DOOM-Piekło na ziemi część 11

''Pierwsze kilka słów na początek przed końcem :P Jest już to ostatnia część tej serii. Mam nadzieję że zakończenie które napisałem jest satysfakcjonujące. Koniec tego opowiadania nie oznacza końca mojej działalności. Obawiam się że opowiadania będą pojawiały się rzadziej ale nie oznacza to końca mojej twórczości :P Cały czas mam wiele pomysłów i już niedługo pojawi się kolejna część Ligi Odkrywców a tak to zobaczymy co wena przyniesie ;) Miłej lektury.''  


Cyberdemon muśnięty pociskiem od strzelby odwrócił się w kierunku Pretora. Wyglądał na zdenerwowanego. Patrząc na niego wyglądał jak kilkumetrowy doberman. Różnił się jednak znacząco. Wystające rogi wyglądały groźnie na jednym z nich można było zobaczyć metalowe części jakby już raz był urwany. Twarz demona zdobiły liczne cybernetyczne wszczepy. Właściwie to cała lewa połowa była mechaniczna. Konstrukcję wieńczyło krwistoczerwone oko w środku, którego znajdowała się dioda. Jedno z ramion było w całości z metalu. Dłoń i przedramię przestawiało się tworząc gigantyczne działo. Na środku klatki piersiowej miał gigantyczny wszczep bioniczny. Wyglądał on jak ucięta rura zbrojeniowa od fabryk atomowych. Przez cały brzuch ciągnęły się czerwone kable uzbrajające całą konstrukcję. Jedna z nóg od biodra w dół była zamieniona na mechaniczny odpowiednik. Demon wydał z siebie przeraźliwy ryk. Na dole zawrzała wrzawa wśród milionów demonów. Wyglądało to, że całe piekło zadrżało na komendę Cyberdemona. Wymierzył w Pretora gigantyczne działo i zaczął je ładować. Pretor zamiast uciekać przeładował strzelbę. Pocisk poleciał w jego stronę. Sam nabój z działa Cyberdemona przypominał sporą rakietę, która napędzana była przez nienawiść i energię piekielną. Żołnierz odskoczył jednak siła wybuchu pociągnęła go w dół twarzą do ziemi. Okazało się, że strzał był tak potężny, że wyrwał fragment legendarnej bramy piekieł. Pretor wstając widział jak Cyberdemon rusza w jego stronę. Bestia zaszarżowała i skoczyła w górę. Uderzyła z powietrza niesamowitą siłą tak aż powstała fala uderzeniowa. Pod demonem nie było jednak Pretora. Stał on obok. Wystrzeliwał pocisk za pociskiem. Maszkara jednak nie robiła sobie z tego nic właściwie to wyglądało jakby te pociski chłonęła. Demon przywołał w organicznej ręce kulę ognia i cisnął nią w stronę żołnierza. Pretor rzucił się w bok by uniknąć kuli jednak ta trafiła go w nogę. Energia, którą noga zaabsorbowała spowodowała, że cała przednia płytka tworząca pancerz wyparowała. Nie przerywał ostrzału widział jak kolejne kule zaczynają drapać Cyberdemona. Mimo tego nie było wciąż śladów na jego ciele. Zacięty ładownik broni na udzie dał o sobie znać. Chciał go szybko uderzyć żeby odblokować i spuścił na ułamek sekundy demona z oczu. To był błąd dowódca piekieł znalazł się tuż przed nim. Wymierzył mu jeden cios mechaniczną ręką. Żołnierz oberwał tak mocno, że na szybie od hełmu zaczęły pojawiać się pęknięcia. Poleciał kilkanaście metrów do tyłu. Serwomechanizm w prawej ręce był uszkodzony. Oznaczało to, że teraz ciężej będzie mu się strzelało do maszkary. Wystrzelił dwa naboje prosto w twarz Cyberdemona. Przy takim dystansie to cud, że naboje doleciały. Jednak było to o tyle szczęśliwe, że uszkodziło to oko biesa, który to w wyniku odniesionej