DOOM-Piekło na ziemi Część 2

Zanim piekło zwaliło mu się na głowę było spokojnie. Wykonywał swoje rutynowe obowiązki. Miał być poddany pewnemu eksperymentowi którego celem było zwiększenie predyspozycji bojowych. Leżał już na stole. Wszystko zapowiadało się spokojnie. Pancerz do którego miał być wsadzony zjeżdżał już na dół. Niespodziewanie wszystkie możliwe kontrolki zaświeciły się na czerwono. Placówka przeszła na zasilanie awaryjne. Nikt nie wiedział co się stało. Miał już wstawać ze stołu rozejrzeć się co się dzieje, jednak jeden z naukowców wszedł do pomieszczenia. Nerwowo powiedział że cała procedura zostanie przyśpieszona. Po czym wbił mu strzykawkę w pierś. Tłumaczył że jest to stymulant bojowy. Uprzedzano go że normalna procedura zespolenia może być bolesna. Jednak nie wiedział jak bardzo będzie bolał luksus przyśpieszenia. Naukowiec już wychodził, jednak przy drzwiach zatrzymał się w miejscu. Postał tak chwilkę po czym odwrócił się. Miał wbity w swój brzuch gigantyczny kawałek czegoś czego nie można było określić na pierwszy rzut oka. Miał już reagować kiedy to strój przybliżył się nie pozwalając mu zareagować. Zamki zaczęły się zamykać. Poczuł niesamowity ból kiedy złącza neuronowe wbiły się mu w kręgi. Proces zespalania trwał sekundy. On czuł jakby to były długie godziny. Zdążył już nawet zapomnieć o nieboszczyku w tej samej sali. Uwolnił się z uścisku mając na sobie już drugą, pancerną skórę. Zobaczył że naukowiec mierzył do czegoś z pistoletu. Udało mu się nawet strzelić kilka razy zanim skonał. Będąc jeszcze pod wpływem stymulantów próbował wyjąć pistolet z uścisku naukowca. Jednak nieprzyzwyczajony do kombinezonu organizm nie mógł jeszcze w pełni kontrolować nowej siły. Zamiast delikatnego wyjęcia broni, on wyłamał mu cały nadgarstek i prawdopodobnie pogruchotał dłoń. Jednak czuł że ten naukowiec nie skorzysta już z niej. Wyszedł przez drzwi. O dziwo mimo blokady były otwarte. Ściana korytarzu była umazana we krwi. Nie wiedział czyja to krew. Postanowił działać według programu. Miał oddelegować się do centrali tak więc tam zmierzał. Wszedł do stołówki. Ciała ochroniarzy placówki były porozrzucane po całym pomieszczeniu. Mieli ślady ugryzień i zadrapań. Udało im się nawet obalić kilku…… To go najbardziej zastanawiało. Nie byli to na pewno ludzie. Nie mogły to też być eksperymenty na ludziach bo żadnych nie prowadzono w tej placówce. Z rozmyśleń wyrwał go głośny odgłos charczenia. W jego stronę zmierzała jedna z tych maszkar. A za nią kolejna i kolejna. Naliczył łącznie siedem. Wycelował pistoletem. Chciał strzelić ostrzegawczo. Trafiał w nogi. Jednak najwidoczniej te zombie nie odczuwały bólu. Strzelał więc w tors. Jednak jedna kreatura upadła dopiero po pięciu strzałach w pierś. Tak jak uczyły go filmy o zombie zaczął strzelać w głowę. To była najskuteczniejsza metoda. Strzelał raz za razem. Nie martwił się o amunicję. Była to tak zwana plazmówka. Jej generator potrafił tworzyć pociski o ile nie został przeciążony. Wyglądało to groteskowo. Rozgrzana plazma rozsadzała głowy pokrak tworząc spektakl niebieskiego światła i fragmentów mózgu. Chciał coś przetestować. Podszedł pod jedną z maszkar i wymierzył cios tak aby