Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Na zawsze razem

Na zawsze razem1        
   Robiąc na złość całemu światu nadal kocham Wiktorię ,jak oszalała małolata. Wobec niej miałam najbardziej  ambitne plany, na całe moje dalsze życie. Tylko niestety nikt więcej nie umiał dzielić ze mną tego wielkiego szczęścia. Najbardziej rodzice ,którzy oznajmili od razu ,że nie pokażą się na uroczystość. To był mój wybór i miałam nadzieję ,że w końcu zrozumieją moje uczucie. Dałam im mimo tego jeszcze czas -  oby zmienili zdanie.  
   Obie mieszkaliśmy już od jakiegoś czasu razem. Dzieliśmy wspólnie nasze gorące łoże. Cieszyłam  się strasznie budząc się przy boku najwspanialszej dziewczyny. Od początku doskonale się rozumiałyśmy . Już w szkole nasz pierwszy potajemny pocałunek w toalecie przeszedł do wielkiej historii. Później nasza wspólna niewinna palcówka ,  u niej w ogródku. To nadal miałam przed oczami. Po wielu latach w końcu stając się dojrzałymi kobietami odkryliśmy bliskość i zrozumienie. Było to niesamowite uczucie.  
    Teraz gdy chcemy złączyć siebie na poważnie , stajemy przed wielką ścianą. Każdy wobec nas się odwrócił. Nasz związek zbudził obrzydzenie i brak jakiegokolwiek poszanowania. Cały świat tak naprawdę stanął przeciwko nam.
     Do samego ślubu zostało nam raptem tydzień. Miejsce wybrane na nasz najważniejszy dzień mieściło się blisko naszego domu. Urokliwy ośrodek blisko jeziora i duża drewniana chata, doskonale się uzupełniały. Od razu poczułyśmy się tak jak w domu. Właśnie tego wieczora musiałam się tam wybrać, aby dopiąć ostatnie szczegóły.  
     Szykując samochód oczekiwałam ,Wiktorii schodzącej z góry.
    Widząc jak idzie ubrana znowu poczułam te same motyle w brzuchu.
- Oj Wiki wyglądasz obłędnie. Taka sukienka i to  wszystko opina. I te piersi…
- A dziękuje Julia. - dając sobie namiętne całusy , trzymając się za ręce poszłyśmy do samochodu.
      Podróż nie trwała długo. Mijając krótką polną drogę, już za zakrętem wyłaniał się cały ośrodek. Wkoło otaczała nas bujna kwiecista łąka, a w oddali wyłaniający las pachniał wolnością. Zauroczone widokiem zatrzymałyśmy się w miejscu. Patrząc w oczy już wyobraźnią byliśmy w białych sukniach. A nasze tańczące ciała wirowały w rytm szalonej muzyki.  
- Ależ będzie pięknie. Tak się cieszę ,że możemy obie być razem , mimo wszelkich życiowych zawirowań. - Wiktoria robiąc pauzę , jeszcze bardziej się we mnie wpatrzyła. - I jak rozmawiałaś z rodzicami?.
- Niestety moja mama się nie odzywa. A tata tym bardziej. Bardzo bym chciała z nimi o tym porozmawiać, lecz obawiam się tej konfrontacji.
     Przytulając się wzajemnie i pocierające plecy, po prostu milczałyśmy. Szukając pocieszenia , miałyśmy obie jednak nadzieję na choćby szansę namowy naszych rodziców.  
- Dobra Julia, teraz musimy dopiąć spraw naszego najważniejszego dnia. Zobacz za tydzień powiemy sobie ,,tak’’.
- Serio...nie wierzę ,że to nadchodzi. - tylko miałam siłę tyle powiedzieć.
    Nie puszczając rąk szyłyśmy w kierunku wielkich drewnianych drzwi. Cały opiekun ośrodka ,,Pod sosną’’ wydawał się sympatycznym Panem.
- Witam serdecznie. Zapraszam do środka w celu uzgodnienia szczegółów.
  Zajmując miejsca przy dużym drewnianym stole , rozglądałyśmy się wkoło. Imponujący dach i wnętrze wypełnione zapachem świeżego drewna robiło na nas wrażenie. Wybiegając na środek sali zaczęłyśmy tańczyć ,jakby to już był ten dzień. Obejmując siebie i wirując wkoło ,nasz włosy tańczyły jakby swoim życiem. Zakochane do granic szaleństwa, chciałyśmy aby ten czas trwał wiecznie.  
