Zakazany Pan ~2~

Zakazany Pan ~2~Siedzę jak na szpilkach.. co jeżeli nie przyjdą? a jeżeli im się nie spodobam? Z tego wszystkiego zapomniałam wam się przedstawić.. nazywam się Roksana Ambroziak, mam 17 lat.... jestem niska.. chuda.. mam piwne oczy które mi się nie podobają.. mam długie, blond włosy.. no cóż.. co jeszcze.. to chyba wszystko.. już za pół godziny przyjadą.. nie widziałam ich.. jejku ja jeszcze muszę się spakować.. chociaż zajmie mi to tylko kilka minut.. mam tu tylko 4 bluzki i 5 par spodni.. 1 parę butów i jedną kurtkę.. Nie wspomniałam, że jest wiosna.. dokładnie koniec marca..  
- Roksi dalej masz 20 minut!
- Jula spoko.. minuta i jestem spakowana..
- Ohh wszystko robisz na ostatnią minute! zobaczysz kiedyś ci to wyjdzie!
- Ahh przesadzasz.. no ale okey żebyś już się tak nie denerwowała to się spakuję..
- Ja przesadzam? Śmieszna jesteś..
Podchodzę do mojej malutkiej szafki i wyciągam z niej plecak
- A w zasadzie wiesz.. widziałam te małżeństwo wczoraj..
- Tak i co?- mówię wkładając po kolei swoje ciuchy do plecaka
- No powiem Ci, że ty to jesteś szczęściarą
- Serio?- Zdziwiłam się.. no bo okey oni mnie chyba adoptują no ale czemu od razu szczęściarą?
- Wiesz.. prawie każdą parę która adoptuje kogoś widzę.. i wiesz.. powiem ci szczerze, że niektórzy powinni nawet tu nie wchodzić.. nie wiem po co oni adoptują dzieci skoro nie stać ich na nie..     
- Przesadzasz.
- Jak zwykle..
- Oj Julka nie obrażaj się..
- Nie obrażam się.. po prostu nienawidzę tego twojego słowa.. nie przesadzaj ble ble blee..
- Jula! Patrz jakie auto wow!- W jednej sekundzie znalazła się obok mnie i z nie dowierzania aż otworzyła buzię..
- Roksi!
- Co?
- Ty to masz na serio szczęście
- Czemu? Tylko nie mów, że..
- Tak to oni!  
- Na prawdę?
- Tak!!- W tym momencie zaczęłyśmy obydwie się drzeć chyba cały dom nas usłyszał
- Jezu mysz zobaczyłyście czy co?- Jezu.. Marta.. jak ja jej nienawidzę..  
- A żebyś wiedziała!- Odpyskowała jej Julka
- I co tam tak oglądacie?
- Haha podziwiacie auta.. no niestety nigdy nikt was nie adoptuje tak bogaty.. hahahaha
- No wiesz.. Roksi już nikt nie adoptuje.. bo ją już zaadoptowano!
- Hahaha bezdomni?
- Hahaha nie.. Ci ludzie którzy przyjechali tym autem
- Tak tak.. wmawiaj to sobie..
- No mówię prawdę!- Ich kłótnie przerwała pani która otworzyła na szczęście drzwi..
- Roksana jesteś już przyszykowana?
- Tak..
- To choć
- Mogę się tylko pożegnać?
- Tak, za 5 minut na dole
- Dobrze
No i zaczęło się.. to co jest najgorsze w odejściu.. żegnanie się.. bez łez się nie obejdzie
- Roks tylko pamiętaj o nas
- Julcia będę.. ty też o mnie nie zapomnij..
- No to cześć Marta..
- Oj no Roksi.. myślisz, że bez przytulasa się ze mną pożegnasz? jesteśmy jak rodzina.. trzymałyśmy się razem.. choć nie za dobrze się dogadywałyśmy.. no ale cóż.. rozejdziemy się w zgodzie..
- Marta? To ty? Nie poznaje cię..
- Haha to ja..
- No to co dziewczyny.. żegnajcie..- Już miałam zamiar otworzyć drzwi gdy one same nagle się otworzyły..
- Roks bez pożegnania chciałaś wyjechać?- W drzwiach pojawił się Maks, Kacper, Julian i Mateusz mój chłopak.. Z nimi najbardziej się kolegowałam.. z innymi pożegnałam się już przy śniadaniu..
- Jejku jesteście Kochani!
- Wiemy..
Po kolei każdego przytulałam.. na koniec pozostał mi już tylko Mateusz..
- To co my już sobie pójdziemy.. wy porozmawiajcie sobie.. Drzwi zamknęły się w jednej sekundzie w drugiej poczułam Mateusza usta na moich.. od razu odwzajemniłam..  
- Mateusz..
- Nic nie mów kotek.. będziemy spotykać się kiedy tylko będę mógł
- Nie.. Mateusz.. nie możemy być już razem.. to nie wyjdzie ty tu a ja tam..
- Ale Roks.. ja ciebie kocham..
- Mateusz.. przepraszam..- Ostatni raz musnęłam jego usta.. zabrałam plecak i wyszłam.. po prostu wyszłam.. jestem okropna jak ja mogę mu takie coś robić? kocham go.. bardzo.. ale to nie wyjdzie.. Dobra wdech.. wydech.. jestem już na parterze.. pukam otwieram drzwi od gabinetu pani Martyny i wchodzę
- Dzień Dobry..
- Witaj.. Poznaj to pani Klara a tu pan Marek..
- Dzień Dobry.. Nazywam się Roksana Ambroziak
- Cześć.. no więc to już chyba wszystko.. Zabrałaś wszystko?
- Tak- Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem..
- Dobrze to my będziemy się już zbierać.. Do widzenia..- Powiedziała łagodnym głosem Kobieta i wstała.. Ostatni raz spojrzałam na panią Martynę i powiedziałam
- Do widzenia.. Na co odpowiedziała mi tym samym.. Wyszłam.. Moi nowi, , rodzice'' wyszli za mną.. Stanęliśmy przed autem.. mężczyzna wyszedł z auta i otworzył mi drzwi.. jejku.. czy to jest ich własny szofer? Wsiadłam do auta.. i zapięłam pasy, pan Marek usiadł z przodu a pani Klara z tyłu obok mnie.. Ostatni raz spojrzałam na budynek w którym spędziłam wiele długich lat.. I ruszyliśmy..

kaaay

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 910 słów i 4919 znaków, zaktualizowała 29 gru 2016.

4 komentarze

 
  • Korektor

    kurwica mnie zaraz weźmie! Naucz się pisać, a najlepiej zacznij od czytania.  
    bluSki, nie+nawidzę, niedowieŻania, męŹczyzna

    29 gru 2016

  • kaaay

    @Korektor bywa..

    29 gru 2016

  • тяυѕкαωкσωα~

    Super!!!!!!  <3

    29 gru 2016

  • kaaay

    @тяυѕкαωкσωα~ Dzięki <3!

    29 gru 2016

  • natallla7

    Cudowne!  <3

    28 gru 2016

  • kaaay

    @natallla7 Dziękuję <3

    29 gru 2016

  • karli

    <3 Czekam na kolejną część!  :kiss:

    28 gru 2016

  • kaaay

    @karli  :)

    28 gru 2016