DOOM-Piekło na ziemi część 10

Przeszli do jednej z hal laboratoryjnych. Robot poinstruował Pretora by wszedł do jednej z wielkich komór. Wchodząc zauważył, że na środku znajduje się małe metalowe pudełko. Podszedł pod nie i kiedy już miał wziąć je do rąk naukowiec mu przeszkodził. Poinstruował go, że od tego miejsca nie ma drogi powrotu. To jest początek końca. Doktor zapytał się czy Pretor chce coś wiedzieć. Wyglądało to jakby zapytał sam siebie, bo Pretor tylko patrzył na niego. Mimo tego robot podszedł bliżej i zaczął mówić. Opowiedział całą genezę Pretorów. Okazało się, że przed cywilizacją ludzką istniała inna znacznie bardziej zróżnicowana i pochodziła z Marsa. Podbili już całą galaktykę i mieli nieograniczone wpływy. Jednak cały czas szukali innych źródeł mocy. Tak też natrafili na ślad energii Argentu. I przez eksperymenty nad tą energią otworzyli główną bramę do piekieł. Zaczął się wtedy okres krwawych wojen z demonami. Marsjanie przegrywali ze względu otworzenia głównej legendarnej ‘’Bramy Grzechu’’. Marsjanie zostali wyparci z prawie całej galaktyki. Część z nich schroniła się na Ziemi. Druga połowa dalej dzielnie stawiała opór na ojczystej planecie. W końcu po wielu latach udało im się opracować broń zdolną wyprzeć demony. Była to broń Argentowa. Brama Grzechu została zniszczona jednak kosztowało to Marsjan najwyższą cenę. Podczas ostatniej szarży prawie cała populacja, która przetrwała została zniszczona. Broń została zniszczona na kilkadziesiąt części. Marsjanie postanowili nie dopuścić by przyszłe cywilizacje powtórzyły ich błędy. Ostatni przedstawiciele udali się na Ziemię. Pomogli rozwinąć się gatunkowi ludzkiemu. Z części broni Argentowej wykuto potężne rdzenie napędzające stalowe zbroje będące w stanie opierać się demonom. Wybrano też z całej populacji ludzkości kilkudziesięciu osobników i wszczepiono im pamięć genetyczną rasy tworząc nadludzi. Tak powstali Pretorzy. Zahibernowano ich, aby w razie katastrofy przebudzili się i poprowadzili ludzi do boju. Ostatnią rzeczą, jaką Marsjanie zrobili dla ludzkości było zostawienie wiadomości. Ostrzegała ona przed energią Argentową wyjaśniali oni, co może to oznaczać i jak niebezpieczne jest igranie z piekłem. Jak później w przyszłości się okazało ludzkość inaczej odebrała wiadomość. Uznali ją, jako wskazówkę do odkrycia energii, która ocali ludzkość. Doktor jednak nic nie wspomniał o wojnie Pretorów z piekłem. Uznał, że powie to wszystko jak żołnierz wróci z piekła ratując ludzkość. Przedmiotem był sześcian. Pretor wziął go do rąk. Sześcian rozłożył się na płaską płytkę z obręczą pośrodku. Tułów zbroi otworzył się samoczynnie. Okazało się, że to był dodatkowy komponent do zbroi. Pretor włożył to do zbroi. Po zamknięciu ostatnich zatrzasków zbroi w hełmie wyświetlił się komunikat potwierdzający gotowość do skoku między wymiarami. Robot zmiażdżoną niedawno ręką złapał Pretora za ramię. Życzył mu powodzenia oraz powiedziałby poczekał jeszcze chwilę. Kilku żołnierzy przyniosło broń. Odświeżył zapas ołowiu ładując podajniki amunicji do maksimum. Wziął tylko jedną broń. Była to strzelba, którą znalazł na początku swojej przygody. Miał już coś powiedzieć jednak kilkanaście wybuchów zmieniło jego plany. Do komory wszedł ranny żołnierz wyjaśniający tą sytuację. Demony przepuściły atak na placówkę. Robot popędził Pretora by ten aktywował teleport. Włączył tą opcję. Nie mógł się ruszyć przez dłuższy czas. Czuł, że jego cząsteczki skaczą z miejsca na miejsce. Ostatnim widokiem, który zobaczył to Upiór rozrywający doktora na strzępy. Stan, z którego wyszedł przypominał obudzenie się. Znalazł się w miejscu, na którym widać było tylko skałę i magmę. Nie było nieba. Zamiast tego widać było czarną otchłań. Dookoła nie było nic. Nie było śladu budynków, w których się znajdował przed chwilą. Zeskanował miejsce. Okazało się, że znajduje się w ruinach Bramy Grzechu. Przeszedł kawałek. Doszedł do krawędzi góry. Ta brama a raczej jej zgliszcza okazała się wysoka na trzysta metrów i bardzo daleko ciągnęła się wszerz. Nie wiedział jak zejść z niej. Już miał zeskakiwać, kiedy zauważył w dali jakąś sylwetkę. Przeszedł bliżej. Postać ta nie zauważyła go. Demon jakby przemawiał do niezliczonych mas demonów na dole. Okazało się, że to na dole to nie była magma. To były miliony demonów tłoczących się na dole. Pretor zeskanował demona. Okazało się, że to ten, którego poszukiwał. Był to legendarny Cyberdemon, który jak mówił naukowiec jest generałem armii piekielnej. Wiedział, że pora zakończyć to raz na zawsze. Wyjął swoją strzelbę i ją załadował.

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 837 słów i 4924 znaków.

1 komentarz

 
  • chaaandelier

    Trzymam kciuki za Pretora! :D

    21 maj 2016