Szurnięta Katarzyna cz 4

Szurnięta Katarzyna cz 4Cz 4
Witajcie kochani!
Na początku mojego bloga chciałam was bardzo przeprosić, że długo mnie nie było. Byłam chora połową ciała, bo miałam zapalenie lewego płuca, choć gorączka przeszła tylko na głowę. Bez sensu, nie? Ale lekarz i tak przepisał mi antybiotyki i jakieś czopki na gorączkę, która przez tydzień czasu nie chciała spadać. A klęłam na nią jak diabli. Kuźwa, gdyby mnie tylko wcześniej poinformowali o zażywaniu leków, a nie po tygodniu czasu. A ja głupia tak się męczyłam. Nawet matka, gdy mnie nakryła jak brałam piguły nie zamierzała od razu zareagować, tylko po fakcie.
- Ty to połykasz?!- Krzyknęła mama, gdy nakryła mnie w łazience przy umywalce.
- A co? Mam to w dupę wsadzić?
Brała mnie za idiotkę, czy co?
- No jasne! Przecież to są czopki!
- Czyli tabletki. Jakoś nigdy nie widziałam, abyś ibuprom wsadzała do tyłka.
- Ale właśnie je się tam wkłada. Czopki są do odbytnicze!
- Sama se odbytuj. Najpierw dajesz mi tabletki, każesz połykać, a teraz, co? Mam sobie je w tyłek wsadzać?
Potem delikatnie mi wytłumaczyła, że takie jest ich zastosowanie. Teraz już wiem, czemu było mi nie dobrze i miałam okropną zgagę. To był kolejny dowód na to, że ludzi się dyskryminowało. Nikt nie mógł napisać na opakowaniu gdzie się je wkłada. A podobno instrukcje są dla idiotów.  
Wkurzona poszłam do pokoju i myślałam, że umrę, kiedy uderzyłam łechtaczką o kant stolika na korytarzu. Kuźwa, to bolało jak diabli! Wyszedł mi okropny siniak i nie mogłam przez to chodzić. Mama powiedziała, że to może być coś poważnego, więc zabrała mnie do ortopedy.
- W czym problem?- Zapytał, jakby był ślepy, że nie mogę chodzić na jedną nogę.
- Uderzyłam się w łechtaczkę- tłumaczę siadając na krzesełku.
- Słucham?- Zapytał czerwony na twarzy. Jednak lekarze, to też idioci.
- Uderzyłam się w kolano. W Internecie pisało, że boli mnie łechtaczka.
- Łękotka- poprawił mnie lekarz.
- A co to za różnica?- Zapytałam pocierając kolano, choć widziałam, że gapił się na moje cycki.
- To może ja córce wytłumaczę- powiedziała mama przybierając buraczkowy kolor na twarzy.
No okej, może źle to wymówiłam, ale skąd miałam wiedzieć, że łechtaczkę mam między nogami i że mówi się na nią dzwoneczek? To tak, jakby żabę nazywać płazem. Bez sensu. Żaba, to żaba, a płaz, to płaz. Totalny język dla idiotów. Najwyraźniej człowiek całe życie się uczy.
A właśnie.
Moja siostra, to idiotka!
Przy kolacji przyleciała do stołu cała w skowronkach i mówi nam, że dostała menstruację. Brat bez słowa wyszedł, tata powiedział, że mu pomoże, a tylko ja śmiałam zapytać, gdzie i od kogo ją dostała.
- Od natury idiotko!- Rzuciła wściekła.
- Super, ale nie musisz się tym chwalić. A po za tym, to nie sprawiedliwe, że tylko ty dostajesz prezenty. Mamo, mnie jakoś nikt nic nie kupuje.
- To miesiączka kretynko- rzuciła siostra.
- I jeszcze dostajesz to, co miesiąc?
- Nie no. Ja wychodzę.
Byłam oburzona. Nikt w tym domu mnie nie szanował. Na dodatek siostra poszła do siebie oburzona, jakby miała, o co.
- Mamo- zwróciłam się do niej poważnym głosem.- Ja też chcę miesiączki.
Chyba podziałało, bo poszła do skrytki na kasę i dała mi dziesięć złotych.
- Tylko tyle?
- Na więcej mnie nie stać. Za co mnie Bóg tak pokarał?
- Nie wiem. Ale chyba za rzadko i za krótko się modlisz z tatą wieczorami- odparłam i też poszłam do swojego pokoju. Wkurzyło mnie to, że nie zdążyłam nic zjeść i to, że nikt nie brał mnie na poważnie.
- Nie masz potencjału- powiedział brat, zanim zdążyłam zamknąć za sobą drzwi do pokoju.
Ja nie miałam potencjału? Ja? Dobrze. Sami się o nim przekonają. Wskoczyłam na łóżko i odblokowałam komórkę. Lg x Power 2 wciąż miał pięćdziesiąt procent baterii, więc istniała szansa, że znajdę odpowiedź w Internecie, która będzie w pięćdziesięciu procentach prawdziwa. Szkoda, że wczoraj nie sprawdziłam tych informacji, kiedy było osiemdziesiąt procent szans, ale cóż.
