Rozdział 2 Odbezpieczył karabin i sprawdził, czy pistolet luźno leży w kaburze. - Na początek dorwę tego starego pedofila- pomyślał Jason i udał się na tyły domu, żeby się tam na niego zaczaić. Już po chwili zobaczył jak ten stary obleśny dziad wymyka się tylnymi drzwiami, poczekał aż zrówna się z jego kryjówką i kiedy tak się stało podciął mu nogi solidnym hakiem. - No no no, gdzie to się pan wybiera panie Anderson?- spytał złośliwie chłopak i kopnął go w żebra - Aaaaa!- zawył w odpowiedzi- O co ci chodzi Jason?! - Oooo, nie wie pan? - Nie! A teraz wypie*dalaj z mojej drogi, bo ci krzywdę zrobię!- krzyknął wyjmując nóż i wstając nadzwyczaj szybko jak na 60 kilku letniego staruszka. - Mnie tez pan zgwałci albo zacznie molestować jak te małe dziewczynki?- spytał ironicznie, jednak w jego głosie zaczął pojawiać się gniew. - Nie wiem o co ci chodzi chłopcze- odpowiedział zbity z tropu. - Oj, ja jednak myślę, że doskonale wiesz o co mi chodzi pier*olony zboku! - Uważaj na słowa, bo…- nie zdążył dokończyć, gdyż Jason szybkim kopnięciem wytrącił mu nóż z ręki, a następnie kopnięciem z pół obrotu w skroń obalił ponownie na ziemię. Tam zaczął go kopać łamiąc mu przy tym kilka żeber. Podniósł nóż swojej ofiary i wbił go pod zdrowe żebra tamtemu, w odpowiedzi usłyszał głośny krzyk i potok przekleństw. - Dlaczego mi to robisz? No dlaczego?!-spytał przez łzy tamten - Nie wiesz?- spytał niewinnie Jason- Było nie obmacywać mojej siostry sku*wielu! Było trzymać łapy przy sobie i nie gwałcić tej małej dziewczynki! Co, myślisz że o tym nie wiem?! Widziałem co z nią zrobiłeś! Żałuję, że nie zjawiłem się wcześniej w tej piwnicy, może jeszcze by żyła! Po tych pełnych żalu i złości słowach wymierzył mu silny cios w głowę, od którego stracił przytomność, a następnie zawlókł za pobliski budynek, gdzie już czekał wcześniej przygotowany stos ze stryczkiem, na którym stary oblech miał się spalić żywcem. Chłopak związał mu ręce z tyłu, a następnie za ten węzeł powiesił go nad stosem. Wyciągnął z plecaka strzykawkę i wbił ją w nogę tamtego wstrzykując do jego organizmu jakiś środek. - Dzięki temu będziesz przytomny dopóki mózg ci się nie ugotuję. Nie możesz przecież ot tak zemdleć z bólu nieprawdaż?- drwił z niego i jednocześnie napawał się jego przyszłym cierpieniem. -Spłoniesz za to w piekle!- wrzeszczał pomimo bólu wywołanego połamanymi żebrami. - To nie ja spłonę głupi starcze, tylko ty!- krzyknął i polał benzyną stos leżących tam drewien, a następnie rzucił tam zapalniczkę. W powietrzu zaczęły rozchodzić się krzyki pedofila, którego skóra była trawiona przez ogień. - Było trzymać łapy przy sobie- powiedział na odchodne Jason i udał się w stronę centrum, gdzie zawsze odbywała się największa rzeź. Agonalne wrzaski tamtego powoli zaczęły cichnąć w miarę jak oddalał się od tamtego miejsca. Co jakiś czas ciszę przerywały wystrzały z karabinu, Jason aż drżał z podniecenia na myśl o tym, czego jeszcze dzisiaj dokona. - CHWAŁA CI AMERYKO! NARODZIE ODRODZONY!- wykrzyczał i zaniósł się śmiechem szaleńca.
2 komentarze
Shruikan
Hmm... Jak znowu będę chciał komuś krzywdę zrobić A tak na serio, to jak skończę inne opowiadanie pisać, to się za to zabiorę
*****
Kiedy bedzie nastepna czesc?