O bacy

  • Idzie turysta i spotyka bacę

    Idzie turysta i spotyka bacę siedzącego na hali i pasącego barany. Turysta nie miał zegarka podchodzi więc do bacy i pyta:  
    - Baco, a nie wiecie aby która jest godzina ?  
    Baca wziął w rękę kij i zaczął gmerać w jajach najbliższego barana.  
    - A ósma dwadzieścia.  
    Turystę wielce zaciekawiło to nowatorskie podejście do mierzenia czasu i poprzysiągł był sobie że wracając znowu zapyta bacę. Jak powiedział tak zrobił. Wracając znowu podszedł do bacy, który nadal siedział w tym samym miejscu.  
    - Baco a powiedzcie ino, która teraz jest godzina?  
    Baca znów wziął w ręce kijek i jak poprzednio zaczął gmerać w jajach barana, który pasł się przed nim i mówi: - A czwarta dziesięć.  
    Tego już było za wiele.  
    - Baco a jak wy to w jajach barana czytacie, która jest godzina?  
    - Jo nie w jajach cytom ino one mi zasłaniają wieżę z kościoła!

  • Przychodzi baca do kolegi chirurga

    Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:  
    - Wiesz Kazik pomóż, mam brzydką żonę! Weź ty jej zrób jakąś operacje!  
    - Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie może się da, ale to będzie kosztować z jakieś dziesięć tysięcy.  
    Spotykają się po dwóch tygodniach. Mówi lekarz Kazik:  
    - Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.  
    - A wiesz Kazik, już nie trzeba, gajowy zgodził się za pięć stówek odstrzelić.

  • Siedzi baca przed chatką Przed bacą

    Siedzi baca przed chatką. Przed bacą kloc drewna i kupka wiórków. Przechodzi turystai pyta:
    - Baco! Co tam strugacie?
    - Ano, cółenko sobie strugom.
    Turysta poszedł. Następnego dnia rano przechodzi tamtędy i widzi bacę. Baca siedzi przed klockiem drewna i go struga. Przed bacą górka wiórów. Turysta pyta:
    - Baco! Co tam strugacie?
    - Ano, stylisko do łopaty sobie strugom.
    Następnego dnia: Baca siedzi przed chatką, w rękach trzyma drewienko, przed nim kupa wiórów. Ten sam turysta pyta:
    - Baco! Co teraz strugacie?
    - Jak nic nie spiepse, to wykałacke...

  • Wsadził gazda fotel bujany na dach

    Wsadził gazda fotel bujany na dach i się buja. Idzie wycieczka:
    - Gazdo! Zejdźcie bo spadniecie!  
    - Ni. Nie spadne.
    Wycieczka mija dom po chwili łup!!! dup!!! Odwracają się. Gazda leży na ziemi.
    - Gazdyście nie widzieli? I takzek juz mioł schodzić.

  • Baca siedzi przed chałupą i całuje

    Baca siedzi przed chałupą i całuje się po rękach. Przechodzący turysta pyta:
    - Baco, co wy robicie?
    - A właśnie to jest gra wstępna. Zaraz będę się łonanizował.

  • Stanął baca przed sądem

    Stanął baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
    - Co macie na swoją obronę, baco? - pyta prokurator.
    Baca odpowiada:
    - Czołg w stodole!

  • Rozprawa w sądzie o przyznanie

    Rozprawa w sądzie o przyznanie alimentów:
    - Baco, a znacie tę oto Marynę?
    - Ano znam.
    - A to dziecko, to wyście jej zmajstrowali?
    - Ano ja.
    - A co będzie z płaceniem za dziecko?
    - Ja tam panocku za te robote nic nie chce.

  • Na drodze z Kościeliska do Zakopanego

    Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję. Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Osłupiały kierowca posłusznie acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tą samą komendę:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Cóż... wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Gdy skończył, baca znów to samo:  
    - Łonanizuj się pan!  
    Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny, ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie: - Łonanizuj się pan!  
    - Łonanizuj się pan!  
    - Łonanizuj się pan!  
    I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już na prawdę rady spokojnym głosem rzekł do stojącej obok gaździny:  
    - Siadaj Maryna, pan Cię do Zakopanego zawiezie!

  • Baca leży z gaździną w łóżku Baca

    Baca leży z gaździną w łóżku. Baca wierci się, aż w pewnym momencie zwraca się do żony:
    - Hanka! Alboś się znów nie domyła, alboś łobory nie domkła!