Wpisałam w Google słowo, , potencjał” i proszę! Są na to tabletki! Przyjrzałam im się z bliska i wtedy mnie olśniło. Takie same tabletki brał mój ojciec! Małe niebieskie na potencję. Acha! A myślałam, że normalnie jest mądry, a tu proszę! Brał tabletki, więc i ja mogłam wziąć. A co za tym idzie, i ja mogłam być mądra!
Chcą, żebym miała potencjał? Proszę bardzo!
Migiem pognałam do łazienki na dół. Zamknęłam się do środka i poszperałam w szafce na leki.
Włala!!!
Małe niebieskie tabletki na potencję. W opakowaniu było tylko sześć tabletek, z czego trzech już nie było. Wzięłam jedną i popiłam wodą z kranu. Na paczce pisało, żeby wziąć trzydzieści minut, przed, więc już za pół godziny miałam zostać mądrą Kasią. Nie Katarzyną bez potencjału.
Kiedy dowody zbrodni zostały zatuszowane, wyszłam z łazienki dumnym krokiem. Poszłam do kuchni, gdzie stała mama sprzątając ze stołu.
- Pomożesz mi kochanie?- Zapytała.
- Dobrze mamo. Tylko zrobię sobie herbaty.
Po dziesięciu minutach zaczęłam odczuwać pewne zmiany. Chyba zaczął mi się powiększać mózg, bo z każdą chwilą zaczynała mnie coraz bardziej boleć głowa. Oby tylko nie było tego widać, bo nie chciałam mieć dużej głowy. A potem nagle chyba dostałam kataru. I to miała być ta potencja? Kuźwa, wszystko szło nie tak! Na dodatek coraz bardziej zaczął mnie swędzić dzwoneczek, co nie było przyjemne, bo nie miałam się jak po nim podrapać. Przez to wszystko zbiłam nawet szklankę.
- Co jest z tobą?- Spytała mama bacznie mi się przyglądając.
- Nic. Zupełnie nic.
Podnosząc zbite szkło zaczęłam pocierać o siebie kolanami, aby przestało mnie tam swędzić.
- Dziwnie się zachowujesz Kasiu.
- Nie, nic mi nie jest- odparłam poważnie, choć teraz, to smarki same zaczęły mi wypadać z nosa na podłogę.
- Jesteś jeszcze chora?
Podeszła do mnie i popatrzyła mi w oczy, choć zaraz odwróciłam wzrok.
- Masz dziwne oczy- powiedziała, więc wstałam pozostawiając szkoło na podłodze.
- Idę się położyć. Chyba mi jeszcze nie przeszło.
Myślałam, że zwariuję! Czułam, jak narasta we mnie coś w środku, a ja nie mogłam tego wydalić! Teraz, to swędziło mnie już wszystko. W ogóle, to cała kura pulsowała mi dziwnie w rytmie bólu głowy, a dzwoneczek zdawał się żyć własnym życiem. Nie wiedząc, co robić, wybiegłam z kuchni i wpadłam na tatę.
- Z tym pilotem jest coś…- nie dokończył, bo nadziałam się dzwoneczkiem na ten pilot i wtedy jakby coś we mnie eksplodowało. Przeszła po moim ciele fala gorąca, aż krzyknęłam, a potem, czym prędzej wbiegłam do swojego pokoju zamykając się w środku na klucz.
W dupę z taką potencją!!!
I tak przez godzinę coś tam wciąż we mnie narastało, a ja nie potrafiłam tego opanować. Przyciskałam poduszkę między nogi ile się dało i co rusz z gardła wydobywał się ze mnie krzyk, ale zakrywałam twarz drugą poduszką.
- Skarbie, wszystko w porządku?- Pytał tata za drzwiami.
- Taaak!- Krzyczałam w rytmie pocierającej mnie poduszki.
- Tak mocno boli cię głowa?
- O taaak!!!
- Chcesz tabletkę
- Tak! Tak! Tak!
Jeśli umierałam, to była to chyba przyjemna śmierć, choć ból głowy nie przeszedł mi do wieczora. Katar potem się zmniejszył, choć wciąż mnie trochę dusiło w gardle. Jeszcze nigdy się tak mocno nie spociłam. I to dosłownie wszędzie. Potem wzięłam długą kąpiel, po której Alantan był bardzo potrzebny.
Coś przed dwudziestą pierwszą po cichu zeszłam na dół i zjadłam dwa pętka kiełbasy, której nie cierpiałam i popiłam szklanką mleka.
A potem zasnęłam jak nigdy dotąd.
Rada pierwsza:
Nie przejmujcie się tym, co mówią o was inni, bo nie zawsze mają rację.
Rada druga:
W dupie miejcie potencję. To wam wcale nie pomoże, a może tylko zaszkodzić. Wiem, co mówię.
Rada trzecie:
Kiedy jest wam żle, pocierajcie Aniołka z choinki. Istnieje szansa, że wam przejdzie. Popatrzcie, jaki jest samotny i ujrzyjcie plusy waszego życia.
Także komentujcie, łapkujcie…
A zresztą. Róbcie, co chcecie. Ja jeszcze nie doszłam do siebie… pa.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii komedia i inne, użyła 1604 słów i 8327 znaków, zaktualizowała 24 kwi 2018.

