Akademia uczuć (VII)

Ze szpitala zwolnili mnie tydzień później, gdy już poczułam się lepiej. W ciągu całego tygodnia Niels przychodził codziennie, nawet jeśli następnego dnia miał jakiś ważny sprawdzian. Był naprawdę kochany a przede wszystkim zakochany…  
Wróciłam do szkoły w pierwszy poniedziałek listopada. Wszystko rysowało się idealnie. Zamierzałam zerwać "kontrakt” ze szkolną bandą celebrytów, którzy okazali się zwykłymi oszukańcami.  
- I co teraz zrobisz? – zapytał mnie Niels, gdy jechaliśmy autobusem.  
- Po pierwsze zerwę jakikolwiek kontakt z tymi idiotami.  
- I zostaniesz ze mną? – spytał.  
- Nie! Pójdę sobie! – zażartowałam. – Oczywiście, że zostanę. – dodałam po chwili na wypadek, gdyby nie załapał dowcipu. Czasem tak jest, że konflikty rodzą się z rzeczy na pozór oczywistych.  
- A co z Jo i Nathalie? – zapytał nagle. Zaskoczył mnie tym pytaniem. W sumie nie potrafiłam mu odpowiedzieć.  
- Czas pokaże co zrobię. Chyba muszę przeprosić Nathie… Jak tak teraz na to patrzę to zachowałam się źle. Czas to naprawić, prawda? – upewniłam się.  
- Zrobisz jak będziesz uważała. Ja sądzę, że powinnaś jeszcze o nie powalczyć a to wiąże się z przeprosinami. – podsumował moje rozmyślania w bardzo trafny sposób.  
- Tak zrobię – postanowiłam na co on tylko się uśmiechnął.  
Kiedy weszliśmy do szkoły trzymając się za rękę, większość uczniów przypatrywała nam się uważnie, jakbyśmy właśnie przybyli z Marsa. W odległości kilkunastu metrów zobaczyłam Jake’a Nicholsona. Od razu mocniej zabiło mi serce. Oczywiście dlatego, że znów poczułam ból sprzed tygodnia. Te jego wrogie oczy… Złapałam Nielsa silniej za rękę i zbliżyłam się do niego.  
- Co się stało? – spytał zaniepokojony.  
Nie mogłam odpowiedzieć. Czułam, jakby zaschło mi w gardle, lub jak gdybym zapomniała języka w ustach.  
- Nic… - wykrztusiłam z trudem. – Tylko… Jake…  
- GDZIE?! – krzyknął zbulwersowany Niels.  
Wskazałam palcem na zbliżającego się blondyna.  
- Tam – odparłam.  
- Pierdolony skurwysyn – syknął cicho Niels. Po chwili, gdy tylko napotkaliśmy wzrok Jake’a, mój chłopak niczym szalony mustang ruszył ku niemu. Chciałam go zatrzymać i powiedzieć, aby nie tracił czasu dla tego zboczeńca, jednakże było już za późno.  
Na moich oczach mój dzielny rycerz walczył o mój honor. Z jednej strony podobało mi się to, ale bałam się jakie będą tego konsekwencje. Niels już rozkwasił nos Jake’owi i dowalił mu ile miał sił.  
- Niels – powiedziałam dosyć głośno. – Już wystarczy.  
Ludzie przechodzący korytarzem patrzyli się na incydent a fanki Jake’a klęły na Nielsa i zarazem beztrosko się popisywały. Nagle stało się coś, czego obawiałam się najbardziej. Z lewego korytarza nadeszła pani Flower, nasza sekretarka, o której już wcześniej wspominałam. Zrozumiałam, że mój chłopak ma potężne kłopoty, bowiem ta pani była nieugięta i okrutna dla uczniów. Moment później podniosła ich z podłogi i krzycząc zaprowadziła do gabinetu dyrektora. Bałam się jak to się skończy dla Nielsa. Jake był w sumie w opłakanym stanie: rozwalony nos i inne obrażenia.  
Po pierwszej lekcji przyszłam pod gabinet dyrektora. Właśnie wychodzili z nich dwaj chłopcy. Niels miał śliwę pod okiem a Jake zaschniętą krew pod nosem i jednego wybitego zęba. Myślałam, że zacznę się tarzać po ziemi. Celebryta bez zęba, naprawdę jest się z czego ponabijać.  
