
Uczyłam się matematyki przed salą. Na dzisiaj zapowiedziany był sprawdzian. Usłyszałam oddech i poczułam jak ktoś przyciąga ku sobie moją talię. Silne ramiona otoczyły moje ciało. Spojrzałam zdumiona ponad mój podręcznik. Przede mną stał wysoki brunet z którym przyjaźni się Patryk.
- Czego chcesz?- prychnęłam próbując się wyrwać. Zabrał m książkę i spytał ironicznie:
- Wkuwasz?
- Wybacz, możesz nie zrozumieć, więc nie przegrzej sobie mózgu. Ale tego chyba nie posiadasz?- na moje słowa przycisnął mnie mocniej.
- Uwierz mi, jestem tak inteligentny, by zauważyć jak się bujasz w Patryku. Ale on uważa cię tylko za kolejną przekąskę.
Złapał moją dłoń i położył ją sobie na ramieniu.
- Nie wydaje mi się.- zabrałam ją szybko. Rozejrzałam się – nie chciałam by ktoś zobaczył tą scenę.
- Chcesz być jego? Ja przynajmniej traktuję dziewczyny z szacunkiem…
W niewiadomy sposób Patryk pojawił się na korytarzu, zaś kiedy nas zobaczył, przecisnął się między nami.
- Stary, co ty odwalasz? Rozmawialiśmy o tym.
- O tym czyli o mnie?- spytałam zdenerwowana. – Co o mnie mówiliście?
Brunet wzruszyła ramionami i odszedł. Patryk się odwrócił, dlatego złapałam go za rękę.
- Hej! Odpowiadaj!
- Co?- burknął, lecz się odwrócił.
- Ty już wiesz co…- był wściekły.
- Porozmawiamy po szkole – warknął, wyrwał rękę i odszedł w stronę, którą znikł brunet.
- Hejka!- powitała mnie rozpromieniona Julita. Spóźniona usiadła obok mnie.
- Dlaczego jesteś taka radosna?- wyszeptałam, gdy pani się odwróciła.
- Och, wiesz… w piątek jest impreza u Julki. To ta – wskazała na jasnowłosą dziewczynę w ławce naprzeciw nas.
- Jeszcze dwa dni… Nie ma co się podniecać…- mruknęłam.
- Wiem, na poprzedniej nie byłaś. Ale teraz ciebie też zaprosi. Będą Anka z Adrianem ( wiesz, tym z b), Ola z Wojtkiem ( nie, nie moim!), Mati z Adą ( ona ma taką ładną siostrę!), Jasiek, Patrycja, Marcin, Patryk, no i oczywiście ja z Wojtkiem!- skończyła wyliczać zadowolona.
- Patryk?- powtórzyłam bezwiednie.
- Tak, a bo co?- spytała podejrzliwie.
- Po prostu…umówiliśmy się po szkole… - powiedziałam cicho.
Kilka osób spojrzało w naszą stroną. Chłopak siedzący obok Patryka trącił go lekko w ramię, coś szepnął i dołączyli się do gapiów.
- Umówiliście się?! Kiedy? Gdzie?- spytała podekscytowana.
- Po szkole…- zdałam sobie sprawę z trudności pytań.- Ale gdzie, to nie wiem…
- Nie wiesz gdzie?- spytała zdziwiona.
- No niezbyt…- zarumieniłam się.
- To mamy problem… Ale on na pewno ci powie…- uśmiechnęła się pocieszająco.
- Mam nadzieję.
Po ostatniej lekcji ociągałam się przed wyjściem ze szkoły. Zaszłam na parter, ściągnęłam plecak i weszłam do biblioteki. Obok jednego z regałów, na podłodze czytała dziewczyna. Gdy zamknęłam drzwi wzdrygnęła się lekko i spojrzała na mnie. Podniosła się szybko i podbiegła do mnie.
- Cześć…- przywitała się, a ja poczułam się zakłopotana. Jak ona ma na imię? Chyba zrozumiała moje rumieńce, bo dodała uśmiechnięta:
- Julia.
