Szukając szczęścia 5

Szukając szczęścia 5Weszłam do domu. Natychmiast dobiegł mnie wzburzony głos ciotki:
- Aimer? Gdzie byłaś? Martwiłam się o ciebie!
Zdjęłam kurtkę i ją powiesiłam. Spokojnie ruszyłam do łazienki, gdzie umyłam ręce. Gdy przekroczyłam próg jadalni ciotka stała groźnie patrząc.
- No co?- wzruszyłam ramionami.- Żyję… apsik!- kichnęłam na twarz rozmówczyni – Przepraszam…
- Przepraszam?! Dziewczyno, gdzie byłaś?! Ja się o ciebie martwię! I jeszcze jesteś chora!- ręką dotknęła mojego czoła.- Jesteś gorąca jak ogień! Po jedzeniu, bierzesz kąpiel i marsz do łóżka!
      Wieczorem zaczęłam czytać książkę poleconą przez Julię. Muszę przyznać, że naprawdę mnie wciągnęła. Dochodziłam właśnie do czwartego rozdziału, gdy zadzwoniła do mnie Julita.
- Hej.- powiedziała głośno.
- No ( salwa kichnięć) cześć…- wyszeptałam zmęczona chorobą.
- Jesteś zarażona? Julia też. Imprezy nie będzie…- głos wyraźnie posmutniał.- A szykowałam taki strój! Mówię ci byłoby na czym oko zawiesić. Chciałam…- mruknęła zawiedziona.- no wiesz…
- Nie wiem.- powiedziałam zaciekawiona.
- Wojtek i te sprawy…
- Aaa… chciałaś z nim uprawiać seks!- krzyknęłam.
- Ciszej…- wydukała spłoszona. Po momencie się ożywiła.- Ale jak tam randka?
     Opowiedziałam jej o wyznaniu Patryka, moim płaczu i o jego zaproszeniu. Najbardziej ciekawiła się wyznaniem Patryka. Śmiała się z nas jacy jesteśmy niedoświadczeni w wyznawaniu uczuć.
- Wiesz co…- syknęłam za złością. Dodałam jadowicie.- Ale powiedz coś o tej kreacji!
- Mam taką fioletową bluzkę z dużym dekoltem. Na plecach jest wycięcie z czarną koronką. Chciałam założyć do tego czarną mini i czarne rajstopy. A, i mam jeszcze cudne szpilki…- wzdychała.- A ty?
- No, ja nic jeszcze nie planowałam…
- W centrum handlowym widziałam taką granatową sukienkę. Była ekstra! Musisz ją kupić!- zachęcała mnie.  
- No nie wiem…- wygłosiłam zdanie bez przekonania.
- Patrykowi na pewno się spodoba.- argumentowała.
- Ok. Gdzie jesteś?  - spytałam z braku tematu.
- W domu. A ty jesteś w łóżku?
- Tak. Czytam książkę z biblioteki. Jest fantastyczna! –  powiedziałam.
- Muszę kończyć. Będę piekła ciasto z mamą.
- Pa!  
- Widzimy się w sklepie! – dobiegł mnie cichy odgłos informujący o końcu konwersacji.    
      Wróciłam do czytania książki. Moje dłonie lekko drżały. Litery na kartkach wydawały się sunąć w mojej głowie. Postacie wydawały się niezwykle żywe. Były o wiele lepsze ode mnie.
-Cześć. Miło cię widzieć..-  Do mojego pokoju weszła Kamila. W ręce trzymała kopertę.
- Hej. Co robi ciocia?
- Jest w sklepie. – orzekła.
- Czytam książkę.- wskazałam jej na niebieską okładkę.
- Fajnie. – mruknęła.- Jak w szkole? – spytała siadając na krześle.  
- Może być. Jutro miała być impreza…- szepnęłam. Kamila przeczesała włosy ręką.
- Miała być?- zapytała.
- Organizatorka jest chora.- wyjaśniłam. Usiadłam okrywając się kocem.
- Mama mówiła, że nie było cię dosyć długo.- spojrzała na mnie przenikliwie. Zarumieniłam się.
- Coś mnie zatrzymało.  
- Albo ktoś…- mruknęła sugerująco.  
- Dobra!- nie wytrzymałam.- Jest taki jeden…
- No…- rzuciła ponaglająco.
-Patryk. Mega ciacho.- powiedziałam uśmiechnięta.-  Poszliśmy na spacer… nic więcej…- nie chciałam opowiadać jej wszystkiego.  
- Mnie nie da się oszukać.- powiedziała niezadowolona.- Kochasz go?
- Tak… chyba…- rzuciłam jej błagalne spojrzenie, mówiące: nie mów jej.
- A on?  
- On… powiedział, że  mnie kocha...
- Świetnie.- powiedziała chłodno, jakoś tak wyniośle.  
Wstała, odstawiła krzesło i otworzyła drzwi. Trzymając klamkę powiedziała:
- Mama kazała ci powiedzieć, że jutro masz leżeć w łóżku.  
      Drzwi się zamknęły. Spojrzałam na krzesło. Leżała na nim koperta.

