Świeżo upieczony mąż przychodzi
Świeżo upieczony mąż przychodzi do domu z pracy a małżonka go wita z płaczem:
-Kochanie ja ci upiekłam tort a azor go zjadł!!
-Nie becz, serduszko, kupię ci nowego pieska....
Świeżo upieczony mąż przychodzi do domu z pracy a małżonka go wita z płaczem:
-Kochanie ja ci upiekłam tort a azor go zjadł!!
-Nie becz, serduszko, kupię ci nowego pieska....
Wieczór, rozmowa koleżanek przez telefon:
- Już nie mogę wyrobić z moim starym, jeszcze siedzi w barze!
- Powinien brać przykład z mojego, jego już dawno do domu przynieśli.
Zocha mówi do swego męża Józka:
- Ty Józek zostaliśmy zaproszeni na bal maskowy.
Józek mówi:
- Ja nie idę, nie mam się za co przebrać.
Zocha odpowiada:
- Najlepiej nie pij, nikt Cię nie pozna.
Mężczyzna wraca do domu i widzi taki oto obrazek: pięcioro dzieci szaleje, umorusane, mieszkanie wygląda jakby przeszło przez nie tornado, zabawki i ciuchy porozrzucane, telewizor wyje, pies szczeka, gazety porozrzucane...
A w kuchni... Lepiej nie mówić, jedzenie na podłodze, na kuchence spalone garnki, w zlewie stosy naczyń, brudna podłoga, drzwi od lodówki otwarte...
Mężczyzna szuka żony, gdy znalazł, ona go pyta z uśmiechem, jak minął mu dzień. On patrzy na nią i pyta zdezorientowany:
"Co tutaj dzisiaj się wydarzyło?".
Żona na to: "Wiesz, każdego dnia, gdy wracasz z pracy do domy, pytasz, co ja robiłam przez cały dzień?".
"Tak" - potakuje mąż.
Na co zona: "No właśnie, to dzisiaj nic nie zrobiłam".
W małżeństwie zawsze są winne dwie strony:
- żona i teściowa
Rodzina siedzi przy obiedzie. Syn pyta ojca:
- Tato, ile jest rodzajów biustów?
Ojciec, nieco zaskoczony, odpowiada:
- Cóż, właściwie trzy, zależnie od wieku kobiety: jak ma 20 lat są jak melony, okrągłe i twarde. Jak ma 30-40 lat są jak gruszki - wciąż ładne, ale nieco wydłużone, a po 50-tce są jak cebule...
- Cebule? - dziwi się syn.
- Tak, patrzysz i płaczesz.
Wkurzyło to nieco żonę i córkę, która zapytała matkę:
- Mamo, a ile jest rodzajów ptaszków?
Mama uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Też trzy, zależnie od wieku faceta - u dwudziestolatka jest jak dąb - twardy i potężny. Jak facet ma 30-40 lat, jest jak brzoza - elastyczny, ale niezawodny, a po 50-tce jest jak choinka na Boże Narodzenie
- Jak choinka? - dziwi się córka.
- Tak, drzewko jest martwe, a bombki wiszą tylko dla ozdoby...
Mąż wcześniej wrócił z pracy do domu i niespodziewanie zastaje żonę, która nago leży w wymiętoszonej pościeli. - Co to kochanie?
- ¬le się czuję, chyba chora jestem, więc się położyłam.
Małżonek chce powiesić płaszcz do szafy, a żona krzyczy:
- Nie otwieraj szafy, bo tam straszy...!
- Ależ kochanie, nie opowiadaj głupstw...
Otwiera szafę i widzi swego sąsiada, zupełnie gołego.
- No wiesz Władek, tego bym się po tobie nie spodziewał. Żona chora, a ty ją jeszcze straszysz...
Żona wróciła dziś ze sklepu ze skrzynka piwa, kartonem wódki, ośmioma butelkami whisky i dwoma bochenkami chleba. Pytam zdziwiony:
- Mamy jakąś imprezę?
- Nie.
- Więc po co nam dwa chleby?
Mąż siedzi w toalecie i próbuje się załatwić. Stęka i stęka, ale nic nie może z siebie wyrzucić, choć usilnie się stara. W tym samym czasie koło łazienki, przechodzi żona. Chce zrobić mu kawał i zgasza światło.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Przestraszona włącza światło i wchodzi do toalety.
- Co ci się stało?!
- Już nic. Myślałem tylko, że mi oczy wypadły.
Kochanie zjesz kanapki z pasztetem?
- Nie, dziękuję zjem w salonie.
Romek ciężko zachorował i trafił do szpitala. Z wizytą wpadła do niego żona Grażynka. Zanim jeszcze mężczyzna zacząć narzekać na swój stan zdrowia, kobieta wykrzyczała od progu:
– Romuś, skarbie, nawet nie wyobrażasz sobie, co mi się w drodze przytrafiło. Wsiadłam do taksówki, przejechaliśmy pół drogi do szpitala, a ja przypomniałem sobie, że zapomniałam pieniędzy z domu. Proszę więc taksówkarza, żeby zawrócił, bo inaczej nie będę miała mu jak zapłacić. A on mówi, wyobraź sobie Romuś, że nie ma takiej potrzeby, i że jakoś się dogadamy.
Roman zaintrygowany poprawił się na łóżku i pyta:
– No, i co było dalej?
– No i kierowca w pewnym momencie skręcił w boczną uliczkę i powiedział, że zamiast pieniędzy to mogę mu loda zrobić albo mu coś wesołego zaśpiewać.
– Co zaśpiewałaś?
– Romuś, no jakże to tak... Ty w szpitalu, taki chory... Gdzie mi w głowie wesołe piosenki teraz...?
- Jak wygrasz w lotto, to od razu robię sobie naciąganie zmarszczek, botoks i sztuczne cycki. Co ty na to?
- A co byś powiedziała, gdybym za tę kasę zrobił tuning naszego Tico?
- No co ty? Po co będziesz ładował kasę w starego grata, jak możesz mieć nówkę sztukę?
- Cieszę się, że mnie rozumiesz.