- Cześć…
- Chciałam cię zaprosić. – powiedziała szybko.- W piątek jest u mnie impreza o dwudziestej. Mieszkam na Kochanowskiego. Przyjdziesz?
- Muszę spytać….
- Rozumiem.- przerwała.- Jak chcesz przyjdź z chłopakiem. Tylko… - zarumieniła się.- Nie przynoś żadnego alkoholu, albo używek, okej? Nie toleruję tego…
- Nic z tych rzeczy…- szepnęłam – Są tu jakieś fajne książki?
Przez dziesięć minut pokazywała mi swoje ulubione. Z bibliotek wyszłam z dwoma dosyć grubymi. Otworzyłam plecak. W środku leżała kartka wyrwana z zeszytu. Włożyłam książki i rozłożyłam ją.
Tam gdzie ostatnio o szesnastej piętnaście.
Sprawdziłam zegar. Cholera, to za dziesięć minut!
Gdy dobiegłam na miejsce on już czekał. Był odwrócony. Stał przy tej samej ławce co miesiąc temu i spoglądał na drzewa pokryte różnokolorowymi liśćmi.
- Hej…- podeszłam do niego.
Odwrócił się. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech.
- Cześć… Usiądziemy czy gdzieś idziemy?
- Jest trochę zimno. Może się przejdziemy?
- W takim razie zapraszam cię na gorącą czekoladę…
Ruszyliśmy przez park. Wyglądał na zamyślonego. Zapytał mnie cicho:
- W takim razie co chciałabyś wiedzieć?
Spojrzałam na swoje ręce zakłopotana.
- O czym rozmawialiście?...
- To… Marcin, mój kumpel. Fajny gość, ale dupek dla dziewczyn…
- Mówił mi…- przerwałam mu i spłonęłam- że jestem tylko kolejną dla ciebie…
Zaklął pod nosem i powiedział:
- Nie słuchaj go… On lubi się popisywać….
Przez chwilę szliśmy w milczeniu. Jakaś para całowała się namiętnie na ławce.
- Dlaczego mnie ignorujesz?- spytałam.
- Ja…- chyba zabrakło mu słów…- Nie jestem przyzwyczajony… do takiego stanu rzeczy.
- Jakiego stanu rzeczy?
- No, że nie podobam się dziewczynie.- otworzyłam szeroko oczy. Co on mówi?
- Który jestem?- wypalił.
- Słucham?- spytałam zaskoczona. Nie zrozumiałam o co mu chodzi.
- No, którym chłopakiem jestem?- odwrócił się zaczerwieniony w stronę zakochanych.
- Co?- byłam zdezorientowana.
Nastąpiła kłopotliwa cisza.
- Podobaszmisiębardzo- palnął na jednym wydechu.
- Co?!- zakrztusiłam się własną śliną.
Westchnął i szepnął:
- Już nic…
Złapałam go szybko za rękę a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Podobam ci się?- krzyknęłam z euforią. Całująca się para spojrzała na nas zaskoczona, jakby myśleli, że jedynie oni są w parku.
Był cały czerwony gdy odpowiedział:
- Ty jeszcze o tym nie wiesz?...
Czułam jakby każdy mój skrawek ciała drżał z radości. Chciałam krzyczeć lub skakać. Mogłabym zrobić wszystko dla niego. Poczułam jego oddech na moich włosach. Objęłam go, a on oplótł mnie swoim ciałem. Nagle jak piorun trafiło do mnie. Nigdy nie czułam takiego szczęścia.
- Kochanie, chodźmy do tej kawiarni bo zamarzniesz.- wyszeptał wyraźnie radosny.
Kawiarnia stała na tej samej ulicy co park. Wyróżniał ją srebrny szyld z napisem „ Kawiarnia Merci”.
Zmarznięci weszliśmy do budynku. Pomieszczenie otaczała atmosfera tajemniczości. Była już siedemnasta, a na niebie wisiał srebrzysty księżyc. Ściany były koloru brzoskwini. Drewniane stoliki dzieliło kilka metrów. Ustawione na nich były ususzone kwiaty.