rany złapał się za twarz. Zdenerwowany ryknął jeszcze głośniej niż przedtem. Wycelował swoje działo w ziemię i wystrzelił. Ziemia pod żołnierzem się ugięła. Pretor zauważył jednak, że demon nie trafił. Z dwóch stron otaczały go miniaturowe kaniony wyżłobione w skale. Okazało się, że to nie był pocisk. Z tych kraterów wyrosły ściany, które zablokowały mu drogę ucieczki. Wyglądało to, że to jest koniec. Cyberdemon wymierzył działem po raz trzeci i wystrzelił. Kilkaset mini rakiet poleciało w stronę Pretora. Jakimś cudem większość uniknął jednak jedna trafiła go w tułów. Widział jak kilkanaście metalowych elementów odleciało od pancerza. Ściany upadły i demon zaszarżował raz jeszcze. Tym razem uniknął wykonując wślizg bezpośrednio pod nim i wystrzelił w mechaniczną nogę ze wszystkich komór super strzelby. Noga się zacięła i demon upadł na plecy. Pretor wykorzystując okazję wskoczył na jego cielsko i zaczął strzelać. Wiedział, że minął sekundy zanim powróci na nogi. Zmienił taktykę. Złapał za rdzeń na środku tułowia demona i go wyciągnął zgniatając go. Cyberdemon zaczął się wić z niesamowitego bólu. Wstał rzucając Pretorem o ziemię z takim impetem, że zrobił wgięcie w ziemi. Cały czas krwawił z nowopowstałej rany. W końcu tajemnicza poświata objęła go i nastąpił nagły błysk. Okazało się, że to nie jest koniec. Cyberdemon dalej stał. Jednak ze środka było widać generującą się energię Argentu. Trzeba było to zakończyć strzelał pociskami w środek. Wyglądało to jakby to była poprawna metoda by zranić diabła. Przez następne kilka minut nastąpił prawdziwy grad pocisków. Na kombinezonie Pretora było widać kilka wgnieceń. Teleporter był uszkodzony a pojedyncze płytki pancerza z tułowia wyrwane. W hełmie brakowało fragmentu szyby po lewej części. Kiedy Cyberdemon wymierzał kolejny cios ten odskoczył. Podbiegł bliżej i wystrzelił alternatywnym trybem dwa pociski prosto w wielką ranę. Demon upadł na ziemię dalej warcząc. Leżał tak i czekał na akt miłosierdzia Pretora. Ten wiedział, że musi to zakończyć, więc podszedł pod twarz demona i wyrwał mechaniczny róg. Po czym go odrzucił i zabrał się za ten prawdziwy. Musiał sobie pomóc butem by go wyrwać. Demon krzyczał przeraźliwie. Złapał go za mechaniczną część twarzy i zaczął wyrywać komponenty. Diabłowi sprawiało to niesamowity ból. W końcu złapał za czerwone oko z diodą i je wyrwał. Diabłem zaczęło wręcz trzęść. Przystawił do rany w głowie swoją strzelbę i wystrzelił. Ciało z piekła przestało się ruszać. Usłyszał, że na dole coś się stało. Widok, który zobaczył usatysfakcjonował go. Miliony demonów zaczęły walczyć między sobą pozbawieni dowódcy. Jednak kolejne setki tysięcy zaczęły się wspinać na bramę by wykończyć pretora. Wiedział, że nie ma powrotu na ziemię. Teleporter nie działał, bo był uszkodzony. W podobnym stanie była jego zbroja. Jednak hełm wyświetlił dwa komunikaty, po których Pretor się uśmiechnął: WYKRYTO OBECNOŚĆ PRETORÓW, BATERIA ARGENTU GOTOWA! Trzeba dokończyć to, co kiedyś strażnicy zaczęli. Zaczęła się zagłada piekieł.

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 1195 słów i 6845 znaków.

1 komentarz

 
  • chaaandelier

    Świetne! Cała seria bardzo mi się podobała. ;)

    21 maj 2016

  • BlackBazyl

    @chaaandelier Dziękuję bardzo ;)

    21 maj 2016