodzi zajaczek i pyta:
    - Niedzwiedziu, jestem na liscie?
    - Jestes!
    - A czy moglbys mnie wykreslic?
    - Nie ma sprawy!

  • Hasło wi-fi w kościele

    W czasie mszy, facet szeptem pyta osoby obok:
    - Jakie jest tu hasło do wi-fi?
    - Jezu Chryste, człowieku!
    - Ze spacjami, czy podkreślnikiem?

  • Rozmowa w sprawie pracy A jak wygląda

    Rozmowa w sprawie pracy:
    - A jak wygląda u Pana sprawa języków obcych?
    - Znakomicie... Poza polskim wszystkie języki są mi obce.

  • Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie

    Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci.  
    Od ukradka dzieci puchły i umierały.

  • Domki w Słupsku

    - domki w Słupsku
    - słomki w dupsku

  • Pewien rybak złapał złotą rybkę

    Pewien rybak złapał złotą rybkę.
    - Wypuść mnie a spełnię twoje trzy życzenia. A więc chcę być bogaty, po drugie chcę mieć piękną żonę i po trzecie spełnij trzy życzenia mojego sąsiada, jak tylko się obudzi. Rankiem sąsiad budząc się mówi:
    - Sto chu... w dupę i kotwica w plecy, byle był ładny dzień!

  • Żyd złapał złotą rybkę

    Żyd złapał złotą rybkę:
    - Jesteś Żydem?- pyta rybka.
    - Tak
    - To już mnie lepiej zjedz.

  • Przychodzi facet do lekarza kładzie

    Przychodzi facet do lekarza, kładzie swą męskość na stole i milczy.  
    Zdziwiony lekarz pyta:  
    - Boli pana?  
    - Nie boli.  
    - To może za duży?  
    - Nie, wcale nie.  
    - A co, za mały?  
    - Nie. Nie jest za mały.  
    - To co w końcu?!  
    - Fajny, nie?!