  Mężczyzna nie chcąc nam przeszkadzać ,tylko obserwował z daleka. Widać było w jego oczach zaskoczenie i fascynację. Bijąc nam brawo krzyknął.
- Brawo co za taniec. Widać ,że to jest prawdziwa miłość. Nie raz przychodził tu pary , które na starcie wyglądały jakby przyszły za karę. A u Pań ,ta ekspresja i pewność siebie...
    Obie zaczerwienione usiadłyśmy ,już z powrotem. Sterta spraw organizacyjnych przeszła sprawnie. Dopisując parę dodatków w stylu kwiaty i przyozdobienia stołu ,skończyliśmy spotkanie. Prosząc jeszcze o chwilę dla siebie mężczyzna nas opuścił. Zostając same miałyśmy ochotę wsłuchać się w tą ciszę.  
- Słyszysz Wiktoria to nasze bicie serc. - przykładając do mnie rękę, poczułam jej gorącą dłoń.
- A ja czuję , jak masz twarde sutki Julia. Tak jak wtedy ,gdy spotkaliśmy się pierwszy raz u ciebie. Siadając naprzeciwko porównywałyśmy sobie piersi. To była zabawa w doktora.
- Potem leżałyśmy nago i powoli masowałyśmy cipki. Skrupulatnie i bardzo powoli. - zacisnęła uda gdy o tym mówiłam.
    Czułam ,że dzieje się coś ze mną niesamowitego. Po twarzy Wiktorii również. Znowu ten płomienny wzrok , który chciał mnie rozbierać.  
- Co ty chcesz to zrobić tu i teraz. A jak ktoś tu wejdzie?.
- Nie ma mowy. Dogadałam wcześniej z tym Panem wszystko. Zamknął nas na klucz. Mam to miejsce tylko dla siebie.
     Myśląc ,że żartuje podbiegłam do drzwi. Pchając je z całej siły , nie ruszały się na milimetr.
- Ty wariatko. Jesteś szalona.
- Dla ciebie wszystko Julka.
     Momentalnie nie czekając na nic , zerwałyśmy z siebie ubrania. Podrywając Wiktorię za pośladki podniosłam ją do góry. Jej nieco większe piersi podskakując , na robiły mi jeszcze większej ochoty.  
- Teraz...chcesz tego Wiki?. - mówiąc to głośno sapałam.
- Mhm...tak zróbmy to. - odpowiadając mi rozpalonym głosem oblizała usta.
     Położyłam ją na stole. I rozchylając nogi miałam przed oczami jej delikatną ,z lekko wysuniętymi płatkami cipkę. Dotykając czule jej zewnętrzną część, nieco zachodziłam dalej skubiąc pojedyncze włosy łonowe. Bawiąc się nimi zbliżyłam się ustami , zachłannie wijąc język . Obracając głową zaczęłam , głębiej poznawać już lekko wilgotną cipkę.  
     Słysząc tylko jej jęki , miałam na ciele gęsią skórkę. Moje pojedyncze włosy na cipce również podnosiły się do góry , jakby również chciały pieszczot. Ty razem to jednak ja musiałam wynagrodzić Wiktorię.
      Unosząc głowę zadałam szybkie pytanie.
- Mhm… jak Wiktoria. Chcesz jeszcze ?.
      Wkładając ręce w moje poplątane  włosy ,kazała szybko wrócić do cipki. Dociskając moją twarz , ledwo mogłam oddychać. Zachłyśnięta pierwszą kroplą soczków , musiałam bardziej się starać. Obracając szybciej językiem , słodkie uda zacisnęły się na mojej głowie. Potężną siłą sprawiła dominację. Poruszając przy tym biodrami jęczała jeszcze głośniej.  
- O tak...proszę mocniej. Rób to kochanie , dla mnie.
       Wtem głos zamka rozległ się po sali.
       Głos mężczyzny przemówił.
- Drogie Panie, muszę przeprosić, bo następni goście czekają. - zachowując dyskrecje nawet nie zajrzał do środka.