3 komentarze

 
  • Fanka

    Czekam,czekam i doczekać się nie mogę :D  
    Mega to jest! Ze śmiechu to normalnie padam :smiech2:

    28 mar 2018

  • Ewelina31

    @Fanka Dzięki, dzięki. :jupi:

    29 mar 2018

  • agnes1709

    No nie, upadłam i nie żyję!!! Przez wycie czytałam na raty, do tego co chwila się cofała, żeby jeszcze raz przeczytać poszczególne fragmenty, tak mnie rozwaliły. Przelicznik baterii bardzo, bardzo udany:lol2: Potencja, łechtaczka... za dużo by wymieniać - MEGA, SUPER, JESTEŚ NIESAMOWITA! Jedno z najlepszych (jak nie najlepsze) ze "śmiesznych" jaki czytałam. BRAWO!!!:bravo: Większych błędów, prócz kilku literówek nie wyłapałam, ale: "nie sprawiedliwe" - "nie" z przymiotnikami zawsze łącznie! Do zapamiętania, bo trochę boli. Mam nadzieję, że będziesz ciągnąć, na ile pomysłów wystarczy, i trzyma kciuki, żeby wystarczyło na... nieskończoność!!! PRZEPIĘKNE!!! p.s. Brzuch mnie boli i szczęka, mocz leje się po nogach - chcę więcej!!!:przytul::kiss: MISZCZ!!!

    25 mar 2018

  • Ewelina31

    @agnes1709 Aż nie wierzę, że tak ci się podoba. A już myślałam, że marna ze mnie dowcipnisia... :redface:

    26 mar 2018

  • agnes1709

    @Ewelina31 :przytul: Najlepsza!

    26 mar 2018

  • AnonimS

    Potencjał i dzwoneczek. Masz te określonka,  jak mówił minister z Kariery Nikodema Dyzmy...

    22 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS  :dancing:

    23 mar 2018