Akademia uczuć (II)

Mam wrażenie, że jeżeli moje życie będzie cały czas takie poplątane, to kiedyś w końcu szlag jasny mnie trafi.  
Cały wczorajszy wieczór rozmyślałam nad chłopakiem, którego całkowicie przypadkowo spotkałam w autobusie wskutek czego kompletnie zapomniałam o sprawdzianie z fizyki, który panna Evans zapowiadała już kilka tygodni temu.  
Na moje "szczęście" przypomniałam sobie dwie lekcje przed klasówką i miałam całą przerwę na lunch wolną, aby pouczyć się do, nie powiem, bardzo skomplikowanego testu.  
Byłam wprost URADOWANA! Fizyka nie znajdowała się na mojej liście "ulubionych przedmiotów", więc sytuacja nie była dobra. Na razie moją upragnioną czwórkę na pierwsze półrocze czarno widziałam zwłaszcza, że siedząc na długiej pauzie na stołówce nic nie wchodziło mi do głowy.  
- Czego się uczysz? - spytała Nathie pchając sobie do ust kanapkę z serem i salami oblaną ketchupem, na której widok chciałam miałam ochotę zwymiotować.  
- Fizyki - odparłam pochmurno. - Mój mózg nie zarejestrował dzisiejszego sprawdzianu.  
- Wymień sobie dysk twardy - zachichotała nagle Josephine. Ja natomiast nie widziałam w tym nic zabawnego.  
- HA HA HA - zaśmiałam się fałszywie, aby trochę ją skarcić. Jednak Jo nie przejęła się tym za bardzo i pomachała do jakiejś dziewczyny, której sylwetka zamajaczyła przy wejściu na stołówkę. Po chwili do naszego stolika podeszła Victoria Call, od której, szczerze mówiąc, stroniłam.  
- No HE-EJ - powiedziała sztucznie Vicky. Odsunęła zgrabnie wolne krzesło i usiadła na nim niczym motylek na kwiatku. - Co tam dziewczyny?  
Nie miałam ochoty jej odpowiadać, dlatego też to zadanie zleciłam przyjaciółkom.  
- W porządku. - odparła Jo a na jej buzi zawitał krótki, acz szczery uśmieszek.  
- Słuchajcie! Mam nowinę! - zaczęła. Na same jej słowa wiedziałam, że zaraz usłyszę jakąś nową "sensację - rewelację".  
- No mów! - zawołała Nathalie, jakby nie mogła się doczekać co też Victoria Call ma ważnego do powiedzenia.  
- Jestem stuprocentowo pewna, że kojarzycie Michaela Thompsona, nieprawdaż?  
Dziewczyny skinęły głową na znak "tak". Ja dla odmiany miałam ochotę ją wyprosić lub na najgorszym przypadku udusić.  
- On kręci z Joanne!  
Ach, ależ podnieciłam się tą nowiną! Od dawna wiedziałam, że tych dwoje coś łączy, ale nie sądziłam, że Vicky zrobi z tego taką sensacyjkę.  
- Ale smuty! Chyba stąd spadam - wypaliłam nagle. Nawet nie zrobiło mi się głupio, gdy napotkałam pytające twarze przyjaciółek.  
- Nie interesują cię szczegóły?! - zawołała Victoria, gdy wychodziłam ze stołówki.  
- Nie specjalnie - rzuciłam i wyszłam przyspieszonym krokiem. Wolałam się pouczyć niż wysłuchiwać tych niepotrzebnych i zbędnych głupot najpopularniejszej plotkary wśród uczniów naszej szkoły.  
Victoria Call była niezwykle trudnym człowiekiem. Wiele razy słyszałam, jak najpierw udawała przyjaciółkę i zdobywała koleżance chłopaka, a potem jej go odbijała. Miała potencjał i oczywiście predyspozycje. Była średniego wzrostu, miała idealnie zbudowane ciało i długie kasztanowe, proste włosy z reguły rozpuszczone. Na jej widok chłopcy odwracali się za nią by jeszcze raz na nią popatrzeć. Najczęściej działała mi na nerwy, ale czasem na prawdę dawało się ją lubić. Czemu się tu dziwić? Każdy człowiek ma jakieś zalety i wady...  