  • - Halo? Poprosze panią zamiejscowa

    - Halo? Poprosze panią zamiejscowa, Lubartów 33... Czi co? Nie: czy? pytajne tylko: czy? wzięte liczebniczo... Taa, mój numer 333... Już jest połączenie? Dziękuję ślicznie...  
    Halo? Halo? HALO??? - Halooo...  
    - Kuba?
    - Kto mówi?
    - Ale czy Kuba?
    - Ale KTO mówi?  
    - Jeżeli nie Kuba, moje nazwisko pana nic nie powie... Kuba?  
    - Jaki Kuba?  
    - Goldberg...  
    - A jeżeli Kuba, to kto mówi?  
    - Rappaport!  
    - BENIEK???  
    - TAK!!!  
    - Tu Kuba...  
    - Goldberg?  
    - Tak. Co jest?  
    - Jest interes do zrobienia.  
    - Interes? Ile można stracić?  
    - Co się mnie pytasz ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz ile można zarobić!  
    - Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć żeby ryzykować w razie, że się straci?  
    - Niewiele... dwa, trzy tysiące masz?  
    - Mam mieć. Co jest?  
    - Jest tak: Friedmann ma weksel Szapira z żyrem Glassa, rewindykator jest Barmsztajn... On daje dwadzieścia procent, franko loco towar jest u Lutmana, tylko ten towar jest zajęty przez Honigmanna z powodu weksel Reuberga. Za ten weksel Reuberga można dostać gwarancję od jego teścia Rozencwajga, tylko on jest przepisany na Rozencwajgową, a Rozencwajgowa jest chora...  
    - A co jej jest?  
    - Co by i nie było, to my dziedziczymy dwadzieścia procent, tylko Lutmann musi mieć pewność, że Honigmann go wypuści, oczywiście, jeżeli Rozencwajgowa jeszcze dziś się przeniesie na łono Abrahama, to Malwina Fajnsztajn nie ma nic przeciwko, tylko Lipszyc musi mieć pięćset dolary...  
    - Cooo?  
    - Nie gotówką, tylko połowę, na resztę zwolnienie od protestu. Jassne?  
    - Oczywiście, że rozumiem.  
    - No!  
    - Tylko skąd pewność, że Rozencwajgowa by wyzionęła ducha?  
    - W tym właśnie sęk...  
    - Co?  
    - Sęk!!!  
    - Kto???  
    - SĘK!!!  
    - Nic nie rozumiem.  
    - Deska, w szrodku sęk!  
    - Jaka deska?  
    - Drzewo. Deska drzewniana, w szrodku sęk.  
    - Kto ma drzewo? LUTMANN???  
    - Jaki Lutmann, Lutmann ma manufakturę, a drzewo jest z lasu. Się ścina, się rżnie na deski, jest deska, jest sęk.  
    - A gdzie jest ten las?  
    - Jaki las?  
    - No, że wspominałeś.  
    - Co ciebie obchodzi nagle? W puszczy Białowieszczańskiej jest las! Rosną stuletnie drzewa, się ścina, się rznie, jest deska, jest sęk.  
    - A kto ma ten las?  
    - Kuba, o co ciebie idzie? NIKT!  
    - To można kupić?  
    - Tę manufakturę?  
    - Nie, ten tartak.  
    - Jaki tartak, do cholery?  
    - No ten co sam mówiłeś, że się ścina i się rżnie...  
    - Kuba, odczep się, chodzi o to czy Rozencwajgowa wytrzyma do licytacji!  
    - A ona sprzeda?  
    - Co?!  
    - Ten tartak.  
    - Kuba, przecież... Jaki tartak do cholery?!  
    - No, że się ścina i się rznie...  
    - Kuba! Że mnie co podkusiło powiedzieć jego ten sęk... Kuba, ja cofam ten sęk. Ja cofam wszystkie sęki na świecie!  
    - Co?  
    - Sęk.  
    - Który?  
    - Że pisze w Kurierze Warszawskim tych sztychów. TO JA JEGO COFAM!!!  
    - W Kurierze Warszawskim? To było ogłoszenie?  
    - Jakie ogłoszenie?  
    - No, że on sprzedaje.  
    - KTO???  
    - No ten, co pisze, że parceluje ten las. Słuchaj, tylko ten tartak to ja bym zatrzymał dla siebie.  
    - Kuba... Po co tobie ten tartak? Zleź z tego tartaka!!!  
    - No wiesz, Rappaport, że ja ciebie nie rozumiem. Ty budzisz mnie w nocy. Pół godziny namawiasz mnie, żebym kupił las. A teraz odmawiasz mnie od tego tartaka. To co to jest za interes???  
    - Kuba...  
    - Zaraz, chwileczkę, spokój! Owszem, dajmy na to, ja daję dwa tysiące na las. To kto inny będzie miał tartak, tak? Będzie mnie dyktował ceny? Będę jego dawał zarabiać na rżnięcie? To gdzie jest LOGIKA??? To wolę kupić ten tartak! Mam rację?  
    - Teoretycznie tak... Tylko że mię coś podkusiło. Staropolszczyznę się mnie zachciało. Sęk, sęk, równie dobrze mogłem powiedzieć, ja wiem... - tu leży pies pochowany.  
    -...pieees?  
    - PIES!  
    - Piesek! Jaka rasa?  
    - Szlag mnie trafi...  
    - Słuchaj, Rozencwajgowa ma na sprzedaż psa? Czy to jest może łyżew? Wiesz, ja bym chętnie kupił, bo Hipek bardzo chce mieć łyżwa. No, ostatecznie może być sweter. Albo bulgot? Albo taki mały, biały dupelek... Słuchaj, tylko broń Boże jajnik! A to jest jaka rasa?  
    - Jaka rasa??? NORDYCKA!!! Psiakrew, odczep się od tego zwierzęcia, nieszczęście ty moje!  
    - Słuchaj, Beniek, dwa tysiące za psa? Ja mogę dać... trzydzieści złotych. Duży piesek?  
    - OLBRZYMIE BYDLE!!! (słyszy telefonistkę) Złociutka, to nie do pani! Znaczy, co? Chwileczkę, Kuba, ta rozmowa za chwilę będzie kosztowała czterdzieści dwa złote.  
    - No co to znaczy czterdzieści dwa złote, jak się kupuje i las, i tartak, i psa...  
    - Wiesz co ja ciebie powiem? Ty weź sobie ten las za darmo...  
    - A tartak?  
    - A TAR... A tartak, to ty sobie weź tyż za darmo...  
    - A pies?  
    - A pies??? A pies ci mordę lizał!!!