DOOM-Piekło na ziemi część 9

Siwe niebo przysłonięte kolejną burzą demonów jakby się rozstąpiło. Okazało się, że to jeden ze starych wyprowadzonych z użycia transportowców Federacji. Wylądował na stercie ciał demonów. Mimo swych rozmiarów nie sprawiał wrażenia bezpiecznego. Było widać, że wiele przeżył. Najbardziej przykuwały uwagę prowizorycznie łatane usterki po atakach demonów od śladów po szponach po wyrwy rakietowe. Jedne z bocznych drzwi otworzyły się. Wszedł do środka zabierając ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy. Usiadł na miejscu dla pasażera. Okazało się, że nie było pilota. Samolot był sterowany bezpośrednio przez Blasendorff’a. Mimo lotu na ekstremalnie wysokim pułapie kilka razy samolot musiał robić nagły unik by nie nadziać się na przypadkową rakietę. Wylądowali na płycie placówki Federacji. Wyszedł tak szybko jak mógł i udał się do kompleksu. Na korytarzach leżało kilkoro ludzi. Byli oni ekstremalnie wycieńczeni. Jeden z tymczasowych strażników podbiegł do niego. Chciał go upomnieć, że ma udać się do innej Sali żeby nie przeszkadzać profesorowi. Jednak, kiedy ten go tylko złapał za ramię wyłamał mu obojczyk i zmiażdżył nos. Widział już drzwi od gabinetu profesora zorganizowanego na największej hali. Okazało się, że naukowiec, którego szukał okazał się być robotem. Na piersi, którego widniało logo UAC, czyli tych, którzy byli odpowiedzialni za to całe zamieszanie. Te trzy litery wystarczyłyby osądzić samosąd. Złapał robota za szyję i zaczął go ciskać o stół jednocześnie uderzając pięściami. Inni naukowcy próbowali go powstrzymać, ale wiedzieli, że gdyby chciał zakończyłby ich życie w ułamku sekundy. Pierwsze iskry z mechanicznego ciała zaczęły lecieć. Blasendorff panicznie krzyczał wieloma głosami jednocześnie. Była to jedna z oznak tego, że modulator głosu został uszkodzony. Padły pierwsze konkrety z ust profesora: JA NIE JESTEM Z UAC!!!! OnI TyLkO PrZeDłUŻyLi Mi ŻyCiE!!!! Zabijając mnie zabijesz ludzkość! TyLkO jA wIeM JaK OcAlIĆ LuDzKoŚć!!! Po tych słowach odstawił go na miejsce. Chociaż odstawił to zbyt dużo powiedziane. Cisnął nim o podłogę. Po chwili robot wstał i wiedział że musi wyjaśnić wszystko. Naukowiec prostując mechaniczną kończynę zaczął mówić. Okazało się, że energia Argentu jest najbardziej wydajna i jeden generator wielkości ludzkiej pięści może napędzać kilkanaście metropolii naraz. Jednak problemem było to, że ta energia jest pobierana bezpośrednio z piekieł. I to właśnie podczas jednego cyklu wydobywczego doszło do wypadku, przez który jeden z demonów nawiązał kontakt z naukowcem. Ofiarował on ukrócenie cierpień związanych z implantami biotycznymi w zamian za pomoc w przeprowadzeniu inwazji. Mało tego naukowiec ofiarował siłom piekielnym nowinki technologiczne między innymi, dlatego Upiory mają plecaki odrzutowe. Jednak jego życie nie trwało długo zostało zakończone przez jednego Pretora. I tutaj żołnierz dowiedział się czegoś, czego się nie spodziewał. Pretorzy to byli starożytni strażnicy broniący ziemi by demony nie wydostały się poza ich świat. Jeden z Pretorów został znaleziony w demonicznym świecie. Ostatni naukowcy przy życiu ożywili go by powstrzymał rozprzestrzenianie się demonów na czerwonej planecie. Mimo tytanicznego wysiłku zawiódł jednak i inwazja przeniosła się na ziemię. Żołnierz nie mógł w to uwierzyć. Jak on mógł być Pretorem skoro wykonywał swoje obowiązki……. No właśnie nie wiedział, co robił przed nałożeniem stroju. Najwcześniejszy moment to zatrzaśnięcie się kombinezonu. Naukowiec dalej tłumaczył. Stół, na którym leżał to nie był zwykły stół. Był to kamienny sarkofag, w którym spoczywał on i jego zbroja. Zbudowany był przez demony, które uwięziły na wieki Pretorów by ci nie wyniszczyli ich wymiaru. Pretorzy, bowiem chcąc zabezpieczyć przyszłość gatunku ludzkiego przenieśli się do wymiaru demonów. Starcia były bardzo krwawe. Po wielu dniach masakry demony cofały się na coraz głębsze kręgi piekła. Demony widząc potęgę Pretorów i godząc się z faktem, że nie uda im się pokonać konwencjonalnie, więc stworzyli sarkofagi. Jednak potrzebowały fortelu by zamknąć tam Pretorów. Dzięki piekielnym iluzjom udało im się ich zwieść do ostatniego kręgu piekła, w którym miał spoczywać wielki demon zwany Tytanem. Demon ten był niczym innym tylko kłamstwem. Zamiast ostatniej walki Pretorzy zostali zamknięci w runicznym kręgu, przez który ich ciała znalazły się w stanie zawieszenia. Demony tylko przetransportowały ich oddzielając użytkowników od zbroi. Komandos dalej nie rozumiał tego wszystkiego. Jakim cudem Pretorzy to ludzie żyjący miliony lat? Jakim cudem został on wybudzony? Jaką technologią dysponują Pretorzy? Czy jest ich więcej? To były przykładowe pytania, jakie mu siedziały w głowie. Nie zadał ich jednak. Naukowiec wyjaśnił mu, że musi wrócić do piekła zgładzić Cyberdemona, który jest generałem armii piekieł. Jego upadek może zamknąć wszystkie wyrwy powstałe na Ziemi i Marsie. Dzięki temu ludzie, którzy obecnie ukryli się na stacji orbitalnej na Księżycu będą mogli wrócić na Ziemię. Trzeba było tylko sposobu by dostać się do piekła. Naukowiec doskonale o tym wiedział i pokazał Pretorowi pewno urządzenie.

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 924 słów i 5480 znaków.

1 komentarz

 
  • chaaandelier

    Trochę sie wyjaśniło, ale nadal pozostawiłeś dużo niewiadomych. :)

    20 maj 2016

  • BlackBazyl

    @chaaandelier jakie kwestie wyjasnic? Moze w dwoch ostatnich czesciach cos sie wyjasni ;)

    20 maj 2016

  • chaaandelier

    @BlackBazyl To wolę poczekać. :)

    20 maj 2016