Znaleźliśmy stolik z dwoma miękkimi krzesłami. Patryk pomógł mi zdjąć kurtkę. Podeszliśmy do małej lady. Była mała kolejka. Gdy czekaliśmy chłopak mnie spytał:
- To co, czekolada i jakieś ciacho?
Uśmiechnęłam się zakłopotana.
- Nie wzięłam pieniędzy.- wyjaśniłam.
- Na mój koszt. To jakie ciasto lubisz?
Siedzieliśmy zjadając ptysie i popijając czekoladę z wielkich brązowych kubków.
- Opowiesz mi coś o sobie?- głos Patryka wyrwał mnie z otępienia. Spojrzałam na niego i zaczęłam opowiadać.
- Moi rodzice poznali gdy mama przeprowadziła się z Francji do Londynu. Pobrali się dwa lata później. Urodziłam się rok po tym. Bardzo mnie kochali. Wiesz, że moje imię znaczy kochać? Dlatego tak mnie nazwali. – uśmiechnęłam się nieświadomie.- I tak sobie żyliśmy. W trójkę. Do pewnego czasu… - złożyłam ręce na kolanach. Zaczęłam szeptać, a po moich policzkach zaczęły ściekać łzy.- Oni umarli… wypadek samochodowy…- bezwiednie otarłam twarz.
- Słuchaj… nie musisz…- Patryk wyszeptał przerażony.
- Na szczęście…- uśmiechnęłam się by go nie przytłaczać.- Mam ciotkę. Jest wspaniała. To siostra mojego taty. Wyprowadziła się po śmierci dziadków do Polski. I mam świetną siostrę cioteczną, Kamilę.- po chwili sobie coś uświadomiłam i uśmiech spełzł z mojej twarzy.- Chwila! Muszę iść! Nie powiedziałam im o tym!- wstałam jak oparzona.
Patryk zerwał się, wyjął pieniądze i spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- Odprowadzę cię.- podał mi kurtkę i założył mój plecak.
- Nie pozwolę ci się włóczyć po ciemku! Wracaj do domu.- próbowałam zabrać mu plecak, ale co tu kryć – jest wyższy.
- To ty masz się nie włóczyć po ciemku! Jesteś dziewczyną!- podszedł do drzwi.
Obudziła się we mnie feministka.
- Dlatego, że jestem kobietą? Też coś! – wyszłam z wysoko uniesioną głową przez drzwi otwarte przez Patryka. Gdy mnie dogonił śmiał się cicho.
- Z czego się śmiejesz?- warknęłam. Złapał mnie za rękę.
- Jestem szczęśliwy. Kocham cię.
- To chyba wiadome.- mruknęłam.- Ale przygotuj się na rewolucję. Teraz nie możesz podrywać innych.
- Wiem, wiem.- machnął ręką.
Doszliśmy do mojego domu. Zabrałam plecak Patrykowi, a ten się rozejrzał. Jego twarz… była jakby przerażona.
- Mieszkasz… mieszkasz tutaj?- wyjąkał.
- Jak widać.- powiedziałam chłodno.
Zreflektował się i ucałował mnie w czubek głowy. Wyszeptał w moje włosy:
- Bądź ostrożna, dobra?
Milczałam wkurzona. On po chwili dodał:
- A na tą imprezę u Julii pójdziemy razem.
I tak powstała kolejna część o Aimer!
6 komentarzy
Selena
"Podobasz mi się", dwie minuty później " chodź kochanie" ????
czekoladoweciacho
@Selena tak to jest kiedy 12 zabiera się za romans 😂
.
To jest bezsensu
czekoladoweciacho
@. Jeśli możesz... napisz co konkretnie jest bez sensu. Może twój komentarz?
czekoladoweciacho
@. Zgadzam się z Tobą 😂
Hshz
Wspaniale! Czekam na więcej!
Justys20
Ciekawe co dalej...
czekoladoweciacho
@Justys20 też się zastanawiam
Hemmings
Kiedy nastepna?!

czekoladoweciacho
@Hemmings

mojeserce
cudne