      Szybko zakładając ubrania wybiegłyśmy na zewnątrz. Poczułyśmy potężne spełnienie siebie, czego tak bardzo obie potrzebowałyśmy. Od razu wróciłyśmy do domu. Zdejmując ponownie z siebie ubrania ,cały wieczór spędziłyśmy całkiem nago. Co raz masując cipki oglądałyśmy ulubione seriale i słuchałyśmy muzyki. Kolejne godziny wieczoru mijały powoli.
    Nagle zadzwonił telefon. Wyświetlony numer mojej mamy nie zwiastował nic dobrego.  
- No cześć Mamo. - przywitałam cichym bez emocji głosem.
- Witaj córko. Jesteśmy pod twoim domem. Czy możemy wejść?.
      Oficjalny głos brzmiał dziwnie. Dawna luźna rozmowa z moją mamą była już przeszłością.  
- No dobrze , zaraz otworzę.
       Wychodząc im na przywitanie , wzrok mojej matki przeszył mnie na wylot.
- A ty co znowu łazisz na golasa po domu?.
- Mamo, jeżeli przyszłaś się kłócić ,to ta rozmowa nie ma sensu.
- To wszystko nie ma sensu. Najlepiej odwołaj to wszystko, i znajdź sobie chłopka. - przewróciłam oczami na te słowa.
- Nie...zrozum ,że Wiktoria jest moją narzeczoną….
      Matka wybuchając śmiechem , spojrzała z ukosa na ojca.
- Słysz nasza córkę ma narzeczoną. Niebywałe ,trzeba będzie wódkę kupować na wesele.
        Ojciec momentalnie odpowiedział.
- Chyba trzeba i to mocno przetrzepać tyłek. Dajemy tobie ostatnią szansę. Albo szukasz chłopka….albo nie masz wejścia do naszego domu.
    W ostatniej chwili ujrzałam swoją siostrę w samochodzie.  
- Może dajcie jej wyjść….i usłyszę co ona ma do powiedzenia.
- Ona?. - ojciec podszedł bliżej. - nic nie ma  do powiedzenia.
     Oboje wracając się do samochodu , szybko odjechali. Tylko z daleka ujrzałam machającą do mnie siostrę, z szerokim uśmiechem na twarzy. Domyślałam się ,że tylko ona mnie może zrozumieć.
      Po powrocie do domu zastałam , Wiktorię nieco smutną i zamyśloną.
- Julka to nie może tak wyglądać ,że kłócisz się z rodzicami. To wszystko wygląda źle.
      Pierwszy raz widząc w oczach Wiktorii wątpliwość , przytuliłam ją do siebie. Ściskając pośladki nieco ją uspokoiłam.
- Wiem ,że chcesz dla mnie jak najlepiej. A moi rodzice w końcu muszą uszanować moją decyzję. Dlaczego mam odrzucać ,kogo naprawdę kocham.
    W jednym momencie Wiktoria obdarowała ,mnie czułym pocałunkiem. I tak zostaliśmy długo….bardzo długo.


                                               2

    W końcu nadchodził ten wielki dzień. Dzielące nas godziny od ważnego wydarzenia, był czymś wyjątkowym. Od tamtej pory niestety jednak rodzice się nie odezwali. Postawiłam jednak wszystko na jedną kartę. Długo zastanawiając się nad tym co może mnie czekać, wybrałam moją ukochaną dziewczynę. Żyjąc jednak nadzieją ,że rodzice pogodzą się ze wszystkim.  
   Dopinając ostaniach szczegółów oczekiwałam na Wiktorię.  Mając być ubrana w białą suknię , ja dla złamania kontrastu  założyłam błękitny kolor. Obie jednak miałyśmy akcenty koronek, niczym słodkie księżniczki z bajek. Taki był nasz plan i tego się trzymaliśmy. Słysząc kroki po schodach , wiedziałam ,że już się zbliża.  
- No chodź szybko, pokaż mi się moja piękna. - stojąc na placach wypatrywałam podniecona.
- Jestem...jestem Julia.
     Stojąc przed mną wyglądała jak milion dolarów. Kręcone długie włosy otulały ramiona, a piersi nieśmiało wyglądały za dekoltu.
- Tylko ,żeby Pani kierownik , nie uciekła z urzędu. Będzie ściskała ją zazdrość.
- Może nie będzie tak źle.