ogłuszyć. Jednak siła ciosu była zbyt duża. Szczęka wypadła z zawiasów zostawiając krwawą papkę w miejscu ust. Spojrzał na swoją pięść. Uderzył otwartymi dłońmi w uszy. Znowu siła okazała się kolosalna. Zmiażdżył głowę ostatniemu mutantowi. Sprawdził czy jakaś broń martwych strażników nadaje się do użytku. Dobrał drugi pistolet i ruszył do centrali. Wychodząc przez drzwi napotkał kilku żołnierzy z powierzchni. Kryli się za stołem i prowadzili do czegoś ostrzał z karabinów maszynowych. Prawie im się to udawało jednak kula ognia trafiła jednego z nich. Stanął w płomieniach momentalnie. Wijąc się padł na ziemię. Jeden z granatów musiał zostać bezpośrednio trafiony bo po chwili eksplodował zostawiając z obrońców krwawą papkę. Postanowił zrobić dynamiczne wejście. Rozpędził się i tylko kiedy dotarł do skrętu w korytarzu otworzył ogień. Strzelał tak że przegrzał rdzeń pistoletu. Trafił jednak zombie raz. Nie był to zwykły zombie. Nie wyglądał na człowieka. Z jego głowy łypało kilka par oczu. Złapał się za świeżą ranę i ruszył w jego stronę. Więc i on postanowił nie być obojętny. Rzucił w niego pistoletem. W odpowiedzi poleciała w niego kula ognia. Uniknął jej bez problemu dzięki wzmocnionemu refleksowi. Uderzył płasko nogą w kolano. Wbił impowi kość kolanową na drugą stronę. Znalazł pozytywy. Miał nazwę aby odróżniać te kreatury o ile było ich więcej. Oraz to że ten pomiot nie mógł już się nigdzie ruszyć. Złapał go za głowę i zaczął uderzać nim o ścianę. Już po czwartym uderzeniu czaszka bestii zmieniła się w puzzle. Obok jeden ze zwęglonych obrońców trzymał strzelbę bojową w rękach. Podniósł ją z należytym szacunkiem. Wziął jeszcze dwa magazynki na drogę. Ta konstrukcja była wręcz idealna. Połączenie strzelby z systemem magazynkowym. Kolejną salą było pomieszczenie biurowe. Przekraczając próg można było zauważyć jedno. Atak nastąpił od razu. Naukowcy nawet nie mogli się ewakuować. Ich ciała leżały dosłownie wszędzie. Większość była w opłakanym stanie. Nie to było najgorsze. Pomieszczenie było wręcz pełne pomiotów. Nie zauważyły go. Były zbyt zajęte konsumowaniem ciał ofiar. Przerwał im jednak tą ucztę strzelając do jednego ze stojących. Śrut skutecznie eliminował zagrożenie z ich strony przebijając ciało w wielu miejscach na raz. Strzelał raz za razem. Nawet jeżeli skończyły mu się naboje wymieniał je z łatwością. Po prawie siedemnastu strzałach naliczył trzydzieści ofiar. Jednak z sufitu dosłownie wypadły trzy impy. Zastrzelił jednego strzałem w głowę zanim reszta doszła do siebie. Jednak otumanienie nie mogło trwać wiecznie. Jedna z tych bestii rzuciła kulą ognia. Co prawda uniknął jej. Jednak trafiła w gaśnicę która poleciała prosto w niego. Wybiła go z równowagi. Co prawdopodobnie ocaliło go przed kulą ognia od drugiego potwora. Strzelił dwa razy z pozycji leżącej. W pomieszczeniu zapadła grobowa cisza. Wstał otrzepał się i ruszył dalej. Centrala była już niedaleko

BlackBazyl

opublikował opowiadanie w kategorii science fiction, użył 1131 słów i 6564 znaków, zaktualizował 15 maj 2016.

1 komentarz

 
  • chaaandelier

    Świetne! Pojawiło się kilka błędów i w pewnych miejscach brakuje przecinków, ale ogólnie jestem na tak. ;)

    15 maj 2016