Przybyła wreszcie przerwa przed fizyką. Byłam totalnie zdenerwowana. Można powiedzieć, że przydałby mi się teraz dezodorant, którego niestety zapomniałam wziąć z domu, iż cała się spociłam. To liceum i nie przelewki, nie to co w gimnazjum, że i tak jakoś prześlizgniesz się z klasy do klasy.  
Po teście czułam się nie najlepiej. Spośród dziesięciu zadań zrobiłam sześć i dodatkowo nie wiem czy dobrze. Powinnam dostać dwie godziny na wykonanie takiego sprawdzianu i wtedy z pewnością wszystko bym zrobiła.  

Fizyka była naszym ostatnim przedmiotem, dlatego też wyszłam "na trzy cztery" z Nathalie i Jo ze szkoły. Zaprosiłam dziewczyny do mnie, aby razem odrobić lekcje, więc pojechały moim autobusem. Zanim doszłyśmy na przystanek, postanowiłyśmy, że wstąpimy do supermarketu. Przyjaciółki z pośpiechem wbiegły i każda z nich wzięła sobie paczkę żelków na drogę a ja wafelek o orzechowym smaku. Podeszłyśmy do kasy i po kolei ustawiłyśmy się w kolejce. Gadałyśmy i śmiałyśmy się, zabijając czas. Przed nami stało dwoje starszych ludzi, którzy za pewne nie mogli się pospieszyć z wykładaniem zakupów. Chwilę potem ktoś puknął mnie w ramię. Odwróciłam się trochę z pretensją, ale pół sekundy potem, moje usta wygięły się w uśmiechu. Stał tam ten sam chłopak, którego spotkałam wczoraj w autobusie.  
- Ups, sorka. Już nic... . - widać było, że się zarumienił.  
- Spoko. - odparłam. Byłam omdlała. On był po prostu idealny. Piękny. Cudowny...  
- Jak to się dzieje? - zapytał w końcu.  
- Nie wiem - odpowiedziałam. Zapomniałam zupełnie, że moje przyjaciółki widzą całą sytuację. W moich oczach i sercu był w tym momencie tylko on.  
Potem zapłaciłyśmy za zakupy. Kiedy wychodziłam z supermarketu zauważyłam, że chłopak cały czas mi się przygląda. Byłam strasznie szczęśliwa.  
- Kto to był ? - zapytała się Nathie opychając się kolorowymi żelkami w kształcie misiów.  
- W sumie to go nie znam. Poprosił mnie wczoraj w autobusie, żebym skasowała mu bilet.  
- Widziałam jak się na ciebie patrzył - wtrąciła Jo. - Nie przegap takiej okazji.  
Westchnęłam.  
Parę chwil potem usłyszałam za sobą czyjś zdyszany, ciężki głos. Odwróciłam się i znów zobaczyłam jego.  
- Słuchaj, może warto abyśmy się poznali? - spytał.  
- Eee... no wiesz... - wahałam się.  
- Proszę. Mogę cię prosić o numer telefonu?  
- No dobra - odparłam i napisałam mu na małej karteczce dziewięć zgrabnych cyferek.  
- Dziękuję. To mój - wręczył mi karteczkę identycznej wielkości jaką ja mu dałam. - To cześć.  
- Pa - odpowiedziałam króciutko i uśmiechnęłam się. Na karteczce było napisane nad numerem : NIELS JANSEN.  
Od razu chciałam od niego numer. Wprawdzie się nie znaliśmy, ale może warto rozpocząć jakąś nową znajomość?  
- No, no, no! Czyżby twój przyszły Romeo? - spytała Nathie.  
- Na razie tylko wymieniliśmy się numerami - zauważyłam nieśmiało.  
Dzięki temu spotkaniu nawet zapomniałam o stresie przed sprawdzianem z fizyki...

Ada

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1220 słów i 6598 znaków.

2 komentarze

 
  • Morosov

    Nie glupie, ale raczej umiesc to do milosnych

    1 lis 2012

  • Malolata1

    Podoba mi się. :)
    Dobra robota, czekam na następną część. :)

    31 paź 2012