                                               Droga Aimer!
        Dziękuję Ci za ostatni list. Był on naprawdę miły. Szkoda, że te urodziny spędziłam bez Ciebie…
     Wiesz, że Peter chodzi z Katniss? Zastosował Twoje rady. Jest bardzo dumny.  
Szkoda, że Ty nie jesteś taka zadowolona. Nie wiem dlaczego jesteś tak zdołowana – masz koleżankę ( co z tego, że jedną!), klasa Cię nie dręczy i nie masz problemów sercowych! Chłopcy to bzdura!!!
     Mama znalazła nowego „chłopaka”. Ma 40 lat i jest niezwykle wysoki! Uważa się za poetę (w dzień jest sprzedawcą w hipermarkecie). Mama uważa, że to „ten jedyny”. Nie wiem co w nim jest czego nie ma tata. On jest naprawdę fajny! Stara się jak może – kupuje mamie kwiaty, gdy po mnie przychodzi, daje mi kieszonkowe. Nie wiem dlaczego się rozstali! Muszę się dowiedzieć.
     Na co wydasz pieniądze za dom? Chciałabym mieć tyle forsy! Co Ty z nią zrobisz?  
                                                                                                             Jedynie Twoja  
                                                                                                                            Lesie

     Spojrzałam ponownie na list.  
Lesie ma fajnie, pomyślałam ze złością, mądrzy się tylko jak jest mieć rodziców. Po raz pierwszy nie spodobał mi się list przyjaciółki.
     Zasnęłam myśląc o nim.  
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

     Dwa dni później czułam się całkiem dobrze. Dlatego wieczorem umówiłam się z Julitą i Julią ( wyzdrowiała w jeden dzień) do sklepu.
- Patrz to ona !- krzyknęła uradowana Julita wskazując na wystawę jednego ze sklepów.
Sukienka była ciemnogranatowa. Dolna część tworzyła jakby spódnicę. Porównałabym ją do sukienki baletowej. Delikatne ramiączka udawały węże wijące się na ramionach. Efekt był doprawdy niezwykły.
- Musi być bardzo droga.- rzuciłam smętnie wchodząc za koleżankami.
      W sklepie panowała atmosfera spokoju. Dominowały  w nim kobiety, przymierzające różne ubrania. Podeszła do nas pracownica.
- W czym mogę pomóc?- spytała radośnie.- Czego panie szukają?
- Chciałybyśmy dowiedzieć się ceny sukienki z wystawy.- rzekła Julita uśmiechając się.
- Z wystawy? Kosztuje ona dwieście dziewięćdziesiąt złotych.- powiedziała odsłaniając zęby.
- To my chyba podziękujemy.- złapałam dziewczyny za ramiona, by wyjść.
- Proszę zaczekać. Nasz sklep obejmuje promocja z okazji dziesięciolecia. Za dwie rzeczy kosztujące razem ponad trzysta złotych jest trzydziestoprocentowa zniżka!
- Julia, kupujesz coś?- spytałam.
- Podoba mi się ta obok.- wskazała za siebie.
     Z centrum handlowego wyszłyśmy o jakiejś 22. Julia przełożyła imprezę na wtorek, bo w środę mieliśmy wolne.



Ta część jest " informacyjna " by ukazać życie bohaterki bez chłopaków. Przecież miłość nie polega na ciągłym śledzeniu się, prawda? W kolejnej części jest tego zbyt dużo...
Dzięki za to, że już około tysiąc osób czyta historię mojej bohaterki!!!

czekoladoweciacho

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1283 słów i 6751 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik czekoladoweciacho

    Dostaję raka, gdy czytam swoje stare wypociny😮

    12 maj 2018

  • Użytkownik Undeaddream123

    Świetne

    14 mar 2016

  • Użytkownik Malineczka2208

    Super ;) Kiedy Kolejna?;*Pozdrawiaam;)

    26 lis 2015

  • Użytkownik Justys20

    :kiss:

    8 lis 2015

  • Użytkownik Kamilka889

    Swietne

    8 lis 2015