Warsaw Chopin Airport, 9 stycznia 2018 godz. 13.45
Patryk od godziny czekał na odprawę paszportową. Rano zadzwonił jeszcze Robert z pytaniem o dokładną godzinę lądowania w Stambule. Później było trzeba kupić trochę dolarów i wymyślić jakąś bajeczke dla rodziny. Z tym akurat nie było problemu, nagły telefon od szefa z Czech i powrót do pracy. Nie chciał nikogo martwić ani zdradzać prawdziwego celu wyjazdu. Nie wiedział nawet czy wróci, musiał liczyć się z tym że może stracić życie.
- Nawet o tym nie myśl! - powiedział sam do siebie i ruszył wolnym krokiem w stronę odprawy.
Zastanawiał się czy naprawdę to odwaga z jego strony czy może poczucie beznadziejności w jego nudnym życiu. Miał długi, nie potrafił utrzymać pracy na dłużej co przekładało się na jego beznadziejna sytuację finansową.
Gdybym miał pracę, dom i rodzinę to też bym to zrobił? Czy nadal bym kochał Alicję i Mikołaja? Byłbym gotowy poświęcić to wszystko tak łatwo i bez zastanowienia? - te pytania zadawał sobie przez kilka godzin jadąc pociągiem do Warszawy.
Z rozmyślań wyrwał go głos kobiety która poprosiła o paszport.
Dwadzieścia minut później był już w samolocie. Kiedyś już leciał samolotem ale były to tanie linie więc i standard był bez porównania gorszy. Teraz czekał go darmowy posiłek, kilka drinków i cztery godziny lotu klasą ekonomiczną.
Lotnisko Stambuł-Atatürk godz. 20.30 czasu miejscowego.
Patryk czekał w hali przelotów na Roberta. Miał ze sobą tylko bagaż podręczny więc zaoszczędził sporo czasu.
- Nic się nie zmieniłeś Patryk - odezwał się ktoś za jego plecami.
Patryk szybko się odwrócił i zobaczył Roberta stojącego kilka kroków od niego. Znali się około dziesięć lat ale kontakt urwał się jakiś rok temu. Robert miał problemy i musiał wyjechać z Polski.
- Nawet brodę mam taką samą - odpowiedział mu Patryk z uśmiechem na twarzy.
- Może więc mi teraz wyjaśnisz co sprowadza cię do Stambułu? Chodź opowiesz mi w drodze do domu. Chciałem
wynająć ci pokój w hotelu ale chyba lepiej będzie jak zostaniesz u mnie.
Po chwili obaj bez słowa ruszyli w stronę parkingu.
Dzielnica Üsküdar, Stambuł godz. 21.30
Na miejsce dojechali w niecałą godzinę co i tak okazało się sporym sukcesem. Pierwsze co rzuciło się w oczy to zabudowa. Patrykowi bardzo przypominała ona to co można zobaczyć w Gdyni. Nie były to bloki ani kamienice, raczej połączenie obu tych rodzajów zabudowy. Właśnie w jednym z takich budynków mieszkał Robert. Po zaparkowaniu samochodu szybkim krokiem ruszyli do mieszkania.
Patryk w czasie podróży samochodem opowiedział mu wszystko. Co prawda nie było tego za wiele bo i sam niewiele wiedział. Robert słuchał uważnie ale przez całą drogę się nie odzywał, dopiero gdy weszli do mieszkania odezwał się pierwszy raz.
- Nigdy nie popierałem tego związku. Ona pociągnęła cię na dno i dobrze o tym wiesz. Wiem że ich kochasz ale czy naprawdę warto się poświęcać? Nie jesteś żołnierzem czy najemnikiem żeby wykonywać takie akcje. Chcesz jechać do Syri na tereny zajęte przez Isis i szukać tam dzieciaka? A nawet jak go znajdziesz to co zrobisz? - Robert mówiąc to był wyraźnie zdenerwowany.
- Zrobię to co będę musiał - odpowiedział mu Patryk i nalał sobie do szklanki whisky i spojrzał przez okno. Szukał tam czegoś co pomoże mu przekonać przyjaciela aby ten mu pomógł.
Przez chwilę obaj milczeli, jednak Robert chwilę temu zdenerwowany teraz nagle się uśmiechnął i podszedł do swojego przyjaciela.
- I tak nie przekonam prawda? Jesteś moim przyjacielem i musiałem spróbować przekonać cię do zmiany decyzji. Mam wobec ciebie dług wdzięczności i spróbuję ci pomóc - mówiąc to wyciągnął telefon z kieszeni i poszedł do drugiego pokoju.
Dopiero teraz Patryk miał okazję rozejrzeć się po mieszkaniu. Były ono wyposażone bardzo nowocześnie czego można było się spodziewać po Robercie. Składało się z salonu, sypialni oraz kuchni i łazienki.
Zwiedzanie przerwał mu gospodarz który właśnie skończył rozmowę.
- Znam człowieka który Ci pomoże. Jutro się z nim spotkamy, powiedział że pojedzie z Toba do Syri.
- Zróbmy to jak.najszybciej, liczy się każda godzina - odpowiedział mu Patryk wyrazie niezadowolony.
- Nic się nie zmieniłeś przyjacielu. Ten człowiek to były żołnierz który świetnie zna Syrię. Poznałem go kilka miesięcy temu przy okazji małej robótki która mu zleciłem. Gdy tylko dowiedział się o co chodzi to sam zaproponował pomoc. Pojedzie z toba do Syrii i pomoże ci odnaleźć dzieciaka. Jutro z nim porozmawiamy a dzisiaj odpocznij. Masz za sobą długa podróż a jeszcze dłuższa cię czeka - mówiąc to wyciągnął dwie butelki szkockiej.
Patryk usiadł na fotelu i nalał sobie drugą kolejkę. Był zmęczony ale jednocześnie martwił się o Mikołaja. Zastanawiał się czy go odnajdzie i czy da radę sprowadzić go do domu.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowach i opróżnianiu kolejnych butelek. Dopiero około trzeciej nad ranem położyli się spać.
Cdn.
Dodaj komentarz