Jake rzucił mi wrogie spojrzenie. Gdy przytuliłam się do Nielsa wzrok blondyna przeistoczył się w zazdrość, która jak na zawołanie rzucała się w oczy.  
- Zakochani się znaleźli! – warknął Jake. Znów próbował włożyć kij w mrowisko.  
- Spieprzaj! – wrzasnął na całe gardło Niels.  
- Daj spokój – szepnęłam. – Szkoda gardła na tego gnoja.  
Niels spojrzał na mnie i od razu poczułam, że dzięki mnie emocje mu trochę puściły.  
- I co? – zapytałam w końcu.  
- Szkoda gadać – westchnął. – Jestem zawieszony na okrąglutki miesiąc. Jedno przewinienie, choćby najmniejsze i wylatuję ze szkoły. Jestem załamany.  
Byłam w szoku.  
- A ON?!  
- Żadnej kary nie dostał. Wspominałem, że przez niego trafiłaś do szpitala, ale nasz głąbowaty dyro nie wziął tego pod uwagę.  
Po chwili dodał:
- Jego pieprzone nazwisko robi swoje.  
To była prawda. Rodzice Jake’a pracowali w telewizji, więc nie ma się czemu dziwić, że dyrektor nie ukarał chłopaka. Nie chciał narazić swojej szkoły na plotki.  
- Najważniejsze jest teraz, żebyś nie dał się sprowokować. Jake jest chytry i będzie próbował wyprowadzić cię z równowagi. Musisz uważać. Nie chcę, żeby cię wyrzucili. Dlaczego w ogóle skoczyłeś mu do gardła?  
- Nie mogłem znieść tego, jak cię potraktował. Możesz mi powiedzieć z jakiego powodu on cię popchnął na te szafki? Rozumiem, że to było zamierzone, tak?  
Zamurowało mnie. Co miałam mu powiedzieć? Jeśli powiem Nielsowi, że się z nim całowałam pęknie mu serce.  
- Porachunki – odparłam krótko.  
- Powiedz mi, Vera. Muszę wiedzieć.  
Kurde, czemu on tak na mnie naciskał?!  
- Ok. Powiem ci wszystko pod warunkiem, że nie będziesz jeszcze bardziej wściekły…  
- Postaram się – obiecał.  
Opowiedziałam mu wszystko począwszy od chwili, gdy w gimnazjum się w nim zakochałam a skończywszy na namiętnych pocałunkach i nieprzyjemnej rozmowie, która miała nieciekawe skutki.  
Po mojej opowieści Niels nie wyglądał na zazdrosnego czy też złego. Ja natomiast miałam oczyszczone sumienie.  
- Naprawdę się z nim całowałaś na jakimś brudnym, starym zapleczu?  
Było mi wstyd.  
- Tak…  
Niels westchnął ciężko. Znów powróciły wyrzuty sumienia.  
- Wybacz. Nie sądziłam wtedy, że …  
- Wiem, kochanie. – odparł. – Obiecasz mi, że… nie chcę być zazdrosny, ale… czy obiecasz mi, że dopóki jesteśmy razem…będziemy razem… nic nie będzie cię z nim łączyło? Proszę…  
Dziwnie poczułam się, kiedy zadawał mi to pytanie. Niby wszystkie uczucia do Jake’a już mi minęły, ale nie wiadomo z jakiego powodu, czułam, że jeśli mu to obiecam, popełnię duży błąd i zachowam się tak jakbym go okłamała. Mimo to powiedziałam:
- Skąd mogło ci to przyjść do głowy? Po tym co zrobił nigdy nie wrócą mi uczucia do niego. Tylko ciebie kocham, Niels. Przyzwyczaj się do tego. – uśmiechnęłam się szeroko.  
Pocałował mnie w czubek głowy. To było dziwne uczucie. Sto razy wolałabym w usta, ale może to i dobrze. Przecież postanowiliśmy z niczym się nie spieszyć.  
Zadzwonił dzwonek. Musiałam wracać pod klasę. Żegnałam się z Nielsem tylko na najbliższe czterdzieści pięć minut, ale już czułam niesamowitą pustkę i tęsknotę…

Ada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1224 słów i 6844 znaków.

2 komentarze

 
  • sala_samobójców

    :kiss:

    26 gru 2012

  • ana19962

    pisz dalej bardzo ciekawe nie mogę  się doczekać kolejnej części :)

    12 lis 2012