     Podając dłoń i schodząc do mnie z ostatniego stopnia schodów , poprowadziłam Wiktorię na zewnątrz. Tam już na nas czekała wielka biała limuzyna. Podchodząc jeszcze bliżej nagle ujrzałam , jeszcze kogoś.
- Oluś siostra co ty tu robisz?.
     Załamanym głosem rozkwitła nagle jak śliczna czerwona róża.
- Nie mogła ciebie opuścić. Mam w nosie rodziców.
    Prawie zaczęłam ryczeć. Obejmując moją  siostrę poczułam olbrzymią ulgę.  
- Dziękuję ci ,że jesteś ze mną. Moje kochana….
      Mając już szesnaście lat postawiła na swoim. Nie mogąc szybko dojść do siebie, spojrzałam na Wiki dzielącą się moim szczęściem. Obejmując mnie ręką pocałowała najczulej jak tylko potrafiła. Dochodząc do siebie spojrzałam na kierowce ,który również miło się uśmiechał.
- Drogie Panie to jak jedziemy na salę?.
- Tak...jedziemy, tylko czy możemy wziąć moją siostrę.
- Ależ oczywiście. Jest miejsce na przodzie.
     Zajmując miejsca ruszyłyśmy do najpierw do urzędu cywilnego. W samotność w trójkę powiedzieliśmy sobie ,,tak’’. Za plecami moja siostra doskonale uzupełniała tło całej zabytkowej sali. Rozpromieniona nie mogłam się na patrzeć , jak cieszy się moim szczęściem. I tak po krótkiej uroczystości trafiliśmy  na salę. Niespodziewanie poczułam lekki stres.
- Chyba się troszkę denerwuje?. - widząc nerwowe tupanie Wiki ,również podzielała moje emocje.
- Oj ja chyba też.
    Wybuchając obie śmiechem zatrzymaliśmy się przed salą. Wszędzie panowała niezmienna cisza. Tylko piękna przyroda dzieliła się z nami , naszym szczęściem. Idąc za ręce wkroczyłyśmy na salę. Radosne i pełne nadziei ,że po prostu będziemy razem – i z moją ukochaną siostrą.
     Zajmując stolik w trójkę , oczekiwaliśmy kogoś o kim tak marzyła Wiktoria. Co również dla mnie będzie ważnym wydarzeniem. Odliczając minuty weszła na scenę drobna dziewczyna. Ubrana w niebieską bajkową suknię i drobne pantofelki zawirowała na scenie. Delikatne światło oświetlało jej dziewczęcą twarz.
    Moja siostra od razu poznała ,kto to może być.  
- Wow….to Zuzia.
  Najpierw twarz Oli wybuchając płomienną reakcją ,zaraziła tym Wiktorię.  
        Głos mojej dziewczyny marzeń śpiewał razem z nią.
- Wstał nowy dzień. Znów w mojej duszy melancholia…. - bujając się na fotelu , widziałam ile to dla niej znaczy. - staje na głowie, by lecieć do chmur. Do licha spadam w dół.
      Nagle wyłączając się z transu spojrzała swoimi dużymi czarnymi oczami.
- Piękny prezent Julia. Jak to zrobiłaś?.
- Po prostu wiem , co lubisz. A to miał być nasz pierwszy taniec.
     Wchodząc w światło reflektora , zapatrzone w siebie tańczyliśmy powoli. Siostra gapiąc się zjadała już przepyszny czekoladowy deser. Wszystko stało się tak zwyczajne, bo tylko ona i ja. Tak po prostu żyłyśmy chwilą. Szczęście ,która dało nam siebie , stało   tym o czym tak zawsze marzyliśmy.  
   Odlatując myślami i w tańcu usłyszałyśmy lekki skrzypnięcie drzwi. Odwracając się w ich stronę ,dwie postacie stojące w półcieniu spoglądały na nas. Przeszedł przez mnie dreszcz i ten głos Sanah nucący cichą melodię.
        Niespodziewanie krzyknęłam.  
- Rodzice….
     Powoli do nas podchodząc milczeli. Nie mieli nawet chęci zakłócać naszego dnia – pięknej chwili ,gdzie mogłyśmy po prostu być szczęśliwe.
         Na zawsze razem.
         Tylko Wiktoria i Ja.

pinokio20

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe i erotyczne, użył 2517 słów i 13814 znaków, zaktualizował 27 maj o 19:07.

Dodaj komentarz